Świąteczny
terror zamaskowanego zabójcy w miasteczku Angel Falls dobiega końca
po starciu z rodzeństwem Carruthers. Oprawca ginie z rąk
nastoletniej Winnie podczas domowej imprezy zorganizowanej przez
młodzież. Rok później Carruthersowie są już najbardziej
wpływową rodziną w tych stronach i, jak niemal wszyscy mieszkańcy
miasteczka, starannie unikają rozmów o koszmarze minionych Świąt
Bożego Narodzenia, co doprowadza do szału dziewczynę, której
prawdopodobnie zawdzięczają swoją wysoką pozycję w miasteczku.
Winnie nie potrafi pogodzić się ze śmiercią najlepszej
przyjaciółki, jednej z ofiar mordercy nazwanego Angel. Nie może
też oprzeć się wrażeniu, że wszystkim byłoby lepiej bez niej, a
kiedy zorza polarna rozświetla nocne niebo, Winnie wypowiada
życzenie, które ku jej przerażaniu się spełnia. Trafia do
równoległego świata, w którym nigdy się nie urodziła, nie mogła
więc wyeliminować największego zagrożenia w Angel Falls.
|
Plakat filmu. „It's A Wonderful Knife” 2023, Divide/Conquer, Fourth Culture Films
|
Powtórka
z rozrywki Michaela Kennedy'ego, współscenarzysty „Pięknej i rzeźnika” Christophera Landona, wariacji na temat minipowieści
Mary Rodgers pt. „Freaky Friday” z 1972 roku, po raz pierwszy
przeniesionej na ekran cztery lata później przez Gary'ego Nelsona.
Tym razem Kennedy postanowił przerobić swój ulubiony film
świąteczny, „It's a Wonderful Life” (pol. „To wspaniałe
życie”) Franka Capry, gdyż od dawna marzyło mu się napisanie
horroru w klimacie choinkowym. Z kolei reżyser „Noża w nocnej
ciszy” (oryg. „It's A Wonderful Knife”), Tyler MacIntyre,
twórca choćby takich filmów grozy, jak „Patchwork” (2015),
„Tragedy Girls” (2017) i jeden segment antologii „V/H/S/99”
(2022), przyznał, że większą słabość ma do między innymi
takich filmów świątecznych jak „Miasteczko Halloween”
Henry'ego Selicka czy „Wigilijny show” Richarda Donnera. Slasher
z dodatkiem czarnej komedii z mordercą w niewykorzystanym stroju
Ghostface'a (podobno w pierwszej wersji scenariusza „Krzyku” Wesa
Cravena zabójca z Woodsboro występował mniej więcej w takim, w
każdym razie białym, stroju) kręcono od 20 marca do 14 kwietnia
2023 roku, a premierowy pokaz odbył się już w październiku 2023
na Beyond Fest w Los Angeles. W następnym miesiącu, w wyniku
działalności firmy RLJE Films, obraz trafił do wybranych
amerykańskich kin, a w grudniu na internetową platformę Shudder. W
tym samym miesiącu ruszyła kinowa dystrybucja w Polsce - akcja Best
Film.
Nóż
w nocnej ciszy. Krzyk się rozchodzi. Kreatywna polska odpowiedź
na oryginalną grę słów („It's Wonderful Time” - „It's
Wonderful Life” - „It's Wonderful Knife”) dotycząca listu do
Mikołaja Ghostface'a ozdobionego motywami kultowej produkcji
świątecznej w reżyserii Franka Capry. Kiedy w „Tym wspaniałym
życiu” rozlega się przeraźliwy „Krzyk”... W Angel Falls
przywita nas ambitny przedsiębiorca Henry Waters (zamierzenie
przerysowana - może trochę za bardzo - kreacja Justina Longa,
którego fani kina grozy mogą pamiętać ze „Smakosza” Victora
Salvy, „Wrót do piekieł” Sama Raimiego, „Życia.po.Życiu”
Agnieszki Wojtowicz-Vosloo, „Kła” Kevina Smitha, „Lavender”
Eda Gassa-Donnelly'ego, „Domu mroku” Neila LaBute'a,
„Barbarzyńców” Zacha Creggera i/lub „Obserwowanego” Johna
McPhaila), właściciel prężnie rozwijającej się firmy
deweloperskiej, obecnie skoncentrowany na budowie centrum handlowego.
Najnowszy projekt rekina lokalnego biznesu, dla którego w pocie
czoła pracuje ojciec głównej bohaterki „Noża w nocnej ciszy”
Tylera MacIntyre'a. Winnie Carruthers (nieprzekonujący występ Jane
Widdop, której fryzura przypadkiem wpisała się w tutejszy hołd
dla pastiszowej serii otwartej w 1996 przez nieodżałowanego Wesa
Cravena – niecelowe przypomnienie Casey Baker, w którą wcieliła
się Drew Barrymore) spotykamy tuż przed tak zwaną ostateczną
konfrontacją, najważniejszym pojedynkiem z mordercą. Można więc
powiedzieć, że zaczynamy od końca, bo final girl, zresztą
jak sama nazwa wskazuje, zazwyczaj „nie rodzi się na początku”.
Na wątpliwy awans ze zwykłej dziewczyny na ostatnią dziewczynę
zazwyczaj (nie zawsze, a jako przykład odstępstwa od reguły
pozwolę sobie przytoczyć powieść Grady'ego Hendrixa „Final Girls. Ostatnie ocalałe”) trzeba dłużej poczekać, choćby
dlatego, że ten zwrot w życiu protagonistki, ten znamienny moment,
to przebudzenie mocy, zwykle łączy się ze śmiercią antagonisty
albo antagonistki, albo antagonistów. A slasher bez zabójcy,
to jak western bez kowbojów. Bez sensu? E tam, wszystko da się
obejść. Zwłaszcza w podgatunku z wieloletnią tradycją
wskrzeszania czarnych charakterów... Nie, z tego aż za dobrze
sprawdzonego rozwiązania też nie skorzystano. Zamiast powstałego z
martwych, w „Nożu w nocnej ciszy” mamy maniakalnego przebierańca
z równoległej rzeczywistości. Uważajcie czego sobie życzycie, bo
może się spełnić. Final girl z fikcyjnego amerykańskiego
miasteczka, podczas rzadkiego w tej części planety Ziemia zjawiska
świetlnego, na własnej skórze przekonała się, że lepiej o tym
nie zapominać. Nie rzucać życzeń na wiatr. Tym bardziej takich -
co innego, gdy mając trzynaście lat zażyczysz sobie mieć
trzydzieści (oczywiście mowa o komedii z 2004 roku wyreżyserowanej
przez Gary'ego Winicka), a co innego, kiedy zamarzy ci się świat
bez ciebie. Winnie Carruthers prosi swoją złotą rybkę, czyli
zorzę polarną, o nieistnienie, a właściwie myśli na głos, w ten
sposób pewnie dodając sobie otuchy przed śmiertelnym skokiem.
Czarna rozpacz bohaterki miejscowości z amnezją. Zdecydowana
większość mieszkańców Angel Falls żyje jakby przed rokiem nic
się nie stało. Z oburzającą łatwością przeszli do porządku
dziennego nad masakrą zabójcy w śnieżnobiałym stroju - powiedzmy
mniej pospolite wyobraźnie anioła; zapewne stąd ksywka (Angel)
błyskawicznie zdekonspirowanego zbrodniarza, ale możliwe, że także
od nazwy miasta – a przynajmniej tak to odbiera centralna postać
„Noża w nocnej ciszy”. Wybawczyni rodzinnego miasteczka, która
w następne święta stwierdzi, że niepotrzebnie się urodziła.
|
Plakat filmu. „It's A Wonderful Knife” 2023, Divide/Conquer, Fourth Culture Films |
Slasher
queerowy, poza wszystkim innym pomyślany jako satyra na
heteronormatywną ofertę firmy Hallmark. Należący do społeczności
LGBTQ+ Michael Kennedy, scenarzysta „Noża w nocnej ciszy”, nie
widzi przeciwwskazań do przechylenia tego wahadła w drugą stronę.
W przestrzeni publicznej mówił o sześciu nieheteronormatywnych
parach, ale ja wypatrzyłam tylko trzy. Jedną z nich na ekranie
tworzą aktorki, które identyfikują się jako osoby niebinarne, a
przebojowa połówka innej to bodaj najniższy ukłon w stronę
kultowej serii meta-slasherowej, czy jak kto woli
najczytelniejsze nawiązanie do serii „Krzyk”. Gale Prescott (od
Gale Weathers i Sidney Prescott) w pierwszej wersji scenariusza była
heteroseksualna, ale jeden z producentów wykonawczych „Noża w
nocnej ciszy”, Adam Hendricks, powiedział Kennedy'emu, że jego
zdaniem z niej też powinien zrobić homoseksualistkę. No pewnie! I
tak wspólnymi siłami zmienili orientację seksualną ciotki głównej
bohaterki filmu, według mnie najbarwniejszej mieszkanki Angel Falls
(bezbłędna kreacja Katharine Isabelle, która ma dość bogate
doświadczenie gatunkowe – grała między innymi w takich
produkcjach grozy, jak „Zdjęcia Ginger” Johna Fawcetta, „Zdjęcia
Ginger II” Bretta Sullivana, „Zdjęcia Ginger III: Początek”
Granta Harveya, „Bones” Ernesta R. Dickersona, „Carrie”
Davida Carsona, „Freddy kontra Jason” Ronny'ego Yu), której po
piętach depcze Bernie Simon (Jess McLeod, uważam, warsztatem
ustępująca Isabelle, ale przebijająca odtwórczynię roli
głównej), szkolna outsiderka desperacko rozglądająca się za
przychylną duszą. Uznana za dziwoląga i doskonały obiekt
niewybrednych żartów. Dziewczyna do bicia, której tak naprawdę
nikt nie zna. Nikt nie zadał sobie trudu, żeby ją poznać, ale czy
taki szczegół kiedyś powstrzymał umiłowanych recenzentów
bliźnich? Winnie Carruthers wprawdzie „nie ustawia się w kolejce
do rzucania kamieniami w Bernie”, nie rajcują jej takie
sadystyczne rozrywki, ale i nie świeci przykładem. W alternatywnym
Angel Falls dotrze do niej, że nie była dużo lepsza – jeśli w
ogóle – od zawziętych prześladowców wrażliwej rówieśniczki.
Nieobojętnej na krzywdę innych, empatycznej dziewczyny tonącej w
samotności. Muszę oddać twórcom „Noża w nocnej ciszy”
ponadprzeciętne (na slasherowej skali) skupienie na
postaciach. Nie tylko bohaterek pierwszej planu, wojowniczych
księżniczek z Angel Falls i antybohatera pierwszego planu, którego
tożsamość, dla odmiany, poznamy już w prologu. Mamy tutaj też w
gruncie rzeczy nieobfitujące w szczegóły portrety ludzi z
bliższego i dalszego otoczenia mocno hipotetycznej niedoszłej
samobójczyni, ale zaskakująco treściwe. Krzykliwie niewierny
chłopak – to dopiero bezczelność! - niewylewająca za kołnierz,
czy jak by powiedział „polski klasyk”, dająca w szyję
cioteczka i wreszcie rozpieszczający rodzice. Rozpieszczający syna,
a córkę delikatnie upominający. Najwyższy czas, by Winnie uporała
się z traumą, wskoczyła w obrzydliwe różowe wdzianko, z okazji
Świąt Bożego Narodzenia sprezentowane przez idealną mamę i
idealnego tatę, i dołączyła do brata skaczącego z radości wokół
nowiutkiego samochodu. Ona dostała, w jej ocenie, obciachowy komplet
(spodnie i bluzka), a Jimmy furę prosto z salonu? No tak, głupio
wyszło, ale zawsze można pójść po rozum do głowy i zaznaczyć,
że to autko na spółkę. Winnie wywindowała swoją rodzinę z
klasy średniej do wyższej i co ważniejsze najprawdopodobniej
uratowała życie Jimmy'emu, a teraz ma patrzeć jak korzysta z tego
jej brat? Wypada zaznaczyć, że chłopak ma więcej przyzwoitości
od rodziców, niewątpliwie czuje się nieswojo i reflektuje szybciej
od rodzicieli, ale czara goryczy już się przelała. Domowa czara,
bo Winnie powie „dość” po otrzymaniu jeszcze jednego ciosu –
kolejny nóż wbity w jej sponiewierane plecy tego przeklętego
wieczora. Rozbłysną campowe światełka i z Angel Falls zrobi się
Hell Falls. Magia świąt. Na tym nie koniec eksperymentów, ośmielę
się jednak stwierdzić, że w tej równoległej rzeczywistości
nienowi klienci knajpki slash poczują się bardziej swojsko.
Pomijając status głównej bohaterki – obca w nieobcej mieścinie
- i „przeźroczystą maskę” zabójcy (niedosłownie, po prostu
mamy niebagatelną wiedzę o człowieku terroryzującym Angel Falls),
swoją drogą ciekawie w swojej cudaczności ubranego, okrężną
drogą docieramy do klasycznej siekaniny. Stary, dobry schemat
fabularny, niby cały czas doprawiony przyprawą pożyczoną od „To
wspaniałe życie” Franka Capry i opatrzony skromnymi pomnikami dla
innych slasherów (na przykład scena w kinie i akcja na
schodach z „Krzyku 2” Wesa Cravena oraz ukłon dla „Koszmaru
minionego lata” Jima Gillespiego w formie napisu „I Know What You
Did Last Christmas”), większej różnicy to mi jednak nie robiło.
Ogólnie czułam się jak w pierwszej niekoniecznie lepszej:)
opowieści o zabijaniu. Niskobudżetowej produkcji - warstwa wizualna
trąci tandetą; naturalnie nie mam tutaj na myśli campu,
zaplanowanego czy przypadkowego przywołania czarodziejskiego kiczu
z wieku poprzedniego, a konkretniej szalonych lat 80. XX, bo ten duch
szczęśliwie mnie nawiedził podczas nieokultystycznego seansu w
nocnej ciszy – niespecjalnie krwistej i jeszcze mniej pomysłowej w
zakresie mordów. Wyróżnić mogę jedynie szarżę z wielgachną
laską świąteczną.
Niemęczący
przeciętniak z tej slasherowej wersji familijnego filmu
świątecznego z 1946 roku. To rzecz jasna moje odczucie, osobista
opinia na temat „Noża w nocnej ciszy” napisanego przez Michaela
Kennedy'ego, a wyreżyserowanego przez Tylera MacIntyre'a. „To
cudowne życie” Franka Capry w krzywym zwierciadle. Świąteczna
masakra upadłego anioła. Okolicznościowy horrory rzucający
czerstwymi żarcikami, jedną nogą na nieutartym szlaku na
terytorium slash, a drugą na ruchliwej drodze asfaltowej w
tym samym państewku podgatunkowym. Według mnie nieszkodliwy gość.
Straszny zawód. Film podobny do "Totally killer", ale przynajmniej o klasę gorszy.
OdpowiedzUsuń