Głosowanie na najlepsze ghost stories dobiegło końca. Przy okazji prezentacji wyników poniżej przybliżam nieco najpopularniejsze motywy tego typu horrorów/thrillerów oraz sposoby budowania grozy.
Postać ducha, obok wampira i wilkołaka, towarzyszy filmowemu horrorowi niemalże od początku jego istnienia. Ludzie od zawsze zastanawiali się, co też dzieje się z nimi po śmierci, a ich wiara w duchy przetrwała do dziś. Nic więc dziwnego, że twórcy horrorów tak często decydują się na straszenie, ale również oswajanie widzów ze świadomością ich nieuchronnej śmierci oraz jednym z możliwych scenariuszy ich pozaziemskiego bytu.
Ghost story na przestrzeni lat dostosowywała się do wymagań odbiorców – kiedyś straszonych subtelnymi środkami, rzadko konfrontowanych z zagrożeniem. Klasyczna groza budowana na niezdefiniowanych, delikatnych w swej prezentacji zjawiskach pozostawiała dużą przestrzeń dla wyobraźni odbiorcy, która często okazywała się bardziej przerażająca od najwymyślniejszych efektów specjalnych. Wystarczyła mroczna sceneria, szarpiąca nerwy ścieżka dźwiękowa i suspens, aby wprowadzić widza w pewnego rodzaju dyskomfort emocjonalny. Obecnie era klasycznych ghost story w szybkim tempie zanika. Współczesnym odbiorcom nie wystarczy już obietnica czającego się w cieniu zagrożenia – oczekują dosłowności, chcą zobaczyć źródło swojego lęku w całej jego okazałości. Twórcy starają się dostosować sposoby straszenia do oswojonych z dosłownością widzów dając im mocniejszą ścieżkę dźwiękową, jeszcze mroczniejszą scenerię i kolorystykę obrazu, posiłkując się licznymi jump scenami oraz generując komputerowo coraz to wymyślniejsze zjawy. Ale choć ewokacja grozy uległa drastycznej zmianie na przestrzeni wielu lat bytności ghost story na ekranie, główne motywy pozostały takie same.
Nieprawdą jest, że tylko slashery trzymają się utartej konwencji. Filmy nurtu ghost story również obracają się, w większym lub mniejszym stopniu, wokół kilku integralnych motywów. Jednakże jedną z kluczowych różnic pomiędzy slasherem a opowieścią o duchach jest element tajemnicy – intryga, która najczęściej zmierza do całkowitego zaskoczenia odbiorcy. W slasherach nietrudno domyślić się, kto zabija, a nawet, w jakiej kolejności będą ginąć protagoniści, natomiast, aby odpowiedzieć sobie na kluczowe pytania wynikłe z poszczególnych fabuł ghost story często trzeba mocno pogłówkować, co w przypadku naprawdę dobrych produkcji z tego nurtu na ogół i tak jest bezcelowe, gdyż twórcy na wszelkie możliwe sposoby starają się zdezorientować odbiorcę, coraz to nowymi, przeważnie całkowicie bezużytecznymi tropami. Oczywiście, nie jest to nieodzowne - czasem po prostu serwuje nam się niewymagającą myślenia opowieść, nastawioną raczej na straszenie aniżeli jakąś skomplikowaną tajemnicę fabularną. Żeby dokładniej zobrazować istotę ghost story poniżej przedstawiam najpopularniejsze motywy tego typu filmów wraz z kilkoma przykładami.
Motywy ghost stories
1. Przeprowadzka do nowego domu
Zawiązanie akcji najdobitniej wykorzystane w „Horrorze Amityville” Stuarta Rosenberga z 1979 roku i „Duchu” Tobe Hoopera z 1982 roku. W tym pierwszym szczęśliwa rodzina wprowadza się do dużego domostwa, w którym niegdyś dopuszczono się zbiorowego mordu (najprawdopodobniej za sprawą podszeptów duchów), a w tym drugim kolejna wesoła familia zajmuje domek, postawiony na starym indiańskim cmentarzu. Jak można się tego spodziewać obie rodziny wkrótce zostaną skonfrontowane z pozaziemskimi siłami – ich źródło będzie inne, ale efekt podobny. Motyw tzw. poltergeista, złośliwego ducha uprzykrzającego życie żywych oraz klasycznego nawiedzenia danego obiektu przez wymykające się logice, nadnaturalne siły. Tutaj można śmiało dopisać ekranizację opowiadania Stephena Kinga „1408” wyreżyserowaną przez Mikaela Hafstroma z 2007 roku i niedawne „Szepty” Nicka Murphy’ego. Z tą różnicą, że w tym pierwszym mamy bardziej dosłowną grozę wynikłą z nawiedzonego pokoju hotelowego, a w drugim gotyckie, pełne subtelności straszenie w rzekomo opętanej przez duchy szkole dla chłopców.
2. Odwrócenie ról
Nastawiony na całkowite zaskoczenie odbiorcy motyw uczynienia z głównego bohatera/bohaterów ducha. Praktycznie cała oś fabularna takich filmów polega na podrzucaniu widzom drobnych tropów, które często nie sposób właściwie zinterpretować. Subtelne straszenie podczas całego seansu nieuchronnie zmierza do finalnej kulminacji, która ma za zadanie odwrócić proporcje tak dobitnie, aby podczas ewentualnego ponownego seansu takiej produkcji odbierać go przez całkowicie inny pryzmat. Taki motyw wykorzystał w swojej książce pt. „Nawiedzony” James Herbert, która w 1995 roku została zekranizowana przez Lewisa Gilberta. W jego ślady poszli Alejandro Amenabar w 2001 roku, kręcąc znany thriller (moim zdaniem horror) gotycki „Inni” o straszeniu umarłych przez żywych oraz M. Night Shymalan, który w 1999 roku swoim „Szóstym zmysłem” zaskoczył chyba wszystkich jego odbiorców.
3. Wątpliwy stan psychiczny głównego bohatera
Kolejnym sposobem dezorientacji widza, tym razem potęgowanym podczas całego seansu zamiast samego finału jest kreacja głównego bohatera/bohaterki, która każe podejrzewać widzom, że nie ma do czynienia z żadną ingerencją sił nadprzyrodzonych, a najzwyklejszą chorobą psychiczną. Delikatnie wyczuwalne jest to w adaptacji książki Stephena Kinga pt. „Lśnienie”, wyreżyserowanej przez Stanley’a Kubricka, gdzie początkowo trudno jest rozszyfrować rzeczywistą istotę szaleństwa żądnego krwi swojej rodziny dozorcy hotelu (i tutaj znowu motyw nawiedzenia pewnego obiektu budowlanego). Podobnie rzecz ma się z kultowym „Nawiedzonym domem”, ekranizacją fenomenalnej powieści Shirley Jackson w reżyserii Roberta Wise’a, wszak aż do końcowych minut seansu tylko jedna protagonistka, mocno infantylna Eleanor jest świadkiem subtelnych ingerencji duchów w egzystencje osób żywych. Oczywiście, w ghost story, jak sama nazwa wskazuje, zawsze na końcu okaże się, że to jednak duchy były sprawcami całego szaleństwa, zaprezentowanego nam podczas projekcji filmu, ale zdarzają się też nastrojowe horrory, w których twórcy decydują się na tę drugą ewentualność - przykładem niech będą „Nieproszeni goście” z 2009 roku.
4. Spełnianie życzeń ducha
Istnieje całkiem spora liczba obrazów o dobrych lub umiarkowanie złych duchach, którzy nie mogą opuścić świata żywych z powodu jakiś niedokończonych spraw. Oczywiście, do tego zadania angażują głównego bohatera, który przez cały czas trwania filmu będzie się starał odkryć zamiary ducha (bo ten oczywiście nie może wyjawić mu ich wprost) oraz aby się go pozbyć ze swojego życia spełnić jego żądania. Najdobitniej rozwija ten motyw horror Davida Koeppa „Opętanie” oraz w niewielkim stopniu gotycka „Kobieta w czerni” Herberta Wise’a.
5. Badanie zjawisk paranormalnych
Ostatnim, wypatrzonym przeze mnie, popularnym motywem ghost story jest sprowadzenie do jakiegoś rzekomo nawiedzonego domu grupy ludzi, która ma za zadanie znaleźć jakieś sygnały, potwierdzające lub obalające krążące wśród ludzi plotki. Tutaj za przykład znowu może posłużyć „Nawiedzony dom” z 1963 roku oraz miniserial na podstawie scenariusza Stephena Kinga, wyreżyserowany przez Craiga R. Baxley’a pt. „Czerwona róża” z 2002 roku, którego prequel nakręcono w 2003 roku na podstawie powieści Ridley’a Pearsona.
Ostatnimi czasy, w coraz prężniej rozwijającej się erze paradokumentów, triumfy święci seria zatytułowana „Paranormal Activity”, której niskobudżetowa część pierwsza z 2007 roku, wyreżyserowana przez Orena Peli przyniosła twórcom zaskakująco wysokie zyski. Wygląda na to, że historia ghost story zatoczyła koło – ogromną rzeszę ludzi przestała już straszyć dosłowność, a poczęli szukać w kinie grozy dużej dawki realizmu. Co nie znaczy, że zabawa schematami i efektami komputerowymi całkowicie wypadły z łask – widać to na przykładzie „Naznaczonego” Jamesa Wana, który w 2010 i 2011 roku przyciągnął do kin całkiem pokaźną, spragnioną mocnych wrażeń grupę odbiorców.
Biorąc pod uwagę oczekiwania publiczności filmowa ghost story ma sporą szansę wyewoluować w całkiem interesującym kierunku. Jednakże, podobnie, jak ma to miejsce w przypadku pozostałych nurtów horroru, jak na razie oryginalne pomysły przegrywają z modą na remake’i, sequele, readaptacje, czy (o zgrozo) remake’i remake’ów oraz re readaptacje.
łoo :O jestem pod wrażeniem tego zestawienia, a także Twojej niebywałej zdolności posługiwania się słowem :O:O:O
OdpowiedzUsuńWiele z przytaczanych przez Ciebie filmów widziałam, inne jeszcze przede mną. Osobiście nie przepadam za dosłownym ukazaniem ducha. Dlatego tak wielką sympatią darzę serię Paranormal Activity, no ale tam przecież nie o duchach. Do moich ulubionych "uduchowionych" filmów można zaliczyć przede wszystkim Amityville. Nawiedzenia zawsze napawały mnie strachem. Naznaczony też był ciekawy, ale potem już lekko przekombinowany. Szósty zmysł uwielbiam, od tego zaczęła się moja love do Shyamalana i faktycznie- posiada chyba jedno z najbardziej zaskakujących zakończeń w historii kina.
Pozdrawiam :*
Świetny post! :-) Jako że uwielbiam "ghosty" czytałam jednym tchem... Bardzo fajny pomysł i cieszę się, że nowe głosowania się pojawiają co jakiś czas, bo to naprawdę fajna zabawa. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńFilmy o nawiedzonych domach i duchach bardzo lubiłam w dzieciństwie. Teraz już średnio podchodzę to wątku związanego z kolejną przeprowadzką do starego domu (choć muszę przyznać, że film "Sinister" bardzo mi się ostatnio spodobał, ale to już wiesz). Ostatnio natrafiłam na taki mniej znany film o duchach pt. The Gravedancers. Film trzymał w napięciu(poza końcówką) i nawet mi się spodobał, więc mogę ci go polecić.
OdpowiedzUsuń