Recenzja zawiera spoilery „Echa morderstwa” Christi Daugherty

W
turystycznej dzielnicy Savannah zostają odnalezione zwłoki
zastrzelonej młodej kobiety. Reporterka kryminalna gazety „Savannah
Daily News” Harper McClain przybywa na miejsce zbrodni wraz ze
swoją przyjaciółką Bonnie. Harper ma wrażenie, że zna ofiarę,
ale nie potrafi sobie przypomnieć skąd. Ale Bonnie od razu
rozpoznaje w niej swoją koleżankę Naomi Scott, studentkę prawa,
którą obie widziały tej samej nocy, w której zginęła. Sprawę
prowadzi detektyw Julie Daltrey, która tak samo jak większość
policjantów z Savannah uważa Harper za zdrajczynię. Praca
dziennikarki jest więc mocno utrudniona. Sprawa zabójstwa Naomi
Scott tylko początkowo wydaje się prosta. Wiele wskazuje bowiem na
to, że winny jest jej chłopak, Wilson Shepherd. Ale ojciec ofiary,
Jerrod Scott, nie wierzy, że to on pozbawił życia jego ukochaną
córkę. Nie ma żadnych wątpliwości, że sprawcą jest ten sam
człowiek, który prześladował ją przez kilka ostatnich miesięcy.
Zna jego nazwisko, ale detektywi zajmujący się tą sprawą zdają
się ignorować jego słowa. Jerrod zwraca się więc do Harper
McClain, która obiecuje dokładniej przyjrzeć się tej sprawie. I
wskazanemu przez niego człowiekowi.
„Piękne
ciało” („A Beautiful Corpse”) to druga odsłona mrocznych
przygód reporterki kryminalnej Harper McClain, pióra amerykańskiej
powieściopisarki Christi Daugherty. Byłej dziennikarki, która
potem skłoniła się w stronę literatury młodzieżowej. Jako C.J.
Daugherty stworzyła między innymi poczytną serię książek dla
młodych ludzi, „Night School”, w Polsce lepiej znaną jako
„Wybrani”. A w 2018 roku opublikowano jej pierwszą powieść
(również) dla starszych czytelników – „Echo morderstwa”
(„The Echo Killing”) otwierające planowaną serię
kryminałów/thrillerów z Harper McClain. Druga odsłona pojawiła
się już w roku 2019 (także w Polsce), a na kolejny rok zaplanowano
światową premierę trzeciej części zatytułowanej „Revolver
Road”.
Nieprzejednana
reporterka kryminalna Harper McClain powraca i niemal natychmiast
znowu pakuje się w kłopoty. Minął rok od wydarzeń
przedstawionych w „Echu morderstwa”. I bynajmniej nie było to
przyjemny rok dla Harper. Zarówno w sferze prywatnej, jak i
zawodowej. Miłość jej życia odeszła, a jej praca jest cięższa
niż przedtem. Nie tylko dlatego, że nad gazetą, w której pracuje,
„Savannah Daily News”, nieustannie wisi widmo zwolnień. A nawet
nie przede wszystkim dlatego. Dużo poważniejszy problem stanowi dla
na niej postawa większości policjantów z Savannah. Ludzi, z
którymi kiedyś łączyły ją przyjacielskie stosunki, ale przed
rokiem wszystko się zmieniło. Policjanci uznali Harper za
zdrajczynię, bo... zrobiła to, czego oczekuje się od policji.
Dzięki niej zabójca został schwytany, ale wygląda na to, że
mundurowi z Savannah woleliby, aby ten konkretny zbrodniarz
pozostawał na wolności. Bo był jednym z nich, a swoich należy
chronić, prawda? Harper na szczęście nigdy z takiego założenia
nie wychodziła. Zawsze uważała, że każdy przestępca zasługuje
na karę, choćby nawet był nim jej mentor, człowiek, którego
traktowała jak ojca. Christi Daugherty na kartach „Pięknego
ciała” przedstawia dosyć wnikliwą analizę środowiska
policyjnego. Nie patrzy na nie wyłącznie krytycznym okiem, można
więc powiedzieć, że jest sprawiedliwa, ale z drugiej strony
czytelnik może uważać, że troszkę wyidealizowała wizerunek
policji. To już każdy sam sobie oceni. Zaczynamy od sytuacji, która
wydaje się być z życia wzięta. Ofiara zabójstwa i praktycznie
jeden podejrzany o dokonanie tego czynu. Chłopak denatki, który (o
jak pięknie!) ma kryminalną przeszłość. Sytuacja wprost
wymarzona dla każdego detektywa z wydziału zabójstw. Tym bardziej,
że podejrzany nie ma prawie nikogo, kto by się za nim wstawił.
Prawie, bo chłopak zyskuje dość zaskakującego w tych
okolicznościach sojusznika. Ojca zastrzelonej pewnej nocy w sercu
turystycznej dzielnicy Savannah Naomi Scott, taksówkarza Jerroda
Scotta. Mężczyzna jest gotowy zrobić wszystko, by morderca jego
córki odpowiedział za ten ohydny czyn i nie zniechęca go bardzo
wysoka pozycja, którą jego typ zajmuje w hierarchii społecznej.
Jerrod jest przekonany, że córkę zabrał mu człowiek wywodzący
się z bogatej i bardzo wpływowej rodziny. Takie familie są bodaj w
każdym mieście. A przynajmniej w większości. Rodziny, którym
wolno więcej. Jak u George'a Orwella „wszystkie zwierzęta są
sobie równe, ale niektóre są równiejsze od innych”. Znamy to z
życia. Ale czy w prawdziwym świecie można znaleźć taką
dziennikarkę (lub dziennikarza), jak Harper McClain? O to już
trudniej. Postać stworzona przez Christi Daugherty na potrzeby tej
serii, główna bohaterka jej kryminalnego cyklu, to osoba, która
nie spocznie, dopóki sprawiedliwości nie stanie się zadość. To
nie jest tak, że strach się jej nie ima. Boi się, ale w
przeciwieństwie do przypuszczam większości ludzi, działa pomimo
strachu. A w „Pięknym ciele” bez wątpienia ma czego się bać.
Christi Daugherty nie poprzestała na jednym zagrożeniu. Na Harper
nie czyha jedynie najpotężniejsza rodzina w Savannah, ale również
tajemniczy człowiek, który nie wiedzieć dlaczego od dłuższego
czasu bacznie ją obserwuje. Człowiek-widmo, można by rzec. A to
jeszcze nie wszystko. Harper ma więcej zmartwień, a rozterki
sercowe są najmniejszym z nich. Swoją drogą sytuacja z Lukiem
Walkerem nic tylko mnie irytowała. Chyba najwyższy czas podziękować
tej postaci, nie sądzi Pani, Pani Daugherty? Bo częste bicie się
Harper z myślami typu „chce z nim być, ale on niestety nie chce”,
naprawdę zrobiło się strasznie męczące. W sumie tylko to, bo
choć nie wszystkie elementy fabularne „Pięknego ciała”
spotkały się z moją aprobatą, to daleka byłam od zniechęcenia,
które mnie dotykało, ilekroć na horyzoncie pojawiała się wielka
miłość Harper.
Od
stalkera do zabójcy niezbyt długa droga. A przynajmniej z takiego
założenia wychodzą te nieliczne osoby, które w „Pięknym ciele”
Christi Daugherty nabierają przekonania, że Naomi Scott zastrzelił
człowiek, którego tatuś trzęsie całym miastem. Człowiek, który
najprawdopodobniej odnajduje przyjemność w prześladowaniu
wybranych kobiet. Chodzi za nimi, zastrasza je, ale... To jeszcze nie
czyni go zabójcą. Harper McClain wie, że potrzebuje czegoś
więcej, aby zmusić policję do przyjrzenia się temu młodemu
mężczyźnie. Tym bardziej, że organy ścigania w Savannah zdają
się podporządkowane ojcu głównego podejrzanego Harper. Poza tym
dziennikarka nie może ignorować pozostałych nazwisk umieszczonych
przez śledczych na liście podejrzanych. Istnieją bowiem, jeśli
nie dowody, to na pewno przesłanki przemawiające przeciwko nim. I
przez cały czas musi być bardzo ostrożna. Bo w tym przypadku
wystarczy jeden fałszywy krok, by zaprzepaściła wszystko, na co
przez długie lata tak ciężko pracowała. Jej dziennikarska kariera
może w każdej chwili lec w gruzach. Jedno źle dobrane słowo w
którymś z jej serii artykułów o sprawie Naomi Scott dla „Savannah
Daily News” może pogrążyć nie tylko ją, ale całą gazetę.
Ale z drugiej strony już sam fakt, że Harper skierowała swoje
dziennikarskie oko na członka najpotężniejszej rodziny w Savannah
mógł przesądzić sprawę na jej niekorzyść. Czytelnicy
prawdopodobnie będą dłużej od Harper powątpiewać w trafność
osądu Jerroda Scotta, ojca zamordowanej studentki prawa, ale i od
czasu do czasu pewnie będzie ogarniać ich dużo większa pewność
niż Harper, że mężczyzna ma rację. Bo w „Pięknym umyśle”,
przynajmniej do pewnego momentu, poruszamy się między innymi w
obrębie minimum trzech podejrzanych. Minimum, bo myślę, że mało
który odbiorca omawianej powieści będzie brał pod uwagę
wyłącznie te osoby, którym przyglądają się śledczy i Harper.
Każdy miłośnik kryminałów, ale i thrillerów bowiem doskonale
wie, że często winna okazuje się osoba, której żaden z bohaterów
danej opowieści ani przez chwilę nie brał pod uwagę. Aż do
finału. Jak już nadmieniłam w „Pięknym ciele” Christi
Daugherty nie skupia się jedynie na sprawie morderstwa Naomi Scott.
Istotny jest też wątek prześladowcy Harper, którego zachowanie
jest równie zagadkowe, jak jego tożsamość. Albo jeszcze bardziej.
Bo mnie bardziej zastanawiało jego dosyć nietypowe modus operandi
niż to, kim jest ów człowiek. Dlaczego zainteresował się Harper
McClain, przez dłuższy czas autorka pozostawia w sferze domysłów,
ale rzecz bardziej w tym, czy ten człowiek stanowi dla niej
śmiertelne zagrożenie. Co do tego można mieć wątpliwości. I
nawet Harper je ma, ale to niezbyt umniejsza jej strach. Bo ta
dwudziestoparoletnia kobieta istotnie żyje w strachu – tyle że
nie zamierza pozwolić, by całkowicie nią zawładnął. Jest
zdecydowana stawić czoło temu i innym niebezpieczeństwom.
Powątpiewa jedynie w drogę, którą obrała w sprawie Naomi Scott.
Nie chodzi tylko o to, że jej błąd może skutkować pogrążaniem
młodego człowieka, który raczej niewiniątkiem nie jest, ale
przedwczesna śmierć Naomi wcale nie musi obciążać jego sumienia.
A co za tym idzie, w wyniku działalność Harper prawdziwy sprawca
może uniknąć kary. Nie, ta dotychczas niezwykle odważna
dziennikarka, bardziej obawia się o swoją zawodową przyszłość.
Czy tym razem nie lepiej się wycofać? Zadziałać wbrew swoim
przekonaniom, bo stawka jest po prostu zbyt wysoka? Nie tego zapewne
spodziewają się po Harper McClain sympatycy tego literackiego
projektu Christi Daugherty, ci odbiorcy „Echa morderstwa”, którzy
na tyle przekonali się do tamtej powieści, by sięgnąć po jej
kontynuację. Ta bohaterka nie dała się im przecież poznać, jako
osoba skłonna do ustępstw w tych bardziej skomplikowanych sprawach
kryminalnych, którymi się zajmuje. W ramach swojej pracy, ale jej
siłą napędową jest również głębokie przeświadczenie, że
żaden przestępca nie może pozostać bez kary. A jeśli tak się
stanie, jeśli na przykład morderca Naomi Scott nie zostanie
schwytany, to natura Harper każe jej obwinić za to siebie. Taka już
jest ta nasza Harper. A jest taka głównie dlatego, że już w
dzieciństwie poznała okropny smak zbrodni. Dotychczas nigdy się
nie poddawała. Nawet jeśli musiała iść pod prąd. Ale teraz jej
sytuacja wydaje się być bardziej napięta niż zwykle. Intryga, a
raczej intrygi, skonstruowane przez Christi Daugherty w „Pięknym
ciele”, podobnie jak w „Echu morderstwa” nie są zbyt
skomplikowane. Prostym językiem, Daugherty, przekazuje dosyć prostą
opowieść kryminalną. Co nie znaczy, że niemającą dla nas
żadnych tajemnic, że wszystko szybciutko można tutaj przewidzieć.
Można, ale na to potrzeba trochę czasu. A gdy już się do tego
dojdzie powieść czyta się... równie dobrze jak wcześniej. To
jeden z tych nie tak znowu licznych przypadków, których
przewidywalność w moim oczach nie szpeci. Bo tak naprawdę bardziej
niż kryminalne intrygi do tej serii przyciąga mnie postać stojąca
w ich centrum. Pierwszoplanowa bohaterka, która zdaje się
przyciągać wszelkie kłopoty. Bardzo charyzmatyczna,
przesympatyczna, waleczna osobowość, która można powiedzieć, że
jest istną zmorą przestępców działających w świecie
przedstawionym przez Christi Daugherty.
„Piękne
ciało” moim zdaniem wypada trochę lepiej od „Echa morderstwa”
(radzę czytać po kolei), pierwszego tomu mrocznych przygód
reporterki kryminalnej Harper McClain autorstwa Christi Daugherty.
Druga odsłona tego cyklu jest trochę bardziej rozbudowana
fabularnie od swojej poprzedniczki, choć nie aż tak, żeby zaraz
mówić o dużej złożoności. Niemniej na pewno jest ciekawsza, a
przynajmniej ja silniej w tę propozycję się zaangażowałam. I
jeszcze lepiej poznałam bohaterkę, za towarzystwem której można
powiedzieć, że tęskniłam. Dalszy ciąg jej historii ukaże się
już w 2020 roku. Liczę, że także w Polsce, bo dłuższe
oczekiwanie na Harper McClain bynajmniej mi się nie uśmiecha. Tym
bardziej, że Christi Daugherty „Piękne ciało” zamknęła
intrygującą zapowiedzią. Zwiastunem, myślę, jeszcze bardziej
dramatycznych wydarzeń od tych, które wykreśliła dotychczas.
Przeczytać więc trzeba. Jest mus.
Za
książkę bardzo dziękuję wydawnictwu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz