Naczelnik więzienia w Teksasie, Bill Boss, stara się znaleźć sposób na
zminimalizowanie kosztów utrzymania więźniów, zapobieżenie częstym rozruchom i
podniesienie ilości zresocjalizowanych osadzonych. Torturowanie, co
poniektórych szczególnie groźnych więźniów nie przynosi oczekiwanych rezultatów
– Bossowi nie udaje się w ten sposób przytępić ich agresywności. Jego asystent,
Dwight Butler, poddaje szefowi pomysł zainspirowany kontrowersyjnymi filmami
Toma Sixa. Z pomocą reżysera postanawiają stworzyć ludzką stonogę, złożoną z
więźniów skazanych na śmierć i dożywocie.
Dwie odsłony „Ludzkiej stonogi” rozsławiły nazwisko ich scenarzysty i
reżysera, Toma Sixa, ale nie w takim sensie, w jakim chciałoby tego większość
artystów. W przekonaniu masowych odbiorców pomysł Sixa na przyszywanie ust do
odbytów nie mógł ziścić się w głowie zdrowego psychicznie osobnika. Etykietki „zboczeniec”
i „psychopata”, jak to zwykle w sztuce bywa przyczyniły się do komercyjnego
sukcesu filmów Sixa. Ludzie z czystej ciekawości sięgali po jego kontrowersyjne
produkcje, tym samym udowadniając, że to nie filmowcy są winni powstawaniu tego
typu obrazów. Popyt determinuje podaż – i wszystko jedno, czy po obejrzeniu
jakiegoś skrajnie szokującego obrazu krytycy i szeroka opinia publiczna w
zdecydowanej większości nie szczędzili niepochlebnych opinii o „Ludzkich
stonogach” i samym Sixie, ważne, że pieniążki ze sprzedaży już wpłynęły na
konto. Podczas, gdy masowi odbiorcy utyskiwali na wysoki poziom brutalności
dwóch poprzednich odsłon „Ludzkiej stonogi”, ja zarzucałam im zbyt dużą
monotonność. Pierwsza część rozkręciła się dopiero w finale, druga była dużo
lepsza, ale do połowy seans również niemiłosiernie mi się dłużył. Być może moje
oczekiwania były zbyt wygórowane, w końcu filmy określano, jako skrajnie
szokujące – w porywach takie były, ale to za mało, żeby całkowicie przyciągnąć
moją uwagę. Tom Six zapowiedział, że trzecia część „Ludzkiej stonogi” będzie
ostatnia. Rozpowszechniana głównie za pośrednictwem systemu VOD ta mocno komediowa „Ludzka
stonoga 3” ma być jego pożegnaniem z tym pomysłem.
Akcja trzeciej części „Ludzkiej stonogi” rozgrywa się w teksaskim
więzieniu, w którym niepodzielną władzę sprawuje naczelnik, Bill Boss. Dieter
Laser w tej roli (znany z pierwszej odsłony trylogii, w której kreował postać
czarnego charakteru) jest tak dalece przerysowany, że wystarczy raz na niego
spojrzeć, aby nabrać przekonania, że niniejszą produkcję należy traktować z
dużym przymrużeniem oka. Nadpobudliwy, nadużywający swojej władzy szaleniec
Boss, umila sobie czas torturowaniem więźniów i stosunkami ze swoją sekretarką.
Asystuje mu Dwight Butler (w tej roli Laurence R. Harvey, który grał psychopatę
w drugiej odsłonie trylogii) – milczący księgowy, który z niesmakiem przygląda
się odrażającym poczynaniom szefa, ale równocześnie stara się na nim wzorować. Paleta
tortur nie jest szeroka, bowiem Six przez większą część filmu największy nacisk
kładzie na aspekty komediowe – maksymalne przejaskrawienie postaci, dialogi
naszpikowane czarnym humorem i kontrowersyjną filozofię Bossa. Otóż, mężczyzna
wychodzi z założenia, że humanitarne pozbawianie życia skazanych na śmierć
przez organy władzy jest niesprawiedliwe, że owi zwyrodnialcy zasłużyli sobie
na bolesny koniec. Dlatego też wdraża swój własny program zadawania cierpień
szczególnie agresywnym osadzonym, dzięki czemu może pofolgować swoim
zbrodniczym zapędom. Widzimy więc, w przekonaniu Bossa, ulepszoną wersję
tortury z Guantanamo, z wykorzystaniem wrzącej wody oraz obcięcie jąder, które
następnie zostają usmażone i podane naczelnikowi na lunch. Brzmi to może
odstręczająco, ale tak nie wygląda. Six celowo zaniedbał realizm, podlewając
sceny gore rażąco sztuczną,
rozwodnioną posoką, aby dać do zrozumienia, że mamy do czynienia bardziej z
parodią „Ludzkiej stonogi”, aniżeli kolejnym filmem nakręconym na poważnie. Ta
część ma przede wszystkim śmieszyć widzów, a nie szokować i żeby jeszcze
dobitniej to podkreślić Six wykorzystał znany z na przykład trzeciej części „Krzyku
3”, czy „Nowego koszmaru Wesa Cravena” trick „filmu w filmie”. Dwie części jego
„Ludzkiej stonogi” cieszą się popularnością wśród personelu więzienia (z
wyłączeniem samego Bossa, który określa je mianem B-klasowej szmiry) i stają
się inspiracją do okrutnego eksperymentu na więźniach. Tom Six wystąpił w „Ludzkiej
stonodze 3”, jako on sam, a swoją postać rozpisał dokładnie w taki sposób, w
jaki widzą go masowi odbiorcy. Jako zafascynowanego ideą łączenia ludzi w jeden
organizm ze wspólnym układem trawiennym zboczeńca, który pragnie zobaczyć
zabieg w rzeczywistości. Ot, Six kpi z samego siebie, ale też z widzów, którzy dokładnie
tak go sobie wyobrażają.
W przeciwieństwie do „Ludzkiej stonogi 2” trzecia część nie pozostawia
najmocniejszego uderzenia na koniec. Jakby Six wiedział, że jego pomysł już się
zużył, o wiele bardziej nie tyle zniesmacza, co zaskakuje wątkami
nieskupiającymi się na odrażającym eksperymencie Bossa. Wcześniej mamy tak osobliwe
sekwencje, jak gwałt nerki, więźnia ze stomią, posiadającego sztuczny
odbyt na brzuchu z którego odchody wypływają do woreczka, czy wreszcie krótkie
ujęcie wchodzenia w pobitą, przebywającą w śpiączce sekretarkę. Owe wstawki nie
zniesmaczą koneserów kina gore, ale
istnieje szansa, że przynajmniej zwrócą uwagę na pomysłowość scenarzysty. Bo
sama finalna scena oryginalna już nie jest. UWAGA SPOILER Co prawda stonoga jest o wiele dłuższa niż w
poprzednich częściach, ale to nie zmienia faktu, że owy pomysł Six już tak wyeksploatował
w poprzednich odsłonach, że nie ma szans ponownie zaszokować zaznajomionych z
nimi odbiorców. Nawet nowy pomysł na ludzką gąsienicę mnie nie poruszył – już raczej
odebrałam to, jako próbę wmówienia widzom, że Six miał jakiś pomysł na
zaskoczenie odbiorcy. Cóż, mnie bardziej zażenował niż zaskoczył. Chociaż
przyznaję, że wzmianka Bossa o eksperymencie gender mocno mnie rozbawiła KONIEC SPOILERA.
Po dwóch poważnych odsłonach „Ludzkiej stonogi” (z bardzo delikatnymi
wstawkami humorystycznymi) Tom Six zrozumiał, że jego pomysł równie dobrze może
sprawdzić się w konwencji mocno komediowej. Podobnie, jak „Kieł” Kevina Smitha „Ludzka
stonoga 3” może zdać egzamin przede wszystkim, jako prześmiewczy obraz z
mocno przerysowanymi wstawkami gore.
Humor, co prawda z czasem staje się męczący, a bo Six natchnął nim niemalże
wszystkie dialogi, a przejaskrawiona, pastelowa kolorystyka nieprzyjemnie bije
po oczach, ale w ogólnym rozrachunku taka koncepcja całkiem znośnie się
sprawdza. Nie jest to film, który wbiłby mi się w pamięć, którym byłabym
bezbrzeżnie zachwycona, nie jest nawet lepszy od dwójki, ale nie mogę
powiedzieć, żebym chwilami dobrze się nie bawiła w trakcie seansu. Troszkę się
pośmiałam, a to już coś.
Problem w tym, co Six chce robić dalej. Nakręcił trylogię, z której, czy komuś to się podoba czy nie, zasłyną i co teraz? Jakoś nie wróżę mu kariery.
OdpowiedzUsuńZawsze może się w spożywczaku zatrudnić;)
UsuńA tak na poważnie może już się dorobił i przejdzie na emeryturę, albo ma jakiś inny pomysł na film. Nie wiem, to się okaże, ale jakby nie było uważam, że dobrze iż nie chce ciągnąć dłużej tego tematu, bo moim zdaniem całkowicie już go wyczerpał (o ile jego zamiar się ziści, bo wiesz jak jest z kinem, albo on albo ktoś inny mogą dokręcić coś na siłę).
"Ludzka stonoga" po prostu mnie obrzydza i po pierwszej czesci nie mam ochoty na wiecej.
OdpowiedzUsuńczyli co dwójka jednak pozostaje najlepsza? przyznaje że rzeczywiście nieźle porypane z tego bagno i całkiem nieźle zmiksowało mi mózg, i liczyłem na takie same efekty przy trójce, a tutaj czytam ze parodia, komediowo? szkoda
OdpowiedzUsuńps kruku, jeśli jedynka Cie obrzydza to coś nie tak, przecież tam nie ma nic przesadnie mocnego. w porównaniu do dwójki, jedynka to film dla przedszkolaków.
Moim zdaniem dwójka najlepsza, ale to w końcu kwestia gustu - może Ty inaczej to ocenisz.
Usuń"ps kruku, jeśli jedynka Cie obrzydza to coś nie tak, przecież tam nie ma nic przesadnie mocnego. w porównaniu do dwójki, jedynka to film dla przedszkolaków."
Też uważam, że jedynka była słaba, ale pamiętaj że każdy ma inny próg odporności i trzeba to uszanować. Ile ludzi tyle zapatrywań.