Do kostnicy, w której pracuje Amy zostaje przewiezione kilka ciał z hotelu
Blackwell, w tym morderca Jacob Goodnight. Dziewczyna decyduje się zostać na
nocną zmianę, aby pomóc patologowi, Sethowi, odwołując urodzinowe spotkanie z
przyjaciółmi. Jednak młodzi ludzie w porozumieniu z jej kierownikiem naprędce
organizują małe przyjęcie dla Amy w jej miejscu pracy. Zabawa zamienia się w
koszmar, kiedy Jacob wstaje z martwych, aby ukarać ich za grzechy.
„Hotel śmierci” Gregory’ego Darka z 2006 roku nie cieszył się wielką
popularnością wśród masowych odbiorców, ale za to zadowolił wielbicieli slasherów. Sequel sióstr Soska, Jen i
Sylvii zapewne jest kierowany do tej drugiej grupy odbiorców, choć realizacją
znacznie różni się od swojego pierwowzoru. Nakręcony specjalnie na potrzeby DVD
i Blu-ray dysponował większym budżetem od oryginału, który i tak nie pomógł w przebiciu
części pierwszej. Jak dotąd obejrzałam tylko jeden horror sióstr Soska,
zatytułowany „American Mary”. Jak widać w „See No Evil 2” reżyserki od tego
czasu nie poprawiły swojego stylu, ponieważ tutaj również druga połowa filmu
odrobinę kuleje.
Akcja „See No Evil 2” przenosi się z hotelu do kostnicy, w związku z czym
podejrzewam, że polscy tłumacze będą mieli problem z tytułem. W 2006 roku nie
zdecydowali się na dosłowne tłumaczenie, a druga część tej historii, oprócz retrospekcji,
z hotelem nie ma już nic wspólnego. W roli głównej zobaczymy Danielle Harris bardzo
związaną z kinem grozy od czasu swojego zjawiskowego debiutu w czwartej odsłonie
„Halloween”, która jako dziecko dysponowała o niebo lepszym warsztatem
aktorskim niż teraz. Harris wciela się w rolę młodej pracownicy kostnicy Amy,
która tej feralnej nocy, kiedy do budynku zostają przetransportowane ofiary i
sprawca rzezi w hotelu Blackwell, obchodzi urodziny. Po krótkim wstępie
wyjawiającym nam, że miejscowy młody patolog, Seth, po cichu podkochuje się w
Amy w kostnicy pojawiają się jej przyjaciele i brat, urządzając dziewczynie
przyjęcie urodzinowe. Po kolejnych rozterkach uczuciowych, uzewnętrzniających
się w relacji Amy i jej zaborczego, próbującego kierować jej karierą brata
przychodzi pora na właściwą akcję filmu, którą zapoczątkowuje nie kto inny, jak
sama Katherine Isabelle. Aktorka współpracowała już z siostrami Soska, przy „American
Mary”, gdzie mocno dość specyficzną rolę. Tutaj również wciela się w postać
lekkiej świruski, deklasując pozostałą obsadę. Jej celowo przesadzona mimika i
gestykulacja oraz prześmiewcza modulacja głosu wprowadzają w fabułę element
osobliwości, od którego nie sposób oderwać wzroku. Zafascynowana psychopatami
Tamara namawia swojego chłopaka do potajemnego odwiedzenia pomieszczenia, w
którym spoczywa Jacob Goodnight (w tej roli ponownie zobaczymy wrestlera,
Glenna „Kane’a” Jacobsa). Na miejscu ochoczo oddaje się makabrycznym wygłupom,
wchodząc na trupa i symulując stosunek płciowy. Następnie przekonuje chłopaka
do szybkiego seksu, w trakcie którego będzie miała w polu widzenia zwłoki Jacoba.
Jak można się tego spodziewać w pewnym momencie ciało mordercy „zniknie”, ale
nasi protagoniści nie będą mieli czasu na odwrót, ponieważ zaraz potem zgaśnie
światło. Scena, w trakcie której Tamara będzie co chwilę odpalać zapałki, aby
za którymś razem ukazać widzom wielką sylwetkę zabójcy z dziurą w oczodole
stojącą za plecami bohaterów jest dosyć pomysłowa. Aczkolwiek już chwilę
później Soska dają odbiorcom do zrozumienia, że poziom makabry nawet nie zbliży
się do „Hotelu śmierci”. Ich zamysł nie obejmował multum oryginalnych, krwawych
scen mordów, a więc bohaterowie najczęściej byli eliminowani poza kadrem. Moim
zdaniem takie podejście wprowadziło w drugą połowę seansu sporo monotonii.
Siostry Soska potrafią tworzyć specyficzne, lekko chore, acz nieepatujące
brudem klimaty, co pokazały również w „See No Evil 2”. Ciemna kolorystyka oraz nieskazitelnie
czyste korytarze, które świetnie kontrastowały z umiarkowaną rzezią urządzoną
przez Jacoba w pierwszej połowie seansu znacznie spotęgowały wrażenia, ale dalszych
partii filmu nie uratowały. Innymi słowy: Soska ciekawie zawiązały akcję, ale
później nie potrafiły w całości wykorzystać tego, co sobie wypracowały. I nie
mówię tutaj tylko o zaniedbaniu scen mordów, bo mimo wszystko znalazło się
kilka ciekawych ujęć (przytwierdzenie łańcuchami dziewczyny do drzwi, miażdżące
podcięcie gardła, czy końcowe rozprawienie się z mordercą), ale przede
wszystkim o denerwujących przestojach w trakcie bieganiny protagonistów po
budynku. W zamyśle miały one trzymać w napięciu, ale odrobinę za mocno je
rozwleczono, ażeby dać widzom szansę na dłuższe utrzymywanie większego poziomu
adrenaliny we krwi. Ale są też plusy. Najbardziej ukontentowały mnie
odniesienia do konwencji slasherów.
Osoby, które jej nie akceptują i/lub nie rozumieją zapewnie nie będą
zadowoleni, ale ja aż się uśmiechnęłam, kiedy pod wpływem paniki bohaterowie
zaczęli się rozdzielać, albo gdy wyszło na jaw, że Jacob zabarykadował drzwi
wyjściowe. Operatorzy zaraz potem skierowali kamery na okna, ostatecznie
obrazując widzom niskie IQ protagonistów. Dlaczego nie rozbili szyb nie
wiadomo, ale w końcu zrobił to jedyny myślący w tym gronie: morderca. Równie
mocno podobało mi się nielogiczne, ale za to altruistyczne szukanie się
nawzajem, kosztem zaniechania prób wydostania się z budynku.
Muszę przyznać, że jak na slasher
siostrom Soska udało się mnie zaskoczyć końcówką, depcząc konwencję tego nurtu
nieoczekiwanym zgonem. Sam finał jest już do przewidzenia, ale uwagę zwraca
epilog. Powolne ujęcia kilku pomieszczeń w kostnicy, z zalegającymi na podłodze
ciałami przy akompaniamencie spokojnej melodyjki z łagodnym wokalem,
przywodzącej na myśl hipnotyzującą kołysankę.
Dla mnie to pozycja obowiązkowa. Wiem, że nie będzie lepsze od „jedynki” ale na pewno go zobaczę i to już niedługo.
OdpowiedzUsuńTak właśnie myślałam, że to będzie mało oryginalna część, ale mimo wszystko pozycja obowiązkowa dla fanów - tak jak napisał mój przedmówca :-)
OdpowiedzUsuńCAT
http://catinthewell.pl/