Rok
2006. Studiujący na Uniwersytecie Oksfordzkim stypendysta Oliver
Quick zaprzyjaźnia się z pochodzącym z zamożnej rodziny,
popularnym rówieśnikiem Felixem Cattonem. Dusza studenckiego
towarzystwa współczuje ubogiemu koledze uzależnionych od alkoholu
i narkotyków rodziców z problemami psychicznymi i stara się
ułatwić Oliverowi nawiązywanie znajomości na campusie. Felix
wprowadza go do swojego świata i nawet jeśli chwilami czuje się
osaczony przez pechowego kolegę, nie poprzestaje na kręgach
towarzyskich. Proponuje Oliverowi spędzenie lata w jego wiejskiej
posiadłości rodzinnej o nazwie Saltburn. Luksusowe wakacje z
ekscentryczną rodzinką nadużywającą kosztownych rozrywek i
niewykazującą się stosownym taktem, ale zaskakująco szeroko
otwartą na nieprzyzwyczajonego do ich stylu życia przyjaciela
Felixa. Wylewnie witającą młodzieńca z niższych sfer w swoich
wystawnych progach. Wymarzone wakacje z wymarzoną rodziną, które w
każdej chwili mogą zamienić się w najupiorniejszy życiowy
koszmar.
|
Plakat filmu. „Saltburn” 2023, Lie Still, LuckyChap Entertainment, MRC Film
|
Amerykańsko-brytyjski
thriller/dramat psychologiczny z dodatkiem czarnego humoru w
reżyserii i na podstawie scenariusza (też współproducentka filmu)
Emerald Fennell, twórczyni nagrodzonej Oscarem (najlepszy scenariusz
oryginalny) zwariowanej produkcji pt. „Promising Young Woman”
(pol. „Obiecująca. Młoda. Kobieta.”), będący spełnieniem jej
marzenia o dołożeniu swojej cegiełki do opowieści o wiejskich
nieruchomościach. Zawsze miała słabość do gotyckich historii
miłosnych i gotyckich horrorów, nic więc dziwnego, że taki
kierunek obrała w swoim „Saltburn”, że odwoływała się do tej
nieprzemijającej tradycji. Obok „Rebeki” Daphne du Maurier i
„Wichrowych Wzgórz” Emily Jane Brontë w tutejszym jeziorku
inspiracji Emerald Fennell znalazły się takie utwory literackie jak
„Powrót do Brideshead” Evelyna Waugha, „Okruchy dnia” Kazuo
Ishiguro, „Linia piękna” Alana Hollinghursta, „Maurycy”
Edwarda Morgana Forstera, „Posłaniec” L.P. Hartleya, a i echa
jej ukochanej filmowej adaptacji „Romea i Julii” Williama
Shakespeare'a w reżyserii Baza Luhrmanna oraz „Szkoły uwodzenia”
Rogera Kumble'a, uwspółcześnionej wersji „Niebezpiecznych
związków” Pierre'a Choderlosa de Laclosa, nieprzypadkowo mogą
się w tym niepospolitym świecie przedstawionym odezwać. Główne
zdjęcia do „Saltburn” ruszyły w lipcu 2022 roku, a czołową
lokalizacją był Drayton House, zabytkowa wiejska posiadłość w
angielskim hrabstwie Northamptonshire po raz pierwszy udostępniona
ekipie filmowej. Światowa premiera odbyła się w sierpniu 2023 na
Telluride Film Festival – w szerszy (niefestiwalowy) obieg obraz
został wpuszczony w listopadzie tego samego roku (dystrybucja kinowa
i internetowa).
Obsypany
nominacjami do różnych nagród filmowych, ale zdobywca „tylko”
dwóch - wyróżniony na Mill Valley Film Festival (Filmowiec Roku:
Emerald Fennell) i Savannah Film Festival (Nagroda Publiczności) –
wyświetlany w formacie 1.33:1 obłąkany dramat rodzinny i
nieobliczalny thriller psychologiczny z wisielczym poczuciem humoru,
porównywany do „Utalentowanego pana Ripley” Anthony'ego
Minghelli. W roli głównej wystąpił Barry Keoghan, który olśnił
Emerald Fennell swoją kreacją tajemniczego Martina w „Zabiciu świętego jelenia” Yorgosa Lanthimosa. Oliver Quick: nominowany
między innymi do Złotego Globu (podobny zaszczyt, tyle że za rolę
drugoplanową, spotkał Rosamund Pike) aktorski popis utalentowanego
pana Keoghana. Autorka „Saltburn” nie ukrywa, że czerpała z
własnych doświadczeń, że przygotowując scenariusz swojego
drugiego pełnometrażowego (trochę ponad dwugodzinnego) obrazu,
podpierała się zachowanymi wspomnieniami z młodości. Kiedy
wszystko mocniej się przeżywało, kiedy uczucia były
intensywniejsze, wszechogarniające, obezwładniające. Gdy człowiek
przypuszczalnie jest najbardziej narażony na - jak to nazwała
reżyserka i scenarzystka „Saltburn” - „absolutnie szalony
uścisk obsesyjnej miłości”. Pudełkowy format miał stawiać
widza w pozycji podglądacza – główny środek do osiągnięcia
wojerystycznego celu Emerald Fennell, sposób na wzmocnienie
dyskomfortu patrzącego. Niebezwstydnego obserwatora intymnych chwil
w tytułowej utopii Olivera „Twista”. Poczuj się jak intruz w
podejrzanie bajecznym królestwie Cattonów i jednocześnie
bezpośredni adresat opowieści starszego Olivera Quicka, mężczyzny,
który w drugiej dekadzie XX wieku dzieli się między innymi
wspomnieniem z wakacji 2006. Szczegółowo przedstawia niewidzialnemu
słuchaczowi najważniejsze wydarzania z młodości. Punkt zwrotny w
życiu szarego człowieka? Poznajemy go jako przesadnie pilnego
studenta, rzucającego tęskne spojrzenia roześmianym grupkom
błękitnokrwistych. Zwłaszcza Felixowi Cattonowi (bezbłędne
wykonanie Jacoba Elordiego), jednemu z ulubieńców Opatrzności,
„młodemu bogowi”, który w przeciwieństwie do Olivera nie musi
się starać. Zawsze będzie otoczony wianuszkiem wielbicieli, do
grobowej deski będzie pławił się w luksusie, pełnymi garściami
czerpał z życia, nie oglądając się na takich nędzarzy jak
Quick, nawet nie zdając sobie sprawy z istnienia ukradkiem
przyglądającego się mu chłopaka, jak mówią, „w ciuchach z
lumpeksu”. A jednak... Tak się cudownie dla Olivera złożyło, że
panicz Catton nie tylko zwrócił na niego uwagę, ale chyba
dostrzegł w nim materiał na prawdziwego przyjaciela. Nie kolejnego
poddanego, tylko człowieka równego sobie. Tak zapewne chciałby
widzieć to Oliver. Takie nadzieje wiąże z przystojnym, bogatym i
wpływowym kolegą ze studiów. A może doszedł do wniosku, że
jedynym sposobem na poprawienie swojego bytu jest zostanie zabawką
zblazowanego rówieśnika?
|
Plakat filmu. „Saltburn” 2023, Lie Still, LuckyChap Entertainment, MRC Film |
Z
prestiżowej uczelni do ekskluzywnego parku rozrywki, rozległej
posiadłości zewsząd atakującej przepychem, osaczającej
krzykliwym bogactwem, duszącej iście muzealnymi
przymiotami/przywarami. „Zespół ciasnoty” w przestronnej
scenerii, przestrzeni dzielonej z barwnymi przedstawicielami
brytyjskiej klasy wyższej. Niedyskretną lady Elspeth Catton
(widowiskowa kreacja plotkary w wykonaniu Rosamund Pike), infantylnym
sir Jamesem Cattonem (uważam, nieustępujący swojej filmowej
partnerce Richard E. Grant), figlarną, ponoć rozwiązłą i
chorobliwie dbającą o linię, królewną Venetią Catton
(intrygująca rola Alison Oliver) i oczywiście charyzmatycznym
księciem Felixem Cattonem. Jest jeszcze stały wakacyjny gość w
Saltburn, w tym pamiętnym 2006 roku, także studiujący na
Uniwersytecie Oksfordzkim, Farleigh Start (przekonujący występ
Archiego Madekwe), cieszący się pozycją ulubionego utrzymanka tego
podejrzanie szczodrego rodu. W każdym razie wydawało mi się, że
twórcy zachęcają do szukania drugiego dna w filantropijnej
działalności „rodziny Addamsów”, doszukiwania się jakichś
niecnych zamiarów przynajmniej wobec najnowszego projektu Felixa.
Wakacyjne zajęcia młodego Cattona, kosztem albo na użytek ciężko
doświadczonych młodych ludzi. Starannie wybieranych chłopaków,
którym wiecznie wiatr w oczy. Jeśli tak na to spojrzeć, to Oliver
Quick wydaje się idealnym „królikiem doświadczalnym” młodego
nie-naukowca z wyższych sfer. Uciekł z rynsztoka, czy jak kto woli
dysfunkcyjnego domu alkoholików i narkomanów, którzy sprowadzili
go na ten ohydny świat. Oliver zwierzył się Felixowi, który z
kolei wtajemniczył innych. Nie żeby Oliver mu to wypominał, ale
widz może uznać, że wypadałoby przeprosić dokumentnie obgadanego
letnika Cattonów, który i tak znajdzie sposoby na udowodnienie
swojej wartości. Matce zaimponuje spostrzegawczością, ojcu
elokwencją i rozeznaniem w literaturze wysokiej, a siostrę
potraktuje drapieżnym seksapilem. Wytrawny manipulant, genialny
szachista czy wystudiowana poza zalęknionego stworzenia desperacko
usiłującego się dopasować, zaadaptować do zupełnie nowego
środowiska. Egzotyczna wyspa bogaczy – zderzenie kulturowe
przybysza z marginesu społecznego. Urzekająco harmonijna składanka
utworów z różnych gatunków niemuzycznych. Niejazgotliwa mieszanka
tonacji, zdumiewająco melodyjna ścieżka klimatyczna Emerald
Fennell. Smutna opowieść o samotność w elitarnym tłumie
studenckim, o rozpaczliwie łaknącym kontaktu z drugim człowiekiem
współczesnym trędowatym. Opowieść przechodząca w jeszcze
bardziej przygnębiającą, depresyjną historię chłopca
uwięzionego w potwornym domu. Ponura ballada zagłuszona przez
groteskową rodzinkę, zabawnie i diabolicznie przejaskrawione
portrety żyjących dostatnio, nieśpiesznie popychanych w mroczne
korytarze ludzkiego umysłu. Seksualne przebudzenie w szponach
obsesji. Fetysze w krainie mlekiem i miodem płynącej. Przepyszny
niesmak mnie ogarniał – zapomnijcie o krwawej makabrze, autorka
„Saltburn” ma inne pomysły na wytrącanie widzów ze strefy
komfortu. Wanna, wampir, mogiła: największe atrakcje upiornego
lunaparku Emerald Fennell. Neogotyckie kuriozum, które powinno
rozwiać wszelkie ewentualne wątpliwości odnośnie artystycznej
wrażliwości twórczyni zakręconej „Obiecującej. Młodej.
Kobiety.” (2020). Osobliwe domy pani Fennell. Obłąkane historie z
drugiej strony krzywego lustra. Fantazyjne odkształcenia znanych
motywów, rozbrajająco swobodne wyginanie twardych konwencji.
Szekspirowski romans w nawiedzonym domu na wzgórzu, niebezpieczne
związki w króliczej norze, pan Ripley na wichrowych wzgórzach.
Mroczna saga rodzinna z tak zwanym narratorem niewiarygodnym i
zarazem bohaterem tragicznym? Znowu trupy poupychane w zabytkowych
szafach? Na pewno fatalne zauroczenie, pytanie tylko czy bardziej
bogactwem, czy bogaczem? Gotowy na wszystko albo nieprzygotowany na
nic. Architekt piekła lub kolejna łatwowierna dusza połknięta
przez Saltburn. Dusza zaprzedana mamonie. Paranoiczna,
schizofreniczna, klaustrofobiczna, czarodziejska produkcja. Historia,
którą chłonęłam z najwyższym podziwem. Hipnotycznie intymna,
zagadkowo niebezpieczna, rewelacyjna przygoda z jednym felerem. Otóż,
wydaje mi się, że „Saltburn” zyskałby na rozłożeniu w czasie
zdarzeń zgromadzonych w ostatnim „akcie”. Pociąg pośpieszny,
który z zyskiem można było wymienić na parę wolniejszych środków
lokomocji w poprzednich partiach. Myślę, że wówczas wybrzmiałoby
dobitniej.
Radosnej
twórczości Emerald Fennell ciąg dalszy. Fani „Obiecującej.
Młodej. Kobiety.” nie powinni być rozczarowani. No, może co
poniektórzy, ale generalnie rzecz biorąc „Saltburn” to też
zdrowo trzepnięty obraz i też niejednorodny gatunkowo.
Nieokiełznana, pociesznie rozbrykana opowieść o miłości,
pożądaniu i szaleństwie. Sztuka nowoczesna prozatorską
architekturą gotycką inspirowana. Cudowny dziwoląg dla odważnych:)
Och, nie wiedziałem, że są tu elementy horroru. Ten film był na mojej liście, ale teraz jestem jeszcze bardziej zaintrygowany. Jako posiadacz Prime'a obejrzę niedługo, a teraz po prostu życzę Wesołych Aniu :)
OdpowiedzUsuńMoże nie elementy horroru, ale są momenty dość niesmaczne - w taki sposób, że fanom horrorów może się spodobać:) Ale ogólnie polecam, przyjemnie pokręcony film.
UsuńWesołych Świąt Czaku!
Jak to? To już nie Ciasteczko? ;>
Usuń;)
UsuńOK, obejrzałem. Dobry film. Mnie się podobał. Nawet mój brat się obudził i z zainteresowaniem się dołączył, bo wciągnął nas. Nie wiem czy już pytałem - nie zastanawiałaś się nad dodaniem ocen w skali 1-10 na końcu każdej recki? Ode mnie ten film by dostał 7,5. A, będziesz robiła jakieś podsumowanie roku?
UsuńTak czułam, że Ci podejdzie;)
UsuńNa oba pytania: nie, nie mam takich planów.