piątek, 17 marca 2023

Kia Abdullah „Najbliższa rodzina”

 

Leila Syed jest współwłaścicielką dochodowej firmy architektonicznej z siedzibą w Londynie oraz żoną poczytnego felietonisty Willa Carmichaela, z którym od jakiegoś czasu przebywa w separacji. Wbrew usilnym staraniom, Leila nie doczekała się dziecka, w przeciwieństwie do jej młodszej siostry, sekretarki Yasmin Syed, mieszkającej w sąsiedztwie ze swoim mężem, informatykiem Andrew Hanssonem i trzyletnim synem Maksem. Leila jest stałym elementem w ich życiu, rzadko odmawiającym pomocy w opiece nad dzieckiem, mimo piastowania bardziej wymagającego stanowiska na rynku pracy. Pewnego poranka Andrew zwraca się do niej z prośbą o odwiezienie Maksa do żłobka, a parę godzin po odebraniu chłopca, telefonuje do swojej przebywającej w biurze szwagierki z zapytaniem gdzie podział się jego syn. Został w samochodzie. W upalny dzień. Leila utrzymuje, że zapomniała o chłopcu w drodze do pracy, ale nie udaje jej się przekonać przedstawicieli organów ścigania. Kobieta zostaje postawiona w stan oskarżenia za doprowadzenie do śmierci swojego małoletniego siostrzeńca.

Najbliższa rodzina” (oryg. „Next of Kin”) to pierwszy opublikowany w Polsce – inicjatywa wydawnictwa Mova w tłumaczeniu Urszuli Gardner i okładce zaprojektowanej przez Łukasza Werpachowskiego; edycja z 2023 roku – utwór Kii Abdullah, autorki przewodników turystycznych i powieści z gatunków thriller, kryminał, dramat sądowy. W sekcji beletrystycznej zadebiutowała w 2019 roku pozycją pt. „Take It Back” otwierającą serię z prawniczką Zarą Kaleel, wyróżnioną między innymi przez The Guardian, The Sunday Times i The Telegraph. Kontynuacja wspomnianego cyklu, wypuszczona w kolejnym roku powieść „Truth Be Told” dostała się na krótką listę Diverse Book Award. Zwyciężczynią w tej ostatniej konkurencji, w kategorii Adult Fiction, została właśnie „Next of Kin”, która swoją światową premierę miała w roku 2021. Ponadto książka otrzymała tytuł The Times Book of the Month i wskoczyła na długą listę CWA Gold Dagger. Kia Abdullah urodziła i wychowała się w Londynie - w dzielnicy Tower Hamlets - w wielodzietnej rodzinie założonej przez imigrantów z Bangladeszu. Absolwentka Queen Mary University of London, z tytułem licencjata z informatyki. Była członkini Mensa International (jej IQ wynosi 150), która po studiach przez parę lat pracowała w branży technicznej, a potem dołączyła do dziennikarskiego zespołu Asian Woman Magazine, a jeszcze później zawiązała współpracę z oficyną Penguin Random House (przewodniki turystyczne). Od 2014 roku jest pisarką (i blogerką) na pełen etat.

Thriller psychologiczny i dramat sądowy, też dramat rodzinny, od miłośniczki twórczości Donny Tartt i Jeffreya Eugenidesa, nieukrywającej swojego podziwu także dla scenariuszy Brit Marling. Smutna saga rodzinna, którą mogło napisać samo życie. Głównym tematem tej literackiej dyskusji Kia Abdullah uczyniła zjawisko z pierwszych stron gazet. Tragedia niejednej współczesnej rodziny. W tej szaleńczo zabieganej epoce coraz częściej słyszy się o takich przypadkach. Potężnych wstrząsach, przez „idealną część społeczeństwa” zazwyczaj ocenianych z najwyższą surowością. Jak można zostawić dziecko w samochodzie? Jak można zapomnieć o pasażerze, w dodatku tak bezbronnym, z racji swojego wieku niezdolnym do samodzielnej egzystencji? Jak współczuć dorosłym osobom, które dopuszczają się tak poważnego zaniedbania? Jak łączyć się z nimi w bólu? Jak pomieścić w głowie tak skrajną nieodpowiedzialność? Kia Abdullah w swojej „Najbliższej rodzinie” stara się przemówić do wrażliwości nawet najtwardszych samozwańczych sędziów tego świata. Z jakim skutkiem, to już trzeba pytać owych sędziów. Przeciwko Leili Syed przemawia nie tylko pozostawienie trzylatka w szybko nagrzewającej się „blaszanej puszce”, ale też choćby status materialny, bezdzietność, a nawet wygląd zewnętrzny. Królowa lodu, wyniosła dama przesadnie skoncentrowana na karierze. Uprzywilejowana egoistka. W tej podobno oświeconej, postępowej epoce od kobiet w jej wieku wymaga się przynajmniej jednego dziecka, z naciskiem na „przynajmniej”. Presja społeczna, według autorki „Najbliższej rodziny” wywierana głównie na płeć żeńską. Pogarda podszyta zazdrością? Bywa i tak, ale Abdullah wspomina też tych szczęśliwych rodziców, którzy, jeśli już, to patrzą z litością, a nie zazdrością na bliźnich niemających potomstwa. Yasmin Syed zawsze czuła się gorsza od swojej starszej siostry, swojej prawnej (wyłącznej) opiekunki od jedenastego do osiemnastego roku życia. Wiedziała, że Leili do pełni szczęścia brakuje już tylko dziecka, przyjście na świat Maksa potraktowała więc jak pierwsze(?) zwycięstwo w tych egzystencjalnych zawodach. Yasmin najwyraźniej tak to traktowała, ale Leila ze strony na stronę przekonywała mnie, że bardziej dopinguje siostrę, niż z nią konkuruje. Czołowa postać „Najbliższej rodziny” wbrew pozorom na pierwszym miejscu może stawiać nie pracę, tylko Yasmin. Tak czy inaczej, konsekwentnie utrzymuje nad swoją siostrą szczelny parasol ochronny. Troskliwa opieka nad niewdzięczną krewną? Ocieplanie wizerunku domniemanej zabójczyni i schładzanie wizerunku matki ofiary – mniej więcej tak to odbierałam i muszę przyznać, że zaimponowała mi pani Abdullah tym posunięciem. Ryzykowny ruch, który koniec końców w moich oczach mocno przysłużył się tej ważkiej rozprawie o pochopnym ferowaniu wyroków, pośpiesznym szufladkowaniu innych, ocenianiu ludzi po pozorach. W powieściowych thrillerach psychologicznych w gruncie rzeczy takie sztuczki są na porządku dziennym, powiedziałabym wręcz, że ten gatunek jak żaden inny wyspecjalizował się w uczulaniu na wszelkiego rodzaju fasady. Pod różową farbą często kwitnie grzyb, a we współczesnych „chatkach czarownic i czarowników” mieszkają prawdziwi superbohaterowie, herosi codzienności. Zmieleni przez system, wykopani na margines społeczny, pozostawiani sami sobie także w młodym wieku. Opiekuńcze państwo? Zależy dla kogo, bo na pewno nie dla Leili Syed. Wszystko co ma, zawdzięcza wyłącznie sobie. Wyszła z ubóstwa, w dodatku niestrudzenie prowadząc za rękę swoją młodszą siostrę. Po drodze pokonując kłody rzucane jej pod nogi przez bezdusznych biurokratów. Szybko nauczyła się ograniczać kontakty z sektorem publicznym do niezbędnego minimum, ale jak to mówią: co się odwlecze, to nie uciecze.

Zabawne, że mężczyzn traktowano jak bohaterów, gdy na drugi dzień po tragedii osobistej wracali do pracy, od kobiet jednak oczekiwano, aby rozpaczały tygodniami”. „Często słyszymy o porządnym rodzinach. Mówi się o nich w telewizji i podczas wieców politycznych, pisze w gazetach. Całe nasze społeczeństwo zasadza się na porządnej rodzinie, lecz na ogół jest ona pojmowana w bardzo wąskim zakresie”. „Ludzie uprzywilejowani nie są w stanie zrozumieć nieuprzywilejowanych. Sądzą, że zawsze jest ktoś, kto posłuży pomocą. Ale to nieprawda. Ludzi, którzy pozostają niezauważeni przez system, spisuje się na straty, traktuje się ich jak niezbędne poświęcenie dla dobra większości”. A jest tego więcej. Właściwie chyba nieprzesadne będzie stwierdzenie, że „Najbliższa rodzina” Kii Abdullah jest wprost naszpikowana takimi przykrymi obserwacjami z życia. Nie dostrzegłam tutaj grama przesady, brzydkich przekłamań, nieznośnego naginania rzeczywistości do swoich potrzeb, patrzenie na świat przez nazbyt ciemne okulary. Tragedia w trzech „aktach”, depresyjna powieści, która co ciekawe przy okazji może podnieść na duchu niejedno wątpiące serce. Czy jestem dobrym człowiekiem? Przykładnym obywatelem? Dobrym opiekunem? Czy zasługuję na szczęście? W tym rodzinnym piekle zaprojektowanym przez Kię Abdullah, będziemy towarzyszyć przede wszystkim siostrą Syed i sierżantowi Christopherowi 'Shepowi' Shepherdowi, prowadzącemu śledztwo w sprawie śmierci trzyletniego Maksa Hanssona. Skrupulatnie gromadzącemu może nie tyle twarde dowody, ile poszlaki obciążające kobietę, do której od samego początku zdaje się być uprzedzony. A jak wiadomo osobiste antypatie i sympatie są bardziej wrogami niż zwolennikami poszukiwaczy prawdy. Właściwie to nie byłam pewna, czy Shepowi w ogóle zależy na prawdzie, a w każdym razie bardziej od przyskrzynienia kobiety, która przypadkiem rozdrapała stare rany. Prywatna misja, którą detektyw chce udowodnić samemu sobie, że uodpornił się na diabelski czar takich kobiet. Czyli jakich? Zdaniem Shepa pozbawionych empatii, zimnokrwistych intrygantek. Kobiet przelewających krew niewinnych, a potem bez mrugnięcia okiem robiących z siebie ofiary. Wytrawnych manipulantek, patologicznych kłamczuch dbających tylko o siebie. Aby skazać Leilę Syed wystarczy udowodnić, że tego feralnego dnia zapomniała o Maksie już po wyjściu z samochodu – to nie jest sprawa o zabójstwo pierwszego stopnia, nikt nie posądza wziętej architektki o działanie z premedytacją, tylko świadome zaniedbanie, które skończyło się śmiercią dziecka. Wszystko więc sprowadza się do tego, kiedy Leila zapomniała o Maksie: w drodze do pracy czy po wyjściu z samochodu, śmiercionośnej pułapki biednego chłopczyka. Jedynego dziecka młodszej siostry Leili. Sytuacja zdecydowanie nie do pozazdroszczenia, delikatnie mówiąc. Regularne przechadzki po jej sferze wewnętrznej (całkiem szeroki portret złożonej, może nawet mocno skomplikowanej jednostki, ale na pewno nie była to jedna z najgłębszych eksploatacji umęczonej duszy, z jaką w swojej czytelniczej przygodzie się spotkałam) nie dały mi powodów, by wzorem Shepa, posądzać ją o traktowanie tej sprawy nazbyt lekko. Na zewnątrz skała, a wewnątrz nieustający, rozdzierający wrzask rozpaczy. Potężne wyrzuty sumienia, które w tym świecie przedstawionym zdarzają się z nie mniej namacalnym cierpieniem matki ograbionej przez swoją własną siostrę z najcenniejszego - bezcennego! - skarbu, swoistej nagrody od losu, który wcześniej na całe lata wtrącił ją do istnej komnaty tortur. Kia Abdullah nie oszczędza swoich bohaterów (i antybohaterów?), bezlitośnie okłada pierwszoplanowych aktorów tego poruszającego spektaklu. Nawet jeśli w pewnym momencie, na przykład podczas przewodu sądowego, zaciekłego prawniczego pojedynku (myślę, że nie jest to jeszcze poziom Johna Grishama, ale chyba powolutku rośnie mu nowa konkurencja), w którym największą przegraną albo wygraną będzie Leila Syed, zaczniecie mocno powątpiewać w „złe intencje” autorki, to znaczy dojdziecie do wniosku, że to kolejny patyczkujący się z czytelnikiem – a na dokładkę okrutnie przewidywalny i aż za bardzo prozaiczny, niestosownie niewymyślny, niekreatywny – do bólu ugrzeczniony niby thriller psychologiczny (bardziej dramat rodzinny i sądowy), to doradzam dozbrojenie się w cierpliwość. Poczekajcie amatorzy silniejszych wrażeń, zostańcie z Kią Abdullah, a być może zakończycie tę lekturę z przeświadczeniem, że właśnie odkryliście kolejną bezkompromisową ekspertkę od szargania nerwów. Powieściopisarkę tchórzem niepodszytą:)

Warsztat można by jeszcze dopracować, ale ogólnie rzecz biorąc jestem zadowolona z tej dziewiczej wyprawy w świat przedstawiony przez Kię Abdullah. Z tego pierwszego kontaktu z jej twórczością. Dostatecznie bolesnego, choć oczywiście chciałoby się wyjść z tego jeszcze bardziej pokiereszowanym. „Najbliższa rodzina” to szczera opowieść o współczesnym świecie. Ponura saga rodzinna. Empatyczna, refleksyjna, dramatyczna historia o nieidealnych ludziach, bo ideały nie istnieją. Na swój sposób pokrzepiająca, ponieważ w tym rodzinnym piekle autorka solidaryzuje się z ludźmi w dybach presji społecznej. Krytycznie ocenianymi przez rzekomo perfekcyjnych reprezentantów tego samego gatunku. Poruszający dramat rodzinny, angażujący dramat sądowy, a na deser soczysty thriller psychologiczny. Chyba warto rozważyć tę ofertę, nie uważacie?

Za książkę bardzo dziękuję księgarni internetowej

https://www.taniaksiazka.pl/

Więcej nowości literackich

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz