niedziela, 24 grudnia 2023

„Saltburn” (2023)

 
Rok 2006. Studiujący na Uniwersytecie Oksfordzkim stypendysta Oliver Quick zaprzyjaźnia się z pochodzącym z zamożnej rodziny, popularnym rówieśnikiem Felixem Cattonem. Dusza studenckiego towarzystwa współczuje ubogiemu koledze uzależnionych od alkoholu i narkotyków rodziców z problemami psychicznymi i stara się ułatwić Oliverowi nawiązywanie znajomości na campusie. Felix wprowadza go do swojego świata i nawet jeśli chwilami czuje się osaczony przez pechowego kolegę, nie poprzestaje na kręgach towarzyskich. Proponuje Oliverowi spędzenie lata w jego wiejskiej posiadłości rodzinnej o nazwie Saltburn. Luksusowe wakacje z ekscentryczną rodzinką nadużywającą kosztownych rozrywek i niewykazującą się stosownym taktem, ale zaskakująco szeroko otwartą na nieprzyzwyczajonego do ich stylu życia przyjaciela Felixa. Wylewnie witającą młodzieńca z niższych sfer w swoich wystawnych progach. Wymarzone wakacje z wymarzoną rodziną, które w każdej chwili mogą zamienić się w najupiorniejszy życiowy koszmar.

Plakat filmu. „Saltburn” 2023, Lie Still, LuckyChap Entertainment, MRC Film

Amerykańsko-brytyjski thriller/dramat psychologiczny z dodatkiem czarnego humoru w reżyserii i na podstawie scenariusza (też współproducentka filmu) Emerald Fennell, twórczyni nagrodzonej Oscarem (najlepszy scenariusz oryginalny) zwariowanej produkcji pt. „Promising Young Woman” (pol. „Obiecująca. Młoda. Kobieta.”), będący spełnieniem jej marzenia o dołożeniu swojej cegiełki do opowieści o wiejskich nieruchomościach. Zawsze miała słabość do gotyckich historii miłosnych i gotyckich horrorów, nic więc dziwnego, że taki kierunek obrała w swoim „Saltburn”, że odwoływała się do tej nieprzemijającej tradycji. Obok „Rebeki” Daphne du Maurier i „Wichrowych Wzgórz” Emily Jane Brontë w tutejszym jeziorku inspiracji Emerald Fennell znalazły się takie utwory literackie jak „Powrót do Brideshead” Evelyna Waugha, „Okruchy dnia” Kazuo Ishiguro, „Linia piękna” Alana Hollinghursta, „Maurycy” Edwarda Morgana Forstera, „Posłaniec” L.P. Hartleya, a i echa jej ukochanej filmowej adaptacji „Romea i Julii” Williama Shakespeare'a w reżyserii Baza Luhrmanna oraz „Szkoły uwodzenia” Rogera Kumble'a, uwspółcześnionej wersji „Niebezpiecznych związków” Pierre'a Choderlosa de Laclosa, nieprzypadkowo mogą się w tym niepospolitym świecie przedstawionym odezwać. Główne zdjęcia do „Saltburn” ruszyły w lipcu 2022 roku, a czołową lokalizacją był Drayton House, zabytkowa wiejska posiadłość w angielskim hrabstwie Northamptonshire po raz pierwszy udostępniona ekipie filmowej. Światowa premiera odbyła się w sierpniu 2023 na Telluride Film Festival – w szerszy (niefestiwalowy) obieg obraz został wpuszczony w listopadzie tego samego roku (dystrybucja kinowa i internetowa).

Obsypany nominacjami do różnych nagród filmowych, ale zdobywca „tylko” dwóch - wyróżniony na Mill Valley Film Festival (Filmowiec Roku: Emerald Fennell) i Savannah Film Festival (Nagroda Publiczności) – wyświetlany w formacie 1.33:1 obłąkany dramat rodzinny i nieobliczalny thriller psychologiczny z wisielczym poczuciem humoru, porównywany do „Utalentowanego pana Ripley” Anthony'ego Minghelli. W roli głównej wystąpił Barry Keoghan, który olśnił Emerald Fennell swoją kreacją tajemniczego Martina w „Zabiciu świętego jelenia” Yorgosa Lanthimosa. Oliver Quick: nominowany między innymi do Złotego Globu (podobny zaszczyt, tyle że za rolę drugoplanową, spotkał Rosamund Pike) aktorski popis utalentowanego pana Keoghana. Autorka „Saltburn” nie ukrywa, że czerpała z własnych doświadczeń, że przygotowując scenariusz swojego drugiego pełnometrażowego (trochę ponad dwugodzinnego) obrazu, podpierała się zachowanymi wspomnieniami z młodości. Kiedy wszystko mocniej się przeżywało, kiedy uczucia były intensywniejsze, wszechogarniające, obezwładniające. Gdy człowiek przypuszczalnie jest najbardziej narażony na - jak to nazwała reżyserka i scenarzystka „Saltburn” - „absolutnie szalony uścisk obsesyjnej miłości”. Pudełkowy format miał stawiać widza w pozycji podglądacza – główny środek do osiągnięcia wojerystycznego celu Emerald Fennell, sposób na wzmocnienie dyskomfortu patrzącego. Niebezwstydnego obserwatora intymnych chwil w tytułowej utopii Olivera „Twista”. Poczuj się jak intruz w podejrzanie bajecznym królestwie Cattonów i jednocześnie bezpośredni adresat opowieści starszego Olivera Quicka, mężczyzny, który w drugiej dekadzie XX wieku dzieli się między innymi wspomnieniem z wakacji 2006. Szczegółowo przedstawia niewidzialnemu słuchaczowi najważniejsze wydarzania z młodości. Punkt zwrotny w życiu szarego człowieka? Poznajemy go jako przesadnie pilnego studenta, rzucającego tęskne spojrzenia roześmianym grupkom błękitnokrwistych. Zwłaszcza Felixowi Cattonowi (bezbłędne wykonanie Jacoba Elordiego), jednemu z ulubieńców Opatrzności, „młodemu bogowi”, który w przeciwieństwie do Olivera nie musi się starać. Zawsze będzie otoczony wianuszkiem wielbicieli, do grobowej deski będzie pławił się w luksusie, pełnymi garściami czerpał z życia, nie oglądając się na takich nędzarzy jak Quick, nawet nie zdając sobie sprawy z istnienia ukradkiem przyglądającego się mu chłopaka, jak mówią, „w ciuchach z lumpeksu”. A jednak... Tak się cudownie dla Olivera złożyło, że panicz Catton nie tylko zwrócił na niego uwagę, ale chyba dostrzegł w nim materiał na prawdziwego przyjaciela. Nie kolejnego poddanego, tylko człowieka równego sobie. Tak zapewne chciałby widzieć to Oliver. Takie nadzieje wiąże z przystojnym, bogatym i wpływowym kolegą ze studiów. A może doszedł do wniosku, że jedynym sposobem na poprawienie swojego bytu jest zostanie zabawką zblazowanego rówieśnika?

Plakat filmu. „Saltburn” 2023, Lie Still, LuckyChap Entertainment, MRC Film

Z prestiżowej uczelni do ekskluzywnego parku rozrywki, rozległej posiadłości zewsząd atakującej przepychem, osaczającej krzykliwym bogactwem, duszącej iście muzealnymi przymiotami/przywarami. „Zespół ciasnoty” w przestronnej scenerii, przestrzeni dzielonej z barwnymi przedstawicielami brytyjskiej klasy wyższej. Niedyskretną lady Elspeth Catton (widowiskowa kreacja plotkary w wykonaniu Rosamund Pike), infantylnym sir Jamesem Cattonem (uważam, nieustępujący swojej filmowej partnerce Richard E. Grant), figlarną, ponoć rozwiązłą i chorobliwie dbającą o linię, królewną Venetią Catton (intrygująca rola Alison Oliver) i oczywiście charyzmatycznym księciem Felixem Cattonem. Jest jeszcze stały wakacyjny gość w Saltburn, w tym pamiętnym 2006 roku, także studiujący na Uniwersytecie Oksfordzkim, Farleigh Start (przekonujący występ Archiego Madekwe), cieszący się pozycją ulubionego utrzymanka tego podejrzanie szczodrego rodu. W każdym razie wydawało mi się, że twórcy zachęcają do szukania drugiego dna w filantropijnej działalności „rodziny Addamsów”, doszukiwania się jakichś niecnych zamiarów przynajmniej wobec najnowszego projektu Felixa. Wakacyjne zajęcia młodego Cattona, kosztem albo na użytek ciężko doświadczonych młodych ludzi. Starannie wybieranych chłopaków, którym wiecznie wiatr w oczy. Jeśli tak na to spojrzeć, to Oliver Quick wydaje się idealnym „królikiem doświadczalnym” młodego nie-naukowca z wyższych sfer. Uciekł z rynsztoka, czy jak kto woli dysfunkcyjnego domu alkoholików i narkomanów, którzy sprowadzili go na ten ohydny świat. Oliver zwierzył się Felixowi, który z kolei wtajemniczył innych. Nie żeby Oliver mu to wypominał, ale widz może uznać, że wypadałoby przeprosić dokumentnie obgadanego letnika Cattonów, który i tak znajdzie sposoby na udowodnienie swojej wartości. Matce zaimponuje spostrzegawczością, ojcu elokwencją i rozeznaniem w literaturze wysokiej, a siostrę potraktuje drapieżnym seksapilem. Wytrawny manipulant, genialny szachista czy wystudiowana poza zalęknionego stworzenia desperacko usiłującego się dopasować, zaadaptować do zupełnie nowego środowiska. Egzotyczna wyspa bogaczy – zderzenie kulturowe przybysza z marginesu społecznego. Urzekająco harmonijna składanka utworów z różnych gatunków niemuzycznych. Niejazgotliwa mieszanka tonacji, zdumiewająco melodyjna ścieżka klimatyczna Emerald Fennell. Smutna opowieść o samotność w elitarnym tłumie studenckim, o rozpaczliwie łaknącym kontaktu z drugim człowiekiem współczesnym trędowatym. Opowieść przechodząca w jeszcze bardziej przygnębiającą, depresyjną historię chłopca uwięzionego w potwornym domu. Ponura ballada zagłuszona przez groteskową rodzinkę, zabawnie i diabolicznie przejaskrawione portrety żyjących dostatnio, nieśpiesznie popychanych w mroczne korytarze ludzkiego umysłu. Seksualne przebudzenie w szponach obsesji. Fetysze w krainie mlekiem i miodem płynącej. Przepyszny niesmak mnie ogarniał – zapomnijcie o krwawej makabrze, autorka „Saltburn” ma inne pomysły na wytrącanie widzów ze strefy komfortu. Wanna, wampir, mogiła: największe atrakcje upiornego lunaparku Emerald Fennell. Neogotyckie kuriozum, które powinno rozwiać wszelkie ewentualne wątpliwości odnośnie artystycznej wrażliwości twórczyni zakręconej „Obiecującej. Młodej. Kobiety.” (2020). Osobliwe domy pani Fennell. Obłąkane historie z drugiej strony krzywego lustra. Fantazyjne odkształcenia znanych motywów, rozbrajająco swobodne wyginanie twardych konwencji. Szekspirowski romans w nawiedzonym domu na wzgórzu, niebezpieczne związki w króliczej norze, pan Ripley na wichrowych wzgórzach. Mroczna saga rodzinna z tak zwanym narratorem niewiarygodnym i zarazem bohaterem tragicznym? Znowu trupy poupychane w zabytkowych szafach? Na pewno fatalne zauroczenie, pytanie tylko czy bardziej bogactwem, czy bogaczem? Gotowy na wszystko albo nieprzygotowany na nic. Architekt piekła lub kolejna łatwowierna dusza połknięta przez Saltburn. Dusza zaprzedana mamonie. Paranoiczna, schizofreniczna, klaustrofobiczna, czarodziejska produkcja. Historia, którą chłonęłam z najwyższym podziwem. Hipnotycznie intymna, zagadkowo niebezpieczna, rewelacyjna przygoda z jednym felerem. Otóż, wydaje mi się, że „Saltburn” zyskałby na rozłożeniu w czasie zdarzeń zgromadzonych w ostatnim „akcie”. Pociąg pośpieszny, który z zyskiem można było wymienić na parę wolniejszych środków lokomocji w poprzednich partiach. Myślę, że wówczas wybrzmiałoby dobitniej.

Radosnej twórczości Emerald Fennell ciąg dalszy. Fani „Obiecującej. Młodej. Kobiety.” nie powinni być rozczarowani. No, może co poniektórzy, ale generalnie rzecz biorąc „Saltburn” to też zdrowo trzepnięty obraz i też niejednorodny gatunkowo. Nieokiełznana, pociesznie rozbrykana opowieść o miłości, pożądaniu i szaleństwie. Sztuka nowoczesna prozatorską architekturą gotycką inspirowana. Cudowny dziwoląg dla odważnych:)

6 komentarzy:

  1. Och, nie wiedziałem, że są tu elementy horroru. Ten film był na mojej liście, ale teraz jestem jeszcze bardziej zaintrygowany. Jako posiadacz Prime'a obejrzę niedługo, a teraz po prostu życzę Wesołych Aniu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może nie elementy horroru, ale są momenty dość niesmaczne - w taki sposób, że fanom horrorów może się spodobać:) Ale ogólnie polecam, przyjemnie pokręcony film.
      Wesołych Świąt Czaku!

      Usuń
    2. Jak to? To już nie Ciasteczko? ;>

      Usuń
    3. OK, obejrzałem. Dobry film. Mnie się podobał. Nawet mój brat się obudził i z zainteresowaniem się dołączył, bo wciągnął nas. Nie wiem czy już pytałem - nie zastanawiałaś się nad dodaniem ocen w skali 1-10 na końcu każdej recki? Ode mnie ten film by dostał 7,5. A, będziesz robiła jakieś podsumowanie roku?

      Usuń
    4. Tak czułam, że Ci podejdzie;)
      Na oba pytania: nie, nie mam takich planów.

      Usuń