Ian R. MacLeod jest brytyjskim pisarzem, często honorowanym prestiżowymi
nagrodami literackimi (World Fantasy Award, Hugo, Nebula, Locus). Jego
opowiadania, nowele i powieści w większości gatunkowo przynależą do science
fiction lub fantasy, ale autor garściami czerpie również z konwencji literatury
grozy, dramatu i kryminału. Takie eksperymentowanie z różnymi gatunkami
doskonale widać w znakomitej publikacji wydawnictwa MAG, w skład której wchodzi
powieść i siedem dłuższych opowiadań MacLeoda.
„Jeżeli przyjrzeć
się nam z bliska, jesteśmy ledwie konkretni; jesteśmy zaledwie energiami i
cząsteczkami, które nie mają nawet swego miejsca w czasie i przestrzeni. Gdyby
zbyt intensywnie przyjrzeć się światu, dmuchnąć na niego ze złej strony, mógłby
się rozpaść. Wybuchnąć.”
W krótkich
formach literackich MacLeod doszedł do perfekcji w tworzeniu mniej lub bardziej
dosłownych fantastycznych światów, w których przyszło żyć zagubionym,
szukającym swojego miejsca bohaterom. Operując wręcz magicznym stylem MacLeod
nie tylko snuje hipnotyzujące historie, ale również w podtekstach artykułuje
ważne, zmuszające do myślenia prawdy.
„Tchorost” to opowieść o przemijaniu osadzona na planecie w
odległej od naszej galaktyce, wyłączając dwie osoby, zamieszkiwanej wyłącznie
przez płeć żeńską. Największą siłą tej historii jest odwrócenie znanej nam
sytuacji – przedstawienie heteroseksualizmu, jako anomalii i aprobowanie
jedynie stosunków homoseksualnych, jako coś naturalnego, wpisanego w
długowieczną tradycję mieszkańców tej malowniczej, acz dziwacznej planety.
„Gołoledź” to metafora życia po śmierci, w którym zmarli zamieniają
się w skrzydlate, prawdziwie wolne stworzenia. Historia jednostki usilnie
pragnącej dołączyć do zmarłych bliskich, która z czasem odnajduje sens życia.
Melancholia przeplata się tutaj z prawdziwie szokującymi motywami – akt nekrofilski i zapłodnienie trupa kobiety.
„Fatalna lalunia” szczególny nacisk kładzie na
wnikliwe obserwacje koszmarów wojny, niszczących przesądów i wierze, która
przekuwa się w rzeczywistość.
W „Południowej sadzawce” MacLeod
skonfrontował czytelników z oryginalnym procesem poszukiwania natchnienia, z
nęcącą nicością, która paradoksalnie uświadamia głównemu bohaterowi sens życia.
W „Nowym spojrzeniu na równanie Drake’a” szczególnie
rzuca się w oczy problematyka braku akceptacji dla własnego ciała i sile
marzeń, która każe podążać w dawno obranym kierunku, nawet pomimo braku
zrozumienia społeczeństwa.
Wtłoczona w bajkową
narrację „Isabel od jesieni” jest
osadzona w takim samym uniwersum, co „Tchorost”, aczkolwiek mniejszy nacisk
kładzie na fabułę, skupiając się głównie na opisach uczuć i krajobrazów, przez
co moim zdaniem nie udaje jej się zrównać z wysokim poziomem pozostałych tekstów.
W „Wyspach lata” dzięki MacLeodowi widzimy
paralelę pomiędzy homoseksualistami i Żydami (szczególnie w kwestiach braku
akceptacji społeczeństwa dla tych dwóch grup). Poza tym autor sporo miejsca
poświęca spisanym z wielką wrażliwością obserwacjom destrukcyjnych aspektów
wojny i cynicznej ocenie tzw. brudnej polityki, nastawionej tylko i wyłącznie
na zysk i władzę, bez jakiegokolwiek szacunku dla wyborców.
Po tej smacznej
przystawce, złożonej z siedmiu długich opowiadań przychodzi pora na danie
główne, czyli prawdziwie elektryzującą powieść, ostatecznie udowadniającą
geniusz Iana R. MacLeoda. Akcję „Obudź się i śnij” osadzono w alternatywnym roku 1940 w Hollywood. Zwyczajna kinematografia odeszła w
zapomnienie, po wynalezieniu tak zwanych emotyków, które dzięki polu Bechmeira
mogą generować nie tylko obraz i dźwięk, ale również uczucia wtłaczane
bezpośrednio do umysłu widza. Były aktor Clark Gable, obecnie nielicencjonowany
prywatny detektyw dostaje zlecenie od żony scenarzysty Daniela Lamotte’a, April.
Przez jeden dzień ma podszywać się pod jej ponoć przebywającego obecnie w zakładzie
psychiatrycznym męża, w celu podpisania kontraktu na nowy emotyk. Po wykonaniu zadania
Clark odkrywa, że padł ofiarą szeroko zakrojonego spisku, którego istotę stara
się rozwikłać wraz z dziennikarką Barbarą Eshel.
„Do tej pory
myślałam, że dobry pisarz powinien opierać się na rzeczywistości. Teraz jednak
rozumiem, że rzeczywistość jest iluzją. Skoro można dotknąć tego, co ludzie
myślą, albo jeszcze lepiej, skoro można sięgnąć aż do ich snów, to prawda nie
ma już żadnego znaczenia. […] O ile oczywiście coś takiego jak prawda w ogóle
jeszcze istnieje.”
„Obudź się i śnij”
w 2011 roku uhonorowano Sidewise Award for Alternate History. W mojej ocenie
MacLeod całkowicie zasłużył sobie na to wyróżnienie, choćby z powodu łatwości,
z jaką udało mu się na czas lektury zatrzeć w mojej pamięci obraz prawdziwych
lat 40-tych. Jego rzeczywistość jest zdominowana przez nowoczesną technologię
filmową – fantastyczne, jakże pomysłowe urządzenie, pozwalające wtłaczać w
umysły widzów uczucia targające aktorami. Rozkwit tej technologii w Hollywood
zaprzepaściło kariery wielu dobrze zapowiadających się aktorów, niebędących w
stanie dostosować się do nowych wymagań ich profesji. Do tego grona należy
Clark Gable, który przez pole Bechmeira musiał odnaleźć się w nowym zawodzie.
Padło na nielicencjonowanego prywatnego detektywa, zajmującego się głównie
demaskowaniem romansów. Nowe zadanie, zlecone przez April Lamotte pozwoli mu
wykorzystać swój wrodzony aktorski talent, ale też postawi go w obliczu
śmiertelnego zagrożenia. „Obudź się i śnij” najsilniej trzyma się stylistyki
noir. Niejednoznaczny główny bohater, który choć daje się lubić nie wzdraga się
przed niemoralnymi posunięciami w pogoni za zarobkiem. Obraz błyszczącego z
zewnątrz Hollywood, który w rzeczywistości wysysa z ludzi wszelkie pozytywne
cechy, pozostawiając puste skorupy gotowe dosłownie na wszystko, żeby tylko pozostać
w blasku fleszy. Zdeprawowany, zakłamany światek filmowy, w którym zapomniano
już, czym jest prawda – liczą się tylko pozory, eliminowanie zawodowych
konkurentów i fałszywe deklaracje tolerancji dla różnych ras i wyznań. Właśnie
w takich realiach Gable’owi przyszło prowadzić swoją największą sprawą, w
której kluczową rolę odgrywa pole Bechmeira, uzależniające spragnioną
mocniejszych wrażeń publikę. Oprócz wnikliwych obserwacji zepsutego Hollywoodu,
posiłkowania się elementami literatury science fiction podczas przybliżania
czytelnikom specyfiki emotyków i oczywiście zimnej stylistyki noir MacLeod
miejscami ociera się również o czystą grozę. Uosabia ją komplikujący nieco
śledztwo tajemniczy cień prześladujący Clarka, którego każdorazową
materializację autor przeprowadził z poszanowaniem mrocznego nastroju i z wolna
gęstniejącego napięcia. Dziwny splot trudnych do wyjaśnienia wydarzeń szybko
uświadamia Clarkowi, że zagraża mu nie tylko nadnaturalna zjawa, uparcie
obserwująca jego poczynania, ale również istoty z krwi i kości, które z
jakiegoś powodu na przestrzeni wielu lat eliminowali gwiazdy Hollywoodu.
Podszywając się pod znanego scenarzystę emotyków, Daniela Lamotte’a, Gable
podejmuje się skomplikowanego śledztwa, w którym stawką jest jego życie.
Nadrzędną siłą wątków stricte kryminalnych jest niemożność połączenia
wszystkich tropów w jedną sensowną całość. Czytelnik razem z głównym bohaterem „błądzi
we mgle”, przyswajając sobie nowe fakty, ale podobnie jak on nijak nie potrafiąc
ich do siebie dopasować. Mało, który pisarz potrafi z taką lekkością zwodzić
czytelnika równocześnie wręcz obsesyjnie dbając o wszelkie zasady budowania
suspensu, aż do jakże zaskakującej, o dziwo, spajającej wszystko w sensowną
całość końcówki.
„Obudź się i śnij”
to nietuzinkowa, wysublimowana powieść, znacząco wyróżniająca się zarówno na
tle literackich kryminałów, jak i powieści science fiction. Już sam pomysł na
fabułę udowadnia, że wyobraźnia MacLeoda nie zna granic, a jej pełen zwrotów
akcji, zagadkowy rozwój można przyrównać jedynie do kunsztu Alfreda Hitchcocka –
zestawienie geniuszu tego brytyjskiego pisarza z innymi artystami byłoby
bezcelowe, bowiem oddziela ich niezgłębiona przepaść. Ta powieść to prawdziwa
perła literatury, a siedem opowiadań również zamieszczonych w tym zbiorze dodatkowo
udowadniają, że twórczość Iana R. MacLeoda ma różne oblicza, w których każdy
czytelnik zapewne odnajdzie coś dla siebie.
Za książkę bardzo
dziękuję wydawnictwu
Szkoda, że Uczta Wyobraźni się kończy (podobno), bo dają świetne ksiażki. Na razie czytam "Brasyl" McDonalda, bo wydali jakoś podobnie, "Obudź się i śnij" też mam w planach
OdpowiedzUsuńChyba się kończy, niestety. Wydawnictwo opublikowało na forum zapowiedzi do wakacji (kopiuję poniżej) i nic mi tam nie pasuje do Uczty Wyobraźni (choć mogę się mylić). Martwi mnie też brak "Ksiąg Krwi" Barkera. W tamtym roku wydawnictwo wspominało, że wypuści nowe wydanie - cóż, może w drugiej połowie roku...
UsuńZapowiedzi wydawnictwa MAG:
Marzec
Joe Abercrombie Ostrze
Susanna Clarke Damy z Grace Adieu
Brent Weeks Droga cienia
Kwiecień
Neil Gaiman Drażliwe tematy: Krótkie formy i punkty zapalne
Brent Weeks Na krawędzi cienia
John Brunner Wszyscy na Zanzibarze (Artefakty)
William Gibson Trylogia ciągu (Artefakty)
Sheri Tepper Trawa (Artefakty)
Maj
Amy Tintera Restart
Brent Weeks Poza cieniem
Dan Simmons Ilion
Christopher Priest Rozłąka (UW)
Czerwiec
Cordwainer Smith Nostrilia/Rediscovery of Man (Artefakty)
Walter Tevis Przedrzeźniacz (Artefakty)
Robin Hobb Misja błazna
Siergiej Łukjanianko Szósty patrol
Rachel Hartman Shadow scale
Źródło: http://forum.mag.com.pl/viewtopic.php?f=4&t=4095&start=150
Właśnie teraz nową serią będą Artefakty, też zaprezentowano już pierwsze okładki. I też zapewne będzie to dobra seria, bo chociażby takie nowe wydanie Gibsona to coś, na co mam chrapkę, ale to już zupełnie co innego mimo wszystko
UsuńKurczę, to może być naprawdę dobre...
OdpowiedzUsuńMnie trochę nie podeszło. Niedługo mam zamiar czytać "Lagunę".
OdpowiedzUsuń