Uczennica
ostatniej klasy liceum Greenwood, Olivia Brooks, zaciekle walczy o
dostanie się na Uniwersytet Stanforda, jednocześnie zmagając się
z traumą po samobójczej śmierci najlepszej przyjaciółki Jane. Po
pojawieniu się nowej uczennicy, zagrażającej pozycji Olivii w
kółku debatanckim, dziewczyna odnawia relację ze swoją dawną
przyjaciółką Isabelle 'Izzy' Morris, tym samym zyskując
wspólniczkę w ryzykownym przedsięwzięciu. Korzystając z konta
zmarłej koleżanki w mediach społecznościowych, nastolatki z
łatwością eliminują konkurencję jednej z nich. I na tym nie
poprzestają.
|
Plakat filmu. „Jane” 2022, Creator+
|
Amerykański
thriller psychologiczny debiutującej w pełnym metrażu reżyserki i
scenarzystki Sabriny Jaglom. Skrypt „Jane” przygotowała we
współpracy z producentem Rishim Rajanim, inspirację czerpiąc
głównie z „Czarnego łabędzia” Darrena Aronofsky'ego, a w
mniejszym stopniu ze „Śmiertelnego zauroczenia” Michaela
Lehmana. Jaglom chciała opowiedzieć o presji w środowisku
młodzieżowym, wywieranej także za pośrednictwem mediów
społecznościowych . Stresie związanym z rekrutacją na studia i
konkurencyjnym charakterze amerykańskiego systemu oświaty. O
nadmiernym przejmowaniu się nauką, wyolbrzymianiu rzeczy, bo w
niezbyt nieodległej przyszłości stopnie uzyskane w szkole często
kompletnie tracą na znaczeniu. A w wypaczaniu rzeczywistości
prawdziwymi mistrzami są media społecznościowe – fałszywa
rzeczywistość, do której szczególnie młodzi ludzie (ale nie
tylko) nie potrafią, a czasami wręcz nie mogą nabrać
odpowiedniego dystansu. Główne zdjęcia do „Jane” ruszyły na
początku sierpnia 2021 roku w Nowym Meksyku, a zakończyły się (po
krótkiej przerwie wymuszonej przez pandemię COVID-19, czy jak kto
woli „świetnie przygotowanych na takie sytuacje” polityków) już
w drugiej połowie tego samego miesiąca. Pierwsze pokazy
zorganizowano niemal równo rok później – ograniczona dystrybucja
kinowa w Stanach Zjednoczonych. W tamtejszej strefie VOD (Creator+)
obraz pokazał się już we wrześniu 2022, a szerzej zakrojoną
dystrybucję internetową otwarto w kolejnym roku. Do Polski dotarł
w czerwcu: HBO Max, PLAY NOW.
Madelaine
Petsch (m.in. „Polaroid” Larsa Klevberga, „Po omacku” Coopera
Karla) w intrygującej roli ambitnej licealistki prześladowanej
przez zmarłą przyjaciółkę. Nieprzepracowana trauma podsycana
nieposłusznym celem. Przerażającą perspektywą niedostania się
na wymarzone studia. Olivia Brooks ciężko pracowała „na jedyne
słuszne miejsce w oświatowym łańcuchu pokarmowym”. Wybrała
Uniwersytet Stanforda i prędzej zakończy swoją edukację na liceum
niż zadowoli jakąś inną uczelnią. Albo Stanford, albo nic.
Olivia gra va banque, ale choć daje z siebie sto dziesięć procent,
jej największe marzenie bezczelnie się oddala. Na domiar złego do
gry najwyraźniej przystępuje poważna przeciwniczka, nowa uczennica
Greenwood - kto zmienia szkołę w ostatniej klasie liceum? Hmm,
sprawa dla nastoletnich reporterek – która błyskawicznie wkupiła
się w łaski w domyśle ulubionego belfra Olivii, prowadzącego
szkolną drużynę debatancką, której kapitanem jest właśnie
Olivia. Niegodna zaufania, niestabilna psychicznie niedosłowna
narratorka „Jane” Sabriny Jaglom. Kameralnego thrillera o
pokoleniu Z. O coraz częstszych problemach młodych ludzi, którym w
debacie publicznej wciąż poświęca się zbyt mało uwagi. A
szkolne życie może być o niebo bardziej stresujące od życia
zawodowego. Presja rówieśników, rodziców, nauczycieli. Swego
rodzaju programowanie niewinnych dusz na bycie najlepszym,
oczekiwania, którym nie wszyscy są w stanie sprostać. Nieustanne
podnoszenie poprzeczki, które w każdej chwili może wymknąć się
spod kontroli. Kiedy uczeń przerośnie mistrzów - kiedy ambicja
dziecka przerośnie oczekiwania rodziców i nauczycieli. A Olivia
Brooks?Wspierana, ale nie naciskana. A przynajmniej ja nie miałam
wątpliwości, że dziewczyna nie rozczarowałaby faktycznie bądź
pro forma zainteresowanych jej przyszłością osób, gdyby zaczęła
rozglądać się za mniej wymagającą uczelnią od Uniwersytetu
Stanforda. Jej szkolna wychowawczyni wręcz zachęca ją dania szansy
jakiejś innej, niekoniecznie mniej prestiżowej, Alma Mater. Rodzice
co prawda nie czynią takich sugestii, traktują jednak temat na tyle
lekko, by przekonać mnie, że nie kierują się własnymi ambicjami,
tylko starają się podtrzymać na duchu goniącą za swoim celem
latorośl, z której bez względu na finał tego całego zamieszania
ze szkołą wyższą, będą dumni. Niektórzy zastanawiają się,
skąd w ludziach bierze się nieodparta potrzeba udowadniania innym
swojej wartością za wszelką cenę. Otóż, wszystko zaczyna się w
szkole. Deptanie bliźnich, zwalczanie rzekomej konkurencji,
nieposzanowanie pracy innych, satysfakcja z cudzych porażek („ktoś
ma gorzej ode mnie” na poprawę humoru), z zostawiania innych w
tyle w zabójczym wyścigu szczurów. Całe życie gonisz za
króliczkiem, a potem umierasz. Tytułowa uczennica Greenwood
stanowczo przedwcześnie zeszła z tego świata. Olivia nie może
sobie wybaczyć, że w porę nie zauważyła niczego niepokojącego w
zachowaniu swojej najlepszej przyjaciółki. Jane (przyzwoita kreacja
Chloe Yu, która widzom pokazuje się w krzywym zwierciadle –
wizerunek Jane przepuszczony przez przeciążony umysł głównej
wątpliwej bohaterki) miała depresję, do której w jakimś stopniu
mogła przyczynić się niezrozumiała dezercja Isabelli 'Izzy'
Morris, sąsiadki Olivii. Zgrana paczka, która rozsypała się
jeszcze przed zakończeniem szkoły średniej. Gorzej, że
przyjaciółki biednej Jane teraz ponownie się do zbliżają.
Fatalne pojednanie szkolnej prymuski z prawdziwą duszą towarzystwa.
Niegrzecznych dziewczynek z Greenwood.
|
źródło, zwiastun filmu: https://www.dailymotion.com/video/x8d0589
|
Młodzieżowy
thriller jakich mało. Sabrina Jaglom i Rishi Rajani nisko pochyleni
nad problemami wielu współczesnych nastolatków. Niepłytka, rwąca
rzeka, która prawdopodobnie nigdy nie była tak śmiercionośna, jak
w epoce mediów społecznościowych. Ekscytujące (dla nich)
przedsięwzięcie Olivii Brooks i Izzy Morris. Pomysł, który ich
zdaniem doceniłaby nieżyjąca przyjaciółka. Delikatnie, nieśmiało
ociera się „Jane” o poetykę horroru - projekcje
straumatyzowanego umysłu czołowej postaci (bo to chyba nie jest
najprawdziwszy duch? Hmm, to się jeszcze okaże) podane jak w
standardowych opowieściach o nadnaturalnych istotach dręczących
pechowych śmiertelników. W każdym razie mnie horrorem
paranormalnym (nie)zdecydowanie pachniało. Pewnego dnia Olivia i
Izzy odkrywają, że Jane zupełnym przypadkiem zostawiła im w
spadku swój profil w mediach społecznościowych. Dostęp do konta,
które decydują się wykorzystać do osłabienia od niedawna
największej konkurentki Olivii. Utarcia nosa dziewczynie, która ma
ewidentną chrapkę na zajęcie jej miejsca w kółku debatanckim.
Camille nawet nie stara się ukryć, że interesuje ją wyłącznie
pozycja liderki i nie potrzebuje dużo czasu, by udowodnić Olivii,
że jest dziewczyną, z którą należy się liczyć. Właściwie
Olivia jest o włos od dołączenia do szeregowych dyskutantów w
drużynie Greenwood. Nie tylko w wyniku starań Camille, choć
pierwszoplanowa nie-bohaterka „Jane” Sabriny Jaglom niewątpliwie
tak myśli. Powiedzmy, że Olivię zawodzi też jej własne ciało.
Zmęczenie organizmu. Fizyczne wyczerpanie zachłannej istoty. No
dobrze, niech będzie, że surowej wobec siebie, niezadowalającej
się byle czym, niemarnującej czasu na rozrywki. Minimalistycznie
oprawiona niewesoła fotografia niewolnicy swoich pragnień. W
liczbie mnogiej, bo wszystko wskazuje na to, że Olivia chciałaby
prowadzić bujniejsze (jakiekolwiek!) życie towarzyskie. Z
zazdrością spogląda na rozszczebiotane grupki mijane na szkolnych
korytarzach, a największym bólem napawa ją widok Izzy
prowadzającej się „ze wszystkimi”, tylko nie z nią. Nawet
niezaszczycającej spojrzeniem swojej wyalienowanej sąsiadki. Duch
prześladowany przez innego ducha. Niewidzialna (pomijając grono
pedagogiczne) uczennica jedyną osobą widującą dziewczynę, która
skutecznie targnęła się na swoje życie. Wyimaginowana(?)
podżegaczka, sekretna diablica nieistniejąca dla reszty świata.
Omamy wzorowej licealistki, która rozsmakuje się w cyberprzemocy.
Szkolna prymuska bezrefleksyjnie wkracza na przestępczą ścieżkę.
Ramię w ramię z Izzy. Hejterska działalność dziewczyn z
Greenwood, którą notabene można odebrać jako profanację pamięci
podobno drogiej im osoby zmarłej, nie wspominając już o dodatkowym
bólu w domyśle przysparzanym bliskim Jane. Działalność bardziej
napędzana przez Olivię, która nie tylko czerpie perwersyjną
przyjemność z zastraszania i kompromitowania bliźnich, ale
najwyraźniej nie znajduje innego sposobu na zatrzymanie przy sobie
ledwo odzyskanej przyjaciółki. Chcąc spędzać więcej czasu z
rozchwytywaną licealistką, Olivia musi podtrzymywać tę ich nową
tradycję – tak może się na to zapatrywać pogubione dziewczę,
które wreszcie wysoko głowę może nosić. Dumna ze swoich
sadystycznych osiągnięć. O wrednych akcjach niby Jane szybko robi
się głośno, co cieszyłoby Olivię i Izzy, gdyby w sprawę nie
zaangażowały się władze Greenwood. Śledztwo prowadzone przez
słusznie oburzoną, zniesmaczoną koleżankę jednej z ofiar
małoletnich kryminalistek, może być gwoździem do trumny Marzenia
o Stanfordzie. Przekreślić długoletnie starania Olivii. To powinno
ostudzić destrukcyjne zapędy odważnej anonimowo dziewczyny (odwaga
cywilna to przeżytek, prehistoria, bo jeszcze z czasów, kiedy nie
było internetu...). Przyhamować prawdziwą bohaterkę naszych
czasów, jedną z tajemniczych - w ramach tego świata
przedstawionego - celebrytek znanych jako samobójczyni Jane.
Niepoważnie, żeby nie powiedzieć żartobliwie (cóż, takie
poczucie humoru), podszywające się pod tragicznie zmarłą
przyjaciółkę. Nasza niestabilna przewodniczka po nieefekciarskiej
rzeczywistości „Jane” Sabriny Jaglom, a raczej starannym
odwzorowaniem wybranego wycinka twardych realiów, nie ma jednak w
zwyczaju zatrzymywać się w pół drogi. Mało tego, nie mogłam
oprzeć się poczuciu, że Olivia Brooks jeszcze nigdy nie była tak
pewna siebie. Dowartościowana nielegalną, co ważniejsze
potencjalnie zabójczą działalnością. Instrukcja obsługi
internetu Sabriny Jaglom i Rishiego Rajaniego, która może okazać
się za mało czytelna. UWAGA SPOILER Po trupach, ale doszła
do celu. Spodziewany finał, który absolutnie nie miał być zachętą
do podążania śladami antybohaterki „Jane”, nie zdziwiłabym
się jednak, gdyby ktoś doszukał się takiego podtekstu w
spełnionym marzeniu małoletniej zabójczyni KONIEC SPOILERA.
Połowa mnie pochwaliła wybór autorów, z jednej z strony uważam,
że to najlepsze z możliwych zakończeń tej rozbrajającej
kameralnej, nieprzekombinowanej, a przy tym treściwej, historii. A
druga połowa ma lekkie wątpliwości.
Opowieść
o nastolatkach nie tylko dla nastolatków. Pierwszy pełnometrażowy
obraz Sabriny Jaglom, kameralny thriller psychologiczny o wybitnie
trudnym dorastaniu. O dżungli nazywanej liceum i bagnie zwanym
mediami społecznościowymi. Młodzi pod ogromną presją. Nie
twierdzę, że „Jane” czymś zaskoczy miłośników gatunku, ale
z doświadczenia wiem, że i bez tego można pogratulować sobie
spotkania z tą nieszumną pozycją. Empatyczną wiwisekcją
pokolenia Z.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz