Sky
i jej mąż Cam z pełną świadomością kupują bliźniaka
wcześniej należącego do tytułowego antybohatera serialu
dokumentalnego „The Slumlord Tapes”, podglądacza, porywacza i
zabójcy uznanego za zmarłego. Para zajmuje jedno z niesławnych
mieszkań, pokój gościnny oferując siostrze kobiety, Carolyn,
która właśnie rozstała się z niewiernym partnerem, a lokal obok
przekazując na wynajem. Pewnego dnia Cam znajduje sekretne
pomieszczenie, z którego poprzedni właściciel bliźniaka
najwyraźniej obserwował najemców. I przekonuje się, że w obu
mieszkaniach wciąż znajdują się ukryte kamery wstrętnego
Slumlorda. Cam nikogo nie informuje o swoim zdumiewającym odkryciu.
Odkryciu, z którego coraz chętniej korzysta.
|
Plakat filmu. „15 Cameras” 2023. Hood River Entertainment
|
W
2015 roku swoją światową premierę miał thriller wojerystyczny w
reżyserii i na podstawie scenariusza Victora Zarcoffa pt. „Slumlord”
aka „13 Cameras” (pol. „13 kamer”), a trzy lata później
wydano jego kontynuację, „14 Cameras” Setha Fullera i Scotta
Hussiona, pracujących na scenariuszu twórcy jedynki. Jakiś czas
później Zarcoff zwrócił uwagę na filmową twórczość Danny'ego
Maddena, przyjaciela jego przyjaciela kręcącego głównie
krótkometrażówki (wyjątkiem dramat „Bestio, bestio” z 2020
roku), w tym animowane. Tym sposobem do Maddena trafił scenariusz
„15 Cameras”, trzeciej odsłony wojerystycznej serii otwartej
przez człowieka, który tym razem zadowolił się rolą producenta
wykonawczego. Scenariusz napisał PJ McCabe'a, odtwórca jednej z
głównych ról w „13. kamerach”, współtwórca komediowego
thrillera pt. „The Beta Test” (2021). Dystrybucja „15 Cameras”
ruszyła w październiku 2023 roku, poczynając od rodzimego podwórka
produkcji – film pokazano w wybranych amerykańskich kinach.
Młodszy
brat reżysera „15 Cameras”, Will Madden (m.in. „Wilk ze Snow
Hollow” Jima Cummingsa i „Jethica” Pete'a Ohsa), odtwórca
epizodycznej postaci ze wspomnianego „The Beta Test” i większej
roli w poprzednim pełnometrażowym przedsięwzięciu Danny'ego
Maddena, w niezłym stylu przejmuje haniebną schedę po Slumroldzie,
wykreowanym przez zmarłego w 2022 roku Neville'a Archambaulta. UWAGA
SPOILER W „15 Cameras” tę popisową rolę powierzono
Jamesowi Babsonowi, który miał oryginalny pomysł na casting:
pomysłowe wykorzystanie kamer własnych KONIEC SPOILERA.
Sekretna jaskinia Cama, prawnika ubezpieczeniowego, który wraz ze
swoją małżonką Sky (przyzwoity występ Angeli Wong Carbone; m.in.
„Wskrzeszenie” Andrew Semansa) niedawno dokonał ekscytującego
zakupu. Nietypowe podejście do motywu przeprowadzki – upiorne
lokum spełnieniem marzeń pary przewodniej. Sky jest fanką serialu
dokumentalnego „The Slumlord Tapes”, opowiadającego o
zbrodniczej działalności poprzedniego właściciela jej nowego
mieszkania. Właściwie posiadacza wielu nieruchomości,
niekoniecznie dokumentnie oczyszczonych z jego ukrytych kamer. Ta
możliwość przeraża jedynie tymczasową współlokatorkę Sky i
Cama, siostrę tej pierwszej o imieniu Carolyn (przykuwająca uwagę
kreacja Hilty Bowen), która właśnie wyprowadziła się od swojego
wybuchowego chłopaka Gio, ponieważ przyłapała go na zdradzie. „15
Cameras” Danny'ego Maddena to opowieść o obsesjach, o ludziach
uzależnionych. Różne oblicza podglądactwa: nielegalny monitoring
i legalny serial true crime. Do tej listy można ten dodać
toksyczną miłość; uzależnienie od zdradliwego partnera, może
nawet klasycznego przemocowca. Głównym tematem filmu jest jednak
„hobbystyczna działalność” Cama i Sky. Odwrócenie konwencji,
odejście od dotychczasowego schematu fabularnego, być może
podyktowane... tym, co Sky nazwie spoilerem. W końcu wszystkie
odcinki aktualnie jej ulubionego serialu jeszcze nie zostały
wyemitowane, niemniej nie ulega wątpliwości, że kobieta doskonale
wie, jak skończyła się historia Slumrolda. W tym świecie
przedstawionym autentyczna sprawa kryminalna, która teraz rozgrywa
się dosłownie obok Sky. Podczas gdy ona z wypiekami na twarzy
ogląda serial dokumentalny o zabójczym podglądaczu, jej mąż
coraz więcej czasu spędza w obskurnej jaskini obiektu fascynacji
Sky. Ciasne pomieszanie słodko-gorzką tajemnicą mężczyzny
rozpieszczającego swoją ukochaną, przyzwyczajonego do
przedkładania jej potrzeb ponad własne. Drugoplanowa postać życia
rodzinnego, której pozycja osłabła jeszcze bardziej po pojawieniu
się Carolyn. Męskość stłamszona przez feminizm. Sfrustrowana
dusza chowana przed ukochaną kobietą wyzwoloną. Silną
osobowością, która nie ma pojęcia, jak bardzo Cam jest
niezadowolony ze swojego życia. W centrum monitoringu Slumlorda
„męskość” Cama zrzuca kajdany. Mężczyzna zniewolony
przejmuje kontrolę, zachłystuje się paskudną – nawet dla niego
– mocą sprawczą, tajemną wiedzą o wszystkich mieszkankach
swojego bliźniaka. Naśladowca obleśnej gwiazdy małego ekranu,
przed którym często przesiaduje małżonka tego pierwszego. Obsesja
akceptowalna i nieakceptowalna społecznie. Chora i zdrowa? Czy
zdrowe jest prześladowanie ofiar przemocy? Bieganie z kamerami za
ludźmi, którym udało się przeżyć zderzenie ze Slumlordem?
Nielegalne podglądactwo wymieniono na podglądactwo legalne. Szkoda,
że twórcy nie pociągnęli tego wątku, bo naturalnym ciągiem
dalszym wydaje mi się usprawiedliwianie zbrodniarzy i obwinianie
ofiar, realne zjawisko, które nie wiedzieć czemu coraz rzadziej
jest nazywane problemem. Nowa (orwellowska) normalność?
|
Plakat filmu. „15 Cameras” 2023. Hood River Entertainment |
Serial
dokumentalny, który przestał wystarczyć jednej z czołowych
postaci „15 Cameras” Danny'ego Maddena. Cam znajduje większe
źródło podniet, narkotyk nieporównywalnie twardszy od tego,
którym nadal raczy się jego żona Sky. Ich tymczasowa
współlokatorka, Carolyn, początkowo przygląda się tej fascynacji
Slumlordem z nieskrywanym niesmakiem. Nie mieści jej się w głowie,
że siostrze i szwagrowi zamarzyła się jedna z nieruchomości, w
których ten degenerat popełniał te wszystkie przebrzydłe czyny
szczegółowo omówione w mediach. Nie ma też większej ochoty na
oglądanie tego przeklętego serialu, na punkcie którego zafiksowała
się jej siostrzyczka. Tak, Carolyn z całą pewnością nie czuje
się komfortowo w nowym domu Cama i Sky, ale też nie ulega
wątpliwości, że stopniowo wkręca się w „Taśmy Władcy
Slumsów”. Tymczasem jej szwagier nie poznaje samego siebie. Z
jednej strony brzydzi się sobą, a z drugiej czuje tę moc.
Przesiaduje w sekretnej izbie w bliźniaczym mieszkaniu wynajętym
młodszym kobietom, Amber i Wren (przekonujące występy odpowiednio
Hannah McKechnie i Shirley Chen), ze szczególną uwagą
przysłuchując się ich pouczającym rozmowom o relacjach
damsko-męskich, nie wspominając już o bardziej intymnych widokach.
Scenach przewijających się na monitorze wcześniej należącym do
zdecydowanie bardziej doświadczonego podglądacza. Cam jest
nowicjuszem, ale szybko rozwijającym swoją nielegalną działalność
niegospodarczą. Uczy się od najlepszego z najgorszych. Czarnego
mistrza wojeryzmu. Sąsiedzka uprzejmość niebezpiecznie
przechylająca się w stronę napastowania. Amber i Wren są mu
wdzięczne za wniesienie ciężkiego mebla, ale zaraz potem Cam
wprawia je w lekkie zakłopotanie. To pierwszy raz, kiedy dziewczyny
ewidentnie czują się nieswojo w towarzystwie tego stale
uśmiechniętego mężczyzny - starannie wykonana radosna maska,
wyćwiczona mimika sukcesywnie tracąca na wiarygodności: coraz to
gorsza jakość masek wesołego Cama – ale nie aż tak, żeby nie
przyjąć jego, tylko trochę niestosownego, zaproszenia na
podwórkową wyżerkę. Niby impreza powitalna, najemczynie mogą
jednak się zastanawiać, dlaczego gospodarz nie uprzedził swojej
żony. Wypadałoby zaprosić też Sky... Jak można się tego
spodziewać, za sprawą Cama niezręczna sytuacja w bliźniaku będzie
eskalować. Niepewny siebie, żeby nie powiedzieć zakompleksiony,
mężczyzna, nieubłagania nabiera śmiałości. Najpierw robi, potem
myśli, pewien, że odkrył drogę do serc przyszłych kochanek.
Zaspokoi je, jak w swoim mniemaniu zaspokaja żonę, bo przecież
jest mężczyzną, dla którego ważniejsza jest przyjemność
kobiety od własnej. Sky chyba tego nie docenia, ale oczy może
otworzy jej Carolyn, która na własnej skórze przekonała się, jak
trudno znaleźć taką partię, jak Cam. Kochany, wierny Cam. Czyżby
zawstydziła go rozmowa o filmach pornograficznych? Dla postronnego
obserwatora tak to może wyglądać, ale odbiorca „15 Cameras”
należy do wąskiego kręgu wtajemniczonych. Można powiedzieć, że
siedzi w głowie tej zbłąkanej duszy. Wewnętrzna bitwa, którą
zdaje się wygrywa ciemna strona Cama. Intrygujący portret
psychologiczny jednostki prącej ku zatraceniu. Pewnie nie każdy
dopatrzy się w „15 Cameras” jakiejś godnej odnotowania dbałości
o płaszczyznę psychologiczną, ale ufam, że przynajmniej co
poniektórzy sympatycy tego wojerystycznego – jak na razie –
tryptyku nie pozostaną obojętni przynajmniej na postać Cama, że
docenią ten (nie)wielki wkład w serię o nałogowych oglądaczach,
że zaciekawi ich obraz człowieka kłócącego się z samym sobą.
Odzyskującego szacunek do siebie i jednocześnie go tracącego.
Brzmi dziwnie, wiem, niemniej właśnie tak to odbierałam. Mroczne
sanktuarium człowieka sukcesu, który pragnie czegoś więcej.
Trzymająca w napięciu, choć przewidywalna – może poza
najmocniejszym akcentem, czyli akcją z wiertarką, która ma
predyspozycje do zakotwiczenia się w pamięci nawet doświadczonych
odbiorców kina paskudnego – opowieść o staczaniu się w otchłań
bezeceństwa. Łamaniu kręgosłupa moralnego przez swoje własne,
suwerenne wybory. Nie tak pożądanie niesmaczny jak jedynka, z
podobnie zagęszczonym (czyli niedostatecznie) mrokiem, jak w dwójce,
mimo wszystko wciągający dreszczowiec z nieprzemyślanym
domknięciem. W każdym razie mnie jakoś nie przekonuje taki
scenariusz, nie kiedy dookoła tyle potencjalnie przydatnych
szpargałów. UWAGA SPOILER Może jestem naiwna, ale myślę,
że w prawdziwym życiu taki nieszczęśnik znalazłby sposób na
oswobodzenie się, wydostanie z takiego niepospolitego więzienia
KONIEC SPOILERA.
„Wielki
Brat patrzy” Victora Zarcoffa. Inwigilacja totalna po raz trzeci. „15
Cameras” tym razem w reżyserii Danny'ego Maddena to pierwsza część
cyklu nienapisana przez ojca obleśnego Slumlorda, ale inicjatywa
zdecydowanie przez niego wspierana. Producencki patron opowieści o
człowieku idącym śladami zwyrodniałego przedsiębiorstwa. To
dopiero patodeweloperka! Pegasus człowieka nieuprzywilejowanego,
niemającego swego rodzaju koncesji (gwarancja bezkarności) na
okradanie z prywatności bliźnich. Naśladowcy namiętnego
podglądacza. Mnie się podobało, ale wymagającym fanom gatunku
pewnie bym nie poleciła.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz