Chris, Peter i Jasmijn organizują harcerski obóz. Przed wyjazdem opowiadają
dzieciom o mieszkającym w lasach wilkołaku Kaiu, aby dodać wyprawie odrobinę
dreszczyku. „Czarną owcą” harcerstwa jest dwunastoletni Sam, zagubiony chłopiec
z traumatyczną przeszłością, stanowiący obiekt złośliwości paru obozowiczów i
Petera. Po rozbiciu namiotów Sam postanawia sprawdzić, czy legendy krążące o
tym miejscu nie są aby prawdą. Jego samotne wędrówki po lesie w poszukiwaniu
Kaia wkrótce odnoszą pożądany skutek – Sam odnajduje mieszkającego na drzewie zamaskowanego
chłopca agresywnie nastawionego do ludzi.
Pełnometrażowy debiut Jonasa Govaertsa. Zrealizowany w Belgii, częściowo
sfinansowany dzięki kampanii zorganizowanej na stronie internetowej IndieGoGo.
Premierowy pokaz odbył się w Toronto na International Film Festival, natomiast
na Festiwalu Filmowym w Sitges „Welp” został nagrodzony za scenariusz autorstwa
Govaertsa i Roela Mondelaersa.
„Welp” (znany też pod tytułami „Cub” i „Camp Evil”) jest pierwszym belgijskim
camp slasherem, jaki dane mi było
zobaczyć. Popularna w latach 80-tych konwencja obozowych rąbanek, poza kilkoma
niewyróżniającymi się tworami, w obecnych czasach została porzucona przez
twórców horrorów. Nawet Amerykanie prawie całkowicie zarzucili propagowanie
tego nurtu, tak jakby nie dostrzegali w nim już potencjału i nie wierzyli, że
coś tak mocno wyeksploatowanego miałoby szansę przebicia. Dlatego też nigdy nie
podejrzewałabym, że na taką tematykę porwą się właśnie Belgowie, na ogół optujący
za bardziej ambitnym kinem grozy. Być może niedoświadczony w pełnym metrażu
Govaerts uznał, że lepiej wprawić się w czymś mniej wymagającym. Jednakże
chcący czy niechcący nie stworzył typowej rąbanki na modłę Stanów Zjednoczonych,
w której protagoniści są jedynie pożywką dla psychopatycznego mordercy. „Welp” dzięki
europejskiej wrażliwości przekształcił się w niebanalne kino o skrzywdzonej,
poszukującej swojego miejsca na świecie jednostce, w którym krwawe mordy są
jedynie dodatkiem sporadycznie dynamizującym akcję.
Wielbicieli typowych slasherów
może zniechęcić długi wstęp, ale entuzjaści kina psychologicznego powinni być
zadowoleni. Wszystkie wydarzenia obserwujemy oczami głównego bohatera,
dwunastoletniego Sama, idealnie wykreowanego przez Maurice’a Luijtena. Twórcy duży
nacisk kładą na jego wyalienowanie, niemożność przystosowania się i pozyskania
sympatii wszystkich obozowiczów. Nieobecny duchem, błądzący w wyobrażonym,
lepszym świecie chłopiec w milczeniu przyjmuje obelgi kolegów i jednego z
organizatorów obozu Petera. Nie stawia oporu nawet podczas ich fizycznych
ataków, tak jakby tylko w połowie przynależał do tego świata, jakby to co
przeżył przed laty nauczyło go odporności na ciosy. Scenarzyści nie zagłębiają
się zanadto w jego przeszłość – wiemy jedynie, że trafił pod opiekę przybranej
matki, która nie potrafi przebić się przez „jego skorupę ochronną”. Chris
zgodził się przyjąć go do swojego zastępu, ufając, że to pomoże chłopcu dostosować
się do społeczeństwa. Problem tylko w tym, że niektórzy z obozowiczów szybko
wyczuli jego słabości i zaczęli folgować swojemu okrucieństwu jego kosztem.
Zdziczały, wychudzony chłopiec mieszkający w głębi lasu, w drewnianej, rogatej
masce na twarzy, który w mniemaniu Sama jest legendarnym wilkołakiem, Kaiem,
szybko staje się jego najlepszym przyjacielem. Jego agresja w najmniejszym
stopniu nie odstrasza Sama, wręcz przeciwnie: potrafi ją okiełznać. Sprawy komplikują
się, kiedy Kai zaczyna krzywdzić wrogów swojej bratniej duszy. Łagodny do tej
pory Sam jest zafascynowany tą pierwotną przemocą, o czym najdobitniej świadczy
moim zdaniem najbardziej wstrząsająca scena uderzania kijami w ciało spętanego
psa Petera. W międzyczasie twórcy uświadamiają widzom, że w lesie znajdują się
przemyślnie skonstruowane pułapki, za pośrednictwem których ktoś eliminuje
nieostrożnych amatorów przyrody. Widzimy między innymi jakże pomysłowe
przybicie do ciała mężczyzny ulu i zgniecenie człowieka nagle spadającymi
kłodami. Eksperci od efektów specjalnych wystrzegają się nadmiernego rozlewu
krwi, stawiając na bardziej realistyczny minimalizm, ale w drugiej połowie
filmu nie szczędzą liczby ofiar. W przeciwieństwie do pierwszej części projekcji
odnajdziemy w niej mniej psychologii, a więcej dynamizmu – pościgi po lesie,
sceny mordów i pojedynki wręcz. A to wszystko podane z poszanowaniem napięcia i
aury wszechobecnego zdefiniowanego zagrożenia. Jedyne, co można zarzucić
twórcom to drobne wpadki logistyczne (mężczyzna wie, że wpadł w pułapkę, ale
zamiast uciekać leży i czeka, aż coś na niego spadnie albo mali chłopcy spadają
z dużej wysokości do płytkiej wody i nie odnoszą żadnych urazów) i po macoszemu
potraktowane sylwetki oprawców. Nie znamy ich motywów, nie wiemy co chcą zyskać
urządzając w lesie regularną rzeź i przede wszystkim musimy sami rozstrzygnąć,
na jakich przesłankach opiera się ich wzajemna relacja. Slashery, co prawda w przeciwieństwie do psychothrillerów rzadko
zagłębiają się w psychikę morderców, ale na ogół choćby pobieżnie przedstawiają
ich motywy. Govaerts postawił na tajemnicę, co jeśli inaczej na to spojrzeć
również ma swoje plusy – pozostawia pole do własnych interpretacji.
Oprócz rzadko spotykanych w camp
slasherach dogłębnych rysów psychologicznych protagonistów „Welp” wyróżnia
się na tle innych filmów z tego nurtu zimnym klimatem. Ostre kontury,
metaliczna kolorystyka i co już typowe malownicza sceneria. Ponadto podczas
scen nocnych realizatorzy postawili na oszczędne sztuczne oświetlenie, co nie
tylko wzmaga realizm, ale również znacząco podnosi napięcie, w uzyskaniu
którego oprócz mrocznej oprawy niemałą rolę odegrał prosty, acz chwytliwy motyw
muzyczny.
„Welp” to zdecydowanie jeden z bardziej interesujących slasherów ubiegłego roku. Pozornie wtłoczony w znany schemat, ale
jednak wyróżniający się nietypowym podejściem do protagonistów i dającymi do
myślenia przesłaniami. Emocjonalne kino, w którym ważniejsza jest psychologia,
aniżeli hektolitry krwi.
Mi jednak w filmie przeszkadzał fak i tu uwaga SPOILER, że główny bohater dość szybko zmienił zdanie. Chodzi o zabicie Jasmine.sekundę wcześniej chciał ją uratować by zaraz zabić.Poza tym co się stało z dwoma chłopcami którym udało się uciec z namiotu? Tego nie wie nikt.
OdpowiedzUsuńTen moment rzeczywiście, jak spojrzeć na niego pod innym kątem jest naciągany i podobnie, jak kilka innych wątków trzeba sobie samemu wszystko wyjaśnić. SPOILER Ja tą nagłą zmianę Sama wytłumaczyłam sobie tym, że jak dostał od tego mordercy ultimatum (albo on albo Jasmijn) coś w nim pękło i jego psychika, początkowo powoli staczająca się w szaleństwo uległa całkowitej destrukcji. Czy nastąpiło to w chwili, kiedy dostał ultimatum, czy po walce z zamaskowanym chłopcem też jest kwestią dyskusyjną. Bo równie dobrze po dostaniu ultimatum mógł zbliżać się do kobiety dla zmyłki, aby nagle zaatakować mordercę - no, ale tego nie wiemy, bo Jasmijn wtrąciła go do tej a la studni. Co do chłopców to ja myślę, że przeżyli i uciekli, bo w ostatniej scenie Sam i morderca odchodzą w dal, nie zawracając sobie nimi głowy KONIEC SPOILERA. Ale zaznaczam, że moje dopowiedzenia szczegółów nie muszą być właściwe. W zasadzie scenarzyści tak mało wyjaśniają, że można sobie na różne sposoby to interpretować.
UsuńNo na początku było mi go żal, bo większość tych dzieciaków jak i sam Peter byli zwykłymi sukinsynami, ale w momencie zabicia Jasmijn, straciłem do niego jakiekolwiek współczucie, gdyż ona mu nic nie zrobiła i szczerze mówiąc była jedyną osobą w tym filmie, za którą byłem i chciałem żeby przeżyła, miałem nadzieję że przeżyję, a tu pod koniec Samowi musiała już całkowicie psychika siąść, naprawdę poczułem zawód w momencie kiedy zaczął ją dźgać nożem no ale cóż, zastanawia mnie tylko kim był ten cały gość, wiadomo jedynie tyle że to jakiś psychol ale nie wiadomo jaka jest jego historia, skąd się wziął, i czemu to robi, jak do tego doszło, chyba że poprostu jest psycholem i tyle, ale jednak myślę że coś się musiało wydarzyć, jakiś niedostatek czuję, mogli jakoś wyjaśnić choć kilka rzeczy :/może kiedyś powstanie 2 część która wyjaśni te niejasności, film ogółem fajny, chociaż jedyna osoba za którą byłem zginęła XD
OdpowiedzUsuń