czwartek, 2 lutego 2017

Adrian Bednarek „Spowiedź diabła”

Recenzja przedpremierowa

Siedemnastoletnia Sonia Wodzińska zostaje oskarżona o zabójstwo brata bliźniaka. Dziewczynie grozi dożywocie za wypchniecie z balkonu odurzonego alkoholem i narkotykami nastolatka. Jej bogaci rodzice decydują się skorzystać z usług kancelarii Kuby Sobańskiego i jego wspólniczki Sandry. Szybko pnący się po szczeblach adwokackiej kariery, młody prawnik wyczuwa, że siedemnastolatka jest wyrachowaną morderczynią, podobną do niego samego, co dodatkowo motywuje go do pracy. Nie może jednak poświęcać całego czasu nowej sprawie, dzięki której może się wzbogacić, ponieważ nawiązuje z nim kontakt jego była dziewczyna Julia Merk, która jakiś czas temu opuściła klinikę odwykową. Teraz kobieta jest znana jako autorka głośnej książki „Sypiałam z Rzeźnikiem Niewiniątek”, w której opisała swój związek z mężczyzną skazanym za okrutne zabójstwa kobiet mające miejsce kilka lat temu w Krakowie. Początkowo Kuba jest przekonany, że Julia pragnie jedynie odnowić ich relację i skorzystać z jego usług prawniczych, ale z czasem zostaje zmuszony do zweryfikowania swoich poglądów. Tymczasem świat obiegają doniesienia o działającym w Szwecji naśladowcy Rzeźnika Niewiniątek.

Plotka głosi, żeSpowiedź diabła” to ostatni tom literackiej trylogii o seryjnym mordercy pióra Adriana Bednarka. Dwie poprzednie powieści, „Pamiętnik diabła” i „Proces diabła”, przyniosły autorowi spory sukces, (oczywiście jak na polskie standardy), dlatego też tylko kwestią czasu była publikacja jego kolejnego utworu. Jak twierdzi sam Bednarek ostatnia odsłona dziejów Kuby Sobańskiego powstała w 2014 roku – autor zaczął ją pisać wówczas, gdy na polskim rynku ukazał się jego debiut, „Pamiętnik diabła”, z czego można wysnuć oczywisty wniosek, że pomysł na skonstruowanie kilkutomowej historii nie narodził się w jego głowie pod wpływem entuzjastycznych opinii wielu czytelników. Kolejne powieści wchodzące w skład trylogii nie powstały z pragnienia wyciśnięcia dodatkowych złotówek ze znanego tytułu tylko były realizacją wcześniej obmyślonego planu. Pytaniem pozostaje jedynie, czy autor od początku zakładał zamknięcie wszystkiego w trzech powieściach, czy może rozważał rozciągnięcie losów Kuby Sobańskiego na kolejne tomy, co wziąwszy pod uwagę zainteresowanie, jakie wzbudza wykreowany przez niego antybohater byłoby zrozumiałym posunięciem. Aczkolwiek niekoniecznie dobrym.

W trakcie lektury poprzedniej powieści wchodzącej w skład trylogii Adriana Bednarka zatytułowanej „Proces diabła” zauważyłam, że autor zminimalizował obecność akcentów gore, większy nacisk kładąc na przebieg postępowania sądowego i opisy intrygującej relacji pomiędzy czołową postacią, Kubą Sobańskim i córką jego klienta. Nie mam nic przeciwko epatowaniu makabrą, ale już wówczas odniosłam wrażenie, że delikatniejsza forma przysłużyła się tej historii. Większe skupienie na sferze psychologicznej i emocjonującej sądowej rozgrywce, w której stawką jest wolność oskarżonego w wydaniu tego pisarza okazały się nieco ciekawsze od brutalnych czynów młodego, zblazowanego chłopaka, starającego się unicestwić dręczące go demony. „Spowiedź diabła” zostaje na ścieżce obranej w poprzedniej odsłonie, przy czym ma się wrażenie, że metaforycznie rzecz ujmując wspomniana ścieżka znacznie się poszerzyła. Adrian Bednarek bowiem mocno rozbudował płaszczyznę psychologiczną i sądową, dbając o najdrobniejsze szczegóły prezentowanych wątków, które zgrabnie się ze sobą przeplatają tworząc iście trzymającą w napięciu intrygę z „emerytowanym seryjnym mordercą” w centrum. Emerytowanym, bo jak dowiadujemy się już na początku czyn, jakiego dopuścił się Kuba Sobański w „Procesie diabła” dopomógł mu w pozbyciu się demonów, które popychały go do zbrodni jednocześnie jednak pozostawiając w jego sercu bolesną pustkę - owocując dotkliwą tęsknotą za „bratnią duszą”. Ambitnemu prawnikowi udaje się w końcu zagłuszyć ten ból, ale to nie oznacza, że jego problemy w raju, jak zwykł nazywać otaczającą go rzeczywistość, dobiegły końca. Okazuje się bowiem, że stał się obiektem zainteresowania swojej byłej dziewczyny, Julii Merk, obecnie rozchwytywanej przez fotoreporterów autorki głośnej książki o jej związki z Rzeźnikiem Niewiniątek. Sobański nie potrzebuje dużo czasu, żeby utwierdzić się w przekonaniu, że kobieta nie ma wobec niego przyjaznych zamiarów, choć bardzo się stara, aby tak to wyglądało. Portretując relację tej dwójki, przeprowadzając czytelników przez zmieniające się nastawienie Kuby do jego niegdysiejszej dziewczyny, Bednarek dokonał czegoś, na co nie sposób zareagować inaczej niźli miejscowym zniesmaczeniem do samego siebie. Nie wiem, czy na każdego czytelnika tak samo będzie oddziaływać ta odnoga fabuły „Spowiedzi diabła”, ale ja śledząc rozgrywkę pomiędzy cynicznym młodym mężczyzną, który ma na koncie kilka okrutnych morderstw i skrzywdzonej przez niego kobiety parę razy złapałam się na kibicowaniu temu pierwszemu. Na sympatyzowaniu z wyrachowanym, bezwzględnym potworem zamiast z jedną z jego ofiar, co w dużej mierze było spowodowane pierwszoosobową narracją, przyjęciem perspektywy Kuby Sobańskiego. Szczegółowe opisy procesów myślowych zachodzących w jego głowie, poczynione „wprawną ręką” pisarza, który doszedł do perfekcji w budowaniu poruszających wyobraźnię, złożonych zdań (choć może nieco nadużywał słowa „ewidentnie”) i który ma w zanadrzu kilka trzeźwych obserwacji na temat świata, w którym żyjemy (moja ulubiona to dygresja o zakazach palenia papierosów), właściwie zmuszały mnie do sporadycznego „wchodzenia w jego skórę”. Na szczęście tylko sporadycznego, choć przyznaję, że musiałam napominać się, komu tak naprawdę cały czas towarzyszę. Gdyby nie wysiłek, jaki włożyłam w kształtowanie swojego odbioru obu tych postaci, najpewniej całkowicie utożsamiłabym się z antybohaterem, do czego Bednarek bez wątpienia dążył – ot, taka prowokacja, która miała chyba na celu wprawić czytelnika w dyskomfort, natchnąć go obrzydzeniem do samego siebie.

Jestem szpiegowany przez zawodową alkoholiczkę i narkomankę na odwyku. Takie połączenie może być cholernie wybuchowe. Szaleństwo i racjonalizm.”

Drugim wątkiem szeroko omówionym w „Spowiedzi diabła” jest proces sądowy, w którym oskarżoną jest siedemnastoletnia Sonia Wodzińska – zepsute dziewczę wywodzące się z zamożnej rodziny, któremu grozi dożywocie za zabójstwo brata bliźniaka. Okoliczności, które doprowadziły do jego śmierci poznajemy już w prologu, aczkolwiek wówczas nie możemy jeszcze ze stuprocentową pewnością stwierdzić, czy dziewczyna jest winna zarzucanego jej zbrodniczego czynu. Wiemy jedynie, że chłopak wypadł z balkonu tuż po tym, jak nakrył siostrę na cyberseksie, ale autor powieści nie każe nam długo czekać na rozwiązanie tej zagadki. Stosunkowo szybko wyłuszcza cały przebieg owej feralnej nocy, ale to wcale nie oznacza, że pozbawia nas wszystkich niespodzianek. Bo jak się okazuje sprawa Soni Wodzińskiej jest nieco bardziej złożona, ma wiele odcieni, które sprawiają, że ostatecznie okazuje się dużo bardziej skomplikowaną postacią niż sugerowało się to nam na początku. W „Spowiedzi diabła” Bednarek nie poprzestaje na wchodzeniu w psychikę Kuby Sobańskiego – przygląda się również nastoletniej dziewczynie, aczkolwiek czyni to z perspektywy wspomnianego antybohatera, nie za pośrednictwem wstawek ujętych z jej punktu widzenia. Obserwacje, jakich dokonuje Sobański w kontaktach z młodziutką klientką prowadzą go do wniosku, że spotkał osobę, z którą może silnie się utożsamiać, z którą wiele go łączy. Można się łatwo domyślić, jak będzie się rozwijać ta osobliwa relacja, niemniej ta przewidywalność wcale nie umniejsza napięcia towarzyszącego czytelnikowi podczas śledzenia coraz to bardziej złowieszczych zapowiedzi rodzącego się uczucia pomiędzy tą dwójką. Ich relację ubarwia interesujący przebieg rozprawy sądowej, w której stawką jest wolność dziewczyny – szeroko omówiona przez Bednarka potyczka Sobańskiego z nadgorliwym prokuratorem, za pośrednictwem której Bednarek z czasem odkryje przed czytelnikiem nowe fakty z życia bogatej dziewczyny, może i nie zaskakując go w takim stopniu, jakby tego chciał (ten motyw nietrudno przewidzieć), ale bez wątpienia wzbogacając problematykę o bulwersujący temat, wprowadzający trochę komplikacji w odmalowany wcześniej rys psychologiczny Soni Wodzińskiej. Równocześnie autor cały czas dba o dynamiczny rozwój wątku z Julią Merk, który wprowadza atmosferę swoistego zaszczucia, widma demaskacji wiszącego nad niemoralnym prawnikiem i który oferuje nam emocjonującą rozgrywkę opartą na grze pozorów, próbach przechytrzenia śmiertelnie niebezpiecznego przeciwnika, które jak można się domyślić prowadzą prostą drogą do mocnego finału. Który mógłby być jeszcze bardziej ciekawszy, gdyby autor trochę inaczej sfinalizował ostateczne starcie – i nie chodzi tutaj o niski poziom brutalności, bo opisy zbrodni naśladowcy Rzeźnika Niewiniątek i makabrycznych koszmarów sennych czołowego bohatera w zupełności mi wystarczyły. Odrobinę rozczarował mnie pomysł na zamkniecie tej historii, a nie jego forma, tym bardziej, że dostrzegłam furtkę na akcent, który z mojego punktu widzenia cechowałby się dużo potężniejszym dramatyzmem. Dla Sobańskiego, czyli antybohatera, do towarzystwa którego przywykł zapewne każdy wielbiciel trylogii Adriana Bednarka.

Myślę, że decyzja Adriana Bednarka, aby zamknąć dzieje seryjnego mordercy Kuby Sobańskiego w trzech tomach była słuszna (choć zawsze istnieje możliwość, że powstaną kolejne części). Gdyby rozciągnął tę opowieść na kolejne tomy istniałoby spore niebezpieczeństwo, że silny przekaz, jaki niesie ta historia w obecnym kształcie, uległby znacznemu osłabieniu. Zresztą podobny los mógłby spotkać czołowego bohatera, na temat którego autor moim zdaniem powiedział już wszystko, co można było powiedzieć. „Spowiedź diabła” zarówno na płaszczyźnie fabularnej, jak i technicznej wypada moim zdaniem najlepiej – każda kolejna książka tego pisarza jest lepsza od poprzedniej, ale mam wątpliwości, czy udałoby mu się utrzymać taki stan rzeczy w czwartej odsłonie serii o „diable”. Temat chyba już się wyczerpał, poza tym nie mogę się doczekać sprawdzenia, jak Adrian Bednarek odnajduje się w innej koncepcji.

Za książkę bardzo dziękuję wydawnictwu

4 komentarze:

  1. ,,...nie mogę się już doczekać sprawdzenia, jak spisuje się w innym uniwersum...''
    Chcesz przez to powiedzieć, że czekasz, aż się przekręci ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żeby nie było żadnych wątpliwości już doprecyzowałam;)

      Usuń
  2. To w jaki sposób potraktowano inną blogerkę, która wyraziła swoją opinię na temat pierwszego tomu tego cyklu skutecznie odstraszyło mnie od książek tego i autora i wydawnictwa :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wierz mi, autor ma niewiele do powiedzenia w kwestiach polityki wydawnictwa. Jedyna jego wina to to, że nie zainwestował w prywatną korektę przed wysłaniem książki wydawcy. A wydawcy nie bronie, dali ciała z korektą i nawet nie potrafili przyznać się do tego z godnością. Co się tyczy rzeczonej blogerki, czytałam jej opinie i wcale nie skrytykowała książki jako takiej, tylko niechlujstwo jej 'podania'. Na szczęście książka była na tyle dobra, że się obroniła mimo całej afery.
      ilsa

      Usuń