wtorek, 21 czerwca 2022

Clare Mackintosh „Zakładnik”

 

Stewardesa Amina 'Mina' Holbrook mieszka wraz z pięcioletnią adoptowaną córką Sophią w zacisznym zakątku miasta Hardlington. Jej mąż Adam, detektyw sierżant z wydziału kryminalnego, na jej życzenie znalazł sobie inne lokum, kiedy Mina nabrała przekonania, że ją zdradził. Mężczyzna uczestniczy w życiu Sophii, jest częstym gościem w swoim niedawnym domu i w przeciwieństwie do Miny nie ma wątpliwości, że warto walczyć o ich związek. Kilka przedświątecznych dni Sophia ma spędzić pod opieką Adama, ponieważ jej matka ma uczestniczyć w wielkim wydarzeniu długo szykowanym przez linie lotnicze, dla których pracuje: w dziewiczym locie z Londynu do Sydney bez międzylądowania, który ma potrwać dwadzieścia godzin. Jakiś czas po starcie samolotu Mina znajduje przedmiot należący do jej córki, a niedługo potem w jej ręce wpada fotografia Sophii. Nie wie co o tym myśleć, jak to wszystko wytłumaczyć, dopóki nie otrzymuje wstrząsającej instrukcji od anonimowego nadawcy. Jeśli nie pomoże porywaczom w przejęciu kontroli nad maszyną, jej jedyne dziecko umrze.

Zakładnik” (oryg. „Hostage”) to powieściowy thriller bestsellerowej brytyjskiej pisarki Clare Mackintosh, który swoją światową premierę miał w roku 2021. Mackintosh studiowała na Royal Holloway University, gdzie uzyskała dyplom z języka francuskiego i zarządzania, a w ramach kursu przez rok była sekretarką w Paryżu. Po ukończeniu nauki wstąpiła do policji, skąd odeszła po dwunastu latach, w 2011 roku, żeby pisać „na pełen etat”. Jej debiutancka książka, „I Let You Go” ukazała się w roku 2014 i została wyróżniona między innymi przez Richard and Judy Book Club. W 2016 roku francuskie wydanie „I Let You Go” zostało nagrodzone na Festival Polar de Cognac w kategorii „najlepsza powieść międzynarodowa”. Mackintosh ma w zwyczaju zapisywać w notatniku luźne pomysły na swoje ewentualne historie. Niektóre wykorzystuje, inne nie. Pewnego razu napisała: „samolotowy thriller: ratować dziecko czy ratować samolot?”, ale dopiero parę lat później pochyliła się nad tą koncepcją. Historia złożyła się w jej głowie w 2019 roku w trakcie lotu z Wielkiej Brytanii do San Francisco. Po wylądowaniu napisała pierwszy szkic „Zakładnika”, który do Polski przyleciał w roku 2022 – lot linami Prószyński i S-ka. Tłumaczyła Magda Witkowska.

Odpowiedź Clare Mackintosh na „Morderstwo w Orient Expressie” Agathy Christie. W każdym razie ten kultowy utwór odegrał pewną rolę w powstaniu „Zakładnika” - autorka tego ostatniego nie ukrywa, że przygotowując tę czytelniczą pozycję nierzadko przenosiła się myślami do „Morderstwa w Orient Expressie”. Zagadka zamkniętego pokoju inaczej, w nieklasycznym ujęciu. I dylemat moralny matki oraz wieloletniej stewardesy. Umowna opowieść Miny Holbrook nierównomiernie przeplata się z opowieścią jej męża Adama. Ponadto mamy gościnne występy ich córki Sophii i paru pasażerów pechowego Lotu 79, z wyraźną przewagą jakiejś anonimowej postaci. Motywem przewodnim jest porwanie samolotu – temat, mam wrażenie, bardziej rozpowszechniony w kinie niż w beletrystyce – ale „Zakładnik” to nie tylko lekko klaustrofobiczny, trzymający w napięciu podniebny dreszczowiec. Również chwytający za serce dramat rodzinny. Mina i Adam długo starali się o dziecko, zanim zdecydowali się na adopcję. Sophia trafiła pod ich opiekuńcze skrzydła jeszcze zanim skończyła roczek, a gdy jej adopcyjna matka wyrusza w najgorszą podróż w swoim życiu dziewczynka ma już pięć lat. Jakiś czas temu zdiagnozowano u niej hiperleksję. Dziewczynka przyswaja wiedzę szybciej niż rówieśnicy, co oczywiście cieszy jej rodziców, ale „ten kij ma dwa końce”. Zaburzenia przywiązania – to największe zmartwienie Miny i Adama. Jeśli chodzi o Sophię, bo sytuacja między nimi ostatnio też mocno się pokomplikowała. Wszystko wskazuje na to, że z winy Adama, ale dla czytelnika sprawa pewnie nie będzie tak klarowna, jak dla jego małżonki. Mina jest przekonana, że mąż dopuścił się zdrady, ale „z jego zeznania” dla odbiorców książki wynika, że co innego obciąża jego sumienie. Na bardziej szczegółowe zwierzenia Adama będziemy musieli trochę poczekać, a tymczasem Mackintosh wprowadzi nas na pokład samolotu fikcyjnych linii World Airlines. Dziewiczy rejs ze stolicy Anglii do Sydney w Australii, bez międzylądowania. Na pokładzie jest ponad trzystu pięćdziesięciu pasażerów plus personel, a podróż ma trwać aż dwadzieścia godzin. To medialne wydarzenie, w którym Mina z jakiegoś powodu bardzo chciała uczestniczyć. A potem mocno tej decyzji pożałowała. Zamknięta w blaszanej puszcze unoszącej się wysoko nad ziemią, główna bohaterka omawianej powieści poczytnej brytyjskiej autorki, musiała dokonać najprawdopodobniej najtrudniejszego wyboru w swoim dotychczasowym życiu. Czy poświeciłbyś/poświęciłabyś jedną osobę, by ocalić setki istnień? Prosta sprawa, co? A jeśli tą jedną osobą jest Twoje dziecko? To już nie jest takie proste, prawda? Okropny dylemat moralny. Cokolwiek postanowi nieszczęsna stewardesa, prawdopodobnie do końca życia będzie się obwiniać. Dobre wyjście nie istnieje. To wybór między mniejszym i większym złem. Matematyka mówi „ocal pasażerów”, ale serce bije dla tej jednej osoby. „Wybór Sophii”. (Nie)czysta statystyka kontra miłość macierzyńska. Mina od wielu lat sumiennie wypełnia swoje zawodowe obowiązki. Co prawda nie udało jej się spełnić swojego marzenia, nie została pilotem, ale przynajmniej może latać. Taka nagroda pocieszania. I zarazem pokuta? Oddana stewardesa i kochająca matka. Do tego skrzywdzona żona, która sama już nie wie, co czuje do swojego życiowego wybranka. Nie podjęła jeszcze decyzji w jego sprawie. Wybaczenie albo rozwód – jeśli przeżyje ten koszmarny lot, prędzej czy później obierze którąś z tych ścieżek. Jeśli przeżyje ona i jej mąż. Niezbyt tajemniczy oprawcy (wbrew zamiarom autorki jeszcze przed wystartowaniem feralnej maszyny domyśliłam się jakiego rodzaju grupę przestępczą, właściwie to terrorystyczną, wprowadzi na pokład; udało mi się też przedwcześnie rozpracować tożsamość najczarniejszego charakteru, co przyznaję nie było już takie łatwe), zaplanowali w sumie dwie napaści. Dwie gehenny: w powietrzu i na ziemi. Jedna dla Adama i jego zaledwie pięcioletniej córeczki, druga dla Miny i wszystkich pozostałych osób, którzy wybrali się w długą podniebną podróż na inny kontynent. Na inną półkulę, ciągiem, bez przerwy.

Zawsze ci się wydaje, że zrealizuje się najczarniejszy scenariusz. 
Nie będę zaprzeczać. Rzecz w tym, że ten najczarniejszy scenariusz naprawdę często się realizuje.”

Zakładnik” Clare Mackintosh to w moim przekonaniu gotowy scenariusz dla Hollywoodu. Właściwie rozpoczęły się już rozmowy z producentami filmowymi na temat ekranizacji/adaptacji tej wybuchowej historii. Może i nieoryginalnej – właściwie to na pewno nie – ale wiem po sobie, że potrafiącej mocno chwycić za gardło. I nie puszczać przez kilkaset stron:) W każdym razie niezmiennie nie na długo. Taki odbiór w moim przypadku był warunkowany bardziej przez postacie niż poszczególne sytuacje, działania niebezpiecznych osobników nie tylko z ekstremistycznej grupy, która z jakiego powodu z całej obsługi samolotu lecącego z Londynu do Sydney wybrała Minę Holbrook do zadania, od powodzenia którego zależy powodzenie ich wielkiego planu. Innymi słowy, jeśli Mina nie zadziała zgodnie z ich oczekiwaniami, ta długo i bardzo starannie przygotowywana akcja najpewniej nie zostanie przeprowadzona. Chyba że porywacze znajdą inny sposób na przejęcie kontroli nad samolotem. Najmocniej przywiązałam się do małej Sophii Holbrook. Uroczej pięciolatki, która nie zdaje sobie sprawy z przykrości, jakie przysparza swoim adopcyjnym rodzicom. Zwłaszcza ojcu. Adamowi pomimo usilnych starań nie udało się stworzyć takiej relacji z Sophią jaką ma Mina. Choćby takiej, bo na dobrą sprawę dziewczynka dystansuje się też od matki. Ona sama może nawet nie zdawać sobie z tego sprawy, a już na pewno to nie jest celowe działanie „małej diablicy”. Sophia najpewniej odwzajemnia miłość swoich rodziców, ale nie okazuje tego tak, jak jej rówieśnicy. Zazwyczaj bardziej lgnie do obcych niż do ludzi, na których prawdopodobnie najbardziej jej zależy. Zaburzenia przywiązania Sophii prawie na pewno swoje korzenie mają w jej okresie niemowlęcym. W tych dziesięciu miesiącach, które dziewczynka spędziła pod opieką państwa, dla jej własnego dobra odebrana biologicznej matce. Poruszył mnie, dał do myślenia, nieprzyjemny dla Holbrooków incydent z babcią dziewczynki. To zaledwie wzmianka – Mackintosh nie zagłębia się w ten temat – ale wystarczyło żebym zaczęła się zastanawiać, jak ta starsza kobieta odnajduje się w tej sytuacji. Czy tęskni za wnuczką? Czy za błędy jednej osoby (matki Sophii) pokutują inne osoby? Domniemany ciężar dźwigany na niejednych barkach, potencjalne katusze krewnych dziecka zaniedbywanego najwyraźniej tylko przez matkę (jak zwykle w podobnych sytuacjach zastanawiałam się, co z ojcem – o nich jakoś rzadko się wspomina...). Najniżej Mackintosh pochyla się - w przewrotnym stylu - nad innym problemem współczesnego świata. Dla kogo problemem, dla tego problemem. Jedni uważają, że nie ma bardziej palącej kwestii dla całego globalnego społeczeństwa, a inni są zdania, że to wszystko to jedno wielkie oszustwo, że taki problem najzwyczajniej nie istnieje. Tak czy inaczej płynie z tego prosta przestroga: żadna idea, choćby nawet najbardziej szczytna, nie usprawiedliwia radykalnych działań. Fundamentalizm w każdej postaci jest groźny. W dzisiejszych realiach trzeba się bardzo pilnować, by nie wpaść w sidła charyzmatycznych jednostek przekonujących nas do zaciekłej walki o tę czy inną sprawę. Praczy mózgów, władców marionetek, przekonanych, że jedynym sposobem na zaprzęgnięcie polityków do pracy jest... na przykład porwanie samolotu. I to nie pierwszego lepszego, tylko prawdziwiej „blaszanej gwiazdy”. W świecie przedstawionym w „Zakładniku” Clare Mackintosh to pierwszy taki rejs w historii lotnictwa. Najdłuższa z dotychczasowych podniebnych podróży bez międzylądowania. Się trafiło ślepym kurom ziarno. Takiej okazji ci konkretni oprawcy przepuścić nie mogli. W końcu zależy im na jak największym rozgłosie. Najpierw jednak muszą przekonać pewną sympatyczną stewardesę do ocalenia swojego jedynego dziecka. Mina nie może mieć pewności, czy szantażyści dotrzymają słowa, jeśli wypełni ich instrukcję. Nie może być pewna, że jej bliscy przeżyją (bo kobieta nie ma wątpliwości, że jeśli nie spełni oczekiwań porywaczy poniekąd skaże na śmierci nie tylko swoją ukochaną córeczkę, ale także męża), jeśli wystawi na śmiertelne niebezpieczeństwo setki innych osób, w tym siebie. Styl mógłby być bardziej sugestywny – jak dla mnie opisy trochę za mało plastyczne, język zbyt prosty, na czym moim zdaniem najbardziej ucierpiał klimat (mogłoby być zdecydowanie bardziej klaustrofobicznie i to nie tylko w powietrzu, bo Adam i Sophia znajdą się w niewiele lepszym, jeśli w ogóle, położeniu. Tak czy inaczej, też skrajnie niekomfortowa sytuacja), a najmniej postacie. Naturalnie najgłębiej Clare Mackintosh pozwala nam wejść w umysły Miny i Adama. Najszerzej też przedstawia ich życiorysy. A skoro ich, to i Sophii. Ale na drugim planie też znalazłam paru „nowych przyjaciół” i interesujące „jednostki chorobowe”:) Zagubione owieczki i ich przebiegły, diaboliczny pasterz. Najbardziej zatrważający był dla mnie ostatni akt tej historii. Się nielicho zlękłam. I tak sobie myślę, czy aby Mackintosh nie miała tutaj przed oczami pewnej autentycznej postaci? Sławnej dziewczyny ze Starego Kontynentu.

Filmowa historia w powieściowym wydaniu. „Zakładnik” pióra bestsellerowej brytyjskiej autorki Clare Mackintosh, zabierze Was na potencjalnego latającego Titanica. Pierwszy taki lot, który może skończyć się jedną wielką katastrofą. Życie setek ludzi może spoczywać w rękach jednej stewardesy, która musi wybrać pomiędzy nimi i swoim jedynym dzieckiem. Emocjonujący dreszczowiec i poruszający dramat rodzinny w jednym. Mroczny? Nie bardzo. Pomysłowy? Nie powiedziałabym. Ale nie mam wątpliwości, że wielu poszukiwaczy silniejszych wrażeń ten „Zakładnik” weźmie na zakładników. Wciąga, trzyma w niepewności do samego końca, mimo że przynajmniej niektóre z przyszykowanych przez autorkę niespodzianek łatwo odkryć przed wyznaczonym czasem. Rozrywka może nie na najwyższym poziomie, ale jeśli szukacie bezpiecznego stresora, to warto rzucić okiem. Polecieć z Clare Mackintosh... na spotkanie ze śmiercią?

Za książkę bardzo dziękuję wydawnictwu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz