Lata
70. XX wieku. Steph wyprowadza się od nierozumiejącego jej decyzji
partnera i znajduje dom w sąsiedztwie długoletniej przyjaciółki
Alex, która pomaga jej zadomowić się w nowym miejscu i utwierdza w
słuszności dokonanego wyboru. Nowy start okazuje się jednak dalece
trudniejszy, niż przypuszczała. Natrętne koszmarne sny i
niewytłumaczalne zjawiska zachodzące w nowym lokum Steph nie
pozwalają cieszyć się odzyskaną wolnością. Doprowadzają do
szaleństwa, wpędzają w paranoję, agresywnie tłumią poczucie
ulgi, jakie ogarnęło ją po wyrwaniu się z depresyjnego gniazda
beznadziejnie zakochanego człowieka. Niewolnica własnego umysłu w
hipotetycznie nawiedzonym domu.
|
Plakat filmu. „Soft Liquid Center” 2023, Perry Home Video
|
Pierwsze
pełnometrażowe dokonanie Perry Home Video, czyli duetu filmowców
Josepha Koleana i Zachary'ego Gutierreza, którzy scenariusz
przygotowali wraz z małżonką tego pierwszego, odtwórczynią roli
głównej Steph Holmbo, a genialną ścieżką dźwiękową pro
publico bono skomponował ich przyjaciel Roberto Garza. Prace nad
scenariuszem potencjalnie nadprzyrodzonego horroru psychologicznego
„Soft Liquid Center” rozpoczęły się w 2019 roku, czerpiąc z
osobistych doświadczeń Holmbo i zwierzeń jej znajomych –
dynamika władzy w związkach, toksyczne relacje niekoniecznie z
przemocowymi partnerami i niepokojące myśli nachodzące
mieszkających samotnie. Głównym planem produkcji był dom Koleana
i Holmbo w Kolorado, którzy założyli, że gromadzenie materiału
zajmie najwyżej sześć miesięcy. W marcu 2020 roku zdjęcia
zostały jednak wstrzymane z powodu pandemii COVID-19. Przerwała
trwała mniej więcej pół roku – zbieranie sił przed długą
harówką nierzadko improwizowaną. Bardzo ogólny scenariusz i
zaledwie sześć tysięcy dolarów na realizację filmu. Masakra.
SuperHit
Festiwal uznany za reprezentanta podgatunku mumblegore –
połączenie horroru i mumblecore, niezależnych filmów
niskobudżetowych stawiających na naturalizm, niestroniących od
improwizacji i rozwlekłych scen dialogowych - czyli entuzjastycznie
przyjęty przez festiwalową publiczność, od imprezy w kwietniu
2023 (RiverRun International Film Festival) poczynając. Taki fenomen
jak „Blair Witch Project” Daniela Myricka i Eduardo Sáncheza?
Albo „Skinamarink” Kyle'a Edwarda Balla. Szczerze mówiąc z tej
trójcy w moich oczach najkorzystniej wypadł eksperyment Perry Home
Video. Retro stylizacja opowieści o nawiedzonym domu. Obłąkanym
Domu Dźwięków. Synthwave'owe mroczne melodie - też z
wykorzystaniem sprzętów domowych - „diegetyczna gorączka”
debiutującego kompozytora filmowego Roberto Garzy w owocnej
symbiozie z chropawymi zdjęciami Zachary'ego Gutierreza i Josepha
Koleana. Farby z lat 70. XX wieku; naturalizm w rozkwicie –
napięcie w zenicie. Zamierzanie drażniąca składanka, nietypowe
metody wyciągania widza ze strefy komfortu, niekonwencjonalny montaż
duetu-orkiestry, czołowych twórców „Soft Liquid Center”.
Cudownie anachronicznego horroru paranoidalnego ze szczątkową
fabułą. Niewyraźny szkic, zacierające się kontury, rozciągliwa
ramka z poplamionymi zdjęciami za popękanym szkłem. Opowieść
rozmazująca się – logika snu i puste pola dla widzów. Ugory
czekające na zasiewy wyobraźni zdębiałych turystów. Poczekajmy
aż przywykną do tego widoku... Miejmy nadzieję, że nie uciekną,
bo ta przestrzeń chce być zagospodarowana. Organizm żywy,
samoświadomy i potwornie głodny. Na poły żyzna gleba dla ludzkiej
fantazji. Współautorka scenariusza „Soft Liquid Center”,
wcielająca się w swoją imienniczkę Steph Holmbo w opowieściach
grozy rozsmakowała się stosunkowo niedawno, co tłumaczy
wieloletnim mieszkaniem w pojedynkę. W towarzystwie raźniej, w ten
fascynujący świat na dobre więc wkroczyła po znalezieniu
współlokatora (czytaj: męża). Nie musiała już obawiać się
nieprzespanych nocy w kleszczach rozszalałej wyobraźni – po
obejrzeniu strasznego filmu sama obecność drugiego człowieka,
choćby twardo śpiącego obok, wystarczy by nie wyobrażała sobie
jakichś okropnych stworów pełznących w stronę łóżka, twardo
ku trzęsącej się pod kołdrą, nadmiernie wyczulonej na dźwięki
kobiety. To nie strzyga drapie w okno, tylko zwyczajna gałąź -
Holmbo na własnej skórze przekonała się, że w samotności dużo
trudniej wbić sobie to do głowy. I podała dalej. Główna
bohaterka „Soft Liquid Center” po raptownej zmianie adresu
dojdzie do podobnych wniosków. Zracjonalizuje irracjonalne, znajdzie
akceptowalne wytłumaczenie koszmarów na jawie. „Narratorka”
niewiarygodna, niestabilna przewodniczka po zdezintegrowanym świecie
imponująco zdeterminowanych filmowców, podzieli się tym
spostrzeżeniem z Alex (frapujący występ Alex Palkovic), dawno
niewidzianą przyjaciółką, mieszkającą na tym samym osiedlu
domków jednorodzinnych. Trochę dalej, ale w tym samym mieście
korzenie zapuściła jeszcze jedna członkini ich dawnej paczki, z
którą Steph po zakończeniu boleśnie rozczarowującego związku
też odnowi kontakt. Odeszła bez słowa wyjaśnienia – pewnego
dnia po prostu spakowała się i odjechała, nie oglądając na
zaszokowanego mężczyznę. Nieprzyjemnie zaskoczony on, przyjemnie
zaskoczona ona.
|
Plakat filmu. „Soft Liquid Center” 2023, Perry Home Video |
Skrzyżowanie
„Wstrętu” Romana Polańskiego z „Obrazami” Roberta Altmana i
„Ghost Story Davida Lowery'ego. Ten ostatni zainspirował incydent
z ogromnym arbuzem, który może przejść do historii gatunku.
Absurdalnie rozciągnięta akcja poszukiwawcza „nieszczęśliwej
nabywczyni skaczącej nie-fasolki”, zwieńczona iście makabrycznym
widokiem: powolny lot tuż nad zbryzganą podłogą. Najpierw
„niekończąca się historia”, a potem „historia zapętlona”
- dalszy ciąg fascynującego przeciągania struny na bieżni ze
Strefy Mroku. Desperacki sprint „topielicy”. Figle-migle lodówki,
niesforne krany i podejrzana kotara łazienkowa (zagapieni – świat
zredukowany do nieprzejrzystej zasłony i nieważne, że tam była
kabina prysznicowa, a tu jest wanna, myśli wyrywają się ku
„Psychozie” Alfreda Hitchcocka). Film w filmie – niemający
związku z fabułą „Soft Liquid Center” (poza tym, że to domowy
sens Steph) fragment tandetnej „historyjki obrazkowej” z parą
planującą home invasion. Totalnie w stylu lat 70. XX wieku.
Zabawa w pojawia się i znika - człowiek wycinany, człowiek
wklejany. Człowiek zastygły w kadrze. Przyjaciółka nieobecna;
puste spojrzenie wbite w kobietę siedzącą naprzeciwko, całkowicie
pochłoniętą rozmową z inną, ale zaraz zapomni języka w buzi.
Wyznanie ni z gruchy, ni z pietruchy, bomba spuszczona przez
„ożywiony posąg”. Zagadkowe wędrówki po lesie, bezczelnie
bezcelowe zmagania w krainie marzeń sennych (wspomnienia?),
przenikające się światy (nakładanie obrazów), niezgrabne
teleportacje. Ale Joseph Kolean, Zachary Gutierrez i Steph Holmbo
czuli, że to nie wystarczy. Nikt nikogo nie musiał przekonywać, że
„Soft Liquid Center” potrzebuje mocniejszego akcentu. Muszą
wymyślić coś, co poruszy nawet zahartowanych odbiorców opowieści
upiornych. Sztuka wymaga większych poświęceń... Paru dni w
czerwonych komnatach. W zaduchu nażelowanego domu w Kolorado. W
zasadzie upaćkali tylko okna małżeńskiej przystani ubogich
artystów – Sam Raimi i przyjaciele mogli zrobić coś (arcydzieło
„Martwe zło” 1981) praktycznie z niczego, to i my możemy.
Kilkadziesiąt godzin w piekle. Kiszone specjały dla miłośników
horroru. Coś za nią pełza, skrada za plecami nasłuchującej
protagonistki, robal strachu wnikający pod skórę i jeszcze
głębiej. Przez mięśnie i stawy do kości. Majstersztyk! Co tam
pląsający arbuz, według mnie to jest wybitne osiągnięcie autorów
„Soft Liquid Center”. Mistrzowska symfonia grozy w
klaustrofobicznej „windzie do wariatkowa”. Dom nieoswojony.
Nawiedzony przez kobietę prześladowaną. Imaginacje przeciążonego
umysłu, w jakiś sekretny sposób okaleczonego przez niepoddającego
się mężczyznę z kolekcją podniecających zdjęć. Bezcenna
kolekcja podręcznikowego wojerysty? Miłość czy obsesja? Tak czy
inaczej, domniemany mroczny prześladowca nie rozumie, dlaczego Steph
odeszła. Z jego perspektywy: idealnie dobrana para. Z jej
perspektywy: związek toksyczny. W „Soft Liquid Center” Perry
Home Video coś takiego jak rozwój postaci albo nie istnieje, albo
został zmyślnie ukryty. Może trzeba było bardziej się wysilić?
Uważniej rozglądać w tym niegościnnym świecie. Nerwica
histeryczna gospodarstwa domowego z niezbyt odległej przeszłości.
Poczuj się obco w swojskiej scenerii. Bezsensowne rozmowy, niekiedy
wymyślane na poczekaniu, nietrzymające się przezornie
przygotowanego scenariusza, wymuszone „poważne debaty”,
irytujące ploteczki i nie mniej męcząca nie-wymiana zdań, toporny
monolog nieproszonego gościa. Flegmatyczne pokazy slajdów –
intensywność zdjęć w moim odbiorze rozpraszana przesadnie długą
ekspozycją. Uwielbiam slow burn, ale to już lekka przesada.
Tak miało być, czy tak musiało być, bo fabuły nie starczyło na
długi metraż? Cokolwiek twórcami kierowało, zamiast tego
wolałabym częściej przedzierać się przez tajemniczy las - więcej
subiektywnej pracy kamery - i spacerować po Domu Dźwięków.
Zwiedzanie, gdy gospodyni krząta się gdzieś w pobliżu. Bohaterka
dalszego (niewidzialnego) planu, patrzenie dookoła, dyskretna
lustracja pozornie zwyczajnej siedziby przynudzającej pani domu.
Wszystko, byle nie przyglądać się nieciekawym zajęciom Steph, nie
wczytywać w monotematyczną prozę życia niekoniecznie jedynej
lokatorki nieprzytulnej nieruchomości w spokojnej okolicy. „Soft
Liquid Center” Perry Home Video niewątpliwie zachęca do
zapisywania kartek pominiętych przez scenarzystów, byłabym jednak
niezmiernie wdzięczna, gdyby dali bohaterce chociaż wątły
szkielet osobowości. Nie wymagam obszernej biografii, ani nawet
streszczenia poprzedniego rozdziału jej żywota (ubrania w słowa
i/lub obrazy tego, co ostatecznie odepchnęło Steph od ostatniego
partnera, ewentualnie tego, co złożyło się na oglądany życiowy
przełom), zadowoliłabym się niepokaźnym zbiorem cech; właściwie
czymkolwiek, co zmniejszyłoby ten przeklęty dystans, zbliżyło do
przewodniczki, która się zgubiła. Horror psychologiczny z mniej
niż jednowymiarowymi postaciami – odważnie. UWAGA SPOILER
W końcu cudaczny fikołek w finale – z opowieści o nawiedzonym
domu i narodzinach obłędu do pokręconej szkoły magii i
czarodziejstwa. Zaskakujące, ale czy dorzeczne? KONIEC SPOILERA.
Bogaty
w formę, ubogi w treść. Nakręcony za „psi pieniądz”
debiutancki pełnometrażowy utwór Perry Home Video, amerykański
horror w stylu retro, w którym geniusz łączy się z banałem.
Osobliwe zjawisko kinematograficzne z jedną naprawdę przerażającą
sceną, sumą rozlicznych niewygód w hałasującym domu kobiety
mocno hipotetycznie halucynującej. Myślę, że „Soft Liquid
Center” narozrabia w światku horroru; będą go kochać i
nienawidzić, ale byłabym w ciężkim szoku, gdyby przeszedł w
ciszy. Niezła ciekawostka gatunkowa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz