piątek, 14 października 2022

Eve Chase „Szklany dom”

 

Rok 1971. Wpływowy człowiek z Londynu, Walter Harrington, wysyła swoją żonę Jeannie, nastoletnią córkę Herę, młodszego syna Teddy'ego i ich nianię Ritę Murphy do Foxcote Manor, starej, zaniedbanej posiadłości w angielskim lesie wchodzącej w skład jego majątku. Mężczyzna ma nadzieję, że pobyt w tym miejscu posłuży jego pogrążonej w rozpaczy po stracie dziecka małżonce. Ale Jeannie nadal większość czasu spędza w łóżku, pozostawiając opiekę nad dziećmi i prowadzenie domu Ricie, która coś przed nią ukrywa. Kiedy Hera znajduje w lesie żywe niemowlę, Jeannie postanawia je zatrzymać, nikogo nie informując o tym cudownym znalezisku. Rita bezskutecznie próbuje przemówić jej do rozsądku, z rosnącym przerażeniem obserwując coraz bardziej niezdrową sytuację w domu. A najgorsze ma dopiero nastąpić. 
Czasy współczesne. Makijażystka z Londynu, Sylvie Broom, rozpoczyna nowy etap swojego życia. Separacja małżeńska, przeprowadzka do niewielkiego mieszkania w zdecydowanie mniej okazałej części miasta, tragedia w rodzinie i nieprzewidziane komplikacje w życiu jej osiemnastoletniej córki Annie, zawsze bardziej zainteresowanej sekretną historią swojej matki od niej samej. Ale już niebawem w Sylvie wreszcie odezwie się przemożne pragnienie dotarcia do swoich korzeni.

Pachnący gotykiem bestsellerowy thriller psychologiczny połączony z dramatem rodzinnym od brytyjskiej powieściopisarki obecnie mieszkającej w Oksfordzie, z mężem, trójką dzieci i golden retrieverem. Eve Chase studiowała literaturę angielską na The University of Manchester, a potem zaliczyła studia podyplomowe z dziennikarstwa. Przez jakiś czas pracowała w wyuczonym zawodzie – redagowała nieistniejące już pismo modowe Scene oraz pisała między innymi dla Punch, Red i InStyle. Miłośniczka literatury wszelakiej, ze wskazaniem na twórczość Jane Austen, Lisy Jewell, Liane Moriarty, Maggie O'Farrell, Kate Atkinson, Barbary Vine, Hilary Mantel, Elizabeth Strout, Diany Athill, Raymonda Carvera, Kate Morton i Donny Tartt, najchętniej oddająca się pisarskiej pasji w swojej ogrodowej szopce. „Szklany dom” (oryg. „The Glass House” aka „The Daughters of Foxcote Manor”) narodził się z chęci napisania o jakimś bujnym, pradawnym lesie. Używając słów autorki: „O miejscu wzrostu i nadziei, gdzie łatwo można coś ukryć”. Chase zazwyczaj najpierw projektuje w głowie scenerię, a dopiero potem wynajduje dla niej opowieść, w przypadku „Szklanego domu” zbudowaną wokół motywu porzuconego dziecka – wędrując po swojej wyimaginowanej głuszy Chase najpierw znalazła Leśną Dzidzię. Światowa premiera książki przypadła na rok 2020, a pierwsze polskie wydanie pojawiło się dwa lata później z inicjatywy Wydawnictwa Kobiecego. Edycja w przepięknym tłumaczeniu Ryszarda Oślizło.

Była sobie dziewczynka z lasu i rodzina z mrocznymi sekretami. Było wielkie domostwo w zielonym zakątku Anglii, była struchlała niania, wścibska pomoc domowa, tajemniczy obserwator, był i trup. Tak było w 1971 roku. Foxcote Manor: wielki dom ukryty w lesie. Częściowo zagarnięty przez Matkę Naturę, samotny budynek, który był ostatnią nadzieją Harringtonów. Ludzi, którzy długie lata nie okazywali mu należytej troski, zostawili na pastwę żywiołów, porzucili jak niechciane dziecię płaczące w lesie. Niemowlę znalezione przez dociekliwą trzynastolatkę tęskniącą za matczynym ciepłem. Eve Chase w swoim „Szklanym domu” wciąga czytelnika w bolesną opowieść o ludziach szukających szczęścia w beznadziejnych okolicznościach. Druzgocąca historia rodzinna utrzymana w iście gotyckim klimacie, która swój finał znajdzie mniej więcej czterdzieści lat później. Po wydarzeniach w Foxcote Manor. Czasy współczesne przeplatają się z przeszłością, a prowadzą trzy żeńskie postacie: Sylvie Broom, Hera Harrington (narracja pierwszoosobowa) oraz Rita Murphy (narracja trzecioosobowa). Poplątane relacje międzyludzkie, toksyczne związki w zimnej otchłani rozpaczy, pogubieni rodzice i cierpiące dzieci, niezwykły dar lasu, który mimowolnie bardziej rujnuje, niż buduje. Życie w oderwaniu od swoich korzeni i nagła potrzeba pożegnania się z błogą niewiedzą. Sylvie Broom miała szczęście w nieszczęściu. Porzucona przez biologicznych rodziców zaraz po przyjściu na świat i przygarnięta przez małżeństwo, które dało jej kochający dom. Jej i starszej adoptowanej córce, Caroline, która swoje rodzinne gniazdko uwiła w Stanach Zjednoczonych, ale nadal jest najlepszą przyjaciółką Sylvie, która tymczasem urządziła się w Londynie. Makijażystka, która zaskoczyła wszystkich odejściem od męża, Steve'a. Separacja na próbę, skazująca ich osiemnastoletnią córkę Annie na kursowanie między domem, w którym się wychowała a małym mieszkaniem, gdzie przeprowadziła się jej matka. Dziewczyna zawsze dobrze się czuła u babci ze strony Sylvie, więc nic dziwnego, że w tej zupełnie nowej dla niej sytuacji postanowiła spędzić trochę czasu w jej przytulnym domku. Podczas tych krótkich i tragicznie zakończonych wakacji, Annie poznała niejakiego Elliota, który najwyraźniej w końcu złamał jej serce. Sylvie może się tylko domyślać – przynajmniej na początku – co zaszło między jej córką i chłopakiem, którego nie miała okazji poznać. Jej myśli póki co bardziej zaprząta inna sprawa. Katastrofa w rodzinie. Kwestia życia i śmierci. Jeśli dojdzie do najgorszego, Sylvie poza wszystkim innym, może stracić ostatnią szansę na poznanie prawdziwej, a nie bajkowej wersji swojej najwcześniejszej historii. Kim byli jej biologiczni rodzice? Dlaczego zdecydowali się na tak drastyczne posunięcie w stosunku do bezbronnej istoty, którą sprowadzili na świat? I jaki to ma związek z rodziną Harringtonów i ich nieprzyjaznym Foxcote Manor? Co stało się latem 1971 roku w leśnej głuszy? „Czarodziejskiej krainie” splamionej ludzką krwią. Odbiorcy „Szklanego domu”, naturalną koleją rzeczy, stoją w dogodniejszej pozycji od Sylvie. Przez długi czas zasób naszej wiedzy o wydarzeniach sprzed lat będzie dużo bogatszy w szczegóły od w gruncie rzeczy szczątkowych, niepełnych informacji posiadanych przez tę bohaterkę niesamowicie klimatycznej powieści Eve Chase. My przenosimy się w czasie, ale Sylvie taką mocą już nie dysponuje. My dostajemy bezpośredni wgląd w umysł trzynastoletniej wówczas uczestniczki dramatycznej sztuki w Foxcot Manor oraz jej ukochanej Dużej Rity, tu już z bardziej obiektywnej perspektywy. Niania najsilniejszym spoiwem rodziny. Istna skała... krusząca się pod naporem potężnych fal. Skała, której uczepiły się zdesperowane dzieci. Poddałaby się, gdyby nie one, kochane istoty straszliwie tęskniące za dawnym życiem. Zwłaszcza za mamą, niepotrafiącą znaleźć wyjścia z mrocznej krainy, gdzie wpadła po utracie niecierpliwie wyczekiwanego dziecka.

Wpływowi ludzie z trupami w szafach. Wielu poszłoby za ciosem, ale nie Eve Chase. Zamiast niestrudzenie podsycać moją niechęć do państwa Harrington, najczęściej uderzała we współczujące struny. Pogrążona w depresji kobieta i mężczyzna chwytający się wszystkiego, by uratować swoje małżeństwo. Nieczyste sumienia, których jakoś nie chciało mi się potępiać. Niby powinnam, ale autorka odmówiła mi tego komfortu. Nie wiem jak z Walterem, ale w przypadku Jeannie o niezaplanowanym działaniu nie może być mowy. Chase wyraźnie zabiegała o zrozumienie czytelnika dla tej okrutnie pogubionej kobiety. Najłatwiej powiedzieć: wyrodna matka i niewierna żona. Trudniej obdarzyć szczerą sympatią. Dopingować w ciężkiej walce, jaką toczy każdego przeklętego dnia i każdej przeklętej nocy. Dzisiaj pewnie znalazłaby odpowiednią pomoc, ale w latach 70. XX wieku tacy nieszczęśnicy jak Jeannie przeważnie byli zdani wyłącznie na siebie. Sami w piekle. Skoro tak, to wina leży po stronie męża. Dlaczego jej nie wspierał? Gdzie jest Walter, gdy Jeannie go potrzebuje? Jak mógł wysłać ją do takiej głuszy i to jeszcze z dziećmi? To Walter powinien opiekować się chorą żoną, a nie młoda niania Hery i Teddy'ego. Niania, którą na dodatek postawił w bardzo niezręcznej sytuacji – między młotem a kowadłem. Co więcej, to nie pierwszy raz, kiedy Walter uznał, że odesłanie gdzieś swojej małżonki, to najlepsze wyjście z sytuacji. Najlepsze czy najłatwiejsze dla niego? Czy to aby nie odpychanie od siebie problemów? Klasyczne umywanie rąk? Tak byłoby najprościej – skierować całą antypatię czytelnika na Waltera. Ale Eve Chase najwyraźniej nie pociąga linia najmniejszego oporu. A przynajmniej nie tutaj, nie w tych leśnych ostępach, gdzie praktycznie wygnano cztery osoby z Londynu. Tak, są ci dobrzy, są ci źli, ale pośrodku stoją bardziej złożone osobowości. Czerń, biel, a między nimi wszelkie odcienie szarości. Żeby jeszcze sobie utrudnić, Chase skierowała ciemniejszy reflektor także na jedno z dzieci. Współczucie zaprawione niepokojem. Drastyczne zmiany zachodzące w psychice dziewczynki, która czuje się odrzucona przez własną matkę. Hera nie ma wątpliwości, że nie spełnia oczekiwań Jeannie albo wręcz obojga rodziców. Powoli dojrzewa już w niej pewność, że matczyna miłość przerodziła się w nienawiść. Że została jej już tylko Duża Rita, jedyna dorosła osoba z jej najbliższego otoczenia, która nie przestała jej kochać. A mogłaby, gdyby poznała jeden z jej pilnie strzeżonych sekretów. Gdyby poznała tę drugą Herę. Dziewczynka wstydzi się tego, co zrobiła, przeraża ją to, co nosi w sobie. Coś brzydkiego... zabójczego? Tak czy inaczej, ta trzynastoletnia dziewczynka bezgłośnie woła o pomoc. A ta nadchodzi z nieoczekiwanej strony. Dzieciątko znalezione w lesie staje się swoistym antybiotykiem na „bakterię”, która zaatakowała duszę Hery. A skoro antybiotyk, to można spodziewać się skutków ubocznych. Tylko Rita dostrzega niepożądane działania tego cudownego lekarstwa. To nie jest normalne, to co dzieje się w Foxcote Manor po pojawianiu się Leśnej Dzidzi. To chore! Zdaniem niani, która nie zna tutejszych zwyczajów. W każdym razie w tej okolicy podobno dochodziło już do takich rzeczy. Ponoć to nie pierwsze niemowlę porzucone w lesie. Najlepiej brać, co łaskawa Opatrzność dała, bez oglądania się na gryzipiórków, którzy pewnikiem wtrącą to bezbronne maleństwo do jakiegoś bezdusznego domu dziecka. Lepiej będzie mu z Harringtonami. Chyba że rodzina doszczętnie się rozpadnie, a trudno oprzeć się wrażeniu, że jest na najlepszej drodze ku temu. Powiem wprost: zakochałam się w warsztacie Eve Chase. Szalenie plastyczne opisy, jakby ocierające się o poezję. Tę powieść spokojne dałoby się wyśpiewać – niebiańska melodia poprzecinana niezliczonymi groźnymi dźwiękami. „Szklany dom” to moim zdaniem doskonały dowód na to, że subtelnościami można wskórać więcej niż uderzeniami prosto między oczy. Niegłośne alarmy mogą bardziej wzmagać czujność odbiorcy od nachalnego jazgotu. Niepotrzebne ogłuszające eksplozje, by spuścić porządne manto (nie)biednemu „podglądaczowi” szarej prozy życia innych. Rozłożystego drzewa genealogicznego, mocno skomplikowanej sytuacji rodzinnej, która całkowicie odsłoni się na ostatniej prostej tego niespokojnego spaceru w okropnej (stosownej) duchocie. Nieczęsto mi się to zdarza, ale im dalej wchodziłam w ten mroczny las, tym silniej łaknęłam szczęśliwego finału tej smutnej sagi rodzinnej. Żeby tak w końcu Słonce przedarło się przez ciężkie brudnoszare chmury od dawien dawna wiszące nad tą wielką rodziną, którą poznałam lepiej niż własną;)

Rewelacyjny „Szklany dom” Eve Chase. Nic tylko brać. Tym zachłanniej, gdy gustuje się w wolnych zanurzeniach po mroczniejszej stronie literatury. W mocno klimatycznych dreszczowcach z dogłębnie scharakteryzowanymi postaciami. Brudne sekrety rodzinne w gotyckiej tonacji. Wzruszająca opowieść o błędach, zaniedbaniach i zwykłym pechu. O wewnętrznych salach tortur, długich katuszach, gargantuicznych demonach, nowych szansach i ciemnym, strasznym,„magicznym” lesie. Warto zwiedzić. Ten bogaty świat zamknięty w takiej skromnej książeczce. Intensywne doznania na rodzinnych mokradłach.

Za książkę bardzo dziękuję księgarni internetowej

https://www.taniaksiazka.pl/

 Więcej nowości literackich

1 komentarz:

  1. Chyba mnie zachęciłaś, chociaż początkowo skreśliłam tę książkę z listy ;) opis wydawcy mnie nie zachęcił.

    OdpowiedzUsuń