Pacjentka
szpitala psychiatrycznego ze zdiagnozowaną schizofrenią
paranoidalną, doktor Elizabeth Derby, próbuje przekonać swoją
lekarką prowadzącą i długoletnią przyjaciółkę Daniellę
Upton, że grozi im śmiertelne niebezpieczeństwo. Na jej prośbę,
Beth ponownie opowiada o młodym człowieku, studencie Uniwersytetu
Miskatonic nazwiskiem Asa Waite, który pewnego dnia zjawił się w
jej gabinecie psychiatrycznym z niecodziennym problemem. Chłopak
wierzył, że padł ofiarą diabolicznego złodzieja ciał, natomiast
doktor Derby na początku uznała, że to najbardziej fascynujący
przypadek dysocjacyjnego zaburzenia osobowości w jej bogatej
karierze. A niedługo potem, pchana jakąś niepojętą siłą,
doprowadziła do niekoniecznie pierwszego spotkania z rzekomym ojcem
swojego nowego pacjenta, aroganckim adeptem wiedzy tajemnej, ponad
wszelką wątpliwość będącym źródłem lęków nieszczęsnego
Asy.
|
Plakat filmu. „Suitable Flesh” 2023, Alliance Media Partners, Eyevox Entertainment
|
W
latach 90. XX wieku Dennis Paoli napisał scenariusz dla swego
przyjaciela Stuarta Gordona w duchu ich najowocniejszych
przedsięwzięć: „Re-Animatora” (1985) i „Zza światów”
(1986), kultowych adaptacji twórczości Howarda Phillipsa Lovecrafta
(później spłodzili też „Dagona”, mniej znaczącą produkcję
„ze stajni Samotnika z Providence”, uwolnioną w roku 2001, a
wcześniej „Potwora na zamku” 1995). Warto dodać, że panowie
mieli też swój wkład choćby w takie horrory, jak „Studnia i
wahadło” (1991), readaptacja opowiadania Edgara Allana Poego,
„Porywacze ciał” (1991), wariacja na temat „Inwazji porywaczy ciał” Jacka Finneya i „Dentysta” (1995) w reżyserii Briana
Yuzny, twórcy genialnego „Towarzystwa” (1989), który
kolokwialnie mówiąc, nadawał na tych samych falach, co Gordon i
Paoli. Wracając do scenariusza Dennisa Paoliego z ostatniej dekady
XX wieku, do niezrealizowanej adaptacji opowiadania „Coś na progu”
(oryg. „The Thing on the Doorstep”) pióra Wielkiego HP.
Stuartowi Gordonowi tekst mocno przypadł do gustu, ale usilne próby
wdrożenia tego projektu, podejmowane przez ten duet na przełomie XX
i XXI wieku, nie przyniosły pożądanych rezultatów. Tekst „kurzył
się” w mieszkaniu Dennisa Paoliego do 2020 roku, kiedy to
scenarzysta w bardzo smutnych okolicznościach – śmierć Stuarta
Gordona – odnowił kontakt z Barbarą Crampton, zapamiętał ją
jako Królową Krzyku, wspaniałą aktorką, z którą miał
przyjemność nieraz pracować, a teraz miał poznać również jako
producentkę. To właśnie ona „wyjęła z szuflady Paoliego”
scenariusz „The Thing on the Doorstep”, później przemianowany
na „Suitable Flesh” (pol. „Odpowiednie ciało”).
Jakieś
piętnaście lat po pożegnaniu się Dennisa Paoliego z marzeniem o
zrealizowaniu swojej wizji „Coś na progu” Howarda Phillipsa
Lovecrafta - spraktykowane już swobodne podejście do dzieła ojca
mitologii Cthulhu – jego opowieść trafiła na biurko Joe Lyncha,
twórcy między innymi „Drogi bez powrotu 2” (2007), „Everly”
(2014) - uwielbiam ten film! - oraz „Korpo” (2017). Fana
twórczości Lovecrafta i jeszcze większego miłośnika szalonych
produkcji Stuarta Gordona i Briana Yuzny. Oryginalny scenariusz
przeznaczony dla jednego z nich i przezeń zaakceptowany - Lynch nie
mógł przepuścić takiej okazji, stwierdził jednak, że materiał
wymaga bardziej prowokacyjnego charakteru. A gdyby tak wymienić
bohatera na bohaterkę? Hmm, taka zamiana ciał? Że też sam Paoli
na to nie wpadł. W sumie łatwo to wytłumaczyć, a w każdym razie
scenarzysta „Odpowiedniego ciała” w swoich publicznych
wypowiedziach dawał do zrozumienia, że wpadł w starą, niedobrą
pułapkę. Zamknął się w tej jednej fabularnej budowli, a lata
przyzwyczajeń uległy pod naporem świeżego spojrzenia Joe Lyncha.
Co bynajmniej nie zmartwiło Dennisa Paoliego, jego zdaniem
scenariusz tylko zyskał na tej nowej relacji. Główne zdjęcia do
„Odpowiedniego ciała” ruszyły w maju 2022 roku w mieście
Jackson, stolicy stanu Missisipi, pod producenckim szyldem Alliance
Media Partners, reprezentowanym przez Barbarę Crampton, która też
dołączyła do obsady aktorskiej. Światowa premiera obrazu
nazywanego „duchowym następcą horrorów Stuarta Gordona z lat 80.
XX wieku” miała miejsce w czerwcu 2023 roku na Tribeca Film
Festival, w tym samym miesiącu amerykańskie firmy RLJE Film i
Shudder kupiły prawa do szerokiej dystrybucji, którą uroczyście
otwarto w październiku tego samego roku na internetowej platformie
tej drugiej. Pomny nieprzekonujących opowieści o
dwudziestoparoletnich ludziach sukcesu, Joe Lynch uparł się przy
wyborze starszej aktorki (dolna granica wieku: czterdzieści lat) do
roli doktor Elizabeth Derby. Kandydatek nie brakowało – nie tylko
w wymaganym przez niego wieku – ale Lynch nie wypatrzył wśród
nich swojej wymarzonej pani Derby. Sytuację uratowała Barbara
Crampton, która zwróciła uwagę na Heather Graham (m.in. „Krzyk
2” Wesa Cravena, „Z piekła rodem” Alberta i Allena Hughesów,
„Rogi” Alexandre'a Aja i „The Dollanganger Saga”, telewizyjne
ekranizacje najpoczytniejszych powieści V.C. Andrews). Aktorka co
prawda nie brała udziału w przesłuchaniach do „Odpowiedniego
ciała”, ale „jeśli góra nie chce przyjść do Mahometa...”.
Graham nie potrzebowała czasu do namysłu – Lynch i Crampton
przyszli do niej z ofertą, a jakieś piętnaście minut później
usłyszeli: „to kiedy kręcimy?”. Campowy horror o potencjalnym
seryjnym porywaczu ciał. Szajbniętą adaptację „Coś na progu”
HP Lovecrafta, wywołanie ducha szalonych lat 80. XX wieku,
kuriozalny list miłosny do zabawnych paskud. Makabreska à la
„Re-Animator” Stuarta Gordona? Chciałabym, ale tak daleko twórcy
„Odpowiedniego ciała” się nie posunęli. Może dlatego, że to
miał być bardziej film Joe Lyncha niż Stuarta Gordona, niż
duchowa spuścizna Stuarta Gordona. Natchniony jego bezcennymi
pracami, ale utrzymany w rytmie serca twórcy uroczo niepoważnej
„Everly”. To Lynch wymyślił nowe imię („Suitable Flesh”)
dla małej paskudy Dennisa Paoliego, nadał inny tytuł jego
„zakurzonemu scenariuszowi” już po wzbogaceniu fabuły o pomysły
własne.
|
Materiał promocyjny. „Suitable Flesh” 2023, Alliance Media Partners, Eyevox Entertainment |
Opowieść
pacjentki szpitala psychiatrycznego. Spowiedź obliczona na zmuszenie
lekarki prowadzącej do unicestwienia mrocznej obecności. Doktor
Elizabeth Derby (intrygująca kreacja Heather Graham) twierdzi, że
jakiś potwór tu nadchodzi, ale jej najlepsza przyjaciółka doktor
Daniella Upton (niezawodna Barbara Crampton) obawia się, że to
teoria poważnie chorego umysłu. Najdłuższa - środkowa - partia
„Odpowiedniego ciała” Joe Lyncha to coś w rodzaju wędrówki po
niedawno zapisanych wspomnieniach doktor Derby. Retrospekcje ubrane w
formę opowieści jeszcze niedawno cenionej specjalistki od chorób
psychicznych. Psychiatry, która podbiła rynek wydawniczy.
Właścicielki pachnącego forsą, a przy tym zastanawiająco
zimnego, odpychająco sterylnego, prywatnego gabinetu, w którym
prowadzi sesje z wykorzystaniem hipnozy. Znudzonej żony jurnego
Edwarda (przyzwoity występ Johnathona Schaecha), z którym dzieli
prawdziwą willę w spokojnym zakątku nawiedzonego miasta.
Nawiedzonego przez wybitnie pazerną duszę. Coś na progu gabinetu
doktor Derby. Asa Waite, struchlały student uczelni Lovecrafta,
legendarnego Uniwersytetu Miskatonic, sympatyczna twarz, która na
naszych oczach, jakimś magicznym sposobem, nabierze zabójczo
ostrych rysów. Śmiem twierdzić, że Judah Lewis (m.in. „Opiekunka”
2017 i „Opiekunka: Demoniczna królowa” McG, „Lato 84”
François Simarda, Anouk Whissell i Yoann-Karla Whissella, „Widzę
cię” Adama Randalla) przyćmił resztę obsady. Prawdziwa
mieszanka wybuchowa. Osobowość wieloraka jako jeden ze zgniłych
owoców „Necronomiconu” szalonego Araba (tak, wiem, to
niepoprawne politycznie) Abdula Alhazreda. Albo doktorka traci
zmysły, a my wraz z nią:) Fascynujący trójką psychoseksualny,
lovecraftowskie niebezpieczne związki, patologia do sześcianu
posadzona na sprawdzonym w kinie fundamencie. Filmowy szał zamiany
ciał. Szybka operacja zmiany płci w nostalgicznej krainie Joe
Lyncha. Charakterystycznie wyblakłym (przygaszone barwy, które mnie
bardziej pachniały latami 70. XX wieku, aniżeli okresem, do którego
odwoływali się twórcy rzeczonego dziełka), jakby otulonym lekką
mgiełką świecie przedstawionym w „Odpowiednim ciele”.
Dziwadełku, które zaabsorbowało językową esencję Lovecrafta.
Gadatliwość w stylu klasycznym, rozwlekłe i ździebko patetyczne
wypowiedzi poszczególnych postaci to celowe niedokładne
naśladownictwo Samotnika z Providence. Z kolei dzielenie obrazu
niewątpliwie zostało podpatrzone u Briana De Palmy, artystycznego
spadkobiercę Alfreda Hitchcocka, który zawsze imponował Lynchowi
tworzeniem czegoś absolutnie swojego z cudzesów. Żelazny przykład:
„W przebraniu mordercy” (1980), film nie tyle wielokrotnie
oglądany przez reżysera „Odpowiedniego ciała”, ile
wielokrotnie analizowany – z notatnikiem w ręku! Jest i split
diopter oraz oldschoolowe zbliżeniowe kółeczka, których głównym
zadaniem jest... traktowanie widzów jak idiotów:) Wycinamy, żeby
ci nie umknęło. I upewniamy się, że widzisz, czekamy. Magia
starego kina, rozbrajająca naiwność z premedytacją wdrukowana w
gehennę kobiety współczesnej. Dowód A: smartfon, bezceremonialnie
potraktowany przez współlokatora bestii. W staroświecko urządzonym
domostwie nie na wzgórzu, gdzie nader obficie poleje się krew.
Zamierzenie groteskowa rzeź, która chyba zbyt wiele mi obiecała.
Narobiła nadziei na naprawdę ostrą jazdę na koniec, ale najlepsze
nastąpiło tuż przed ostatnim „rozdziałem”. Rozgorączkowane
„rzucanie mięsem”, oszałamiający montaż w finale umownej
relacji doktor Elizabeth Derby. Przebudzenie seksualne w mackach
Cthulhu, zmysłowa przygoda zaszczutej kobiety sukcesu. Wciągnięta
w nadnaturalne bagienko wyczarowane przez (nie)typowego
lovecraftowskiego burzyciela. Tajemniczą istotę zmieniającą ciała
jak zwykli śmiertelnicy skarpetki. Zakładając, że wstępna
diagnoza doktor Danielli Upton okaże się błędna. Bo w nieodległej
przyszłości niegodna zaufania, prawie na pewno pogubionej
przewodniczki po nietwardej rzeczywistości „Odpowiedniego ciała”,
zostanie odizolowana od społeczeństwa, umieszczona w pokoju z
miękkimi ścianami w rozległym kompleksie Miskatonic, a jej
najlepsza przyjaciółka orzeknie, że to schizofrenia paranoidalna.
Wątpliwości.... których nie miałam. Myślę, że skorzystanie z
tego wyświechtanego zabiegu paradoksalnie ożywiłoby tę rozlazłą
bestię. Niemrawy drugi „akt”. Niezaangażowane emocjonalnie,
suche niby sprawozdanie kobiety osadzonej w tak zwanym domu bez
klamek. Ospałość gwałtownie (niepłynnie) odganiana wzmożoną
aktywnością, która równie nagle się wypala. Dziwnie się czułam
na tych nierównościach, jak mniemam zaplanowanych rytmicznych
wertepach Joe Lyncha i Dennisa Paoliego. Klawo, beznadziejnie,
pysznie, nijako – istna sinusoida, w dodatku najpewniej
zaplanowana. Podły diabelski młyn. Obłąkana atrakcja, na której
jaźń mi się rozdwoiła.
Stare
szlagiery w nowej aranżacji. Jarmarczny horror Joe Lyncha, sukcesora
scenariusza podarowanego Stuartowi Gordonowi przez jego zaufanego
współpracownika i oddanego przyjaciela Dennisa Paoliego.
Scenariusza, który oszukał przeznaczenie. „Odpowiednie ciało”
to bardzo luźna adaptacja niestarzejącego się opowiadania „Coś
na progu” Howarda Phillipsa Lovecrafta i zarazem pomnik dla
campowych filmów grozy z lat 80. XX wieku. „Re-Animator” Stuarta
Gordona na środkach uspokajających, wyjątkowy dodatek do
„Necronomiconu” albo zwyczajnie niezwyczajna ciekawostka spoza
czasu i przestrzeni. Byczo i do luftu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz