Ciężarna Sarah i jej mąż mają wypadek samochodowy, w którym mężczyzna
ginie. Jakiś czas później, tuż przed planowanym porodem, Sarah nadal nie mogąc
otrząsnąć się po stracie ukochanego, postanawia samotnie spędzić Święta Bożego
Narodzenia. Jej samotność zakłóca tajemnicza kobieta, która włamuje się do domu
z zamiarem skrzywdzenia Sarah.
Krwawe kino grozy pierwszej dekady XXI wieku należało do Francuzów, bo choć
nie kręcili wiele brutalnych obrazów ta garstka, która zdobyła międzynarodową
popularność mogła poszczycić się maksymalnie realistycznymi scenami torture porn. Obok „Martyrs. Skazanych
na strach”, „Frontiere(s) „ i „Bladego strachu”, „Najście” jest jednym z najpopularniejszych
reprezentantów nowej fali francuskiego kina grozy, zapoczątkowanej już u schyłku
XX wieku, ale obecnie praktycznie wcale niekontynuowanej. Wyreżyserowany przez
Alexandre Bustillo i Juliena Maury’ego, którzy w 2011 roku zabłysnęli jeszcze
mocno klimatycznym „Livide”, film fabularnie utrzymany w konwencji home invasion, ale realizacyjnie
przystający do torture porn, z
którego swego czasu tak bardzo słynęła Francja.
Krytycy bardzo przychylnie przyjęli dzieło Bustillo i Maury’ego, podobnie
jak wielbiciele krwawego kina grozy, ale ilekroć spotykam się z recenzjami
mniej obytych z francuskim ekstremizmem odbiorców odnoszę wrażenie, że w „Najściu”
dostrzegają jedynie maksymalną brutalność. Zaskakuje mnie to, bo choć jest to
zdecydowanie jeden z najkrwawszych francuskich obrazów w moim odczuciu poziom
makabry nie przysłania innych, równie ważnych dla filmowego horroru elementów.
Akcję zawiązuje kraksa samochodowa, z której cało wychodzi główna bohaterka,
Sarah. Podczas zderzenia dwóch samochodów możemy podejrzeć dziecko w brzuchu
matki, które z impetem uderza w jego ścianki. Mocno kontrowersyjna scena, acz przez
wzgląd na animowaną sylwetkę jeszcze nienarodzonego dziecka nie robi zbyt
przekonującego wrażenia. W miarę rozwoju wydarzeń będziemy mogli, co jakiś czas
podejrzeć reakcje dziecka Sarah na co bardziej wstrząsające dla kobiety momenty.
Z jednej strony takie ukazanie cierpień malucha w łonie matki jest mocno
nowatorskie i wstrząsające, ale równocześnie żałuję, że do nakręcenia tych ujęć
twórcy nie wykorzystali żywego aktora, uciekając się do sztucznych efektów
komputerowych. Po wypadku akcja zawiązuje się dosyć szybko. Podczas samotnego
pobytu w domu główną bohaterkę nachodzi demoniczna, ciemnowłosa kobieta (twarz
odtwórczyni tej roli robi wrażenie), która sporo o niej wie. Moment, w którym
po krótkiej rozmowie z Sarah dręczycielka uderza pięścią w okno, a przerażona
dziewczyna próbuje ją dojrzeć w migawkach flesza aparatu ma w sobie niewyobrażalne
pokłady napięcia. Podobnie późniejsza sekwencja, podczas której za siedzącą na
kanapie Sarah wyrasta zza szyby jej demoniczne, skąpane w cieniu oblicze. Przy
budowaniu napięcia bardzo dużą rolę odegrała znakomita ścieżka dźwiękowa,
skomponowana przez Francoisa Eudesa, ale mroczna kolorystyka obrazu również nie
była bez znaczenia. Najlepsze w tym wszystkim jest jednak to, że późniejszy
rozlew krwi wcale nie przysłania tej osobliwej aury zaszczucia, a chwilami
(szczególnie podczas samotnych wycieczek po domu innych bohaterów filmu) wręcz
ją wzmaga. Nie jest łatwo nie zatracić klimatu w obliczu takiej makabry, co
potwierdziła już rzesza innych domorosłych reżyserów krwawego kina grozy,
dlatego też w moim mniemaniu to przede wszystkim ten fakt przesądza o geniuszu
Bastillo i Maury’ego. Choć oczywiście efekt gore
też w tym przypadku jest bardzo ważny.
Na ogół w tego typu filmach główna bohaterka w obliczu czynnika zakłócającego
jej mir domowy z miejsca nabiera nadludzkich sił i popychana instynktem samozachowawczym
staje do nierównej walki z uzbrojonym napastnikiem. Twórcy „Najścia”, ku mojemu
zadowoleniu, postawili na bardziej prawdopodobny wariant. Sarah barykaduje się
w łazience, z której przez większą część seansu boi się wyjść. A tymczasem jej
dom zamienia się w prawdziwe miejsce schadzek, które gwarantuje widzom większy
rozlew krwi. Uzbrojona w nożyczki despotka wykańcza każdego, kto zdecydował
się przekroczyć próg domu w jakże sprawnie zrealizowanych ujęciach, które swoim
dopracowaniem mimowolnie wywołują grymas niesmaku. Krew z uszkodzonych tętnic bryzga
po ścianach, malując na nich fantazyjne wzory, do przerażonej Sarah kulącej się
w łazience dochodzą agonalne krzyki ofiar, a zabójczyni poczyna sobie coraz
śmielej. Moim zdaniem do najlepszych scen gore
można zaliczyć strzał w głowę, która dosłownie eksploduje, przytwierdzenie ręki
nożyczkami do ściany i oczywiście finalną, najbardziej wstrząsającą, łamiącą
temat tabu scenę, której charakteru, żeby nie zepsuć efektu zaskoczenia nie
zdradzę. Oprócz tej niezliczonej liczby krwawych scen mordów moim zdaniem na
uwagę zasługuje początkowa sekwencja snu Sarah. Dziewczyna najpierw obficie
wymiotuje, czego oczywiście twórcy nie omieszkali drobiazgowo nam zaprezentować
(blee), po czym kładzie się w zawartości swojego żołądka i zaczyna rodzić przez
usta… Chyba przyznacie, że pomysł robi wrażenie, ale gwarantuję, że wykonanie
pomimo ingerencji komputera również. Drugim takim niezwiązanym z mordami, ale
znakomitym ujęciem jest migawka panikującej zabójczyni, siedzącej pod drzwiami
tymczasowego schronienia Sarah. Szybkie, zlewające się ze sobą zdjęcia jej
twarzy, przedstawiające całą gamę różnych uczuć to prawdziwe mistrzostwo montażu.
Szkoda, że twórcy częściej nie uciekali się do tego triku.
Wydawać by się mogło, że po tym spektaklu przemocy w środkowej partii filmu
twórcy nie mogą pokazać już nic, co by nas wzruszyło, ale w końcówce po raz
kolejny udowadniają, że „Najściu” daleko do groteski, która szybko
znieczuliłaby odbiorców. Tracheotomia, wbicie ostrego narzędzia w czoło chłopaka
i oczywiście to wstrząsające finalne ujęcie wprowadzają widza na wyższy,
jeszcze bardziej zniesmaczający poziom makabry i robią to w tak trzymającym w
napięciu stylu, że nie można obniżyć poziomu adrenaliny w organizmie, aż do również
udanego zakończenia. Jedyny ustęp w scenariuszu, który nie przypadł mi do gustu
dotyczył zachowania policjanta, który z niezrozumiałych dla mnie powodów skuł
się z drobnym złodziejaszkiem, zamiast zostawić go w radiowozie i nawet nie
pomyślał o wezwaniu posiłków. Jednak ten drobny mankament logistyczny można
chyba twórcom wybaczyć, tym bardziej, jeśli weźmie się pod uwagę już
maksymalnie przekonujące zachowania pozostałych bohaterów.
Pomijając wszystkie ozdobniki, pobudzające akcję filmu, „Najście” to „teatr”
dwóch znakomitych aktorek, tej dobrej Alysson Paradis i tej elektryzująco złej
Beatrice Dalle. Obie swoim warsztatem zdeklasowały większość hollywoodzkich oscarowych
gwiazdek, ale od antagonistki wprost nie mogłam oderwać wzroku, wszak z tak
odstręczająco intrygującymi czarnymi charakterami rzadko mam okazję obcować w
kinie grozy.
„Najście” jest pozycją obowiązkową przede wszystkim dla wielbicieli nowego francuskiego ekstremizmu, ale myślę, że widzowie potrafiący wyjrzeć poza ścielące się gęsto trupy również znajdą tutaj coś dla siebie. Znakomita kreacja głównych postaci, umiejętne budowanie napięcia, montaż i chwytliwa ścieżka dźwiękowa to tylko niektóre plusy obok realistycznego torture porn. Szkoda tylko, że tego rodzaju produkcji jest tak mało…
„Najście” jest pozycją obowiązkową przede wszystkim dla wielbicieli nowego francuskiego ekstremizmu, ale myślę, że widzowie potrafiący wyjrzeć poza ścielące się gęsto trupy również znajdą tutaj coś dla siebie. Znakomita kreacja głównych postaci, umiejętne budowanie napięcia, montaż i chwytliwa ścieżka dźwiękowa to tylko niektóre plusy obok realistycznego torture porn. Szkoda tylko, że tego rodzaju produkcji jest tak mało…
Mój numer jeden z francuskiej Nowej Ekstremy , wyborny splatterfest + Beatrice Dalle <3
OdpowiedzUsuńZdecydowanie warto sledzić dalszą drogę artystyczną Bustillo & Maury ( ,, Livide'' ) , na najnowsze dzieło ( Among the Living ) czekam niecierpliwie...
Jedyne co mi się w tym filmie nie podobało, to tożsamość czarnego charakteru ujawniona pod koniec. Po tak intensywnym filmie spodziewałam się czegoś bardziej kreatywnego, ale w sumie nie ma to a tak dużego znaczenia dla ogólnego przesłania. ;)
OdpowiedzUsuńJakiś czas temu na Discovery czy na podobnym kanale była historia ciezarnej kobiety, która została porwana przez inną starszą kobietę, która ze swoim synem próbowali nożyczkami i nożem do papieru wyjąć tej pierwszej dzidziusia z brzucha. Nie ogladalam "najscia", ale jak przeczytalam recenzję, to natychmiast skojarzylo mi się z tamtym dokumentem.
OdpowiedzUsuńCiekawe, w którym roku to się wydarzyło - może twórcy "Najścia" się tą historią inspirowali. Albo rzeczywistość naśladuje fikcję, po prostu. Przerażające, że takie rzeczy się dzieją...
UsuńPo tym dokumencie powiedziałam mężowi, że pewnie zaraz film o tym nakręca albo juz to zrobili. Ale nie wiem, w którym roku zdarzyła się ta historia. Nie pamiętam tylko, czy dziecko przeżyło, bo kobieta tak. Udało jej się uciec i spotkała jakiegoś sąsiada tej makabrycznej parki i prosiła go o pomoc, wtedy ta kobieta z synem próbowali mu wmówić, że to jej chora siostra, ale ona podniosła koszulę i pokazała mu brzuch, a na nim połowy skóry nie miała. Lekarze, którzy przybyli na miejsce mówili, że czegoś takiego nie widzieli, bo było widać cale dziecko i narządy i normalny człowiek juz by pewnie nie żył, a ona przez to, że chciała uratować dziecko wytrzymała te wszystkie tortury i jeszcze dała radę uciec.
UsuńChyba nie dooglądałam tego do końca. Straszne to było.
OdpowiedzUsuńOglądałam, ale przyznam się, że w trakcie wychodziłam do kuchni zrobić sobie to herbatę to kanapki, tak mnie już nudziło to szlachtowanie wszystkiego co się porusza.
OdpowiedzUsuńŚwietny film. To napięcie, które rośnie z każdym kolejnym gościem w domu. No i oczywiście rewelacyjna Beatrice Dalle. Nie rozumiem tylko zachowania policjantów. Pewnie przez to, że w hollywoodzkich produkcjach policjanci to zawsze bohaterowie. Tutaj mamy mało logicznie działających, podobnie jak w Polskich produkcjach. Zły charakter zazwyczaj mądrzejszy i sprytniejszy od policjanta. Myślę, że Hollywood idealizuje policjantów w filmach. W „Najściu” zachowują się jak zwykli ludzie, a nie jak wielcy bohaterowie. Dlatego wyszło to naturalniej, chociaż powinni od razu wezwać posiłki, a nie działać na własną rękę.
OdpowiedzUsuńJedyne co mi się nie spodobało to to,że na końcu filmu ta kobieta w ciąży umarła, myślałam , że zakończenie będzie lepsze...
OdpowiedzUsuńNuda. Nic strasznego. Obleśne sceny. Ale się pomscila hohoho. Zenada.Kto to wymyślił? Strata czasu. Nie polecam.
OdpowiedzUsuń