czwartek, 25 stycznia 2024

„Śmiertelny związek” (2023)

 
Molly Oaks podczas śnieżycy szykuje wyjątkową kolację dla swojego męża Charliego, przedsiębiorcy, który zaplanował wieczór przed telewizorem ze szwagrem Austinem. Wszystko wskazuje jednak na to, że wspólne oglądanie meczu nie dojdzie do skutku z powodu kiepskiej sytuacji na drogach, Charlie poświęca zatem więcej uwagi wyraźnie podenerwowanej żonie. Stara się rozładować napiętą atmosferę w ich drewnianym domu, nie wiedząc, że akurat tego wieczoru Molly wolałaby, żeby zajął się sobą. Wybrał sobie najgorszy moment na planowanie niezapomnianych wakacji, bo to wzmaga wątpliwości kobiety, która niebawem ma zostać czarną wdową. Jeśli zdoła zrealizować pozornie doskonały plan zabójstwa męża.

Plakat filmu. „Laced” 2023, Big Glass Pictures, Monolith Entertainment

Nazywany współczesnym filmem noir debiutancki obraz aktora Kyle'a Butenhoffa, reżysera, scenarzysty, odtwórcy jednej z ról i współproducenta tego kameralnego przedsięwzięcia. W kinie gatunkowym zakochanym od dziewiątego roku życia, od pierwszego seansu „Milczenia owiec” Jonathana Demme'a, obsypanej Oscarami ekranizacji powieści Thomasa Harrisa, która ponadto obudziła w Butenhoffie zainteresowanie opowieściami makabrycznymi i seryjnym mordercami. Scenariusz „Laced” (pol. „Śmiertelny związek”) napisał w 2019 roku, a późniejsza impreza sylwestrowa w przytulnym domku przyjaciela zaprocentowała znalezieniem idealnej lokalizacji dla jego historii. Stylowy plakat z domkiem na śnieżnym wzgórzu zaprojektował Michał Krasnopolski, jeden z ulubionych artystów Kyle'a Butenhoffa, wielkiego miłośnika retro posterów, ze wskazaniem na minimalistyczne prace współczesne z galerii (twórczość) Alfreda Hitchcocka. Produkcja „Laced” ruszyła w czasach zarazy (tj. pandemia COVID-19), a światowa premiera odbyła się w marcu 2023 na Phoenix Film Festival. W kolejnym miesiącu Butenhoff promował swoje dzieło na Panic Fest. W swoich rodzimych Stanach Zjednoczonych w szerszy obieg (VOD) film został wpuszczony w styczniu 2024. W tym samym miesiącu ruszyła dystrybucja w Polsce, na platformie CDA Premium.

List miłosny do dreszczowców z lat 50. i 80. XX wieku praktycznie w całości (pomijając jedną, nieziemsko klimatyczną, scenkę) „napisany w drewnianym pudełku”. Urocze wnętrze rustykalne areną zbrodni w „Śmiertelnym związku” początkującego reżysera i całkiem doświadczonego aktora (m.in. „Dahmer - Potwór: historia Jeffreya Dahmera” Iana Brennana i Ryana Murphy'ego), tym razem w perfekcyjnie odegranej roli męża skazanego na śmierć. Zuchwały plan zakochanych. Molly Oaks (taka sobie kreacja Dany Mackin) zamierza nakarmić Charliego trującą zapiekanką. Spotykamy ją w kuchni, już w trakcie przygotowań ostatniej wieczerzy oczywiście nieświadomego mężczyzny. Wyprutego właściciela jakiejś działalności gospodarczej, od dawna marzącego o urlopie i właśnie wracającego do domu po kolejnym ciężkim dniu pracy. Przedziera się przez śnieżycę – tutaj będziemy musieli uwierzyć na słowo, bo szybko nosa z tego klaustrofobicznego domku nie wyścibimy – śpiesząc na ważny mecz. Ulubiony fotel, zimne piwko, telewizor i drużyna, której żarliwie kibicuje. Czego chcieć więcej? Cóż, liczył na towarzystwo Austina Skinnera (przyzwoity występ Zacha Tinkera) i może inny nastrój żony. Najlepszy szwagier na świecie (a przynajmniej Charlie nie mógłby sobie lepszego wymarzyć) przez działalność Matki Natury prawdopodobnie nie dotrze na umówienie spotkanie. Okropne warunki na drogach (na przykład masakryczne korki) spowodowane obfitymi opadami śniegu. Austin na pewno się postara, ale szanse na wspólne oglądanie meczu w ocenie Charliego najwyraźniej zmalały do zera. To może chociaż uda się poprawić humor Molly, skruszyć mur, jakim się otoczyła. Dlaczego? Czym naraził się jej ten w gruncie rzeczy niewzbudzający podejrzeń człowiek? Który albo przywykł do wahań nastroju żony, albo doskonale wie, skąd ten chłód. Wie, że sobie na niego zasłużył i że musi się postarać, by odzyskać zaufanie żony? Dlatego tak jej nadskakuje? Tak czy inaczej, Charlie ze stoickim spokojem znosi pioruny Molly. Znaki gniewu miłości swojego życia. Albo chorej obsesji. W każdym razie nie podlega dyskusji toksyczność tego małżeństwa, zastanawiać mamy się natomiast nad tym, co konkretnie zniszczyło ów związek? Tojad państwa Oaks. Nowa miłość imieniem Victoria (przeciętna kreacja Hermione Lynch) tego rozpadu raczej nie zapoczątkowała. Sygnały wysyłane przez zdesperowaną panią drewnianego domku wskazują na niewybaczalne grzechy popełnione przez Charliego przed pojawianiem się Victorii. Gdyby jeszcze Molly zauważyła jakąś poprawę... Nader wymowna reakcja na nagły wybuch Charliego, emocje kibica, ogromną wskazówką dla zainteresowanych tutejszym kryzysem małżeńskim. Mnie szczerze mówiąc niespecjalnie ciekawiła przeszłość państwa Oaks, dlatego chwyciłam się umownej teraźniejszości. Zwiodło mnie miejsce akcji – ciasny świat przedstawiony zbudowany na zasadzie kontrastu. Kuszące zestawienie wiejskiego uroku, przytulnej aranżacji bynajmniej lichej chatki z bladym oświetleniem, szorstkim mrokiem, jak sobie wyobrażałam, gdzieś na śnieżnym pustkowiu. Nie żebym wiele sobie po „Śmiertelnym związku” obiecywała, ale nie przyszykowałam się na bezskuteczne poszukiwanie choć jednego nienijakiego elementu konstrukcji fabularnej.

Plakat filmu. „Laced” 2023, Big Glass Pictures, Monolith Entertainment

Nie starszy pan musi zniknąć” Kyle'a Butenhoffa. Beznamiętna lockdownowa opowieść zimowa. Zabójczy coming out. Morderstwo doskonałe, które nie może się udać. Komplikacje jak najbardziej spodziewane, niekoniecznie jednak przez autorkę planu pozbycia się Charliego Oaksa. Zawiódł człowiek? Jeden rzut oka na Molly wystarczy, by nabrać przeświadczenia, że wciąż bije się z myślami. Tojadowa zapiekanka już się piecze, a ona dalej się waha. Myśli o darowaniu życia Charliemu czy zapaleniu świecy? To ostatnie sprowadzi „posiłki” - wyrok śmierci zrealizuje mniej wrażliwa istota. Delikatnie mówiąc, bo wcale bym się nie zdziwiła, gdyby Molly wpadła w miłosne sidła osobowości psychopatycznej. Faktycznie zakochanej czy pozorującej uczucie, by koniec końców rozkoszować się smakiem odebranej niewinności? Sadystyczna przyjemność czerpana z zawracania Molly ze ścieżki prawości? Cokolwiek kieruje Victorią, takiego rozwoju wydarzeń nie przewidziała. Molly już zaczęła panikować, ale pierwsze odstępstwo od „genialnego planu” Victorii, dla tej ostatniej problemem nie jest. Przy okazji wypróbuje swoje zdolności aktorskie, poćwiczy na bezbronnym przedsiębiorcy przed dokończeniem brudnej roboty zaplanowanej na tę noc. No nie, to dopiero początek, bo przecież nie mogą zostawić trupa na kanapie. Victoria wie, że bez zwłok nie ma sprawy o zabójstwo. Uprzedziła Molly, że trafi na listę podejrzanych, ale jeśli będzie trzymać się ich bajeczki, to oficjalnie śledztwo będzie prowadzone w kierunku zaginięcia. A przy odrobinie szczęścia od razu zostanie zakwalifikowane jako dobrowolne oddalenie się dorosłej osoby od miejsca zamieszkania. Ucieczka od żony nie jest przestępstwem – mała szansa, że detektywi od razu to kupią, ale Molly została przygotowana na podchwytliwe pytania gliniarzy. Poradzi sobie, najpierw jednak musi przetrwać tę potworną noc. Będzie musiała pomóc Victorii w zacieraniu śladów zbrodni, przy czym kochanka nie będzie jej nadmiernie obciążać. Najbrudniejszą robotę mózg operacji wziął na siebie. Yhm, tylko że to Molly miała zabić. Wielkie mecyje, mogłaby powiedzieć Victoria, bo nie wybrała pierwszej lepszej metody, nie kazała zadźgać Charliego, ani nawet udusić, tylko postarała się o silną truciznę, żeby zabójczyni nie musiała nawet zbliżać się do ofiary. Pomyślała o wszystkim, a los tak okrutnie z niej zadrwił. Jakby jakaś siła chciała uratować nieśmiertelną duszę Molly. Jeszcze nie jest za późno, jeszcze może umknąć ogniu piekielnemu, musi tylko zaufać odpowiedniej osobie. Wypić piwo, którego nawarzyła, postąpić słusznie teraz, by nie musieć gęsto i najpewniej bezowocnie tłumaczyć się przed Sądem Ostatecznym. Aniołek i diabeł Molly. Wodzona na pokuszenie przez nieplatoniczną miłość i ratowana przez miłość platoniczną. Wiara w życie po śmierci w sumie może nie odgrywać w tym konflikcie żadnej roli. Ratownik czarnej wdowy(?) może mieć na względzie jedynie sąd ziemski. Jeśli kobieta zechce wydostać się z pajęczyny Victorii, to ewentualne konsekwencje nie będą tak dotkliwe. Jakieś poniesie, ale życzliwy doradca obawia się, że jeśli dalej będzie tak kurczowo trzymać się diablicy Victorii to w najbliższej perspektywie ma definitywne pożegnanie z wolnością. W najlepszym razie, bo tak toksyczna osoba, jak Victoria może też sprowadzić na nią śmierć. Bez zmrużenia oka zabije wspólniczkę w zbrodni przed świtem? Jeśli uzna ją za zagrożenie, to bardzo prawdopodobne. Nawet jeśli to prawdziwa miłość, bo stawką jest wolność Victorii. Jeśli Molly posłucha tego drugiego to nawinie byłoby sądzić, że całą winę weźmie na siebie. Może nie naiwnie, ale coś mi mówiło, że Victoria takiego ryzyka za żadne skarby by nie poniosła. Jej zaufanie do kochanki ma swoje granice. Zresztą Molly mogłaby niechcący puścić za dużo pary z ust. Więc ją zabije? Tak się zabawiałam myślami, żeby czas do napisów końcowych szybciej zleciał. Czekałam, bo jakiś wstrętny głosik podpowiadał, że COŚ się wydarzy. Zła passa już za chwilę, już za moment się odwróci – „Śmiertelny związek” wejdzie w najgorętszą fazę. Przestanę żałować, że zmarnowałam kilkadziesiąt minut na wgapianie się w pustkę (niezupełnie, ale takie wredne myśli kłębiły się w mojej niemożebnie znudzonej głowie), bo w glorii i chwale wkroczy Pan Napięcie. Wytęskniony gość w nawiedzonym domu na śnieżnym wzgórzu. Naznaczonym przyziemnymi nieszczęściami. Nie doczekałam się ani tego, ani żadnego innego upragnionego przybysza. Ani przebłysku uczucia (no dobrze, epilog ładny). Tfu, tfu, pluję sobie w brodę za zmarnowanie półtorej godziny życia. Za ubzduranie sobie, że warto uzbroić się w cierpliwość.

Pierwsze reżyserskie dokonanie Kyle'a Butenhoffa, które miało być swoistym hołdem dla filmów noir i może klasycznych dreszczowców, z „dziećmi” Alfreda Hitchcocka na czele, ale ja tego zupełnie nie czułam. Nic nie czułam w tym zwodniczo ciasnym świecie przedstawionym. Fałszywe obietnice klimatycznego „Śmiertelnego związku”. Banał w sreberku, bezbarwna historyjka w ujmującym opakowaniu. Marriage thriller, który cienia emocji we mnie nie wzbudził. Drętwy Teatr Diabolique. Że też dałam się skusić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz