Molly
Oaks podczas śnieżycy szykuje wyjątkową kolację dla swojego męża
Charliego, przedsiębiorcy, który zaplanował wieczór przed
telewizorem ze szwagrem Austinem. Wszystko wskazuje jednak na to, że
wspólne oglądanie meczu nie dojdzie do skutku z powodu kiepskiej
sytuacji na drogach, Charlie poświęca zatem więcej uwagi wyraźnie
podenerwowanej żonie. Stara się rozładować napiętą atmosferę w
ich drewnianym domu, nie wiedząc, że akurat tego wieczoru Molly
wolałaby, żeby zajął się sobą. Wybrał sobie najgorszy moment
na planowanie niezapomnianych wakacji, bo to wzmaga wątpliwości
kobiety, która niebawem ma zostać czarną wdową. Jeśli zdoła
zrealizować pozornie doskonały plan zabójstwa męża.
 |
Plakat filmu. „Laced” 2023, Big Glass Pictures, Monolith Entertainment
|
Nazywany
współczesnym filmem noir debiutancki obraz aktora Kyle'a
Butenhoffa, reżysera, scenarzysty, odtwórcy jednej z ról i
współproducenta tego kameralnego przedsięwzięcia. W kinie
gatunkowym zakochanym od dziewiątego roku życia, od pierwszego
seansu „Milczenia owiec” Jonathana Demme'a, obsypanej Oscarami
ekranizacji powieści Thomasa Harrisa, która ponadto obudziła w
Butenhoffie zainteresowanie opowieściami makabrycznymi i seryjnym
mordercami. Scenariusz „Laced” (pol. „Śmiertelny związek”)
napisał w 2019 roku, a późniejsza impreza sylwestrowa w przytulnym
domku przyjaciela zaprocentowała znalezieniem idealnej lokalizacji
dla jego historii. Stylowy plakat z domkiem na śnieżnym wzgórzu
zaprojektował Michał Krasnopolski, jeden z ulubionych artystów
Kyle'a Butenhoffa, wielkiego miłośnika retro posterów, ze
wskazaniem na minimalistyczne prace współczesne z galerii
(twórczość) Alfreda Hitchcocka. Produkcja „Laced” ruszyła w
czasach zarazy (tj. pandemia COVID-19), a światowa premiera odbyła
się w marcu 2023 na Phoenix Film Festival. W kolejnym miesiącu
Butenhoff promował swoje dzieło na Panic Fest. W swoich rodzimych
Stanach Zjednoczonych w szerszy obieg (VOD) film został wpuszczony w
styczniu 2024. W tym samym miesiącu ruszyła dystrybucja w Polsce,
na platformie CDA Premium.
List
miłosny do dreszczowców z lat 50. i 80. XX wieku praktycznie w
całości (pomijając jedną, nieziemsko klimatyczną, scenkę)
„napisany w drewnianym pudełku”. Urocze wnętrze rustykalne
areną zbrodni w „Śmiertelnym związku” początkującego
reżysera i całkiem doświadczonego aktora (m.in. „Dahmer -
Potwór: historia Jeffreya Dahmera” Iana Brennana i Ryana
Murphy'ego), tym razem w perfekcyjnie odegranej roli męża skazanego
na śmierć. Zuchwały plan zakochanych. Molly Oaks (taka sobie
kreacja Dany Mackin) zamierza nakarmić Charliego trującą
zapiekanką. Spotykamy ją w kuchni, już w trakcie przygotowań
ostatniej wieczerzy oczywiście nieświadomego mężczyzny. Wyprutego
właściciela jakiejś działalności gospodarczej, od dawna
marzącego o urlopie i właśnie wracającego do domu po kolejnym
ciężkim dniu pracy. Przedziera się przez śnieżycę – tutaj
będziemy musieli uwierzyć na słowo, bo szybko nosa z tego
klaustrofobicznego domku nie wyścibimy – śpiesząc na ważny
mecz. Ulubiony fotel, zimne piwko, telewizor i drużyna, której
żarliwie kibicuje. Czego chcieć więcej? Cóż, liczył na
towarzystwo Austina Skinnera (przyzwoity występ Zacha Tinkera) i
może inny nastrój żony. Najlepszy szwagier na świecie (a
przynajmniej Charlie nie mógłby sobie lepszego wymarzyć) przez
działalność Matki Natury prawdopodobnie nie dotrze na umówienie
spotkanie. Okropne warunki na drogach (na przykład masakryczne
korki) spowodowane obfitymi opadami śniegu. Austin na pewno się
postara, ale szanse na wspólne oglądanie meczu w ocenie Charliego
najwyraźniej zmalały do zera. To może chociaż uda się poprawić
humor Molly, skruszyć mur, jakim się otoczyła. Dlaczego? Czym
naraził się jej ten w gruncie rzeczy niewzbudzający podejrzeń
człowiek? Który albo przywykł do wahań nastroju żony, albo
doskonale wie, skąd ten chłód. Wie, że sobie na niego zasłużył
i że musi się postarać, by odzyskać zaufanie żony? Dlatego tak
jej nadskakuje? Tak czy inaczej, Charlie ze stoickim spokojem znosi
pioruny Molly. Znaki gniewu miłości swojego życia. Albo chorej
obsesji. W każdym razie nie podlega dyskusji toksyczność tego
małżeństwa, zastanawiać mamy się natomiast nad tym, co
konkretnie zniszczyło ów związek? Tojad państwa Oaks. Nowa miłość
imieniem Victoria (przeciętna kreacja Hermione Lynch) tego rozpadu
raczej nie zapoczątkowała. Sygnały wysyłane przez zdesperowaną
panią drewnianego domku wskazują na niewybaczalne grzechy
popełnione przez Charliego przed pojawianiem się Victorii. Gdyby
jeszcze Molly zauważyła jakąś poprawę... Nader wymowna reakcja
na nagły wybuch Charliego, emocje kibica, ogromną wskazówką dla
zainteresowanych tutejszym kryzysem małżeńskim. Mnie szczerze
mówiąc niespecjalnie ciekawiła przeszłość państwa Oaks,
dlatego chwyciłam się umownej teraźniejszości. Zwiodło mnie
miejsce akcji – ciasny świat przedstawiony zbudowany na zasadzie
kontrastu. Kuszące zestawienie wiejskiego uroku, przytulnej
aranżacji bynajmniej lichej chatki z bladym oświetleniem, szorstkim
mrokiem, jak sobie wyobrażałam, gdzieś na śnieżnym pustkowiu.
Nie żebym wiele sobie po „Śmiertelnym związku” obiecywała,
ale nie przyszykowałam się na bezskuteczne poszukiwanie choć
jednego nienijakiego elementu konstrukcji fabularnej.
 |
Plakat filmu. „Laced” 2023, Big Glass Pictures, Monolith Entertainment |
„Nie
starszy pan musi zniknąć” Kyle'a Butenhoffa. Beznamiętna
lockdownowa opowieść zimowa. Zabójczy coming out. Morderstwo doskonałe, które nie może się
udać. Komplikacje jak najbardziej spodziewane, niekoniecznie jednak
przez autorkę planu pozbycia się Charliego Oaksa. Zawiódł
człowiek? Jeden rzut oka na Molly wystarczy, by nabrać
przeświadczenia, że wciąż bije się z myślami. Tojadowa
zapiekanka już się piecze, a ona dalej się waha. Myśli o
darowaniu życia Charliemu czy zapaleniu świecy? To ostatnie
sprowadzi „posiłki” - wyrok śmierci zrealizuje mniej wrażliwa
istota. Delikatnie mówiąc, bo wcale bym się nie zdziwiła, gdyby
Molly wpadła w miłosne sidła osobowości psychopatycznej.
Faktycznie zakochanej czy pozorującej uczucie, by koniec końców
rozkoszować się smakiem odebranej niewinności? Sadystyczna
przyjemność czerpana z zawracania Molly ze ścieżki prawości?
Cokolwiek kieruje Victorią, takiego rozwoju wydarzeń nie
przewidziała. Molly już zaczęła panikować, ale pierwsze
odstępstwo od „genialnego planu” Victorii, dla tej ostatniej
problemem nie jest. Przy okazji wypróbuje swoje zdolności
aktorskie, poćwiczy na bezbronnym przedsiębiorcy przed dokończeniem
brudnej roboty zaplanowanej na tę noc. No nie, to dopiero początek,
bo przecież nie mogą zostawić trupa na kanapie. Victoria wie, że
bez zwłok nie ma sprawy o zabójstwo. Uprzedziła Molly, że trafi
na listę podejrzanych, ale jeśli będzie trzymać się ich
bajeczki, to oficjalnie śledztwo będzie prowadzone w kierunku
zaginięcia. A przy odrobinie szczęścia od razu zostanie
zakwalifikowane jako dobrowolne oddalenie się dorosłej osoby od
miejsca zamieszkania. Ucieczka od żony nie jest przestępstwem –
mała szansa, że detektywi od razu to kupią, ale Molly została
przygotowana na podchwytliwe pytania gliniarzy. Poradzi sobie,
najpierw jednak musi przetrwać tę potworną noc. Będzie musiała
pomóc Victorii w zacieraniu śladów zbrodni, przy czym kochanka nie
będzie jej nadmiernie obciążać. Najbrudniejszą robotę mózg
operacji wziął na siebie. Yhm, tylko że to Molly miała zabić.
Wielkie mecyje, mogłaby powiedzieć Victoria, bo nie wybrała
pierwszej lepszej metody, nie kazała zadźgać Charliego, ani nawet
udusić, tylko postarała się o silną truciznę, żeby zabójczyni
nie musiała nawet zbliżać się do ofiary. Pomyślała o wszystkim,
a los tak okrutnie z niej zadrwił. Jakby jakaś siła chciała
uratować nieśmiertelną duszę Molly. Jeszcze nie jest za późno,
jeszcze może umknąć ogniu piekielnemu, musi tylko zaufać
odpowiedniej osobie. Wypić piwo, którego nawarzyła, postąpić
słusznie teraz, by nie musieć gęsto i najpewniej bezowocnie
tłumaczyć się przed Sądem Ostatecznym. Aniołek i diabeł Molly.
Wodzona na pokuszenie przez nieplatoniczną miłość i ratowana
przez miłość platoniczną. Wiara w życie po śmierci w sumie może
nie odgrywać w tym konflikcie żadnej roli. Ratownik czarnej
wdowy(?) może mieć na względzie jedynie sąd ziemski. Jeśli
kobieta zechce wydostać się z pajęczyny Victorii, to ewentualne
konsekwencje nie będą tak dotkliwe. Jakieś poniesie, ale życzliwy
doradca obawia się, że jeśli dalej będzie tak kurczowo trzymać
się diablicy Victorii to w najbliższej perspektywie ma definitywne
pożegnanie z wolnością. W najlepszym razie, bo tak toksyczna
osoba, jak Victoria może też sprowadzić na nią śmierć. Bez
zmrużenia oka zabije wspólniczkę w zbrodni przed świtem? Jeśli
uzna ją za zagrożenie, to bardzo prawdopodobne. Nawet jeśli to
prawdziwa miłość, bo stawką jest wolność Victorii. Jeśli Molly
posłucha tego drugiego to nawinie byłoby sądzić, że całą winę
weźmie na siebie. Może nie naiwnie, ale coś mi mówiło, że
Victoria takiego ryzyka za żadne skarby by nie poniosła. Jej
zaufanie do kochanki ma swoje granice. Zresztą Molly mogłaby
niechcący puścić za dużo pary z ust. Więc ją zabije? Tak się
zabawiałam myślami, żeby czas do napisów końcowych szybciej
zleciał. Czekałam, bo jakiś wstrętny głosik podpowiadał, że
COŚ się wydarzy. Zła passa już za chwilę, już za moment się
odwróci – „Śmiertelny związek” wejdzie w najgorętszą fazę.
Przestanę żałować, że zmarnowałam kilkadziesiąt minut na
wgapianie się w pustkę (niezupełnie, ale takie wredne myśli
kłębiły się w mojej niemożebnie znudzonej głowie), bo w glorii
i chwale wkroczy Pan Napięcie. Wytęskniony gość w nawiedzonym
domu na śnieżnym wzgórzu. Naznaczonym przyziemnymi nieszczęściami.
Nie doczekałam się ani tego, ani żadnego innego upragnionego
przybysza. Ani przebłysku uczucia (no dobrze, epilog ładny). Tfu,
tfu, pluję sobie w brodę za zmarnowanie półtorej godziny życia.
Za ubzduranie sobie, że warto uzbroić się w cierpliwość.
Pierwsze
reżyserskie dokonanie Kyle'a Butenhoffa, które miało być swoistym
hołdem dla filmów noir i może klasycznych dreszczowców, z
„dziećmi” Alfreda Hitchcocka na czele, ale ja tego zupełnie nie
czułam. Nic nie czułam w tym zwodniczo ciasnym świecie
przedstawionym. Fałszywe obietnice klimatycznego „Śmiertelnego
związku”. Banał w sreberku, bezbarwna historyjka w ujmującym
opakowaniu. Marriage thriller, który
cienia emocji we mnie nie wzbudził. Drętwy Teatr Diabolique. Że też dałam się skusić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz