Recenzja
przedpremierowa
Rok
2018. Barry Sutton, detektyw z Centralnego Wydziału Rabunków
nowojorskiej policji, próbuje powstrzymać zdesperowaną nieznajomą
kobietę przed samobójczym skokiem z wieżowca. Wszystko wskazuje na
to, że cierpi ona na tak zwany Zespół Nieprawdziwych Wspomnień
(ZNW) , który od jakiegoś czasu dotyka niektórych ludzi. Z
niewiadomych przyczyn zyskują oni wspomnienia z życia, którego nie
przeżyli, nie tracąc przy tym tych prawdziwych. Suttonowi nie udaje
się ocalić nieznajomej, ale to, co powiedziała mu tuż przed
śmiercią zmusza go do zbadania tej sprawy.
Rok
2007. Doktor neuronauki Helena Smith dostaje ofertę nie do
odrzucenia. Bogaty biznesmen, wynalazca i filantrop, Marcus Slade,
proponuje jej pracę na swojej stacji oceanicznej nad projektem,
który kobieta od dawna stara się wcielić w życie. Mężczyzna
jest gotowy go sfinansować i wraz ze swoimi pracownikami pomóc
Helenie w realizacji jej marzenia. A jest nim fotel umożliwiający
ludziom powracanie do wybranych wspomnień. Efekty ich pracy
przekraczają jednak najśmielsze wyobrażania doktor Smith.
Blake
Crouch jest amerykańskim pisarzem znanym głównie z literackiej
trylogii „Wayward Pines”, która stanowiła podstawę dla serialu
stacji FOX w Polsce dystrybuowanego pod tytułem „Miasteczko
Wayward Pines”, nad którym pracowali między innymi M. Night
Shyamalan i właśnie Blake Crouch. Pisarz wziął również udział
w pracach nad innych serialem - „Dobrym zachowaniem” („Good
Behavior”) dla kanału TNT - opartym na jego twórczości, a
konkretniej na powieści „Good Behavior”. Obecnie Crouch pracuje
nad scenariuszem dla Sony Pictures, którego podstawą jest jego
powieść „Dark Matter”. Thriller science fiction pt. „Recursion”
(„Rekursja”) swoją światową premierę miał w czerwcu 2019
roku i został bardzo entuzjastycznie przyjęty przez krytyków,
innych autorów, fanów gatunku i... ludzi z branży filmowej. A
przynajmniej niektórych, na co wskazują plany platformy Netflix
związane z tą powieścią (prawa do zekranizowania „Rekursji”
zakupiła już w 2018 roku, jeszcze przed jej publikacją). Netflix
ma zamiar przenieść tę historię na ekran w formie albo serialu,
albo serii, albo filmu pełnometrażowego. Rozważa się również
wybór dwóch z powyższych wariantów. Autor pierwowzoru pozytywnie
zapatruje się na inicjatywę Netflixa.
Co by było, gdybyśmy nagle zyskali dodatkowy zestaw wspomnień? Wspomnień z życia, którego nie przeżyliśmy. Z życia lepszego bądź gorszego od obecnego, a w naszych umysłach prawie tak samo realnego. Pewna kobieta, Ann Voss Peters, doświadcza czegoś takiego i bynajmniej nie jest pierwsza. W jej głowie ni z tego, ni z owego pojawiają się wspomnienia męża i syna, których przecież nigdy nie miała. Wie kim jest, nie zapomniała swojego podobno prawdziwego życia, ale... A co jeśli te nieproszone wspomnienia nie są fałszywe? Co jeśli jej syna i całe poprzednie życie po prostu wymazano i zastąpiono go tym, które dotychczas uważała za prawdziwe? Mniej więcej tak zaczyna się elektryzujący thriller science fiction pióra dotychczas nieznanego mi pisarza Blake'a Croucha. Powieść, która do doskonale znanego, zwłaszcza miłośnikom fantastyki naukowej, motywu, podchodzi w dosyć pomysłowy sposób. Ten amerykański autor zachęca nas w „Rekursji” do rozważań na temat między innymi wspomnień. Czy możemy im ufać? Czy możemy być absolutnie pewni, że w naszych umysłach zachowują się prawdziwe wspomnienia? Oczywiście nie. Już w początkowej partii powieści Blake'a Crouch daje nam jasno do zrozumienia (i bez wątpienia nie jest to odkrywczy wniosek), że czas zniekształca pamięć. Inaczej mówiąc: wraz z upływem czasu przynajmniej niektóre wspomnienia ulegają wypaczeniu. Zniekształcają się. Fakty stopniowo się zacierają, a na ich miejsce wchodzą fałszywe wyobrażenia. Crouch pokazuje to w rozmowie detektywa nowojorskiej policji Barry'ego Suttona z jego byłą żoną Julią, w której wspominają między innymi rodzinną wyprawę na biwak. Wtedy okazuje się, że każde z nich inaczej to zapamiętało. A żadne nie zostało przecież dotknięte tajemniczą przypadłością zwaną Zespołem Nieprawdziwych Wspomnień (ZNW), która od jakiegoś czasu szerzy się w Stanach Zjednoczonych. Jeszcze nie. Bo jak łatwo się tego domyślić, Barry już wkrótce znajdzie się w centrum wydarzeń mających związek z tą nową chorobą. Wcześniej jednak poznamy Helenę Smith, doktor neuronauki, która nieoczekiwanie dostaje szansę na spełnienie swojego marzenia. Ta inteligentna pracoholiczka otrzymuje oto wsparcie bardzo majętnego i wpływowego biznesmena, który nie ma wątpliwości, że kobieta wymyśliła coś, co może zmienić świat. Chcąc pomóc swojej cierpiącej na Alzheimera matce (i w dalszej kolejności innym ludziom trącącym cenne wspomnienia), doktor Smith od lat, bezskutecznie, stara się stworzyć fotel, który pozwalałby na nowo przeżywać wybrane chwile ze swojego życia. Marcus Slade, człowiek, który zaprasza ją na swoją stację badawczą ulokowaną na Pacyfiku, widzi w tym ogromny potencjał. Jest przekonany, że da się to skonstruować i że ludzkość tego potrzebuje. Myślę, że fani science fiction będą zapatrywać się na tę postać jak na klasycznego burzyciela – szalonego naukowca, których w tym gatunku nie brakuje. Podejrzliwość względem Slade'a będzie sukcesywnie narastać, wraz z Heleną Smith coraz bardziej będziemy utwierdzać się w przekonaniu (niekoniecznie właściwym), że człowiek ten coś istotnego ukrywa, że ma jakieś niecne, zamiary. Być może nie wszyscy domyślą się w czym rzecz, do jakich rezultatów doprowadzi naukowców ciężka praca na tzw. Stacji Fawkesa, ale na pewno znajdą się tacy, którzy przedwcześnie rozpracują motyw, pod który Blake Crouch się tutaj podpina. Wiem to z własnego doświadczenia. Co nie znaczy, że nie uradował mnie kierunek, w jakim ten amerykański pisarz popchnął opowieść o Zespole Nieprawdziwych Wspomnień. Raz, że mam dużo sympatii dla tej problematyki, a dwa: sposób prowadzenia opowieści sprawiał, że naprawdę ciężko było mi się od niej oderwać.
Historia
przedstawiona na kartach „Rekursji” została rozsnuta niejako z
punktu widzenia dwóch postaci. Blake Crouch postawił na narrację
trzecioosobową, przeplatając rozdziały poświęcone doktor
neuronauki Helenie Smith i detektywowi nowojorskiej policji Barry'emu
Suttonowi. Tą pierwszą poznajemy w roku 2007, kiedy to dostaje
obiecującą propozycję pracy od domniemanego burzyciela Marcusa
Slade'a, którą oczywiście przyjmuje. Suttona poznajemy jeszcze
wcześniej, w momencie, gdy styka się z jedną z ofiar choroby, o
której na razie niewiele wiadomo, a którą nazwano Zespołem
Nieprawdziwych Wspomnień. Związek pomiędzy tymi oddalonymi od
siebie w czasie historiami praktycznie od razu się nasuwa. Wiemy, że
chodzi o wspomnienia, że tak Helena, jak Barry zaczynają oto
mroczną przygodę związaną z ludzką pamięcią. To znaczy Barry
dopiero ją zaczyna, umowna teraźniejszość rozpoczyna się bowiem
w roku 2018 przez jakiś czas „zarezerwowanym” dla tego
policjanta. Helena natomiast weszła w to lata wcześniej – w ten
naukowy eksperyment, który jak widzimy w czasach Barry'ego,
bynajmniej nie skończył się dobrze. Czyżby? Barry wkrótce
wyrabia sobie inne zdanie na temat tego niezwykłego wynalazku. I
doprawdy trudno mu się dziwić. Helena wprost przeciwnie: jest coraz
mniej pozytywnie nastawiona do prac nad zaawansowanym technologicznie
fotelem pamięciowym. „Rekursja” to nie tylko trzymająca w
napięciu historia o niezwykłym wynalazku, który może drastycznie
zmienić rzeczywistość. Niezbyt skomplikowana, acz z pewnych
względów, których wyjawić nie mogę, wymagająca od czytelnika
niemałej uwagi, opowieść o mężczyźnie i kobiecie zderzającymi
się z różnymi skutkami tego zdumiewającego osiągnięcia
zainicjowanego przez damski pierwiastek owego duetu. „Rekursja”
to w pewnym sensie również analiza ciemnej strony natury ludzkiej.
Doktora Helena Smith niejako przypadkiem daje światu wspaniały
wynalazek. Jeden z tych, które można wykorzystać do zmiany świata
na lepsze. Ale kobieta nie ma wątpliwości, że coś takiego będzie
wykorzystywane do potwornych czynów. Takie przypadki znamy w końcu
z historii. Nawet jeśli coś tworzone jest w dobrej wierze, z myślą
o poprawieniu jakości życia na Ziemi, to zawsze znajdą się osoby,
które zamienią to w broń. Amerykanie coś o tym wiedzą... Helena
Smith nie ma wątpliwości, że „jako niedoskonały gatunek
nigdy nie będziemy gotowi na posługiwanie się tak wielką mocą”
i że światu [w domyśle: ludzkości] najwyraźniej bardzo zależy
na samozniszczeniu. Jest też przekonana o czymś jeszcze. Otóż,
według Heleny Smith najgorszym możliwym koszmarem jest... dostanie
się jej wynalazku w ręce rządu. Jak to się mówi „jej własnego
rządu”. Kto więc jest twoim największym wrogiem? Zawsze to
powtarzam: rząd „twojego własnego” kraju. To już w domyśle,
bo w tym momencie Helena ma na myśli władze Stanów Zjednoczonych.
Doktor Helena Smith budziła we mnie niemały podziw. Imponowała mi
jej postawa: przedkładanie dobra innych nad własne, gehenna, na
jaką się godzi w poczuciu, że jest to winna światu. Blake Crouch
nie musiał mocno zagłębiać się w tę obdarzoną przeogromnym
poczuciem odpowiedzialności postać, bym mocno się do niej
przywiązała. Barry Sutton też nie był mi obojętny, o nim
jednakże dowiedziałam się więcej. A z racji tego, że na ogół
ze zdecydowanie większą łatwością przychodzi mi sympatyzowanie z
tymi literackimi bohaterami/bohaterkami, w które ich twórcy
bardziej się zagłębiają, to nikogo nie powinno dziwić to, że
cenniejsza, można nawet powiedzieć, że lekko zaskakująca, była
moja reakcja na doktor Helenę Smith. Niektórzy mogą uznać, że
postać ta została zanadto wyidealizowana, może być im ciężko
uwierzyć w to, że ktoś taki mógłby zaistnieć w rzeczywistości.
Jestem pesymistką, więc skłaniam się ku tej teorii, ale w moim
oczach to nie umniejsza tej postaci. Jakoś zupełnie mi to nie
przeszkadza. Może dlatego, że ktoś taki idealnie wpasowywał się
w ramy tej emocjonującej opowieści opartej na bardzo popularnym tak
w literaturze, jak kinie fundamencie. Przydałoby się jednakże
trochę rozciągnąć dalsze partie książki, bo to spowolniłoby
tempo, które w moim odczuciu później bywało nazbyt zawrotne. Poza
tym zakończenie przyniosło mi spore rozczarowanie. Było blisko
UWAGA SPOILER – Blake Crouch mógł zamknąć „Rekursję”
trochę wcześniej, w bardzo dramatycznym punkcie, w chwili, w której
tylko my wiemy, że da się jeszcze wszystko naprawić - KONIEC
SPOILERA ale szansa nie została wykorzystana. Tak ja to
odbieram, ale przypuszczam, że niejednego odbiorcę „Rekursji”
jej finał nielicho ucieszy. Bo co to by było gdyby...
Nie
uważam, że w „Rekursji” Blake Crouch osiągnął jakieś
niespotykane dotychczas w gatunku science fiction szczyty. Delikatny
powiew świeżości wprawdzie dotarł do mnie podczas lektury tej
powieści, ale moim zdaniem to jeszcze nie to. Nie mogę powiedzieć,
że książka ta wprowadza nową jakość, że Crouch w przeważającym
stopniu eksploatuje tutaj dziewicze tereny. Nie, to raczej taka
znana-nieznana opowieść. Oparta na jednym popularnym i jednym,
jeśli już nie nowatorskim, to na pewno nie tak rozpowszechnionym
motywie, historia duetu, z którym z łatwością można się
zaprzyjaźnić. Trzymający w napięciu thriller science fiction,
który może nawet poszukiwaczom oryginalności udowodni, że ona
wcale nie musi przesądzać o jakości fikcyjnej historii. Blake
Crouch pokazuje w „Rekursji”, że nawet te wielokrotnie już
wykorzystane wątki mogą niebywale ekscytować. Dosłownie porwać
odbiorcę, skraść całą jego uwagę na długie godziny. Tak,
myślę, że ci entuzjaści science fiction, którzy szukają czegoś
innego, dotychczas niespotykanego, powinni dać szansę tej powieści.
Bo chociaż „Rekursja” tego ich pragnienia raczej nie spełni, to
jestem prawie pewna, że co najmniej części z tych osób w
najmniejszym stopniu nie będzie to przeszkadzało. Bo zatracą się
w świecie detektywa Barry'ego Suttona i doktor Heleny Smith. W
świecie stanowiącym przestrogę przed bezmyślnym pędem naszego
gatunku za tak zwanym postępem technologicznym i naukowym. Krótko
mówiąc: uprzejmie zachęcam do zakosztowania tej „niebezpiecznej”
przygody!
Za
książkę bardzo dziękuję wydawnictwu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz