wtorek, 14 maja 2024

„Abigail” (2024)

 
W Nowym Jorku sześcioro nieznających się przestępców porywa dwunastoletnią baletnicę Abigail z zamiarem zażądania wielomilionowego okupu od jej zamożnego ojca. Dziewczyna zostaje przewieziona do zabytkowej posiadłości Wilhelm Manor, gdzie na porywaczy czeka organizator akcji nazwiskiem Lambert z ostatnimi instrukcjami dotyczącymi zlecenia. Warunkiem koniecznym do otrzymania obiecanych części okupu jest spędzenie doby w prowizorycznym więzieniu małej tancerki, pilnowanie przerażonej dziewczynki w odosobnionej rezydencji do spodziewanego sfinalizowania transakcji gotówkowej. Cały ten czas Abigail ma spędzić w sypialni na piętrze, do której wolno wchodzić tylko jednej, wyznaczonej przez Lamberta, osobie. Przenikliwej kobiecie, której nadaje pseudonim Joey. Jedynej w tym towarzystwie wykazującej troskę o rzekomą niewinną ofiarę ludzkiej pazerności. Nieskonsolidowanej grupy przestępczej, która wkrótce odkryje, że została uwięziona w przepastnej nieruchomości z najprawdziwszym potworem.

Plakat filmu. „Abigail” 2024, Project X Entertainment, Québec Production Services Tax Credit, Radio Silence Productions

Po zakończeniu działalności w ramach przebojowej franczyzy, meta slasherowej spuścizny Wesa Cravena, starzy druhowie Matt Bettinelli-Olpin i Tyler Gillett zainteresowali się projektem dla kultowej firmy Universal Pictures. Współpraca nie doszła do skutku, ale zawodowy partner twórców między innymi „Diabelskiego nasienia” (2014), „Zabawy w pochowanego” (2019), „Krzyku” (2022) i „Krzyku VI" (2023), producent William Sherak ujawnił scenariusz przysłany mu jeszcze przed sfinalizowaniem ich drugiej przygody z Ghostface'em. Przedstawił koncepcję bojącego się baletnic Stephena Shieldsa, współscenarzysty między innymi „Impostora” Lee Cronina. Opowieść luźno opartą na „Córce Draculi” Lamberta Hillyera i skonstruowaną z udziałem Guya Busicka, współautora kilku scenariuszy zrealizowanych pod artystycznym kierownictwem Matta Bettinelliego-Olpina i Tylera Gilletta. „Filmu o napadzie, który w połowie zostaje porwany przez film o potworach” - element strukturalny „Abigail”, który z miejsca zauroczył doświadczonych kreatorów umiarkowanie mrocznych światów przedstawionych. Połączenie sił Radio Silence Productions i Project X Entertainment na rzecz współczesnej mitologii wampirycznej. Horroru nakręconego w Dublinie pod roboczym tytułem „Abducting Abigail”. Główna lokalizacja: Glenmaroon House, dawniej Knockmaroon Lodge, imponujący obiekt, którego budowę rozpoczęto (kształt pierwotny, skromniejszy od obecnego) w latach 50. XIX wieku. Zdjęcia główne ruszyły pod koniec czerwca 2023 roku, a w kolejnym miesiącu zostały zawieszone z powodu strajku SAG-AFTRA. Etap produkcji zamknięto dopiero w połowie grudnia 2023, ponad cztery miesiące po śmierci jednego z członków obsady aktorskiej, Angusa Clouda, któremu „Abigail” Matta Bettinelliego-Olpina i Tylera Gilletta została oficjalnie zadedykowana. Budżet filmu oszacowano na dwadzieścia osiem milionów dolarów, a jego światowa premiera odbyła się na The Overlook Film Festival w pierwszym tygodniu kwietnia 2024 roku, natomiast w drugiej połowie miesiąca otwarto międzynarodową dystrybucję kinową (Universal Pictures na terenie Stanów Zjednoczonych).

Baletnica wampirzyca - zwrot akcji mniej więcej w połowie „Abigail” Matta Bettinelliego-Olpina i Tylera Gilletta, ale to nie jest spoiler. Reżyserzy od początku byli świadomi, że kampania reklamowa ich (nie zapominajmy o Stephenie Shieldsie i Guyu Busicku) nieszablonowego podejścia do archetypicznej postaci - z panteonu Universal Classic Monsters – skupi się na tym kluczowym szczególe, szukali więc innych sposobów na podtrzymanie zainteresowania publiki w całym pierwszym akcie. Innych od hipotetycznie niezawodnej niepewności. Zapowiadany jako coś na kształt „Niewidzialnego człowieka” Leigh Whannella czy „Renfielda” Chrisa McKaya (nowoczesna wariacja na kultowy temat), pomyślany jako duchowy następca, czy jak kto woli bardzo swobodna adaptacja „Córki Draculi” z 1936 roku, a kręcony głównie z myślą o „Straconych chłopcach” Joela Schumachera, „Blisko ciemności” Kathryn Bigelow, „Pozwól mi wejść” Tomasa Alfredsona, „Podejrzanych” Bryana Singera, twórczości Davida Finchera i Anne Rice (tutaj do głosu najczęściej mogła dochodzić Claudia z „Wywiadu z wampirem”, pierwotnie wydanej w 1976 roku pierwszej odsłony powieściowego cyklu pt. „Kroniki wampirów”, zekranizowanej w 1994 roku przez Neila Jordana). I oczywiście „Draculi” Toda Browninga oraz niewymienionego w czołówce Karla Freunda - wybitne „Jezioro łabędzie” Piotra Czajkowskiego, ulubiony utwór tytułowej istoty, wykorzystany w otwarciu tamtej klasycznej historii wampirycznej. Celowe nawiązanie, wręcz hołd dla „Draculi” z 1931 roku, przez niektórych miłośników kina kojarzony też z „Czarnym łabędziem” Darrena Aronofsky'ego. Rolę główną Bettinelli-Olpin i Gillett powierzyli Melissie Barreri, odtwórczyni jednej z czołowych postaci (Sam Carpenter) w ich dodatkach do serii „Krzyk” (fani kina grozy mogą ją też pamiętać z „Obłąkanej” Lori Evans Taylor), która rozstała się z tym tytułem w atmosferze skandalu– zwolniona za niepoprawne politycznie (rzekomy antysemityzm) komentarze na temat wojny w Strefie Gazy, za opowiadanie się po stronie ofiar cywilnych. W „Abigail” zostanie nam przedstawiona jako Joey (pseudonim nadany przez śliskiego Lamberta, w którego bezproblemowo wcielił się Giancarlo Esposito), uzależniona od słodyczy była lekarka wojskowa z zadatkami na profilerkę kryminalną. Naturalny talent marnujący się w fachu przestępczym. Profesjonalistka w branży nielegalnej wmanewrowana w porwanie małoletniej. Gdyby wiedziała, że celem jest osoba mniej więcej w wieku jej jedynego syna, najpewniej odrzuciłaby, bądź co bądź, hojną ofertę enigmatycznego Lamberta. Pięćdziesiąt milionów dolarów do podziału z resztą zleceniobiorców i zleceniodawcą. Na dowódcę grupy Lambert wyznaczył byłego glinę nazwanego Frank (zajmujący występ Dana Stevensa; m.in. „Gość” Adama Wingarda, „Apostoł” Garetha Evansa, „Lokum” Dave'a Franco), kierowcą został niezaprawiony w przestępczych bojach „Dean” (zabawna kreacja Angusa Clouda), a przy komputerze posadzono urodzoną hakerkę „Sammy”, czyli bezbłędna Kathryn Newton, która wcześniej (w zbliżonym czasie uczestniczyła w operacji „Lisa Frankenstein”, którą pokierowała Zelda Williams) wystąpiła choćby w takich gatunkowych produkcjach jak „Paranormal Activity 4” Henry'ego Joosta i Ariela Schulmana oraz „Piękna i rzeźnik” Christophera Landona, powiedziałabym filmowca, którego Natura obdarzyła podobną wrażliwością artystyczną, co reżyserów „Zabawy w pochowanego” i „Abigail. W (nie)zorganizowanej grupie przestępczej Lamberta mamy jeszcze niegdysiejszą ofiarę prześladowań, mięśniaka „Petera” (również stający na wysokości zadania Kevin Durand) i wreszcie byłego żołnierza „Ricklesa” (solidny William Catlett), nieufającego nikomu poza Joey, empatycznej kryminalistce doprowadzającej do szału autorytatywnego Petera. Demaskatora popisujących się ćpunów – piękna prezentacja nadzwyczajnych talentów najzacieklej (w moim przypadku skutecznie) zabiegającej o sympatię widzów porywaczki z Nowego Jorku.

Plakat filmu. „Abigail” 2024, Project X Entertainment, Québec Production Services Tax Credit, Radio Silence Productions

W wielkim domostwie z mitycznych drapieżnikiem. „Zabawa w pochowanego 2” - podobna linia melodyczna, podobna sceneria, podobne towarzystwo. Kompozycje bliźniacze Matta Bettinelliego-Olpina i Tylera Gilletta (oni nazwali „Abigail” „Zabawą w pochowanego na sterydach), którzy zamienili szaloną rodzinkę na egzotyczną baletnicę. Spektakularne popisy Alishy Weir, fenomenalnej odtwórczyni niepospolitej wampirzycy. Danse macabre Abigail. Choreograficzna makabreska wytrawnej manipulantki w ciele dziecka. Mordowanie tanecznym krokiem, a w międzyczasie wspięcie się na wyżyny sztuki oratorskiej – miażdżąca przemowa w windzie. Znokautowani przez dziewczynkę w klatce, impertynenckie stworzenie niepozbawione poczucia humoru. Przykład: „I nie było już nikogo” Agathy Christie. Prawda, że wymowny żarcik? Doktor Jekyll i pani Hyde. Anielica i diablica. Słodka dziewczynka cichutko łkająca w nieswojej sypialni, krusząca serce chwilowej opiekunki przedstawiającej się jako Joey, z łatwością wymuszająca na niezatwardziałej kryminalistce obietnicę czuwania nad jej bezpieczeństwem. I szkaradna istota z niepohamowaną potrzebą zabijania. Monstrum nieprzypadkowo przypominające kreatury z „30 dni mroku” Davida Slade'a – wygląd zewnętrzny podpatrzony u tamtejszych przedstawicieli tego samego fikcyjnego gatunku, nieśmiertelnego klanu żywiących się krwią. A przynajmniej „podkradzione” zębiska przeraźliwie (dla współscenarzysty „Abigail”, Stephena Shieldsa) tańczącej na palcach. Partnerki „jeźdźca” bez głowy, dosłownej władczyni marionetek: UWAGA SPOILER upiornie niezgrabny balet dymiącej kobiety w niezaszczyconym należytą uwagą „korytarzu” do upragnionej wolność. Zamiast wykopać listewki, pozostali przy życiu świadomie ryzykują wejście w pułapkę, jak się okazuje, zastawioną przez typa, którego od początku podejrzewałam o jakieś pokrewieństwo z R.M. Renfieldem KONIEC SPOILERA. Nieczłowiek guma w zagraconym (ej, to antyki są!) labiryncie na odludziu. „Gotyckim zamczysku”, w którym zachodzi spodziewana zamiana ról. Uwięzieni porywacze, zabawki niekochanej córki potężnego jegomościa, który jak głoszą legendy, ma na swoich usługach istną maszynę do zabijania, człowieka gołymi rękoma rozczłonkowującego bliźnich, ale najbardziej znanego z umiłowania do dekapitacji. Nic więc dziwnego, że kiedy pada pierwszy trup - spada głowa na oczach zszokowanej hakerki, która w szambo dopiero wpadnie (przeuroczy basen; największe aktorskie wyzwanie w dotychczasowej karierze Kathryn Newton, a przynajmniej najbardziej męczący epizod w miejscu pracy) - podejrzenia porywaczy kierują się na tego niekoniecznie istniejącego płatnego mordercę. Niedługo przyjdzie nam czekać na następną mięsistą scenkę w żerowisku baletnicy w zakrwawionej spódnicy. Zbliżenie na częściowo obraną twarz. Mało? To może bomby organiczne? Zabawa, którą zapewne doceniłoby tałatajstwo z uniwersum „Martwego zła”. Nieradosne taplanie się w „zblendowanej formie ludzkiej”. Horror nieczysto rozrywkowy. Lunapark makabryczny niepoważnych gości z Hollywood. Amerykańsko-irlandzko-kanadyjska lekka uczta dla zaprawionych w mocnych filmowych trunkach, ale nieprzywykły do takich rarytasów żołądek zbuntować się może, strzeżcie się więc Wy nie wszyscy, którzy do tego fantastycznie rozhisteryzowanego świata wchodzicie. Groteskowej rzeczywistości pozytywnie zakręconych filmowców, którą mimo rozlicznych atrakcji opuszczałam z małym niedosytem. Niezaspokojeniem fabularnym, bo gdy odjąć wszystkie ozdobniki, pozostaje schematyczne polowanie na ludzi. Ulubiona odmiana myślistwa i łowiectwa w królestwie horroru;)

Powiew świeżości w mitologii wampirycznej i zarazem konwencjonalny domowy survival horror. Rzeź w rytmie „Jeziora łabędziego” Piotra Czajkowskiego. Balet nieumarłej w wypasionej chawirze. Drapieżnik lubiący bawić się jedzeniem kontra niezsolidaryzowane środowisko przestępcze. Zgraja porywaczy nieradząca sobie z dzieckiem... „Abigail” sama w domu Matta Bettinelliego-Olpina i Tylera Gilletta – doskonała propozycja na niedzielne popołudnie dla rodziny Addamsów;) Horrendum komiczne (dla językowych purystów połączenie tragedii z komedią, makabry z groteską), nietoporna karykatura opowieści gotyckiej lub po prostu miły wieczorek z Dzieckiem Nocy.

2 komentarze:

  1. Fajny film :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajny film zaiste :) Jak do tej pory co obejrzałem to :
    1. Late Night with the Devil
    2. Here for Blood
    3. Abigail
    Jeśli chodzi o horrory 2024 :) Ale wiadomo każdy ma inny gust.

    OdpowiedzUsuń