wtorek, 2 czerwca 2015

Joseph Sheridan Le Fanu „W ciemnym zwierciadle”


Po raz pierwszy wydany w 1872 roku zbiór pięciu opowiadań irlandzkiego pisarza, Josepha Sheridana Le Fanu, który znacząco przyczynił się do rozwoju literatury gotyckiej (choć pisywał również kryminały). Już w epoce wiktoriańskiej twórczość Le Fanu cieszyła się dużym uznaniem. Głównie dzięki rzadkiej zdolności autora do budowania na kartach swoich powieści i opowiadań atmosfery niesamowitości oraz pozostawiania miejsca na wieloraką interpretację fabuł, czym Le Fanu udowadniał, że granica między zjawiskami nadprzyrodzonymi a chorobami psychicznymi często się zaciera, i że oba te warianty mogą być tak samo przerażające. „W ciemnym zwierciadle” po raz pierwszy opublikowano rok przed śmiercią Le Fanu. Dzisiaj zbiorek znajduje się w ścisłej czołówce literatury gotyckiej. Wydawnictwo Zysk i S-ka poważnie podeszło do kunsztu Josepha Sheridana Le Fanu, prezentując polskim czytelnikom znakomicie przełożone przez Mirę Czarnecką wydanie w twardej oprawie i w bardzo przystępnej cenie.

Pięć opowieści Le Fanu łączy wątek publikacji akt zgromadzonych przez doktora Martina Hesseliusa, który za życia badał szczególnie interesujące przypadki chorób psychicznych, które mogły również wskazywać na ingerencję sił nadprzyrodzonych w znaną nam rzeczywistość. Po śmierci doktora Hesseliusa jego uczeń wybiera spośród pokaźnej dokumentacji pięć w jego mniemaniu najciekawszych relacji i publikuje na użytek szerokiego grona czytelników. Co więcej Le Fanu znacząco komplikuje narrację wtłaczaniem w każde dziełko opowieści jego bohaterów, co w połączeniu z wątkiem akt doktora Hesseliusa każe zaklasyfikować ten zbiór do typu książki szkatułkowej (fabuła składa się z kilku różnych opowieści, które zgrabnie łączą się nie w jedną, a w kilka spójnych całości). Każdy tekst opatrzono krótkim prologiem, w którym uczeń Hesseliusa wyjaśnia, dlaczego z przepastnych akt doktora wyłowił tę konkretną relację, ale nie narzucając czytelnikom swojej własnej interpretacji danego przypadku. Aluzje do choroby psychicznej oczywiście się pojawiają, ale nie w sposób jednoznaczny, kategoryczny, niedopuszczający innej ścieżki interpretacyjnej. W ten sposób Le Fanu zmusza odbiorców swojej prozy do dojrzenia i indywidualnej oceny drugiego dna przynajmniej trzech z pięciu zamieszczonych w niniejszym zbiorku historii.

„Doznawałam niepojętego i gwałtownego podniecenia, które było przyjemne, ale od czasu do czasu mieszało się z niejasnym poczuciem strachu i obrzydzenia. Nie miałam żadnych konkretnych myśli o niej, gdy te sceny trwały, ale byłam świadoma miłości przeradzającej się w adorację, a także odrazy.”

Niedawna premiera filmu pt. „Klątwa Styrii” z Julią Pietruchą w jednej z głównych ról pewnie najsilniej zachęci odbiorców tej produkcji do zapoznania się z omawianym zbiorem, choćby po to, aby poznać pierwowzór tego obrazu. Ja również największy apetyt miałam na uświetniającą „W ciemnym zwierciadle”, „Carmillę” dzisiaj w wielu kręgach uważaną za jedno z najważniejszych dokonań w gatunku literatury wampirycznej. Opowiadanie rzekomo zainspirowało Brama Stokera do napisania swojego opus magnum pt. „Dracula”, ale też natchnęło filmowców do rozpropagowania w kinie grozy nurtu lesbijskiego wampiryzmu. W XX wieku powstało również wiele adaptacji i wariacji „Carmilli”, a do najpopularniejszych należą „… i umrzeć z rozkoszy” (1960) oraz „Wampiryczni kochankowie” (1970). Najnowsza filmowa wersja „Carmilli” obrazuje gotycką historię Le Fanu w klimacie rodem z dark fantasy i udowadnia jej ponadczasowość. Powrót do słowiańskich korzeni wampiryzmu na kartach książki Le Fanu był dla mnie doprawdy wielkim przeżyciem. Gotycki węgierski zamek na odludnych terenach Styrii i tajemniczy gość nastoletniej Laury oraz jej ojca, którego obecność sprowadza na tutejsze społeczeństwo osobliwą zarazę. Młode dziewczęta z wioski nawiedza nocą jakiś upiór, który zatapia kły na ich „piersi, tuż pod gardłem, w okolicy szyi”. Kilka dni później po osobliwej chorobie, objawiającej się apatią i ciągłym zmęczeniem ofiary tajemniczego upiora umierają. Owe wydarzenia zbiegają się w czasie z przyjęciem w swoje progi przez Laurę i jej ojca pięknej młodej dziewczyny, Carmilli, która poddaje się dziwnym zwyczajom. Na noc zamyka na klucz drzwi do swojego pokoju, czasami na wzmiankę o religii, czy własnej przeszłości wpada w histerię oraz czuje dziwny pociąg do swojej nowej przyjaciółki, Laury, notabene odwzajemniony. Le Fanu nie poprzestaje na aluzjach do relacji homoseksualnej – opisuje ją bardzo jednoznacznie, nie szczędząc takich szczegółów, jak żarliwe pocałunki, czułe przytulanie i narastające podniecenie Laury. Badacze literatury podkreślali, że Le Fanu między innymi tym dziełem znacząco wyprzedził swoją konserwatywną, pruderyjną epokę, szokując ówczesnych czytelników kontrowersyjnym wątkiem lesbijskim. I mieli rację, bo nie można mieć żadnych wątpliwości, co do właściwej natury „przyjaźni” głównych bohaterek. Ale to nie owa odwaga urzekła mnie w tym opowiadaniu najbardziej tylko gęsta atmosfera gotyckiej podskórnej grozy, która narasta z każdą przeczytaną stronicą. Podobnie, jak „Dracula” Brama Stokera „Carmilla” przeniosła mnie do czasów, w których wampira kreowano na prawdziwego, łaknącego ludzkiej krwi potwora zafascynowanego ideą zgonu z miłości - skłonienia szczególnie upatrzonej ofiary do „rzucenia się w objęcia śmierci” dla ukochanej osoby. Le Fanu tym nietuzinkowym utworem pokazał, że nadal jest jednym z czołowych twórców literatury gotyckiej i jednym z niewielu artystów rozumiejącym i potrafiącym przelać na karty książki istotę wampiryzmu, obecnie tak karygodnie profanowaną.

Trzy opowiadania zamieszczone w niniejszym zbiorze bazują na podobnych pomysłach, ale pomimo tego każde z nich ma w sobie jakiś niezaprzeczalny, trudno uchwytny urok. Le Fanu najsilniej podkreślił w nich niejednoznaczność interpretacyjną. Dwutorowość analizy ich fabuł zasadza się na wątku nadprzyrodzonym bądź chorobie psychicznej. „Zielona herbata” traktuje o wielebnym Jenningsie, który jest prześladowany przez widmową, złośliwą małpę dostrzeganą jedynie przez niego. Upiór próbuje nakłonić go do popełnienia strasznych rzeczy, co w jednej z interpretacji może być rozpatrywane, jako kolejna wariacja na temat biblijnego motywu kuszenia przez Szatana.
Do motywu biblijnego może odnosić się również opowiadanie zatytułowane „Sędzia Harbottle”. Ta jakże wciągająca, acz zdecydowanie za krótka opowieść skupia się na tytułowym nieprzejednanym epikurejczyku nadużywającym swojej pozycji w Cywilnym Sądzie Powszechnym. Znany z nieprzykładania większej wagi do XIX-wiecznych tematów tabu Le Fanu uatrakcyjnia tę historię wątkiem romansu sędziego ze swoją gosposią, pozostającą w związku małżeńskim ze skazanym na karę śmierci fałszerzem. Autor w znakomitym, dezorientującym stylu miesza w tym utworze fikcję z rzeczywistością, urzekając czytelnika wręcz hipnotyzującą, oniryczną aurą wszelkiej niesamowitości, która dotyka motywu Sądu Ostatecznego, ale w tożsamym dla pióra Le Fanu niejednoznacznym stylu.
Trzecie opowiadanie, „Prześladowca”, najsilniej uwypuklające dwutorowość interpretacyjną traktuje o byłym kapitanie statku „Dolphin”, Jamesie Bartonie, który po zejściu na ląd jest prześladowany przez „małego człowieczka w płaszczu wojskowym z czerwoną kamizelką i w czapce”, ale w przeciwieństwie do wielebnego Jenningsa z „Zielonej herbaty” inni ludzie również mogą go zobaczyć. Choć tajemniczy człowieczek nie wyjaśnia Bartonowi wprost, dlaczego za nim chodzi łatwo można się domyślić, że prześladowca symbolizuje Śmierć. Z czasem jego zaszczuta ofiara zaczyna wykazywać objawy agorafobii – zamyka się w domu swojej narzeczonej, ufając, że w taki sposób oszuka przeznaczenie. Le Fanu z rzadko spotykanym wyczuciem klimatu i psychologii oddał w tym utworze istotę stalkingu, który całkowicie niszczy życie ofiary osobliwego prześladowcy i duszącą, paranoiczną aurę zaszczucia.

Zbiór uświetnia jeszcze jedno, całkowicie odmienne, bo bardziej kryminalne opowiadanie. Najdłuższe dzieło zatytułowane „Pokój w gospodzie Le Dragon Volant” skupia się na losach młodego Richarda Becketta, który w drodze do Paryża poznaje piękną, zniewoloną przez męża hrabinę de Saint Alyre, zakrywającą twarz czarną woalką. Młodzik z miejsca się w niej zakochuje i kiedy wreszcie dociera do miasta postanawia zrobić wszystko, aby zdobyć jej serce. Le Fanu jedynie w tym opowiadaniu troszkę przedobrzył, zanadto rozbudowując wątki romantyczne, które szczególnie na początku nieco przykryły napięcie. Delikatna groza pojawia się dopiero po dotarciu Becketta do Paryża, gdzie zatrzymał się w owianym złą sławą pokoju w gospodzie Le Dragon Volant, w którym w przeszłości w niewyjaśnionych okolicznościach znikali ludzie. Jednak pomimo tych odniesień do niesamowitość łatwo można się domyślić, że owe opowiadanie gatunkowo będzie przynależeć do kryminału aniżeli horroru UWAGA SPOILER i to takiego w stylu noir, z femme fatale i spiskiem zakrojonym na szeroką skalę, co w finale pomimo wcześniejszych licznych przestojów w akcji wyniesie ten utwór na prawdziwe wyżyny literatury kryminalnej w starym, surowym stylu KONIEC SPOILERA. Pozory mogą mylić, co Le Fanu dobitnie wyraził w tym utworze, nagradzając cierpliwych czytelników mocnym finalnym uderzeniem, spychającym wątki romantyczne i horrorrowe na dalszy plan i w znakomitej formie uwypuklając inne, jakże interesujące aspekty tej opowieści. Nie jest to horror, ale to wcale nie oznacza, że „Pokój w gospodzie Le Dragon Volant” nie zasługuje na uwagę nawet wielbicieli literatury grozy, o fanach doskonale skonstruowanych intryg kryminalnych już nie wspominając.

Życzyłabym sobie, żeby polscy wydawcy publikowali więcej takich ponadczasowych perełek literatury grozy, bo mało jest współczesnych dzieł, które mogłyby równać się z geniuszem takich XIX-wiecznych pionierów gatunku, jak na przykład Joseph Sheridan Le Fanu, przez wielu stawiany na równi z Edgarem Allanem Poe i Bramem Stokerem. Wszystkim poszukiwaczom doskonale napisanych utworów gotyckich gorąco polecam ten znakomity zbiór, a do wydawców apel: proszę więcej takiej żelaznej klasyki literatury grozy na naszym rynku!

Za książkę bardzo dziękuję wydawnictwu

4 komentarze:

  1. dobrze się składa, ponieważ teraz poszukuję coś z gatunku literatury gotyckiej. Tym bardziej zachęca mnie do tej pozycji fakt, iż książka ma bardzo ciekawą tematykę. Nie pozostaje mi nic innego jak ją najszybciej zdobyć i przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapowiada się wspaniała literacka uczta! Koniecznie muszę sięgnąć po ten zbiór, bo wydaje się niesamowity.

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetna recenzja, moje uznanie za dokładność i rzetelność. Z jednym się nie zgodzę. W pierwszych trzech tekstach mamy do czynienia nie z dwu – lecz „trzytorowością”. Pisze o tym zresztą sam Hesselius „spośród tych, którzy są poddawani nadnaturalnym wpływom, niektórzy są po prostu wizjonerami, a iluzje na które się skarżą są wytworem ich chorego umysłu (...). Inni są bez wątpienie prześladowani przez (…) istoty duchowe. Jeszcze inni zawdzięczają swoje cierpienia mieszanemu stanowi”. Czyli bohaterowie pierwszych trzech tekstów są:
    1. zdrowi na umyśle, lecz padają ofiarą interwencji sił nie z tego świata
    2. obłąkani
    3. obłąkani, lecz obłęd „otwiera” ich umysły na działanie „istot duchowych”

    Le Fanu dość sprytnie rozrzuca po teście wskazówki dla czytelnika, dzięki którym możemy zorientować się, który z protagonistów opowiadania pod jaka kategorię podpada.
    Książka majstersztyk. Uwielbiam tego pisarza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O dziękuję! Umknęło mi to, albo co równie prawdopodobne nie zrozumiałam należycie. To wychodzi na to, że zbiorek "W ciemnym zwierciadle" jest jeszcze bardziej złożony niż myślałam. Kto wie, czy przy ponownej lekturze nie rzucą mi się w oczy jeszcze jakieś niuanse, które zmienią moje spojrzenie na zamieszczone w nim opowiadania.
      Masz rację, proza Le Fanu jest doprawdy nietuzinkowa - pod majstersztyk na pewno podpada.

      Usuń