środa, 29 września 2021

Riley Sager „Wróć przed zmrokiem”

 

Dwadzieścia pięć lat temu Ewan i Jess Holtowie kupili po okazyjnej cenie wiktoriańską rezydencję Baneberry Hall, leżącą w niewielkiej miejscowości Bartleby w stanie Vermont, gdzie wprowadzili się ze swoją pięcioletnią córką Maggie. I skąd po dwudziestu dniach uciekli w popłochu. Szczegółowa relacja z ich pobytu w nawiedzonym przez duchy wielkim domostwie, książka pod tytułem „Dom grozy” napisana przez samego Ewana Holta, stała się fenomenem wydawniczym. Wielu uwierzyło, że Baneberry Hall jest siedliskiem istot z zaświatów, ale nie Maggie Holt. Obecnie projektantka wnętrz, która już w dzieciństwie szczerze znienawidziła wielkie dzieło ojca. Kobieta nie ma wątpliwości, że to mistyfikacja, mimo że Ewan przez wszystkie te lata upierał się przy swoim stanowisku. Jess natomiast twardo odmawiała wszelkich rozmów o Książce. Teraz Ewan nie żyje, a wyłączną właścicielką Baneberry Hall staje się jego niestrudzenie poszukująca prawdy córka, która zamierza złamać obietnicę daną ojcu tuż przed jego śmiercią i spędzić trochę czasu w tej niesławnej posiadłości. Aby przygotować ją do sprzedaży, ale głównie po to, by wreszcie dowiedzieć się, co naprawdę wydarzyło się w Baneberry Hall ćwierć wieku temu.

Riley Sager to pseudonim amerykańskiego dziennikarza, grafika i redaktora, obecnie mieszkającego w Princeton w stanie New Jersey. Pierwsza powieść opublikowana pod tym wymyślonym nazwiskiem, „Final Girls” (pol. „Ocalałe”) z 2017 roku, dała mu rozgłos nie tylko na arenie krajowej, ale także międzynarodowej. Rekomendowany przez samego Stephena Kinga absolutny bestseller w paru krajach świata. Podobnie było z kolejnymi powieściami Sagera: „The Last Time I Lied” (2018), w Polsce wydaną pod tytułem „Moje ostatnie kłamstwo”, „Lock Every Door” (2019) i wreszcie „Home Before Dark” (pol. „Wróć przed zmrokiem”), horrorem/thrillerem, który swoją światową premierę miał w roku 2020. Wszystkie te pozycje trafiły na listę bestsellerów „The New York Timesa”. Ciekawostka: na amerykańskim rynku pojawiło się wydanie „Home Before Dark” w święcącej w ciemności okładce, która zaskoczyła i oczywiście zachwyciła samego autora powieści. W 2021 roku wyszła następna, niecierpliwie wyczekiwana przez dość potężne grono jego wiernych czytelników, powieść Rileya Sagera, pt. „Survive the Night”. Prawa do sfilmowania „Wróć przed zmrokiem” zostały już sprzedane i chodzą słuchy, że do zespołu producentów dołączył Shawn Levy, bodaj najbardziej kojarzony z serialem „Stranger Things”.

Cenisz sobie twórczość Ruth Ware i/lub S.K. Tremayne'a? A może porwała Cię „Idealna rodzina” Lisy Jewell albo „Rezydencja” Laury McHugh? Albo „Amityville Horror” Jaya Ansona. W takim razie odwiedź Baneberry Hall. Riley Sager inspiracji do swoich książek przeważnie szuka w klasycznych opowieściach grozy. Tym razem padło na rzekomo autentyczną przeprawę rodziny Lutzów w domu w Amityville. Autor „Wróć przed zmrokiem” przyznał, że nigdy nie był fanem ani książki Jaya Ansona, ani filmów spod tego szyldu. Fascynuje go natomiast cała otoczka, jaką przypuszczalnie z premedytacją wypracowano dla tej w gruncie rzeczy tradycyjnej opowieści o nawiedzonym domu. Sprzedaż pod hasłem „historia prawdziwa”, w co obecnie już mało kto wierzy. Większość – przynajmniej zdaniem Sagera – jest przekonana, że to jedna wielka mistyfikacja, że Lutzowie kłamali. Możliwe, że na bardzo podobnym kłamstwie wzbogacili się mieszkający na kartach „Wróć przed zmrokiem” Holtowie. Sam Sager wskazuje te podobieństwa – niejako zestawia swoją własną historię prawdopodobnie z zafałszowaną historią Lutzów. Dobry ruch. Strategia obliczona na wyprzedzenie domysłów, nieuchronnych skojarzeń jakiejś, najpewniej niemałej, części czytelników. Przy takim przedstawieniu sprawy trudno bowiem czynić zarzut z tego, że dzieje Holtów to częściowa powtórka z „rozrywki w Amityville”. Tak miało być: mówi nam autor tej zgrabnej mieszanki thrillera psychologicznego z horrorem o zjawiskach nadprzyrodzonych. Utrzymanej w gotyckim klimacie ghost story, która przypuszczalnie ghost story nie jest. Jedna z narratorek, główna bohaterka „Wróć przed zmrokiem”, Maggie Holt, od dawna jest przekonana, że to wszystko wymysł jej ojca. Bajeczka, która okazała się bardzo dochodowa. Bogactwo i (nie)sława. Życie z piętnem „tych, którzy mieszkali z duchami”. Bardziej przekleństwo niż cenny dar od losu. Tak odbiera to Maggie Holt, projektantka wnętrz, która na początku książki nabywa zaskakujący spadek po ojcu. Staje się wyłączną właścicielką zbudowanej w 1875 roku rezydencji na obrzeżach małego miasteczka w stanie Vermont. Wielkiego domu, w którym w przeszłości mieszkała wraz z rodzicami. Znacie to - młode małżeństwo, tym razem z jednym dzieckiem, trafia na prawdziwą okazję: imponująca nieruchomość podejrzanie nisko wyceniona. Ale czy spotkaliście się już z taką konstrukcją wzniesioną na motywie nawiedzonego domu? Teraźniejszość reprezentowana przez Maggie Holt, przez większość książki równomiernie przeplata się z głośną historią jej ojca, Ewana Holta. Książka w książce. „Wróć przed zmrokiem” Rileya Sagera i „Dom grozy” Ewana Holta w jednym:) Polscy wydawcy (Mova, rok 2021) zadbali o odpowiednią stylizację - zakładam, że w innych krajach też tego dopilnowano – wzmocnienie, dopełnienie wrażenia obcowania z prozą, bądź co bądź, fikcyjnej postaci stworzonej przez Sagera na użytek tej znanej-nieznanej opowieści o duchach. Klasyka spotyka się z nowoczesnością. Twarda konwencja, żelazna tradycja zderza się z nowym. A to wszystko na kanwie fenomenu „Amityville Horror”. O fascynującym zjawisku wcześniej rozpętanym przez małżeństwo George'a i Kathy Lutzów oraz Jaya Ansona, a później przez Ewana i Jess Holtów, którzy w latach 90-tych XX wieku przez chwilę mieszkali w Baneberry Hall. Domu, który ma swoją historię i swoje sekrety. Państwo Holt zrobiło praktycznie to samo, co według wielu zrobiło państwo Lutz. Wymyślili sobie historię o duchach i bez skrupułów wmawiali ludziom, że napisało ją samo życie. Ich życie. Tylko czy na pewno Holtowie skłamali? Czy powinniśmy, wzorem Maggie Holt, już na wstępie odrzucić wersję przedstawioną przez jej ojca w jego najbardziej rozchwytywanej książce? Dorosła Maggie stara się przekonać nas, że jej ojciec, przynajmniej w tej jednej kwestii, nie jest osobą godną zaufania. Że do jego „Domu grozy” powinniśmy podchodzić z jak największym dystansem. Z przekonaniem, że nic z tego nie miało miejsca w świecie przedstawionym przez Rileya Sagera w jego pomysłowej składance horroru i thrillera. Nowa opowieść o nawiedzonym domu zbudowana na tradycyjnych, doskonale znanych fanom opowieści z dreszczykiem, fanom klimatów nadprzyrodzonych, wątkach. Z inwencją, z pomyślunkiem. Własnym okiem na nawiedzony dom chociaż raz nie na wzgórzu:)

Kiedy naszpikuje się powieść odpowiednią liczbą faktów i splącze je tak, że przypominają wężowisko, niektórzy ludzie uwierzą w każdy jej element. Politycy robią tak cały czas.”

Baneberry Hall, niechciana, samotna rezydencja wzniesiona w XIX wieku dla majętnej rodziny Garsonów. Trudno nie skojarzyć tego z miniserialem w reżyserii Craiga R. Baxleya, na podstawie scenariusza Stephena Kinga i pod tytułem „Czerwona Róża”. A stąd już prosta droga do „Nawiedzonego” aka „Nawiedzonego domu na wzgórzu” Shirley Jackson i naturalnie do powieści Ridleya Pearsona „Czerwona Róża. Z dziennika Ellen Rimbauer”, która ma też swoją filmową wersję – prequel „Czerwonej Róży” również w reżyserii Craiga R. Baxleya. Historia „operacji pod kryptonimem Czerwona Róża” też mogła zainteresować Rileya Sagera. W nawiedzonym domu wzniesionym na kartach „Wróć przed zmrokiem”, dzieje się prawie dokładnie to samo, co działo się w niezliczonych domostwach w szerokim świecie horroru. Thrillera zresztą też. W Baneberry Hall jest żyrandol (patrz: okładka książki), który od czasu do czasu „nieproszony” rozgoni nocną ciemność i „dzienną jasność”. W Baneberry Hall można usłyszeć, głównie po zapadnięciu zmroku, odgłosy świadczące o tym, że ktoś - pewnikiem jakiś intruz - przechadza się po korytarzach. Stuk, stuk, stuk. Niewidzialni, ponoć wymyśleni przyjaciele. Cmentarz, wielka szafa podobna do tej z „Obecność” Jamesa Wana i tajemnicza, zacieniona postać widywana za oknem. W Baneberry Hall samoczynnie włącza się gramofon. Repertuar zawsze ten sam. Od dwudziestu pięć lat właściwie nic się nie zmieniło. Czas jakby się zatrzymał w tych niegościnnych murach, w których Maggie Holt zamierza spędzić całe lato. Przygotować ten zaskakujący spadek po niedawno zmarłym ojcu do sprzedaży i przede wszystkim poznać wreszcie prawdziwą historię rodziny Holtów. Maggie ma świadomość, że owa prawda może ją zaszokować, ale woli to od życia w kłamstwie. W cieniu niby opartej na faktach Książki, która dała jej pieniądze, ale zabrała prawie wszystko inne. Zabiła marzenie o pójściu śladami ojca, o utrzymywaniu się z pisania, czy to książek, czy artykułów do gazet. Zabrała jej prywatność. Znacznie utrudniła kontakty z ludźmi, nawiązywanie przyjaźni, o romansach już nie wspominając. I przede wszystkim skomplikowała jej relacje z rodzicami. Maggie zawsze była tak zwaną córeczką tatusia. Nigdy nie przestała odwzajemniać jego miłości, ale przez tę przeklęta Książkę już zawsze miała go za oszusta. Mężczyznę, który ordynarnie skłamał. Dla pieniędzy i sławy? Być może, ale Maggie nie może oprzeć się wrażeniu, że jej rodzicami kierowało coś innego. Ma przeczucie, że sprawa jest bardziej złożona, jeszcze szkaradniejsza, zdecydowanie bardziej cuchnąca od niestety pospolitego postanowienia dorobienia się na oszukiwaniu bliźnich. Podatnych na wpływy, nieodpornych na manipulację, niektórzy pewnie powiedzą naiwnych ludzi, którzy są gotowi wykłócać się z każdym, kto ma czelność kwestionować prawdziwość takich historii jak „Dom grozy” Ewana Holta. Maggie patrzy na nich z czymś w rodzaju współczucia zmieszanego z lekką pogardą i większą urazą. Bo gdyby nie uwierzyli, to może jej życie wyglądałoby inaczej. Może sprawa szybko rozeszłaby się po kościach, a ona mogłaby wzrastać w takich warunkach, jak inne dzieci, nienaznaczone piętnem Baneberry Hall. W oczach innych być taką Maggie, jaką jest w istocie, a nie taką, jaką przedstawiono ją w Książce. Kobieta nie przypomina sobie ani jednego wydarzenia opisanego przez jej ojca w „Domu grozy”. Owszem, miała wtedy zaledwie pięć lat, ale zakłada, że takie potworności zapisałyby się w jej pamięci. Co tylko utwierdza ją w przekonaniu, że „Dom grozy” to czysta fikcja. Ale... Dobrze myślicie. Powrót do owianego złą sławą domostwa wcześniej czy później zmusi naszą bohaterkę do zweryfikowania swoich poglądów na Baneberry Hall. Na opus magnum jej nieżyjącego już ojca, spisanego w innym stylu niż wydarzenia, które w tym świecie przedstawionym opisuje nam dorosła już Maggie Holt. „Dom grozy” stylem ponad wszelką wątpliwość nawiązuje do XX-wiecznych opowieści o duchach. Tych prostszych – takich jak „Amityville Horror” Jaya Ansona i „Nawiedzony” Jamesa Herberta, bo raczej nie takich jak „Lśnienie” Stephena Kinga czy „Upiorna opowieść” Petera Strauba. Mało szczegółowe, krótkie, bardzo ogólne opisy. Dynamiczny rozwój akcji, niezbyt pogłębione postaci. A po stronie Maggie wszystko na odwrót. Wolniej, dokładniej, ze zdecydowanie większym naciskiem na psychologię. Zamieszanie w głowie kobiety, która niepotrzebnie wróciła do domu. Klimat, klimat i jeszcze raz klimat. Ach, jak przyjemnie, ach jak (nie)wesoło, zanurzyć się w tę mroczną atmosferę w starym (nie)dobrym nawiedzonym domu w – a jakże! – małym amerykańskim miasteczku, gdzie nie brakuje ludzi niepocieszonych rozgłosem, jaki Ewan Holt nadał ich okolicy. Największą z niespodzianek przewidzianych we „Wróć przed zmrokiem” przez Rileya Sagera udało mi się rozpracować – nagły błysk zrozumienia, nagłe oświecenie, mniej więcej w połowie lektury – ale autor przygotował coś jeszcze. Zaskoczyć, lekko zaskoczył, ale jednak wolałabym, żeby pozostał przy poprzednim rozwiązaniu. Bez zaskoczeń, ale odważniej, mocniej, dosadniej. Bez patyczkowania się z czytelnikiem. Bezkompromisowo... mogło być. Ale nie obrażam się. Właściwie to już rozglądam się za innymi powieściami tego czującego horrorowego bluesa amerykańskiego powieściopisarza publikującego jako Riley Sager.

Najlepsza powieść grozy, jaką w tym roku przeczytasz? Tak może być. Przeczuwałam, że to będzie coś, że to będzie hit. „Wróć przed zmrokiem” Rileya Sagera to wielkie spotkanie starego z nowym. Klasyczna opowieść o duchach, o potencjalnie nawiedzonym starym domostwie, rezydencji, w której straszyło kiedyś i straszy dziś. Teraźniejszość i mniej pewna, kwestionowana, mniej godna zaufania przeszłość w scenerii niby żywcem wyjętej z gotyckich opowieści nadprzyrodzonych. W atmosferze rodem z „Nawiedzonego domu na wzgórzu” Shirley Jackson. No, dobrze nie aż tak, ale miłośników tej i innych słynnych utworów o przynajmniej na pozór nawiedzonych, przeklętych domostwach, wszystkich, wszyściuteńkich, fanów literackich ghost story właściwie i starych, i nowych, gorąco namawiam do przyjrzenia się temu nieskromnemu dziełku. Zachęcam do wejścia w trzewia wiktoriańskiej rezydencji Baneberry Hall. Dumnego braciszka pewnego domu w Amityville. Albo, używając słów samego autora, Manderley na sterydach.

Za książkę bardzo dziękuję wydawnictwu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz