piątek, 20 marca 2020

Lucy Foley „Morderca jest wśród nas”


Dziewięcioro przyjaciół mieszkających w Londynie decyduje się spędzić sylwestra w głuszy szkockich Highlandów. W tym celu na kilka dni wynajmują domki, których zarządczynią jest młoda kobieta imieniem Heather. Niedługo po ich przyjeździe nadciąga śnieżyca, która odcina ich od reszty świata. Są z nimi dwójka innych gości, para Islandczyków oraz pracujący z Heather łowczy Doug, który ma mroczną przeszłość. Okazuje się jednak, że przybysze z Londynu też mają swoje tajemnice. Ukrywają przed sobą przeróżne niewygodne fakty i istnieje pomiędzy nimi jakieś napięcie, mające też związek z zadawnionymi urazami, których nie potrafią puścić w niepamięć. W czasach studenckich większość z nich była nierozłączna, ale z biegiem lat ich relacje ulegały pogorszeniu. To spotkanie miało być dla nich szansą na zacieśnienie więzów, ale dzieje się wręcz odwrotnie. Gdy jedno z nich zostaje zamordowane, podejrzane stają się wszystkie pozostałe osoby przebywające w tej części Highlandów. Przysypanej śniegiem, odciętej od cywilizacji i najprawdopodobniej wciąż śmiertelnie niebezpiecznej. Bo możliwe, że zabójca dopiero rozpoczął realizację swojego niecnego planu.

Absolwentka Durham University i University College London, gdzie studiowała literaturę angielską, mieszkająca w Londynie, Lucy Foley, przez kilka lat pracowała w branży wydawniczej w charakterze redaktorki książek beletrystycznych. W 2015 roku wydano jej pierwszą, dobrze przyjętą powieść, „The Book of Lost and Found”. Opublikowana w 2016 roku druga książka Foley, „The Invitation” była utrzymana w podobnym, historycznym klimacie, ale jej kolejny utwór już znacznie różnił się od pozostałych. Thriller psychologiczny zmiksowany z kryminałem pod tytułem „The Hunting Party” (pol. „Morderca jest wśród nas”) swoją światową premierę miał w roku 2018. Grono czytelników Foley dzięki niemu znacznie się powiększyło, co pewnie przyczyniło się do powstania „The Guest List”, wydanej w 2020 roku powieści tematycznie zbliżonej do „The Hunting Party”. Ta ostatnia ma szansę doczekać się swojej ekranowej wersji. Pracuje nad nią niezależna wytwórnia filmowa See-Saw Films.

Powieść „Morderca jest wśród nas” jest porównywana głównie do twórczości Agathy Christie. Sama Lucy Foley nie ukrywa swojej inspiracji pisarstwem królowej kryminału, ale pomysł na ten utworów przyszedł do niej podczas zimowej wycieczki w górzysty rejon Highlandów, na którą wybrała się ze swoim mężem. Przebywając w tym ekstremalnie zacisznym, odizolowanym krajobrazie dotarło do niej, że to idealne miejsce na morderstwo. I tak narodziła się główna koncepcja jej jak dotychczas najpopularniejszej powieści. Fabułę „Morderca jest wśród nas” poprowadziła po dwóch nieodległych od siebie ścieżkach czasowych – umowna teraźniejszość, z wyjątkiem epilogu, ma miejsce drugiego stycznia 2019 roku, ale autorka częściej koncentruje się na tym, co już się dokonało, poczynając od 30 grudnia 2018 roku. Taka konstrukcja, wbrew pozorom, dodaje tajemniczości, bądź co bądź, nieskomplikowanej intrydze zbudowanej w tej przepięknie wydanej publikacji (okładka polskiego wydania, FILIA 2019, robi wrażenie). Książkę otwiera informacja o znalezieniu ciała w szkockiej głuszy. Nie wiemy jeszcze czyjego i szybko się tego nie dowiemy. W każdym razie nie od autorki, bo cała sztuczka polega na tym, że Foley ukrywa przed nami nie tylko tożsamość oprawcy, ale także jego/jej ofiary. W tym drugim przypadku nie mogę jej jednak oddać takiej skuteczności, jak w kwestii zatajania oblicza czarnego charakteru, bo dość szybko domyśliłam się, które z dziewiątki przybyszów z Londynu postradało życie. Z wytypowaniem winnego/winnej miałam nieporównanie większy problem. Właściwie to nie zdołałam przedwcześnie rozszyfrować tożsamości osoby, która dopuściła się zbrodni w tej leśnej głuszy. To właśnie sceneria przyciągnęła mnie do „Morderca jest wśród nas”. Sceneria i skrótowy opis fabuły, który to silnie skojarzył mi się z... backwood slasherem. Nie zdziwiłabym się, gdyby wytwórnia See-Saw poszła w tę stronę (zakładając, że adaptacja/ekranizacja tej powieści w ogóle powstanie), chociaż sama Lucy Foley w konwencję slash nie celowała. Zbieżności są, ale raczej przypadkowe, a i charakter tej powieść odbiega od ducha rąbanek o grupie przyjaciół, która wyjeżdża gdzieś, gdzie przynajmniej większość z nich pożegna się z życiem. Choć przecież w „Morderca jest wśród nas” mamy paczkę przyjaciół, która przybywa do leśnej głuszy, gdzie jedno z nich faktycznie już wkrótce zostaje zamordowane. A nad pozostałymi zawisa widmo rychłej śmierci. Ale Lucy Foley nie przeprowadza nas, wzorem slasherów, przez proces eliminacji bohaterów – akcja nie opiera się na stopniowym pomniejszaniu grupy, która została uwięziona w szkockich lasach przez śnieżycę, tylko na relacjach międzyludzkich. Na tym przede wszystkim, ale mamy jeszcze działania podejmowane przez Heather po odnalezieniu zwłok, ukierunkowane na jak najszybsze sprowadzenie pomocy i przy odrobinie szczęścia odkrycie tożsamości sprawcy oraz oczywiście ochronienie pozostałych gości. Zapobieżenie kolejnym mordom. A więc tak: nastawiałam się na slasherową opowieść, a dostałam bardziej coś w stylu „Niechcianego gościa” Shari Lapeny. Przysypane śniegiem odludzie, na którym na swoje nieszczęście przebywa niemała grupa ludzi, w szeregach której może kryć się morderca. Równie dobrze jednak może on pochodzić z zewnątrz – czaić się wśród drzew, czekając na okazję do przypuszczenia kolejnego ataku. Sztampa? Niezupełnie. Bo choć Foley wykorzystuje wielokrotnie już poruszane, tak w kinie, jak w literaturze, motywy, to moim zdaniem daleko jej do bezmyślnego, beznamiętnego naśladownictwa. „Morderca jest wśród nas” ma własny charakter. Elektryzującą specyfikę, którą niby znamy, ale chyba nie do końca... Coś w tym jest, i nie jest to jedynie klaustrofobiczny klimat bezkresnych, gęstych, obficie zaśnieżonych lasów. Nie jest to tylko bez przerwy towarzyszące czytelnikowi poczucie alienacji, odcięcia od reszty świat w tym urokliwym, ale i mrocznych rejonie udostępnianym turystom, gdzie właśnie zabito człowieka. To „coś” tkwi także w postaciach. W ich charakterach, uczynkach, tajemnicach i ich zaogniających się relacjach.

W obecnych czasach wszyscy jesteśmy stalkerami. Tak wiele wiemy o życiu innych osób. Nawet tych, których od lat nie widzieliśmy. Zapomnianych przyjaciół z dzieciństwa, starych kolegach ze szkoły. [...] Wszyscy dajemy przyzwolenie na to, by nas śledzono. Wydaje nam się, że mamy kontrolę nad tym, czym się dzielimy, ale tak naprawdę ujawniamy dużo więcej, niż jesteśmy świadomi.”

Nie dość, że Lucy Foley prowadzi tę historię po dwóch ścieżkach czasowych, to jeszcze snuje ją z kilku perspektyw. Narrację trzecioosobową obiera tylko w rozdziałach, w których centralne miejsce zajmuje łowczy Doug. W pozostałych nierównomiernie przeplatających się fragmentach wykorzystuje narrację pierwszoosobową. Zarządczyni Heather reprezentuje wyłącznie rozdziały osadzone w umownej teraźniejszości, już po odnalezieniu zwłok jednego z gości. Natomiast wydarzenia z niedawnej przeszłości śledzimy oczyma Mirandy, Emmy i Katie, które wchodzą w skład dziewięcioosobowej grupy wieloletnich przyjaciół (jest też z nimi półroczne dziecko) przybyłej w rejon Highlandów z Londynu, z myślą o wspólnym spędzeniu sylwestra. Tak naprawdę mają tu spędzić kilka dni – w nowoczesnej chacie myśliwskiej, ale nie tylko, bo do ich dyspozycji jest też kilka mniejszych domków, sypialni z przylegającymi doń łazienkami. Miejscówka wprost wymarzona dla amatorów dzikiej przyrody, którymi oni najwyraźniej nie są. To ten typ mieszczuchów, którym ciężko się obejść bez wi-fi i oswoić z ciszą od czasu do czasu zakłócaną jedynie odgłosami Natury. Tęsknią za wielkomiejskim gwarem i, czego można się spodziewać, nie są odpowiednio przygotowani do pieszych wędrówek po lesie. W przeciwieństwie do pary Islandczyków, która wbrew ich życzeniom wynajęła na ten sylwestrowy okres jeden z domków, którymi zarządza Heather. Młoda kobieta, która uciekła tutaj przed czymś. Podobnie, jak współpracujący z nią łowczy imieniem Doug. Ale nie tylko oni mają tajemnice. Ludzie, których aktualnie goszczą też zdają się coś ukrywać. W sumie każdy z nich wydaje się nosić maskę, pod którą skrywa swoje mroczniejsze oblicze. Gorsze od tych pokazywanych na co dzień. A pokazują dość, by nastawić czytelnika przeciwko sobie. Nie dotyczy to wprawdzie wszystkich, ale niektórzy bezsprzecznie nie zapracowują sobie na jego sympatię. Najbardziej barwną i niejednoznaczną osobą w tym od lat zaprzyjaźnionym gronie, jest Miranda. Oszałamiająca piękność, niezwykle charyzmatyczna kobieta, która potrafi być naprawdę okrutna, ale też mocno współczująca. Jako że znajomość większości z nich sięga czasów studenckich, Foley od czasu do czasu sięga do ich wspomnień z tamtego okresu, ale i trochę wcześniejszych oraz późniejszych. Dowiadujemy się z nich między innymi, że Miranda nigdy nie była stereotypową szkolną pięknością. Nie obracała się wyłącznie w lubianych kręgach – najbliższą przyjaciółkę wyłowiła wręcz z grona szkolnych outsiderek. Była nią Katie, teraz szanowana prawniczka, która z jakiegoś powodu unika Mirandy i najwyraźniej żałuje, że zgodziła się na wyprawę w Highlandy. Jest jeszcze Emma, główna organizatorka tego wypadu, która ma w sobie najwięcej optymizmu w całej tej nie tak znowu wesołej paczce, chyba tylko pozornych przyjaciół. Oprócz nich mamy Marka, życiowego partnera Emmy, który od lat podkochuje się w Mirandzie; homoseksualną parę Nicka i Bo; pozostających w związku małżeńskim Samirę i Gilesa, którzy zabrali ze sobą swoją sześciomiesięczną córeczkę Priyę oraz Juliena, bardzo przystojnego męża Mirandy, który charakteryzuje się maniakalną dbałością o pozory, tj. sporo energii poświęca na to, by być przez wszystkich lubianym, by podtrzymywać swój wizerunek sympatycznego gościa. Miranda wie jednak, jaki jest naprawdę. Zna jego brudny sekret. Jej przyjaciele z kolei wiedzą, na jakie okrucieństwa stać jego żonę. Pamiętają co wyczyniała w przeszłości i nie mają wątpliwości, że nic się nie zmieniła. Ale najwyraźniej to akceptują. Bo „Morderca jest wśród nas” mówi między innymi o ustępstwach, kompromisach, jakich wymaga przyjaźń oraz o tak głębokim przyzwyczajeniu do ludzkich wad, że z czasem albo przestają być dostrzegalne, albo stają się wręcz wymagalne. Prawie każda z tych dziewięciu osób zachowuje się w tych leśnych ostępach inaczej niż zwykle. Nie dyktuje im tego zmiana scenerii, tylko coś tkwiącego głęboko w nich. Coś, co nakazuje im przybierać takie pozy, jakie mieli lata wcześniej. I to nie tylko teraz, ale zawsze gdy przebywają razem. Czują, że reszta właśnie tego od nich oczekuje – by byli tacy, jak w czasach studenckich. Foley daje nam do zrozumienia, że wieloletnie przyjaźnie, choćby przez wzgląd na ów ewentualny przymus przywdziewania masek, bywają mocno toksyczne. Ale w tym, w większości nader dokładnie scharakteryzowanym gronie niby-przyjaciół (prawdopodobnie wrogów) najbardziej destrukcyjne jest to, co znajduje się pod tymi wszystkimi maskami. Brudne sekrety i prawdziwe uczucia względem innych, starannie przykrywane wyreżyserowanymi postawami. Dodajmy do tego tajemnice Douga i Heather oraz nieokrzesanych Islandczyków, z których emanuje chyba jeszcze większa groźba... I podejrzanych mamy aż nadto. Ale, ale, nie myślcie, że na tym koniec. Autorka „Morderca jest wśród nas” przygotowała więcej kandydatów, a wśród nich nieuchwytnego seryjnego mordercę zwanego Rozpruwaczem z Highlandów. Czyżby więc kolejny serial killer thriller? O tym sami musicie się przekonać. Ja dodam tylko, że na niedobór silnych emocji nie narzekałam. Napięcie rodzi się już na pierwszej stronicy, a potem... Potem tylko wzrasta. I tak aż do dość zaskakującego finału. W tym miejscu Foley też skorzystała ze znanego motywu, ale moim zdaniem tak samo, jak we wszystkich pozostałych niskich ukłonach w stronę tradycji, bez widocznego trudu sprawiła, że miałam poczucie, że jest on w całości jej. Innymi słowy, ta powieść ma swoją indywidualność, choć autorka garściami czerpie ze znanych tak fanom thrillerów, jak horrorów konwencji. I dobrze, bo wprost uwielbiam takie klimaty. A jeśli dodać do tego tak silny nacisk na psychologię postaci... No, jak tu się nie zatracić?

Gdzie polskie wydanie „The Guest List”? Czwartej powieści Lucy Foley, wydanej dwa lata po „The Hunting Party” (pol. „Morderca jest wśród nas”). Dlaczego akurat o tę pozycję pytam? Ano dlatego, że podobno jest utrzymana w duchu tego tutaj recenzowanego cudeńka. Thrillera psychologicznego zmieszanego z kryminałem, od którego wprost nie mogłam się oderwać. I chciałabym to powtórzyć, więc upraszam polskich wydawców o niezwłoczne zainteresowanie się „The Guest List”, bo podejrzewam, że tutaj będzie na to szansa. Pewności jednak nie mam, zwłaszcza że utworem „Morderca jest wśród nas” ta brytyjska autorka tak wysoko zawiesiła sobie poprzeczkę... Niemniej niecierpliwie czekam na jej kolejny dreszczowiec, a tych wszystkich fanów literackich thrillerów, którzy w Highlandy się z nią jeszcze nie wybrali gorąco zachęcam do zakosztowania owej mrocznej przygody!

Za książkę bardzo dziękuję księgarni internetowej
https://inverso.pl/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz