niedziela, 12 października 2014

„See No Evil 2” (2014)


Do kostnicy, w której pracuje Amy zostaje przewiezione kilka ciał z hotelu Blackwell, w tym morderca Jacob Goodnight. Dziewczyna decyduje się zostać na nocną zmianę, aby pomóc patologowi, Sethowi, odwołując urodzinowe spotkanie z przyjaciółmi. Jednak młodzi ludzie w porozumieniu z jej kierownikiem naprędce organizują małe przyjęcie dla Amy w jej miejscu pracy. Zabawa zamienia się w koszmar, kiedy Jacob wstaje z martwych, aby ukarać ich za grzechy.

„Hotel śmierci” Gregory’ego Darka z 2006 roku nie cieszył się wielką popularnością wśród masowych odbiorców, ale za to zadowolił wielbicieli slasherów. Sequel sióstr Soska, Jen i Sylvii zapewne jest kierowany do tej drugiej grupy odbiorców, choć realizacją znacznie różni się od swojego pierwowzoru. Nakręcony specjalnie na potrzeby DVD i Blu-ray dysponował większym budżetem od oryginału, który i tak nie pomógł w przebiciu części pierwszej. Jak dotąd obejrzałam tylko jeden horror sióstr Soska, zatytułowany „American Mary”. Jak widać w „See No Evil 2” reżyserki od tego czasu nie poprawiły swojego stylu, ponieważ tutaj również druga połowa filmu odrobinę kuleje.

Akcja „See No Evil 2” przenosi się z hotelu do kostnicy, w związku z czym podejrzewam, że polscy tłumacze będą mieli problem z tytułem. W 2006 roku nie zdecydowali się na dosłowne tłumaczenie, a druga część tej historii, oprócz retrospekcji, z hotelem nie ma już nic wspólnego. W roli głównej zobaczymy Danielle Harris bardzo związaną z kinem grozy od czasu swojego zjawiskowego debiutu w czwartej odsłonie „Halloween”, która jako dziecko dysponowała o niebo lepszym warsztatem aktorskim niż teraz. Harris wciela się w rolę młodej pracownicy kostnicy Amy, która tej feralnej nocy, kiedy do budynku zostają przetransportowane ofiary i sprawca rzezi w hotelu Blackwell, obchodzi urodziny. Po krótkim wstępie wyjawiającym nam, że miejscowy młody patolog, Seth, po cichu podkochuje się w Amy w kostnicy pojawiają się jej przyjaciele i brat, urządzając dziewczynie przyjęcie urodzinowe. Po kolejnych rozterkach uczuciowych, uzewnętrzniających się w relacji Amy i jej zaborczego, próbującego kierować jej karierą brata przychodzi pora na właściwą akcję filmu, którą zapoczątkowuje nie kto inny, jak sama Katherine Isabelle. Aktorka współpracowała już z siostrami Soska, przy „American Mary”, gdzie mocno dość specyficzną rolę. Tutaj również wciela się w postać lekkiej świruski, deklasując pozostałą obsadę. Jej celowo przesadzona mimika i gestykulacja oraz prześmiewcza modulacja głosu wprowadzają w fabułę element osobliwości, od którego nie sposób oderwać wzroku. Zafascynowana psychopatami Tamara namawia swojego chłopaka do potajemnego odwiedzenia pomieszczenia, w którym spoczywa Jacob Goodnight (w tej roli ponownie zobaczymy wrestlera, Glenna „Kane’a” Jacobsa). Na miejscu ochoczo oddaje się makabrycznym wygłupom, wchodząc na trupa i symulując stosunek płciowy. Następnie przekonuje chłopaka do szybkiego seksu, w trakcie którego będzie miała w polu widzenia zwłoki Jacoba. Jak można się tego spodziewać w pewnym momencie ciało mordercy „zniknie”, ale nasi protagoniści nie będą mieli czasu na odwrót, ponieważ zaraz potem zgaśnie światło. Scena, w trakcie której Tamara będzie co chwilę odpalać zapałki, aby za którymś razem ukazać widzom wielką sylwetkę zabójcy z dziurą w oczodole stojącą za plecami bohaterów jest dosyć pomysłowa. Aczkolwiek już chwilę później Soska dają odbiorcom do zrozumienia, że poziom makabry nawet nie zbliży się do „Hotelu śmierci”. Ich zamysł nie obejmował multum oryginalnych, krwawych scen mordów, a więc bohaterowie najczęściej byli eliminowani poza kadrem. Moim zdaniem takie podejście wprowadziło w drugą połowę seansu sporo monotonii.

Siostry Soska potrafią tworzyć specyficzne, lekko chore, acz nieepatujące brudem klimaty, co pokazały również w „See No Evil 2”. Ciemna kolorystyka oraz nieskazitelnie czyste korytarze, które świetnie kontrastowały z umiarkowaną rzezią urządzoną przez Jacoba w pierwszej połowie seansu znacznie spotęgowały wrażenia, ale dalszych partii filmu nie uratowały. Innymi słowy: Soska ciekawie zawiązały akcję, ale później nie potrafiły w całości wykorzystać tego, co sobie wypracowały. I nie mówię tutaj tylko o zaniedbaniu scen mordów, bo mimo wszystko znalazło się kilka ciekawych ujęć (przytwierdzenie łańcuchami dziewczyny do drzwi, miażdżące podcięcie gardła, czy końcowe rozprawienie się z mordercą), ale przede wszystkim o denerwujących przestojach w trakcie bieganiny protagonistów po budynku. W zamyśle miały one trzymać w napięciu, ale odrobinę za mocno je rozwleczono, ażeby dać widzom szansę na dłuższe utrzymywanie większego poziomu adrenaliny we krwi. Ale są też plusy. Najbardziej ukontentowały mnie odniesienia do konwencji slasherów. Osoby, które jej nie akceptują i/lub nie rozumieją zapewnie nie będą zadowoleni, ale ja aż się uśmiechnęłam, kiedy pod wpływem paniki bohaterowie zaczęli się rozdzielać, albo gdy wyszło na jaw, że Jacob zabarykadował drzwi wyjściowe. Operatorzy zaraz potem skierowali kamery na okna, ostatecznie obrazując widzom niskie IQ protagonistów. Dlaczego nie rozbili szyb nie wiadomo, ale w końcu zrobił to jedyny myślący w tym gronie: morderca. Równie mocno podobało mi się nielogiczne, ale za to altruistyczne szukanie się nawzajem, kosztem zaniechania prób wydostania się z budynku.

Muszę przyznać, że jak na slasher siostrom Soska udało się mnie zaskoczyć końcówką, depcząc konwencję tego nurtu nieoczekiwanym zgonem. Sam finał jest już do przewidzenia, ale uwagę zwraca epilog. Powolne ujęcia kilku pomieszczeń w kostnicy, z zalegającymi na podłodze ciałami przy akompaniamencie spokojnej melodyjki z łagodnym wokalem, przywodzącej na myśl hipnotyzującą kołysankę.

Sequel „Hotelu śmierci” idealnie prezentuje się pod kątem klimatu i fabuły, ale troszkę traci na niezbyt oryginalnych scenach mordów, które w dodatku w większości przypadków mają miejsce poza kadrem i nudnawych bieganinach protagonistów w drugiej połowie seansu. Jako całość wypada na plus, choć trzeba przyznać, że siostry Soska nie wykorzystały w całości potencjału drzemiącego w schematycznym, acz jakże wciągającym scenariuszu. Pierwowzór w moim mniemaniu był lepszy, ale myślę, że wielbiciele slasherów mogą bezpiecznie sięgnąć po kontynuację, jeśli oczywiście nie oczekują rzezi na miarę jedynki.  

2 komentarze:

  1. Dla mnie to pozycja obowiązkowa. Wiem, że nie będzie lepsze od „jedynki” ale na pewno go zobaczę i to już niedługo.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak właśnie myślałam, że to będzie mało oryginalna część, ale mimo wszystko pozycja obowiązkowa dla fanów - tak jak napisał mój przedmówca :-)

    CAT
    http://catinthewell.pl/

    OdpowiedzUsuń