Po raz pierwszy wydany w 1872 roku zbiór pięciu opowiadań irlandzkiego
pisarza, Josepha Sheridana Le Fanu, który znacząco przyczynił się do rozwoju
literatury gotyckiej (choć pisywał również kryminały). Już w epoce
wiktoriańskiej twórczość Le Fanu cieszyła się dużym uznaniem. Głównie dzięki
rzadkiej zdolności autora do budowania na kartach swoich powieści i opowiadań
atmosfery niesamowitości oraz pozostawiania miejsca na wieloraką interpretację
fabuł, czym Le Fanu udowadniał, że granica między zjawiskami nadprzyrodzonymi a
chorobami psychicznymi często się zaciera, i że oba te warianty mogą być tak
samo przerażające. „W ciemnym zwierciadle” po raz pierwszy opublikowano rok
przed śmiercią Le Fanu. Dzisiaj zbiorek znajduje się w ścisłej czołówce
literatury gotyckiej. Wydawnictwo Zysk i S-ka poważnie podeszło do kunsztu
Josepha Sheridana Le Fanu, prezentując polskim czytelnikom znakomicie przełożone
przez Mirę Czarnecką wydanie w twardej oprawie i w bardzo przystępnej cenie.
Pięć opowieści Le Fanu łączy wątek publikacji akt zgromadzonych przez
doktora Martina Hesseliusa, który za życia badał szczególnie interesujące
przypadki chorób psychicznych, które mogły również wskazywać na ingerencję sił
nadprzyrodzonych w znaną nam rzeczywistość. Po śmierci doktora Hesseliusa jego
uczeń wybiera spośród pokaźnej dokumentacji pięć w jego mniemaniu
najciekawszych relacji i publikuje na użytek szerokiego grona czytelników. Co
więcej Le Fanu znacząco komplikuje narrację wtłaczaniem w każde dziełko
opowieści jego bohaterów, co w połączeniu z wątkiem akt doktora Hesseliusa każe
zaklasyfikować ten zbiór do typu książki szkatułkowej (fabuła składa się z
kilku różnych opowieści, które zgrabnie łączą się nie w jedną, a w kilka spójnych
całości). Każdy tekst opatrzono krótkim prologiem, w którym uczeń Hesseliusa
wyjaśnia, dlaczego z przepastnych akt doktora wyłowił tę konkretną relację, ale
nie narzucając czytelnikom swojej własnej interpretacji danego przypadku.
Aluzje do choroby psychicznej oczywiście się pojawiają, ale nie w sposób
jednoznaczny, kategoryczny, niedopuszczający innej ścieżki interpretacyjnej. W
ten sposób Le Fanu zmusza odbiorców swojej prozy do dojrzenia i indywidualnej
oceny drugiego dna przynajmniej trzech z pięciu zamieszczonych w niniejszym
zbiorku historii.
„Doznawałam
niepojętego i gwałtownego podniecenia, które było przyjemne, ale od czasu do
czasu mieszało się z niejasnym poczuciem strachu i obrzydzenia. Nie miałam
żadnych konkretnych myśli o niej, gdy te sceny trwały, ale byłam świadoma
miłości przeradzającej się w adorację, a także odrazy.”
Niedawna premiera filmu pt. „Klątwa Styrii” z Julią Pietruchą w jednej z
głównych ról pewnie najsilniej zachęci odbiorców tej produkcji do zapoznania
się z omawianym zbiorem, choćby po to, aby poznać pierwowzór tego obrazu. Ja
również największy apetyt miałam na uświetniającą „W ciemnym zwierciadle”, „Carmillę” dzisiaj w wielu kręgach
uważaną za jedno z najważniejszych dokonań w gatunku literatury wampirycznej.
Opowiadanie rzekomo zainspirowało Brama Stokera do napisania swojego opus magnum pt. „Dracula”, ale też
natchnęło filmowców do rozpropagowania w kinie grozy nurtu lesbijskiego
wampiryzmu. W XX wieku powstało również wiele adaptacji i wariacji „Carmilli”,
a do najpopularniejszych należą „… i umrzeć z rozkoszy” (1960) oraz „Wampiryczni
kochankowie” (1970). Najnowsza filmowa wersja „Carmilli” obrazuje gotycką
historię Le Fanu w klimacie rodem z dark
fantasy i udowadnia jej ponadczasowość. Powrót do słowiańskich korzeni
wampiryzmu na kartach książki Le Fanu był dla mnie doprawdy wielkim przeżyciem.
Gotycki węgierski zamek na odludnych terenach Styrii i tajemniczy gość nastoletniej
Laury oraz jej ojca, którego obecność sprowadza na tutejsze społeczeństwo
osobliwą zarazę. Młode dziewczęta z wioski nawiedza nocą jakiś upiór, który
zatapia kły na ich „piersi, tuż pod gardłem, w okolicy szyi”. Kilka dni później
po osobliwej chorobie, objawiającej się apatią i ciągłym zmęczeniem ofiary
tajemniczego upiora umierają. Owe wydarzenia zbiegają się w czasie z przyjęciem
w swoje progi przez Laurę i jej ojca pięknej młodej dziewczyny, Carmilli, która
poddaje się dziwnym zwyczajom. Na noc zamyka na klucz drzwi do swojego pokoju, czasami
na wzmiankę o religii, czy własnej przeszłości wpada w histerię oraz czuje
dziwny pociąg do swojej nowej przyjaciółki, Laury, notabene odwzajemniony. Le
Fanu nie poprzestaje na aluzjach do relacji homoseksualnej – opisuje ją bardzo
jednoznacznie, nie szczędząc takich szczegółów, jak żarliwe pocałunki, czułe
przytulanie i narastające podniecenie Laury. Badacze literatury podkreślali, że
Le Fanu między innymi tym dziełem znacząco wyprzedził swoją konserwatywną,
pruderyjną epokę, szokując ówczesnych czytelników kontrowersyjnym wątkiem
lesbijskim. I mieli rację, bo nie można mieć żadnych wątpliwości, co do
właściwej natury „przyjaźni” głównych bohaterek. Ale to nie owa odwaga urzekła
mnie w tym opowiadaniu najbardziej tylko gęsta atmosfera gotyckiej podskórnej
grozy, która narasta z każdą przeczytaną stronicą. Podobnie, jak „Dracula”
Brama Stokera „Carmilla” przeniosła mnie do czasów, w których wampira kreowano
na prawdziwego, łaknącego ludzkiej krwi potwora zafascynowanego ideą zgonu z
miłości - skłonienia szczególnie upatrzonej ofiary do „rzucenia się w objęcia
śmierci” dla ukochanej osoby. Le Fanu tym nietuzinkowym utworem pokazał, że
nadal jest jednym z czołowych twórców literatury gotyckiej i jednym z niewielu
artystów rozumiejącym i potrafiącym przelać na karty książki istotę wampiryzmu,
obecnie tak karygodnie profanowaną.
Trzy opowiadania
zamieszczone w niniejszym zbiorze bazują na podobnych pomysłach, ale pomimo tego
każde z nich ma w sobie jakiś niezaprzeczalny, trudno uchwytny urok. Le Fanu
najsilniej podkreślił w nich niejednoznaczność interpretacyjną. Dwutorowość
analizy ich fabuł zasadza się na wątku nadprzyrodzonym bądź chorobie
psychicznej. „Zielona herbata”
traktuje o wielebnym Jenningsie, który jest prześladowany przez widmową,
złośliwą małpę dostrzeganą jedynie przez niego. Upiór próbuje nakłonić go do popełnienia
strasznych rzeczy, co w jednej z interpretacji może być rozpatrywane, jako kolejna
wariacja na temat biblijnego motywu kuszenia przez Szatana.
Do motywu
biblijnego może odnosić się również opowiadanie zatytułowane „Sędzia Harbottle”. Ta jakże
wciągająca, acz zdecydowanie za krótka opowieść skupia się na tytułowym
nieprzejednanym epikurejczyku nadużywającym swojej pozycji w Cywilnym Sądzie
Powszechnym. Znany z nieprzykładania większej wagi do XIX-wiecznych tematów
tabu Le Fanu uatrakcyjnia tę historię wątkiem romansu sędziego ze swoją
gosposią, pozostającą w związku małżeńskim ze skazanym na karę śmierci
fałszerzem. Autor w znakomitym, dezorientującym stylu miesza w tym utworze fikcję
z rzeczywistością, urzekając czytelnika wręcz hipnotyzującą, oniryczną aurą wszelkiej
niesamowitości, która dotyka motywu Sądu Ostatecznego, ale w tożsamym dla pióra
Le Fanu niejednoznacznym stylu.
Trzecie
opowiadanie, „Prześladowca”,
najsilniej uwypuklające dwutorowość interpretacyjną traktuje o byłym kapitanie
statku „Dolphin”, Jamesie Bartonie, który po zejściu na ląd jest prześladowany
przez „małego człowieczka w płaszczu wojskowym z czerwoną kamizelką i w czapce”,
ale w przeciwieństwie do wielebnego Jenningsa z „Zielonej herbaty” inni ludzie
również mogą go zobaczyć. Choć tajemniczy człowieczek nie wyjaśnia Bartonowi wprost,
dlaczego za nim chodzi łatwo można się domyślić, że prześladowca symbolizuje
Śmierć. Z czasem jego zaszczuta ofiara zaczyna wykazywać objawy agorafobii –
zamyka się w domu swojej narzeczonej, ufając, że w taki sposób oszuka
przeznaczenie. Le Fanu z rzadko spotykanym wyczuciem klimatu i psychologii
oddał w tym utworze istotę stalkingu, który całkowicie niszczy życie ofiary
osobliwego prześladowcy i duszącą, paranoiczną aurę zaszczucia.
Zbiór uświetnia
jeszcze jedno, całkowicie odmienne, bo bardziej kryminalne opowiadanie.
Najdłuższe dzieło zatytułowane „Pokój w gospodzie Le Dragon Volant” skupia się
na losach młodego Richarda Becketta, który w drodze do Paryża poznaje piękną,
zniewoloną przez męża hrabinę de Saint Alyre, zakrywającą twarz czarną woalką.
Młodzik z miejsca się w niej zakochuje i kiedy wreszcie dociera do miasta
postanawia zrobić wszystko, aby zdobyć jej serce. Le Fanu jedynie w tym
opowiadaniu troszkę przedobrzył, zanadto rozbudowując wątki romantyczne, które
szczególnie na początku nieco przykryły napięcie. Delikatna groza pojawia się
dopiero po dotarciu Becketta do Paryża, gdzie zatrzymał się w owianym złą sławą
pokoju w gospodzie Le Dragon Volant, w którym w przeszłości w niewyjaśnionych
okolicznościach znikali ludzie. Jednak pomimo tych odniesień do niesamowitość
łatwo można się domyślić, że owe opowiadanie gatunkowo będzie przynależeć do
kryminału aniżeli horroru UWAGA SPOILER
i to takiego w stylu noir, z femme fatale i spiskiem zakrojonym na
szeroką skalę, co w finale pomimo wcześniejszych licznych przestojów w akcji
wyniesie ten utwór na prawdziwe wyżyny literatury kryminalnej w starym, surowym
stylu KONIEC SPOILERA. Pozory mogą
mylić, co Le Fanu dobitnie wyraził w tym utworze, nagradzając cierpliwych
czytelników mocnym finalnym uderzeniem, spychającym wątki romantyczne i
horrorrowe na dalszy plan i w znakomitej formie uwypuklając inne, jakże
interesujące aspekty tej opowieści. Nie jest to horror, ale to wcale nie
oznacza, że „Pokój w gospodzie Le Dragon Volant” nie zasługuje na uwagę nawet
wielbicieli literatury grozy, o fanach doskonale skonstruowanych intryg
kryminalnych już nie wspominając.
Życzyłabym sobie,
żeby polscy wydawcy publikowali więcej takich ponadczasowych perełek literatury
grozy, bo mało jest współczesnych dzieł, które mogłyby równać się z geniuszem
takich XIX-wiecznych pionierów gatunku, jak na przykład Joseph Sheridan Le
Fanu, przez wielu stawiany na równi z Edgarem Allanem Poe i Bramem Stokerem.
Wszystkim poszukiwaczom doskonale napisanych utworów gotyckich gorąco polecam
ten znakomity zbiór, a do wydawców apel: proszę więcej takiej żelaznej klasyki
literatury grozy na naszym rynku!
Za książkę bardzo
dziękuję wydawnictwu
dobrze się składa, ponieważ teraz poszukuję coś z gatunku literatury gotyckiej. Tym bardziej zachęca mnie do tej pozycji fakt, iż książka ma bardzo ciekawą tematykę. Nie pozostaje mi nic innego jak ją najszybciej zdobyć i przeczytać.
OdpowiedzUsuńZapowiada się wspaniała literacka uczta! Koniecznie muszę sięgnąć po ten zbiór, bo wydaje się niesamowity.
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja, moje uznanie za dokładność i rzetelność. Z jednym się nie zgodzę. W pierwszych trzech tekstach mamy do czynienia nie z dwu – lecz „trzytorowością”. Pisze o tym zresztą sam Hesselius „spośród tych, którzy są poddawani nadnaturalnym wpływom, niektórzy są po prostu wizjonerami, a iluzje na które się skarżą są wytworem ich chorego umysłu (...). Inni są bez wątpienie prześladowani przez (…) istoty duchowe. Jeszcze inni zawdzięczają swoje cierpienia mieszanemu stanowi”. Czyli bohaterowie pierwszych trzech tekstów są:
OdpowiedzUsuń1. zdrowi na umyśle, lecz padają ofiarą interwencji sił nie z tego świata
2. obłąkani
3. obłąkani, lecz obłęd „otwiera” ich umysły na działanie „istot duchowych”
Le Fanu dość sprytnie rozrzuca po teście wskazówki dla czytelnika, dzięki którym możemy zorientować się, który z protagonistów opowiadania pod jaka kategorię podpada.
Książka majstersztyk. Uwielbiam tego pisarza.
O dziękuję! Umknęło mi to, albo co równie prawdopodobne nie zrozumiałam należycie. To wychodzi na to, że zbiorek "W ciemnym zwierciadle" jest jeszcze bardziej złożony niż myślałam. Kto wie, czy przy ponownej lekturze nie rzucą mi się w oczy jeszcze jakieś niuanse, które zmienią moje spojrzenie na zamieszczone w nim opowiadania.
UsuńMasz rację, proza Le Fanu jest doprawdy nietuzinkowa - pod majstersztyk na pewno podpada.