niedziela, 2 lipca 2023

„Jane” (2022)

 
Uczennica ostatniej klasy liceum Greenwood, Olivia Brooks, zaciekle walczy o dostanie się na Uniwersytet Stanforda, jednocześnie zmagając się z traumą po samobójczej śmierci najlepszej przyjaciółki Jane. Po pojawieniu się nowej uczennicy, zagrażającej pozycji Olivii w kółku debatanckim, dziewczyna odnawia relację ze swoją dawną przyjaciółką Isabelle 'Izzy' Morris, tym samym zyskując wspólniczkę w ryzykownym przedsięwzięciu. Korzystając z konta zmarłej koleżanki w mediach społecznościowych, nastolatki z łatwością eliminują konkurencję jednej z nich. I na tym nie poprzestają.

Plakat filmu. „Jane” 2022, Creator+

Amerykański thriller psychologiczny debiutującej w pełnym metrażu reżyserki i scenarzystki Sabriny Jaglom. Skrypt „Jane” przygotowała we współpracy z producentem Rishim Rajanim, inspirację czerpiąc głównie z „Czarnego łabędzia” Darrena Aronofsky'ego, a w mniejszym stopniu ze „Śmiertelnego zauroczenia” Michaela Lehmana. Jaglom chciała opowiedzieć o presji w środowisku młodzieżowym, wywieranej także za pośrednictwem mediów społecznościowych . Stresie związanym z rekrutacją na studia i konkurencyjnym charakterze amerykańskiego systemu oświaty. O nadmiernym przejmowaniu się nauką, wyolbrzymianiu rzeczy, bo w niezbyt nieodległej przyszłości stopnie uzyskane w szkole często kompletnie tracą na znaczeniu. A w wypaczaniu rzeczywistości prawdziwymi mistrzami są media społecznościowe – fałszywa rzeczywistość, do której szczególnie młodzi ludzie (ale nie tylko) nie potrafią, a czasami wręcz nie mogą nabrać odpowiedniego dystansu. Główne zdjęcia do „Jane” ruszyły na początku sierpnia 2021 roku w Nowym Meksyku, a zakończyły się (po krótkiej przerwie wymuszonej przez pandemię COVID-19, czy jak kto woli „świetnie przygotowanych na takie sytuacje” polityków) już w drugiej połowie tego samego miesiąca. Pierwsze pokazy zorganizowano niemal równo rok później – ograniczona dystrybucja kinowa w Stanach Zjednoczonych. W tamtejszej strefie VOD (Creator+) obraz pokazał się już we wrześniu 2022, a szerzej zakrojoną dystrybucję internetową otwarto w kolejnym roku. Do Polski dotarł w czerwcu: HBO Max, PLAY NOW.

Madelaine Petsch (m.in. „Polaroid” Larsa Klevberga, „Po omacku” Coopera Karla) w intrygującej roli ambitnej licealistki prześladowanej przez zmarłą przyjaciółkę. Nieprzepracowana trauma podsycana nieposłusznym celem. Przerażającą perspektywą niedostania się na wymarzone studia. Olivia Brooks ciężko pracowała „na jedyne słuszne miejsce w oświatowym łańcuchu pokarmowym”. Wybrała Uniwersytet Stanforda i prędzej zakończy swoją edukację na liceum niż zadowoli jakąś inną uczelnią. Albo Stanford, albo nic. Olivia gra va banque, ale choć daje z siebie sto dziesięć procent, jej największe marzenie bezczelnie się oddala. Na domiar złego do gry najwyraźniej przystępuje poważna przeciwniczka, nowa uczennica Greenwood - kto zmienia szkołę w ostatniej klasie liceum? Hmm, sprawa dla nastoletnich reporterek – która błyskawicznie wkupiła się w łaski w domyśle ulubionego belfra Olivii, prowadzącego szkolną drużynę debatancką, której kapitanem jest właśnie Olivia. Niegodna zaufania, niestabilna psychicznie niedosłowna narratorka „Jane” Sabriny Jaglom. Kameralnego thrillera o pokoleniu Z. O coraz częstszych problemach młodych ludzi, którym w debacie publicznej wciąż poświęca się zbyt mało uwagi. A szkolne życie może być o niebo bardziej stresujące od życia zawodowego. Presja rówieśników, rodziców, nauczycieli. Swego rodzaju programowanie niewinnych dusz na bycie najlepszym, oczekiwania, którym nie wszyscy są w stanie sprostać. Nieustanne podnoszenie poprzeczki, które w każdej chwili może wymknąć się spod kontroli. Kiedy uczeń przerośnie mistrzów - kiedy ambicja dziecka przerośnie oczekiwania rodziców i nauczycieli. A Olivia Brooks?Wspierana, ale nie naciskana. A przynajmniej ja nie miałam wątpliwości, że dziewczyna nie rozczarowałaby faktycznie bądź pro forma zainteresowanych jej przyszłością osób, gdyby zaczęła rozglądać się za mniej wymagającą uczelnią od Uniwersytetu Stanforda. Jej szkolna wychowawczyni wręcz zachęca ją dania szansy jakiejś innej, niekoniecznie mniej prestiżowej, Alma Mater. Rodzice co prawda nie czynią takich sugestii, traktują jednak temat na tyle lekko, by przekonać mnie, że nie kierują się własnymi ambicjami, tylko starają się podtrzymać na duchu goniącą za swoim celem latorośl, z której bez względu na finał tego całego zamieszania ze szkołą wyższą, będą dumni. Niektórzy zastanawiają się, skąd w ludziach bierze się nieodparta potrzeba udowadniania innym swojej wartością za wszelką cenę. Otóż, wszystko zaczyna się w szkole. Deptanie bliźnich, zwalczanie rzekomej konkurencji, nieposzanowanie pracy innych, satysfakcja z cudzych porażek („ktoś ma gorzej ode mnie” na poprawę humoru), z zostawiania innych w tyle w zabójczym wyścigu szczurów. Całe życie gonisz za króliczkiem, a potem umierasz. Tytułowa uczennica Greenwood stanowczo przedwcześnie zeszła z tego świata. Olivia nie może sobie wybaczyć, że w porę nie zauważyła niczego niepokojącego w zachowaniu swojej najlepszej przyjaciółki. Jane (przyzwoita kreacja Chloe Yu, która widzom pokazuje się w krzywym zwierciadle – wizerunek Jane przepuszczony przez przeciążony umysł głównej wątpliwej bohaterki) miała depresję, do której w jakimś stopniu mogła przyczynić się niezrozumiała dezercja Isabelli 'Izzy' Morris, sąsiadki Olivii. Zgrana paczka, która rozsypała się jeszcze przed zakończeniem szkoły średniej. Gorzej, że przyjaciółki biednej Jane teraz ponownie się do zbliżają. Fatalne pojednanie szkolnej prymuski z prawdziwą duszą towarzystwa. Niegrzecznych dziewczynek z Greenwood.

źródło, zwiastun filmu: https://www.dailymotion.com/video/x8d0589

Młodzieżowy thriller jakich mało. Sabrina Jaglom i Rishi Rajani nisko pochyleni nad problemami wielu współczesnych nastolatków. Niepłytka, rwąca rzeka, która prawdopodobnie nigdy nie była tak śmiercionośna, jak w epoce mediów społecznościowych. Ekscytujące (dla nich) przedsięwzięcie Olivii Brooks i Izzy Morris. Pomysł, który ich zdaniem doceniłaby nieżyjąca przyjaciółka. Delikatnie, nieśmiało ociera się „Jane” o poetykę horroru - projekcje straumatyzowanego umysłu czołowej postaci (bo to chyba nie jest najprawdziwszy duch? Hmm, to się jeszcze okaże) podane jak w standardowych opowieściach o nadnaturalnych istotach dręczących pechowych śmiertelników. W każdym razie mnie horrorem paranormalnym (nie)zdecydowanie pachniało. Pewnego dnia Olivia i Izzy odkrywają, że Jane zupełnym przypadkiem zostawiła im w spadku swój profil w mediach społecznościowych. Dostęp do konta, które decydują się wykorzystać do osłabienia od niedawna największej konkurentki Olivii. Utarcia nosa dziewczynie, która ma ewidentną chrapkę na zajęcie jej miejsca w kółku debatanckim. Camille nawet nie stara się ukryć, że interesuje ją wyłącznie pozycja liderki i nie potrzebuje dużo czasu, by udowodnić Olivii, że jest dziewczyną, z którą należy się liczyć. Właściwie Olivia jest o włos od dołączenia do szeregowych dyskutantów w drużynie Greenwood. Nie tylko w wyniku starań Camille, choć pierwszoplanowa nie-bohaterka „Jane” Sabriny Jaglom niewątpliwie tak myśli. Powiedzmy, że Olivię zawodzi też jej własne ciało. Zmęczenie organizmu. Fizyczne wyczerpanie zachłannej istoty. No dobrze, niech będzie, że surowej wobec siebie, niezadowalającej się byle czym, niemarnującej czasu na rozrywki. Minimalistycznie oprawiona niewesoła fotografia niewolnicy swoich pragnień. W liczbie mnogiej, bo wszystko wskazuje na to, że Olivia chciałaby prowadzić bujniejsze (jakiekolwiek!) życie towarzyskie. Z zazdrością spogląda na rozszczebiotane grupki mijane na szkolnych korytarzach, a największym bólem napawa ją widok Izzy prowadzającej się „ze wszystkimi”, tylko nie z nią. Nawet niezaszczycającej spojrzeniem swojej wyalienowanej sąsiadki. Duch prześladowany przez innego ducha. Niewidzialna (pomijając grono pedagogiczne) uczennica jedyną osobą widującą dziewczynę, która skutecznie targnęła się na swoje życie. Wyimaginowana(?) podżegaczka, sekretna diablica nieistniejąca dla reszty świata. Omamy wzorowej licealistki, która rozsmakuje się w cyberprzemocy. Szkolna prymuska bezrefleksyjnie wkracza na przestępczą ścieżkę. Ramię w ramię z Izzy. Hejterska działalność dziewczyn z Greenwood, którą notabene można odebrać jako profanację pamięci podobno drogiej im osoby zmarłej, nie wspominając już o dodatkowym bólu w domyśle przysparzanym bliskim Jane. Działalność bardziej napędzana przez Olivię, która nie tylko czerpie perwersyjną przyjemność z zastraszania i kompromitowania bliźnich, ale najwyraźniej nie znajduje innego sposobu na zatrzymanie przy sobie ledwo odzyskanej przyjaciółki. Chcąc spędzać więcej czasu z rozchwytywaną licealistką, Olivia musi podtrzymywać tę ich nową tradycję – tak może się na to zapatrywać pogubione dziewczę, które wreszcie wysoko głowę może nosić. Dumna ze swoich sadystycznych osiągnięć. O wrednych akcjach niby Jane szybko robi się głośno, co cieszyłoby Olivię i Izzy, gdyby w sprawę nie zaangażowały się władze Greenwood. Śledztwo prowadzone przez słusznie oburzoną, zniesmaczoną koleżankę jednej z ofiar małoletnich kryminalistek, może być gwoździem do trumny Marzenia o Stanfordzie. Przekreślić długoletnie starania Olivii. To powinno ostudzić destrukcyjne zapędy odważnej anonimowo dziewczyny (odwaga cywilna to przeżytek, prehistoria, bo jeszcze z czasów, kiedy nie było internetu...). Przyhamować prawdziwą bohaterkę naszych czasów, jedną z tajemniczych - w ramach tego świata przedstawionego - celebrytek znanych jako samobójczyni Jane. Niepoważnie, żeby nie powiedzieć żartobliwie (cóż, takie poczucie humoru), podszywające się pod tragicznie zmarłą przyjaciółkę. Nasza niestabilna przewodniczka po nieefekciarskiej rzeczywistości „Jane” Sabriny Jaglom, a raczej starannym odwzorowaniem wybranego wycinka twardych realiów, nie ma jednak w zwyczaju zatrzymywać się w pół drogi. Mało tego, nie mogłam oprzeć się poczuciu, że Olivia Brooks jeszcze nigdy nie była tak pewna siebie. Dowartościowana nielegalną, co ważniejsze potencjalnie zabójczą działalnością. Instrukcja obsługi internetu Sabriny Jaglom i Rishiego Rajaniego, która może okazać się za mało czytelna. UWAGA SPOILER Po trupach, ale doszła do celu. Spodziewany finał, który absolutnie nie miał być zachętą do podążania śladami antybohaterki „Jane”, nie zdziwiłabym się jednak, gdyby ktoś doszukał się takiego podtekstu w spełnionym marzeniu małoletniej zabójczyni KONIEC SPOILERA. Połowa mnie pochwaliła wybór autorów, z jednej z strony uważam, że to najlepsze z możliwych zakończeń tej rozbrajającej kameralnej, nieprzekombinowanej, a przy tym treściwej, historii. A druga połowa ma lekkie wątpliwości.

Opowieść o nastolatkach nie tylko dla nastolatków. Pierwszy pełnometrażowy obraz Sabriny Jaglom, kameralny thriller psychologiczny o wybitnie trudnym dorastaniu. O dżungli nazywanej liceum i bagnie zwanym mediami społecznościowymi. Młodzi pod ogromną presją. Nie twierdzę, że „Jane” czymś zaskoczy miłośników gatunku, ale z doświadczenia wiem, że i bez tego można pogratulować sobie spotkania z tą nieszumną pozycją. Empatyczną wiwisekcją pokolenia Z.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz