Przyszłość. Świat został zdominowany przez nowoczesną technologię, kładącą nacisk
na przekazywanie informacji. Uzależniona od ciągłego napływu newsów ludzkość
nie potrafi już egzystować bez mediów, nieustannie atakujących ich zmysły.
Dwudziestotrzyletnia piosenkarka, Nola Blue, jest typowym wytworem tej
rzeczywistości. Dostosowana tak osobowościowo, jak i wizualnie do wymagań
popkulturowego pokolenia, pozbawiona własnego „ja” na rzecz medialnej sztucznej
kreacji. Żyje w świecie dyktowanym przez nieubłagane statystyki popularności.
Do czasu przebudzenia. Gdy ciało Noli zaczyna odbierać programy telewizyjne
zmienia się jej system wartości. Jako żywa reklama, znak obecnych czasów nie
pragnie już popularności. Ale równocześnie będąc produktem tego medialnego
pokolenia szybko uzależnia się od nowych, niebywałych właściwości własnego
ciała.
Najnowsza powieść angielskiego pisarza i autora scenariuszy, Jeffa Noona. Gatunkowo
najbliżej jej do science fiction, ale nie sposób nie odnaleźć w niej również
cech typowych dla nurtu body horroru
i ewidentnej inspiracji kultowym „Frankensteinem” Mary Shelley. Czytając „TV
Ciał0” byłam wręcz zachwycona błyskotliwością pisarza - jego cynicznym
spojrzeniem na szybko postępującą degenerację naszego społeczeństwa, które w przyszłości
może skończyć tak, jak w niepokojącej wizji Noona.
„Pragnęli
sami znaleźć się na wielkim ekranie, nie w roli supergwiazd, ale ludzi
dotkniętych klęskami, ofiar zniszczonych przez miłość, nienawiść, pracę,
rozstanie z dziećmi, chorobę, krzywdę, frustrację, zdradę, lenistwo,
podejrzliwość, przez wszystkie gry, jakie dotąd podjęli i przegrali: super,
niech teraz ktoś inny przegra – mówili – niech inni cierpią, nie ja. Bądź moim
lustrem… Otwórz mnie. Pokaż mi ciemne zakamarki umysłu. Roz*dol mnie. Pożałuj
mnie. Rzuć mi ochłapy, wszystko mi jedno. Ukrzyżuj się medialnie dla mnie.
Niechże to zobaczę, niechże się ukorzę przed szklaną świątynią.”
Wyobraźcie sobie świat, w którym nadrzędną wartością jest nieustanny napływ
informacji, a dziennikarze i menadżerowie to bogowie, dyktujący podatnemu na
manipulację społeczeństwu, jak mają żyć. Autentyzm jest passe. Aby wspiąć się
na wyżyny popularności należy wyzbyć się własnej tożsamości i stworzyć nową,
całkowicie fikcyjną, ale atrakcyjną medialnie. Brzmi znajomo? Mimo, że Noon
porusza się w przyszłościowym uniwersum w podtekście tak naprawdę poddaje
krytycznej ocenia współczesne realia, w których już odnajdujemy większą obsesję
fanów na punkcie wykreowanych przez PR-owców medialnych „laleczek”, aniżeli autentycznych
postaci. Już zostaliśmy zmanipulowani przez media i jest tylko kwestią czasu,
aż całkowicie się od nich uzależnimy. Świat, który oglądamy oczami młodej
wokalistki, Noli Blue jest tak samo sztuczny, jak informacje przekazywane przez
wypacykowanych redaktorów za pośrednictwem wizjopleksu (ulepszonej telewizji). Gwiazdy
i ich menadżerowie myślą tylko o tym, jak dobrze się sprzedać, a ich wielbiciele
chętnie rezygnują z własnej egzystencji na rzecz ciągłego podglądania tego
lepszego, medialnego świata. Pojedynczy odbiorcy są nawet gotowi umrzeć w imię
popularności. Taką możliwość daje bijący rekordy popularności program
telewizyjny. Dwudziestoczterogodzinna wizja śmiałka, który na własne życzenie
zostaje zamknięty w przezroczystej Kopule Rozkoszy. Za pośrednictwem przekaźników
podłączonych do jego skroni może ukazywać widzom wizualizację swoich snów,
samemu żyjąc w spartańskich warunkach. Popadając w szaleństwo, oddając się samookaleczeniu
tak naprawdę cieszy się z tego upadku, bo oto stał się bożyszczem milionów,
poświęcających każdą minutę swojego życia na śledzenie jego cielesnej i
umysłowej degeneracji.
„Sami
się zalaliśmy tymi mediami we wszystkich możliwych formach. Mamy mózgi pootwierane
na sygnały. Zrobiliśmy z siebie anteny. […] I teraz, Nola, ten sygnał zaczyna
nas zatruwać. Ciało jest analogowe i ten sygnał w nim przekształca się
bezpośrednio na ludzką postać. […] To nie choroba. To zmiana ducha czasów.”
Mimowolna obserwatorka tej nowej, przerażającej rzeczywistości, „stworzona”
na potrzeby pokolenia MTV, równie sztuczna jak wszystko wokół pewnego dnia
budzi się i odkrywa, że jej ciało poszło o krok dalej w tym globalnym szaleństwie.
Gdy na jej skórze zaczynają wyświetlać się aktualnie serwowane przez media
programy ku swojemu przerażeniu, ale również zadowoleniu staje się
unowocześnioną wersją potwora doktora Frankensteina. Żywą anteną przechwytującą
sygnał telewizyjny. Operując krótkimi zdaniami, opisującymi oderwane od fabuły
obrazy, kłębiące się w głowie Noli, Noon jak nikt inny przed nim zatopił się w jej
rozchwianej psychice. Tak przedstawione chore wizje dominujące umysł dziewczyny
szybko zagnieździły się i w mojej głowie. W efekcie dostałam coś, co wymyka się
wszelkiej racjonalizacji, tak dziwne, że aż hipnotyzujące. Manipulacja? Być
może, wszak głównie o tym traktuje niniejsza powieść, a więc nic dziwnego w
tym, że autor spróbował (i to z pozytywnym skutkiem) tego samego na czytelniku.
Zmiany dokonujące się na ciele Noli są równie dziwaczne. Innowacyjne
potraktowanie jej skóry, tematycznie nawiązujące do konwencji body horrorów zachwyca nie tyle samym
pomysłem, co wymową. Oto, główna bohaterka stała się żywą telewizją, ale wbrew
swoim wcześniejszym pragnieniom zdobycia popularności nie ma zamiaru dzielić
się z fanami swoimi nowymi zdolnościami. One należą tylko do niej, bo mimo
wszystko również reprezentuje to medialne pokolenie, uzależnione od napływu
informacji. A czy dla takiej osoby może istnieć coś lepszego od indywidualnego,
cielesnego dwudziestoczterogodzinnego odbioru programów telewizyjnych bez konieczności
korzystania z nowoczesnej technologii? Czytając „TV Ciał0”, a raczej
wchłaniając go nie mogłam powstrzymać się od rozmyślań nad jego ewentualną
ekranizacją. Nie byłam w stanie powstrzymać natłoku ewentualnych sposobów podejścia
filmowców do poszczególnych wątków. Niezmiennie miałam przed oczami specyfikę
reżyserowania Davida Cronenberga, gdyż chyba nikt nie wątpi, że ze wszystkich
żyjących twórców filmowych jedynie on byłby w stanie należycie przedstawić tę
historię na ekranie. Boże, jak ja o tym marzę…
„TV Ciał0” to niezaprzeczalne arcydzieło tak science fiction, jak i body horroru. Książka, w której tak
bardzo się zakochałam, że zaraz po skończeniu lektury wróciłam do jej początku,
aby móc jeszcze raz zasmakować tych niezapomnianych wrażeń. Tak, jej jedynym
minusem jest zbyt oszczędna objętość, bo jak już człowiek się uzależni to
chciałby obcować z tą hipnotyzującą wizją autora w nieskończoność. Coś niebywałego
po prostu! Przeczytajcie, proszę…
Za książkę bardzo dziękuję wydawnictwu
Oj, ale mi ochoty narobiłaś ;) W zasadzie to jeszcze większej, niż poprzednio. Zresztą... ja książki z 'Uczty Wyobraźni' biorę w ciemno :)
OdpowiedzUsuńJestem coraz bardziej zachwycony Twoim blogiem. Ostatnio film Banshee Chapter, teraz to... Kontrola umysłu, degeneracja moralna, uzależnienie od wpływu mediów, psychiczne zniewolenie... Są to tematy, które coraz częściej poruszam i miksuję w swojej twórczości. Świetne motywy do wykorzystania w horrorze. Mi również narobiłaś ochoty, już rozglądam się za książką w księgarni! Dziękuję!
OdpowiedzUsuńW podobnej tematyce, warto obejrzeć miniserial Black Mirror, zwłaszcza 2 odcinek pierwszego sezonu.
Francis Violento