W
Święto Dziękczynienia mieszkańcy Plymouth w stanie Massachusetts
gromadzą się przed lokalnym supermarketem RightMart, podczas gdy
personel czyni ostatnie przygotowania do Black Friday. Niecierpliwość
oczekujących na otwarcie klientów przechodzi w bezrozumną
wściekłość na widok nastoletniej córki właściciela sklepu
Jessiki Wright bocznymi drzwiami wprowadzającej swoich przyjaciół
do obleganego przybytku. Buszujący w świątyni konsumpcjonizmu
młodzi ludzie nieopatrznie prowokują nieuprzywilejowaną ciżbę,
która w zakupowym szale wdziera się do sklepu, tratujących
stojących na drodze do upragnionych produktów niewiarygodnie
przecenionych. Rok później RightMart w atmosferze skandalu
przygotowuje się do kolejnego otwarcia wielkich wyprzedaży, nie
bacząc na uczucia mieszkańców, którzy stracili bliskich w
zakupowej masakrze. Tymczasem młodzi inicjatorzy Bloody Friday,
Jessica Wright i przyjaciele, dostają niepokojące wiadomości od
osobnika przedstawiającego się jako Pielgrzym John Carver.
Zamaskowanego mordercy uczestników ubiegłorocznego szaleństwa.
|
Plakat filmu. „Thanksgiving” 2023, Spyglass Media Group, TriStar Pictures, Ethereal Visage Productions |
W
pierwszej dekadzie XXI wieku Eli Roth, twórca między innymi
„Śmiertelnej gorączki” (2002), „Hostelu” (2005) oraz
późniejszych „Hostelu 2” (2007), „The Green Inferno”
(2013) i „Kto tam?” (2015), nakręcił jeden z pięciu
fałszywych zwiastunów dyptyku Roberta Rodrigueza i Quentina
Tarantino: „Grindhouse: Planet Terror” i „Grindhouse: Death
Proof" - przeszło dwuminutową slasherową zajawkę pt.
„Thanksgiving” (2007), już wówczas dostrzegając w tym materiał
na samodzielny pełnometrażowy obraz. W 2010 roku Roth zdradził, że
pracuje nad scenariuszem z Jeffem Rendellem, „wspólnikiem
(współscenarzystą) w krótkometrażowej świątecznej zbrodni”.
Po latach spekulacji i skąpych doniesień angażującego się w inne
projekty Elia Rotha, w styczniu 2023 gruchnęła wiadomość o
zawiązaniu współpracy z firmą Spyglass Media Group, głównym
producenckim opiekunem długometrażowego „Thanksgiving” (pol.
„Noc Dziękczynienia”). Główne zdjęcia ruszyły w marcu 2023 w
Kanadzie (Toronto, Hamilton) i trwały niespełna dwa miesiące.
Budżet oszacowano na piętnaście milionów dolarów, a uroczyste
uwolnienie tego podlanego czarnym humorem świątecznego slashera
nastąpiło już w listopadzie 2023 roku.
Wbrew
pierwszym zapowiedziom niniejsze reżyserskie dokonanie Elia Rotha,
pracującego na samodzielnym scenariuszu Jeffa Rendella - aczkolwiek
podążającym za wspólnie obmyśloną histeryczną opowieścią
makabryczną – niewiele ma wspólnego z dwuminutowym fałszywym
trailerem z 2007 roku pod tym samym oryginalnym tytułem. Bo nie jest
to horror w stylu retro; nie na płaszczyźnie technicznej,
konstrukcja fabularna niewątpliwie jednak była wznoszona pod
natchnieniem sławnych siekanin z ubiegłego wieku, przy okazji
wchłaniając pomysły wykorzystane w mniejszym „Thanksgiving”. I
viralowych filmików z Czarnych Piątków. Jak to podsumował
dyrektor artystyczny „Nocy Dziękczynienia”,” wszyscy są
wdzięczni przy obiedzie, a potem próbują się pozabijać o
PlayStation, telewizor plazmowy lub gofrownicę. Według Rotha to
wypaczenie świąt... czyli temat idealny dla horroru. Konsumpcyjny
amok. Miażdżenie, łamanie, skalpowanie w fikcyjnym sklepie
wielkopowierzchniowym w stanie Massachusetts, dochodowym lokalnym
biznesie Thomasa Wrighta (skromny występ Ricka Hoffmana),
biologicznego ojca głównej bohaterki „Nocy Dziękczynienia”
Elia Rotha, licealistki o imieniu Jessica (niezbyt przekonująca
kreacja Nell Verlaque) niedogadującej się z wyniosłą macochą
Kathleen (mały popis Karen Cliche) nietypową przedstawicielką
podgatunku slash. Podręcznikowa final girl sprawczynią
nieszczęścia. Nienaumyślną inicjatorką krwawych porachunków w
RightMart. Nieprzemyślany wypad na zakupy, niemądry sposób na
spędzenie świątecznego wieczora z chłopakiem Bobbym (zadowalająca
kreacja Jalena Thomasa Brooksa) i przyjaciółmi: Evanem, Gabby,
Scubą i Yulią (odpowiednio Tomaso Sanelli, Addison Rae – moja
ulubiona parka – Gabriel Davenport i Jenna Warren). Podburzenie
tłumu praktycznym zastosowaniem nieśmiertelnej, wiecznie aktualnej
Orwellowskiej zasady „równości”. Krzykliwy nepotyzm detonatorem
zakupowej bomby. „Świt żywych trupów” według Elia Rotha. Po
tym wybuchowym prologu wchodzi znajoma plansza tytułowa (czcionkowy
powrót do korzeni „Nocy Dziękczynienia”), po czym
dowiadujemy się, że minął rok od katastrofy w RightMart, a
przeklęty sklep jak gdyby nigdy nic przygotowuje się do kolejnego
Czarnego Piątku. Kompletny brak szacunku dla ofiar, zdaniem
niektórych komentatorów planowanych przez podobno bezdusznego
Wrighta obchodów Świąt Zakupoholików. W rzeczywistości
przedsiębiorcy siedzącego pod pantoflem drugiej żony, zaufanej
doradczyni wpływowego człowieka rozczarowującego swoje jedyne
dziecko. Jessica, jak na final girl przystało, nie pochwala
decyzji o otwarciu sklepu w pierwszy piątek po Dniu Dziękczynienia
także dlatego, że poczuwa się do winy, ale przede wszystkim ma na
względzie zwykłą ludzką przyzwoitość. Zdania w jej paczce są
podzielone. Wśród tych, którzy przed rokiem popełnili
nieodwracalny błąd można wypatrzyć osoby przekonane, że Jess
przesadza z tym samobiczowaniem, że życie w mieście powinno toczyć
się zwykłym trybem, a zatem przynajmniej w duchu zapewne klaszczą
państwu Wright, którzy w przeciwieństwie do najmłodszej członkini
uprzywilejowanego rodu nie żyją historią. Te hipotetyczne
wewnętrzne owacje umilkną za sprawą tajemniczego osobnika
podającego się za Johna Carvera, jednego z pierwszych Pielgrzymów,
pasażerów słynnego angielskiego żaglowca Mayflower w
historycznym rejsie z 1620 roku; pierwszego gubernatora kolonii
Plymouth i jednego z sygnatariuszy Mayflower compact. Za
sprawą seryjnego zabójcy w plastikowej masce wyobrażającej Johna
Carvera. Nie wiem, jak inni, ale ja patrząc na tego gościa
wspominałam samotnego mściciela i zaprzysięgłego wroga
politycznego reżimu z „V jak Vendetta” Lilli i Lany Wachowski,
głośnego filmu opartego na komiksie Alana Moore'a i Davida Lloyda.
|
Plakat filmu. „Thanksgiving” 2023, Spyglass Media Group, TriStar Pictures, Ethereal Visage Productions |
Wejście
przypominające „Halloween” Johna Carpentera”, gonitwa po
szkolnych korytarzach jak w „Balu maturalnym” Paula Lyncha,
skakanie jak na „Wagarach” Rospo Pallenberga (i w „Thanksgiving”
2007), parada z „Koszmaru minionego lata” Jima Gillespiego (i z
„Thanksgiving” 2007), UWAGA SPOILER uczta rodem z
„Teksańskie masakry piłą mechaniczną” Tobe'ego Hoopera i
„Upiornych urodzin” J. Lee Thompsona oraz nieprzesądzona,
zasugerowana ucieczka mordercy z „Krwawych walentynek” Patricka
Lussiera, luźnego remake'u „Mojej krwawej walentynki” George'a
Mihalki KONIEC SPOILERA. Serdeczny list do braci slasherów
na świąteczną posuchę. Eli Roth nie ukrywa, że po Halloween
zwykle jest zmuszany do ścisłego kinowego postu, w najlepszym razie
kończącego się dopiero w styczniu. Niełaskawy to czas dla fanów
horrorów, a już na pewno tych z nich, którzy nie znajdują
najmniejszej przyjemności w obcowaniu ze świątecznymi filmami
familijnymi. Dlatego Roth postanowił nakręcić... film świąteczny:)
Alternatywę przygotowaną przez Żyda (czym tłumaczy nieczucie
ducha Świąt Bożego Narodzenia), alternatywę dla mikołajkowych i
choinkowych opowieści rokrocznie zalewających rynek najdalej po
Dniu Dziękczynienia, święcie niecieszącym się porównywalnym
zainteresowaniem filmowców, co mogło jedynie uatrakcyjnić
(kontr)ofertę Elia Rotha. Okolicznościowy horror pastiszowy
mówiący: „Myślisz, że się nie odważę? To patrz!”.
Balansowanie na granicy dobrego smaku? Balansowanie jest dla
frajerów, reżyserowi „Nocy Dziękczynienia” marzyło się
raczej przeskoczenie tego szlabanu – oszołomić także tych,
którym wydaje się, że w horrorze widzieli już wszystko.
Skalpowanie wózkiem sklepowym też? A danie główne maniakalnego
chefa? „Apetyczny indyk” (za „Thanksgiving” 2007) . A
przekręcenie głowy o sto osiemdziesiąt stopni? No tak,
„Egzorcysta” Williama Friedkina. Prześcignąć niepodobna, ale
przyznajcie chociaż, że to całkiem rzadki widok we współczesnym
– ugrzecznionym – kinie grozy. Akcja z garotą, dekapitacja w
zaciszu domowym, to też pewnie nie pierwszyzna, zwróćcie jednak
uwagę na bohatera drugiego planu, kocią gwiazdę (witaj Church),
która przypadkiem (zwierzak naprawdę tego nie planował) może
ocieplić wizerunek zagadkowego zbrodniarza:) Trampolinę mieliśmy
już na kultowych „Wagarach” - w krótkim „Thanksgiving”
także – niemniej tak cudownie bolesnej ekspozycji dawno mogliście
nie uświadczyć. Przepołowienie człowieka? Coś by się znalazło,
ale takiej dekoracji za nic sobie nie przypomnę. A piła tarczowa, a
flaki na wierzchu? Phi, można rzec, że to standardowe wyposażenie
Domu Gore, aczkolwiek takie skupienie na mięsistych szczegółach
nawet w tej paskudnej nieruchomości gatunkowej codziennym zajęciem
w moim przekonaniu nie jest. Mamy i ukłon w stronę „Zabójcy
Rosemary” Josepha Zito: szarża z widłami. Szok i
niedowierzanie... tego zaszczytu niestety nie dostąpiłam, ale to na
pewno jeden z solidniejszych przedstawicieli XXI-wiecznego kina
slash. W krainie ślepców jednooki jest królem? Owszem,
komplement dość marny, bo wedle obiegowej opinii kondycja
podgatunku dużo słabsza niż w złotych dekadach makabry filmowej,
zaręczam jednak, że Eli Roth znowu to zrobił – znowu poprawił
mi nastrój spłodzeniem „uroczej szkarady” z osobliwym poczuciem
humoru. Świątecznego rozrabiaki z nieprawego łoża:) Niesforny
pielgrzym w tandetnej masce, który podobno szykuje się już na Noc
Dziękczynienia 2025 (wstępna data premiery sequela). On albo jego
naśladowca. Naśladowca Bobby'ego lub Ryana? To główni podejrzani
w pierwszej „Nocy Dziękczynienia” - były i obecny chłopak
Jessiki Wright, dziewczyna przebiła więc Sidney Prescott z „Krzyku”
Wesa Cravena w miłosnych niewygodach. Porzucona przez Bobby'ego po
masakrze, która zamknęła mu drzwi (niekoniecznie na zawsze) do
kariery sportowej, spełniła marzenie Ryana, znajdując pocieszenie
w jego rozpostartych ramionach. Zakochana czy tylko zauroczona, teraz
jest rozdarta, bo wróciła „stara miłość” chętna na
odnowienie ich związku. Ech, te slasherowe „zawiłości
fabularne”. Poza polowaniem na ludzi i potencjalnie morderczym
trójkątem miłosnym, mamy cichy spór rodzinny, nieporozumienia w
domu Wrightów, który to wątek najmocniej mnie rozczarował.
Potraktowany po macoszemu, zmarnowany składnik tego nieprzesadnie
krwistego steku z człowieka.
Slasher
jak się patrzy od skandalisty Elia Rotha. Dziękczynna makabreska w
konsumpcyjnym wariatkowie. Krwawe święta ze starymi przyjaciółmi
– zuchwały, ale nieprzesadnie rozbrykany horror pokornie
kłaniający się innym. Tupet z umiarem. Niepatyczkowanie się po
dobroci, w przyjaznej atmosferze turpistycznej. „Noc
Dziękczynienia” długo kazała na siebie czekać, ale czyż nie
było warto? Czy to wieloletnie wypatrywanie wielkiego brata
trailerowego kłamczucha się nie opłaciło? Powiedzcie sami: czy to
nie jest slasherowa perfekcja? Według mnie nie jest, ale
wystarczy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz