niedziela, 7 maja 2023

B.A. Paris „Uwięziona”

 
Kiedyś. Po śmierci ojca nastoletnia Amelie Lamont w obawie przed dostaniem się pod kuratelę państwa przeprowadza się z Reading do Londynu, gdzie zamierza odłożyć pieniądze na studia. W najczarniejszych chwilach w stolicy Anglii poznaje Carolyn Blakely, która oferuje jej pracę w charakterze pomocy domowej wraz z zakwaterowaniem. Amelie zaprzyjaźnia się nie tylko ze swoją pracodawczynią, ale także z jej koleżankami, Justine Elland i Liną Mielkute, pracującymi dla magazynu „Exclusives” prowadzonego przez Neda Hawthorpe'a, syna miliardera filantropa Jethra Hawthorpe'a, założyciela Fundacji Hawthorpe'a. Skuszona obietnicą szybkiego zarobku i chcąc pomóc bliźniemu, Amelie przystaje na niekonwencjonalną propozycję biznesową przedstawioną jej przez Neda. Układ, który dla Amelie okazuje się śmiertelnie niebezpieczną pułapką.
Teraz. Amelie Hawthorpe jest przetrzymywana w ciemnym pomieszczeniu przez niezidentyfikowanych mężczyzn. W innym pokoju przebywa jej fałszywy małżonek, główna karta przetargowa porywaczy, najwyraźniej starających się nakłonić ojca Neda do wpłacenia okupu.

Okładka książki. „Uwięziona”, Albatros 2023

B.A. Paris (właściwie Bernadette Anne MacDougall) urodziła się w hrabstwie Surrey, w południowo-wschodniej Anglii jako trzecia z szóstki dzieci Francuzki i Irlandczyka. Po zakończeniu edukacji przeprowadziła się do Francji, gdzie przez parę lat pracowała jako przedstawicielka handlowa w międzynarodowym banku, a w międzyczasie poznała swojego przyszłego męża, ojca jej pięciu córek i współzałożyciela ich szkoły językowej. I wróciła z nim do Anglii - obecnie mieszkają w hrabstwie Hampshire. Swoją wielką przygodę z powieściopisarstwem Paris zaczęła dopiero po pięćdziesiątym roku życia: za namową córki wzięła udział w konkursie pisarskim organizowanym przez jedno z czasopism. Nie wygrała, ale wymyślała kolejne historie, która skrzętnie przelewała na papier. Na rynku wydawniczym zadebiutowała w 2016 roku bestsellerową powieścią „Behind Closed Doors” (pol. „Za zamkniętymi drzwiami”), dwukrotnie nominowanym w plebiscycie Goodreads Choice Awards thrillerem psychologicznym, który przyniósł jej nie tylko krajową, ale też międzynarodową sławę – trwają ostatnie prace nad filmową wersją „Za zamkniętymi drzwiami”, wyreżyserowaną przez Jeffa Celentano w oparciu o scenariusz Megan Stewart pt. „Blackwater Lane”. „Uwięziona” (oryg. „The Prisoner”) to szósta samodzielna powieść B.A. Paris - brytyjskiej autorki poczytnych „Na skraju załamania”, „Pozwól mi wrócić”, „Terapeutki”, „Dylematu” i rzecz jasna wspomnianego już „Za zamkniętymi drzwiami”, która ponadto wspólnie z paroma koleżankami po piórze stworzyła niejaką:) „Dublerkę” - thrillera niekoniecznie psychologicznego, który swoją światową premierę miał w roku 2022, a jego pierwszą polską edycję przygotowało wydawnictwo Albatros na rok 2023. w tłumaczeniu Roberta Walisia.

Tu i teraz. Tam i kiedyś. Swoją „Uwięzioną” B.A. Paris najpierw prowadzi na dwóch nierównomiernie przeplatających się osiach czasu - teraźniejszość i niezbyt odległa przeszłość – by potem rzecz skondensować - zwarta forma, linearna narracja. Amelie Lamont/Hawthorpe, główną bohaterkę i zarazem narratorkę powieści, po raz pierwszy spotykamy w niewoli zgotowanej przez tajemnicze postaci, które rychło wtrącą ją do „ciemnego lochu”. Niewielkie pomieszczenie z materacem, zabitym oknem i dwojgiem drzwi, z których tylko jedne nie są zamykane na klucz. Za nimi znajduje się ciasna łazienka, gdzie w przeciwieństwie do „jej sypialni i jednocześnie jadalni”, Amelie może w dowolnym momencie przeganiać egipskie ciemności. Drugimi drzwiami od czasu do czasu (najczęściej kilka razy dziennie) wchodzi jeden z porywaczy, milczący mężczyzna, któremu najwyraźniej nie zależy na zagłodzeniu swojej ofiary. Właściwie wszystko wskazuje na to, że Amelie wpadła w brudne łapska przestępczego duetu; dwóch „dżentelmenów” szantażujących miliardera, od niedawna teścia Amelie. Żony z przypadku? Niezupełnie, ale jej związek to czysta fikcja. Układ biznesowy, w szczegółach przedstawiony na płaszczyźnie retrospektywnej. Ale zanim ta niemoralna propozycja zostanie przedstawiona młodej kobiecie, szukającej szczęścia w Londynie, na chwilę przeniesiemy się do Reading, niewystawnego gniazdka Amelie i jej ojca, rozgoryczonego niemiłosiernie przedłużającym się brakiem postępów w sprawie podejrzanej śmierci jego ukochanej żony. Paris właściwie nie pozwala nam lepiej poznać tego bezskutecznie walczącego o sprawiedliwość mężczyzny, bo po długiej chorobie, z małoletnią Amelie w roli jedynej opiekunki, podwójnie poszkodowany wdowiec umiera, co dla jego jedynej córki oznacza przejście pod opiekę państwa. Nastolatka salwuje się więc ucieczką. Kierunek: Londyn. Cel: zgromadzenie pieniędzy niezbędnych do rozpoczęcia nauki w szkole wyżej. Chce zostać prawniczką, do czego zainspirowała ją, jak wszystko na to wskazuje, bezowocna przeprawa rodziciela z tak zwanym wymiarem sprawiedliwości. Nastolatka szybko gubi się w wielkim mieście. Traci pracę i dach nad głową, ale zanim głód porządnie zajrzy jej w oczy, poznaje, na oko dobrze sytuowaną, kobietę nazwiskiem Carolyn Blakely. I tak rodzi się piękna przyjaźń, w którą klin wbije Ned Hawthorpe, przystojny właściciel magazynu „Exclusives”, zespół którego zasilają członkinie małej paczki Carolyn: rodowita Francuzka Justine Elland i rodowita Litwinka Lina Mielkute. Amelie zyskuje więc nie jedną, a aż trzy zaufane przyjaciółki, dzięki którym znowu z nadzieją patrzy w przyszłość. Tym bardziej gdy dostaje pracę w prestiżowym piśmie młodego Hawthorpe'a. Jego ojciec, filantrop Jethro Hawthorpe, po śmierci brata Neda założył fundację zorientowaną głównie na pomoc osobom uzależnionym od narkotyków. Początki były trudne, za co Jethro winił skandalicznie się bawiącego Neda, który bynajmniej nie poprawił swoich notowań u ojca poprzez rozkręcenie takiego szemranego(?) biznesu jak magazyn „Exclusives”. Dobra passa Amelie w Londynie kończy się z chwilą skrzyżowania życiowych ścieżek z Nedem Hawthorpe'em. Oczywiście uświadomi to sobie później... po wejściu w związek małżeński z aroganckim przedstawicielem „brytyjskiej szlachty”. Nie ukrywam, że zaintrygował mnie pomysł B.A. Paris na „Uwięzioną”, podwójna niewola Kopciuszka – a może spod rynny w deszcz? - niestandardowy układ biznesowy z daleka zalatujący archetypicznym motywem podpisania cyrografu z Diabłem. Niestety Amelie Lamont nie ma takich skojarzeń – owszem, ma lekkie wątpliwości, ale natury moralnej, etycznej, nie ma natomiast powodu dopatrywać się w śmiałej propozycji „boskiego Neda” jakichś diabolicznych zamiarów wobec niej. Mieli pomóc sobie nawzajem: Amelie miała przez najwyżej miesiąc grać rolę jego szczęśliwej małżonki, a Ned po wszystkim miał wypłacić jej sto tysięcy funtów, tym samym finansując jej wymarzone studia. Zaintrygował mnie pomysł, ale zawiodło wykonanie.

Okładka książki. „The Prisoner”, Hodder & Stoughton 2022

Drobiazgowa eksploatacja sfery wewnętrznej bohaterki to według mnie nie jest. Thriller psychologiczny to w moim odczuciu nie jest. Prędzej „nagi thriller” o młodziutkiej kobiecie z potężnym, acz jedynie nieśmiało zarysowanym, bagażem życiowym, która poniekąd na oczach czytelnika wpada w jeszcze większe bagno. A właściwie dwa. Najpierw nieszczęsny układ z Nedem Hawthorpe'em, a potem przymusowy pobyt w ciemnicy. Co jest gorsze? Złota klatka czy czarna klatka? Imponująca rezydencja kłopotliwego synalka miliardera, który na względzie zdaje się mieć przede wszystkim dobro swojej fundacji czy po spartańsku urządzona klitka połączona z jeszcze ciaśniejszą, ale za to jaśniejszą łazienką jedynie z muszlą klozetową i umywalką (nie ma ani prysznica, ani wanny)? To proste: lepszy mroczny loch nie wiadomo gdzie. Lepiej dożyć swoich dni w tym klaustrofobicznym wnętrzu, niż korzystać z luksusów niewspaniałomyślnie oferowanych przez zepsutego „chłopczyka” z Londynu. Ned i Amelie, jak to się mówi, są z kompletnie różnych planet. Szkoła przetrwania i lunapark. Rozpaczliwa walka o utrzymanie się na powierzchni i czerpanie z życia nader pełnymi garściami. Ned nie prosi, wszak nie tak został wychowany. Przez nieżyjącego już dziadka, który, ku wielkiemu niezadowoleniu swojego syna Jethro Hawthorpe'a, spełniał wszelkie zachcianki przypuszczalnie ulubionego wnuka. Z drugiej strony Ned i bez dziadka mógłby okazać się niegodny odziedziczenia wychuchanej Fundacji Hawthorpe'a (Paris każe nam błądzić w sferze domysłów). Podręcznikowy przykład psychopaty sadystycznego? Urodzony morderca? Nie można tego wykluczyć, ale w grę wchodzi też kupowanie sobie wolności. Tak czy inaczej, to jeden z tych członków rzekomo równej wobec prawa (bajka dla dorosłych, jeden z rozdziałów Współczesnej Mitologii) ludzkiej populacji tak zwanego demokratycznego świata, który w miarę spokojnie może dopuszczać się najohydniejszych zbrodni. W miarę, bo jest jeszcze zła prasa. „Podłe insynuacje” dziennikarzy, sensacyjne nagłówki bezlitośnie komentowane przynajmniej przez tych internautów, których żywo interesuje wszystko co związane z wpływowym rodem Hawthorpe'ów. Organy ścigania Nedowi niestraszne, ale przedstawiciele czwartej władzy już tak. Druzgocący cios nadejdzie jednak z zupełnie nieoczekiwanej przez niego strony. Porwanie dla okupu? Na to wygląda, ale na nieszczęście żądania oprawców nie tyle małżeństwa, ile partnerów biznesowych, z jakiegoś zagadkowego powodu trafiają w próżnię. Czy to możliwe, że Jethro Hawthorpe dostrzegł w tym procederze okazję do pozbycia się swojego największego problemu? Pragnie śmierci swojego już jedynego syna? A co z Amelie? Przypadkowa ofiara, za którą ten poważany miliarder tęsknić raczej nie będzie. Mniej więcej takie myśli krążą w głowie tytułowej protagonistki tego w gruncie rzeczy prościutkiego thrillera, mnie osobiście odmawiającego satysfakcjonującej wędrówki po na pewno ciekawym wnętrzu Amelie. Obiecujący zarys, ale niedostatecznie zagospodarowany środek. Rozczarowująco pustawe, a w każdym razie w moich oczach irytująco mętne wnętrze (nie zawsze nadążałam za jej tokiem rozumowania). Fragmentaryczna przeszłość i ten jakże niepożądany dystans w umownej teraźniejszości. Pomimo usilnych starań nie potrafiłam zespolić się z tą postacią, bo wyglądało mi na to, że autorce bardziej zależało na dynamicznym i pewnie zaskakującym rozwoju akcji – u mnie obyło się jednak bez większych niespodzianek – aniżeli „powołaniu do życia” pełnokrwistych, niepapierowych postaci. Pośpiech z reguły nie sprzyja staremu, dobremu budowaniu napięcia, coś tam popróbować zawsze jednak można. I pani Paris, owszem, próbowała, ale na mnie te zabiegi jakoś nie za bardzo chciały działać. Intensywnych wrażeń niniejsza lektura mi nie dostarczyła, ale też nie jestem pewna, czy taki był cel autorki. Może „Uwięziona” miała być li wyłącznie małą przekąską, czystą rozrywką dla miłośników gatunku, pragnących odskoczni od „traumatycznych”, odważniejszych opowieści. Od mroczniejszych klimatów. Utworów mniej ugodowych, nieobchodzących się tak łagodnie z drogimi czytelnikami.

Szybki thriller od jednego z najbardziej rozpoznawalnych współczesnych brytyjskich piór, przynajmniej na tym konkretnym obszarze gatunkowym. Od powieściopisarki publikującej pod pseudonimem B.A. Paris, która od 2016 roku konsekwentnie podbija niezliczone serca czytelników z różnych zakątków świata. Kariera w tempie „Uwięzionej”. No dobrze, może aż tak w tym świecie przedstawionym się pani Paris nie rozpędziła, ale jeśli już miałabym komuś polecić tę pozycję, to prędzej szukającym lekkiego thrillera w sensacyjnych sosie, aniżeli osobom akurat łaknącym czegoś jeśli już nie cięższego, to przynajmniej bardziej skoncentrowanego na postaciach, na warstwie stricte psychologicznej.

Za książkę bardzo dziękuję księgarni internetowej

https://www.taniaksiazka.pl/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz