wtorek, 1 lipca 2014

Jonathan Holt „Carnivia. Bluźnierstwo”


Wenecja. Kapitan karabinierów, Kat Tapo dostaje swoją pierwszą sprawę zabójstwa, u boku osławionego pułkownika Aldo Pioli. Oboje mają rozwikłać zagadkę śmierci kobiety, której okute w szaty księdza ciało znaleziono u bram kościoła. Niedługo potem odnajdują zwłoki kolejnej kobiety. Trop prowadzi Kat do portalu internetowego, Carnivii, stworzonej przez miejscowego, czekającego na wyrok, geniusza matematycznego, stroniącego od ludzi Daniele Barbo. Strona jest dokładną kopią Wenecji, służącą użytkownikom do anonimowego wymieniania informacji. Kolejnym tropem, którym podążają Tapo i Piola jest owiana złą sławą, wysepka Poveglia, na której przed laty mieściła się izolatka dla osób dotkniętych chorobami zakaźnymi, a następnie zakład psychiatryczny. Tymczasem podporucznik Holly Boland, Amerykanka zesłana do bazy we Włoszech, mająca zajmować się kontaktami z miejscowymi trafia na trop spisku sięgającego czasów wojny między Chorwatami i Serbami w latach 1993-1995. Jej amatorskie śledztwo wkrótce łączy się z ustaleniami Kat i Aldo, odmalowując przed nimi obraz szeroko zakrojonego spisku na najwyższych szczeblach władzy, który pociągnął za sobą całą rzeszę ludzkich istnień.

„Ale taka była Wenecja: piękno budowane na brudzie, cuchnąca woda maskowana aromatem perfum, brutalny handel walczący o miejsce z największymi osiągnięciami włoskiej cywilizacji.”

 „Carnivia. Bluźnierstwo” to debiutancki thriller wykładowcy literatury angielskiej na Uniwersytecie Oksfordzkim, Jonathana Holta. Pisarz już zapowiedział, że przygody Kat Tapo będą kontynuowane w dwóch kolejnych tomach, zaplanowanych na ten i przyszły rok. Recenzenci porównywali konstrukcję „Carnivii” do trylogii „Millennium” Stiega Larssona i głośnej serii Dana Browna, w której skład wchodzi osławiony „Kod Leonarda Da Vinci”. Ja bym tak daleko w porównania nie wybiegała, bo czy każda trylogia, której fabuła zasadza się na misternym spisku ludzi u władzy zawsze musi być zestawiana z Larssonem i czy każdy prztyczek dla Kościoła katolickiego czerpie inspirację z prozy Browna? Moim zdaniem nie. Jak dla mnie Holt stworzył coś zupełnie nowego, nieporównywalnego z czymkolwiek, co już dane mi było przeczytać i tym samym zapoczątkował trylogię, na której kontynuację już wprost nie mogę się doczekać – a to rzadko mi się zdarza podczas obcowania ze współczesną literaturą detektywistyczną.

„Dlaczego to właśnie nasz kraj jest taki skorumpowany, gdy inne nie są? Hiszpania, Grecja, Portugalia, Francja… Niektóre nawet biedniejsze od nas, ale żaden nie boryka się z takimi problemami z przestępczością zorganizowaną. Jaką niezwykłą cechę mają Włochy, że nie mogą się pozbyć tej plagi?”

Jak na debiut „Carnivia. Bluźnierstwo” zachwyca pięknym, nierozwlekłym, acz precyzyjnym, stylem. Już choćby po nim widać, jaki zawód na co dzień wykonuje jej autor, który jednak zaskakuje wyborem miejsca akcji. Zamiast swojej rodzimej Wielkiej Brytanii Holt postawił na Włochy, a ściślej obleganą przez turystów, uważaną za zachwycającą Wenecję, którą właściwie dla reguł gatunku, w którym się porusza oszpecił do granic możliwości. Brudna woda zalegająca w kanałach i slumsy to tylko fasada, dzięki której Holt kreśli przed swoimi czytelnikami bardziej przerażający obraz Włoch. Państwo trawione korupcją, układami mafijnymi i dziurawym systemem prawnym, w którym wprost nie sposób wymierzyć sprawiedliwość. Włoski system zainteresował mnie przed laty, podczas zapoznawania się z głośną sprawą Amandy Knox i szczerze mówiąc do dzisiaj chętnie wracam do historii, czy to prawdziwych, czy wymyślonych osadzonych w realiach tego państwa, bo (zapewne wrednie) miło jest zgłębiać ustrój gorszy od naszego. Wydaje mi się, że wybór na miejsce akcji właśnie Wenecji pomógł Holtowi w tak przekonującym nakreśleniu fabuły, która elektryzuje już od pierwszych stron.

„Tacy ludzie jak ty, generacja dorastająca z Internetem, lubi wierzyć, że jawność zawsze jest dobra, a tajność zawsze zła. Jednakże bywa też odwrotnie. Czasami właśnie tajność nie pozwala złym ludziom odkryć, jak czynić więcej zła.”

Główną bohaterką, pretendentką do miana mojej kolejnej ulubionej postaci książkowej, jest uparta młoda kapitan karabinierów, Kat Tapo, która wraz z partnerującym jej pułkownikiem, Aldo Piolą prowadzi sprawę podwójnego zabójstwa dwóch turystek, walczących o prawa kobiet. Smaczku sprawie dodaje fakt, że jedna z ofiar była odziana w szaty księdza, co pozwoliło autorowi już na wstępie wmieszać w to Kościół katolicki i podyskutować trochę na temat zasadności odmawiania kobietom przez Watykan prawa do święceń. Ponadto, dzięki bezsensownemu włoskiemu systemowi prawnemu Holt mógł „wrzucać kłody pod nogi” swojej bohaterki. Jako, że w tym państwie prokurator jest kimś na kształt boga, mogącym wpływać na przebieg śledztwa, urozmaicił fabułę sprzedajnym Benito Marcello, który robił wszystko, aby skierować Kat na inne tory, aby jak najszybciej zamknąć sprawę, nie pociągając nikogo do odpowiedzialności. Ale i sama Kat w pewnym momencie mocno sobie zaszkodziła, wdając się w romans z żonatym Piolą. Ich relacja wprowadziła do fabuły bardzo intrygujący pierwiastek obyczajowy, który w finale wręcz zaparł mi dech w piersiach, przy okazji wzbudzając we mnie jeszcze większą sympatię do głównej bohaterki. Wracając jednak do wątków kryminalnych, z czasem fabuła zacznie się mocno komplikować, za sprawą dwóch dodatkowych protagonistów, Daniele Barbo i Holly Boland. Ten pierwszy jest okaleczonym w młodości, wywodzącym się z szacownego rodu geniuszem matematycznym, który stworzył cieszącą się sporą popularnością Carnivię – plotkarski portal internetowy, który zachwyca dokładnym odwzorowaniem Wenecji. Natomiast Holly jest amerykańską podporucznik, zesłaną do bazy we Włoszech, aby zadbać o kontakty z miejscowymi, które to niedługo po przyjeździe naprowadzą ją na skrywany od dawna spisek, sięgający czasów wojny Chorwatów i Serbów, którego prowodyrami byli agenci CIA, NATO, Kościół katolicki, politycy i wojsko, a który z kolei ściśle łączy się nie tylko z ludobójstwem, ale również niechlubnym procederem handlu żywym towarem na terenie Włoch. To tak w skrócie, bo choć powieść jest stosunkowo niedługa Holt tak bardzo rozbudował tę mocno skomplikowaną, pełną porywających zwrotów akcji fabułę, wtłaczając w nią multum pozornie niezwiązanych ze sobą wątków, które pod koniec zaczynają tworzyć prawdziwie przerażający obraz, że nie sposób wszystkiego przytoczyć. To po prostu trzeba przeczytać!

Nareszcie doczekałam się porywającego, skomplikowanego i dopracowanego w najmniejszych szczegółach thrillera, napisanego pięknym językiem i z szacunkiem podchodzącego do przekonującej charakterologii postaci. Na kontynuację tej książki aż chce się czekać, bo po zapoznaniu się z wysokim poziomem części pierwszej można być pewnym, że Jonathan Holt nie zawiedzie.

2 komentarze:

  1. No nie wiem ..... A bd film?
    rzeczy-vilovers.blogspot.comv

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na razie Holt chyba nie sprzedał praw do ekranizacji (a przynajmniej ja nie znalazłam takich informacji), więc w najbliższym czasie na film nie ma co liczyć.

      Usuń