Trzydziestoletnia kobieta, Alex Prevost, zostaje porwana przez tajemniczego
mężczyznę i przetransportowana do opuszczonego hangaru, gdzie oprawca poddaje
ją przemyślnym torturom. Po kilku silnych ciosach nagą Alex zawiesza nad
podłogą w ciasnej klatce i sprowadza szczury, aby posilili się jej ciałem.
Tymczasem inspektor paryskiego Wydziału Kryminalnego Camille Verhoeven dostaje
sprawę porwania Alex, którą stara się rozwikłać wraz ze swoim zaufanym
zespołem. Sporych trudności nastręcza śledczym niemożność poznania personaliów
porwanej kobiety oraz brak żądania okupu. Z każdym dniem bezproduktywnego
dochodzenia jej szanse na przeżycie się zmniejszają. Z czasem Camille
uświadamia sobie, że sprawa nie jest tak czarno-biała, jak mogłoby się wydawać,
że porwana kobieta ukrywa przed światem ważne fakty ze swojego życia. W tym
przekonaniu utwierdza się, gdy policja w końcu dociera do hangaru, w którym ją
przetrzymywano i nie zastaje jej w nim.
Druga odsłona cyklu o inspektorze paryskiego Wydziału Kryminalnego, Camille’u
Verhoevenie, pióra jednego z najbardziej rozpoznawalnych francuskich autorów
literatury kryminalnej, Pierre’a Lemaitre’a. „Alex” uhonorowano CWA
International Dagger za najlepszy kryminał 2013 roku, a nad jej konstrukcją fabularną
krytycy roztaczali prawdziwe peany pochwalne. Niektórym sprawiało nawet
niejakie problemy wtłoczenie „Alex” do jednego konkretnego gatunku literackiego,
bowiem niektóre wydarzenia, zdaniem krytyków, silniej przystawały do horroru,
aniżeli thrillera tudzież kryminału.
„Kwas
przeżarł mu gardło, z którego zostały tylko strzępy białoróżowego stopionego
ciała. Ma się wrażenie, że gdyby pociągnąć mocniej, jednym ruchem dałoby się
oderwać jego głowę od ciała.”
Pierwszą częścią cyklu o Camille’u Verhoevenie, „Koronkową robotą”, Pierre
Lemaitre wysoko zawiesił poprzeczkę, której w moim mniemaniu nie sposób było dosięgnąć.
Dlatego też nie liczyłam na powtórkę mocnych wrażeń, które towarzyszyły mi
podczas lektury poprzedniej odsłony serii. Byłam przygotowana na spadek formy,
stąd też moje zaskoczenie, gdy okazało się, że Lemaitre nie zwolnił, że oto
kontynuuje proceder psychicznego pastwienia się nad czytelnikiem w stylu
dorównującym „Koronkowej robocie”. Wydawnictwo MUZA najpierw wypuściło na naszym
rynku drugą część serii, dlatego też niejeden czytelnik był zmuszony najpierw
zapoznać się z kontynuacją przygód Verhoevena, „Alex”. Takie chronologiczne
zaburzenie nie utrudnia pełnego zrozumienia fabuły drugiej części cyklu, bo
Lemaitre przybliża tutaj całkowicie inną, niezwiązaną z „Koronkową robotą”
sprawę, ale niestety pokrótce ujawnia (bez wdawania się we wstrząsające,
makabryczne szczegóły) finał pierwszej odsłony. Dlatego też, jeśli ktoś jeszcze
nie miał okazji zapoznać się z żadną powieścią wchodzącą w skład owej serii,
żeby nie obniżać swoich wrażeń z lektury „Koronkowej roboty” najlepiej zrobi,
jak swoją przygodę z Verhoevenem zacznie właśnie od tej pozycji. Na okładce „Alex”
przytoczono wypowiedź Pierre’a Lemaitre'a, w której stwierdza, że pisze tylko
takie książki, jakie chciałby przenieść na ekran Alfred Hitchcock. Patrząc na
zaskakującą, pełną suspensu konstrukcję „Alex” nie sposób się z tym nie zgodzić
– gdyby nadal żył i tworzył mistrz dreszczowców z pewnością zainteresowałby się
tą powieścią, co więcej najprawdopodobniej nie poddałby jej żadnym, nawet
najdrobniejszym modyfikacjom (no, może poza scenami gore). Bo nie ma tutaj, czego retuszować – Lemaitre stworzył maksymalnie
dopracowany, pełny obraz ludzkiego okrucieństwa, w którym z pozoru nieistotne
szczegóły z czasem okazują się być kluczowe dla problematyki książki. Powieść składa
się z trzech części, z których każda zmusza czytelnika do innego spojrzenia na
ofiary i oprawców. Nasze nastawienie do tytułowej bohaterki i postaci z jej
otoczenia zmienia się, jak w kalejdoskopie, a emocje które nam przy tym towarzyszą
balansują pomiędzy szokiem i zniesmaczeniem a oburzeniem i przygnębieniem. To
nie jest pozycja przeznaczona dla ludzi o słabych nerwach, dla osobników
patrzących na świat przez przysłowiowe różowe okulary. To powieść dla ludzi niebojących
się konfrontacji z największymi deprawacjami, podanymi z dbałością o
najdrobniejsze, wstrząsające detale.
„Dla
nas najważniejsza jest nie prawda, tylko sprawiedliwość.”
Zaczyna się od porwania. Nie jakiegoś tam zwyczajnego zniewolenia kobiety
tylko brutalnego dążenia do całkowitego odczłowieczenia jej osoby. Enigmatyczny
porywacz zamyka trzydziestoletnią Alex w opuszczonym hangarze i zaczyna
poddawać wymyślnym, oddzierającym ją z wszelkiej godności, torturom. Bicie i
kopanie to jedynie preludium do właściwego modus operandi oprawcy –
podwieszenia kobiety nad podłogą w ciasnej klatce, uniemożliwiającej zmianę
pozycji ciała i zwabienia szczurów, które mają posilić się jej zmaltretowanym,
osłabionym ciałem. Walka Alex o przeżycie przeplata się ze śledztwem paryskiej
policji, któremu przewodzi niski inspektor Camille Verhoeven. A więc kryminał
zgrabnie łączy się z wątkiem, który z powodzeniem można by wtłoczyć w film z
nurtu exploitation, ale tylko do
pewnego momentu, bowiem druga część powieści ostro skręca w stronę literatury o
UWAGA SPOILER serial killer. Alex
okazuje się być tak zwaną czarną wdową, okrutnie pozbawiającą życia głównie
mężczyzn, seryną morderczynią, której ulubionym narzędziem zbrodni jest kwas
siarkowy. W ten oto sposób tytułowa bohaterka wychodzi z roli klasycznej ofiary
i przekształca się w bezlitosny czarny charakter, którego krwawe czyny Lemaitre
oddaje z dbałością o najdrobniejsze, makabryczne szczegóły. Ale to nie
wszystko, bo jest jeszcze trzecia część, która na powrót wtłacza tę „jakże
okrutną czarną wdowę” w rolę ofiary. W dzieciństwie stręczoną przez własnego
brata, bestialsko okaleczoną kwasem siarkowym, a w dorosłym życiu mszczącą się
na swoich oprawcach. Rape and revenge
podany w iście innowacyjny sposób, jeszcze silniej bulwersujący,
aniżeli najsłynniejsze filmowe dzieła z tego nurtu typu „Ostatni dom po lewej”,
czy „Pluję na twój grób” KONIEC SPOILERA.
Obcując z „Alex” miałam nieodparte wrażenie, że Lemaitre stara się wywołać w
czytelnikach podobne emocje, co Jack Ketchum w trakcie spisywania swojej „Dziewczyny z sąsiedztwa”. Ale tylko podobne, bowiem to, co czujemy podczas jakże dynamicznej
pierwszej części powieści i jakże wstrząsającej trzeciej może pokryć się z
uczuciami, które towarzyszyły nam podczas lektury opus magnum Ketchuma, ale
nijak nie przystaje do emocji, jakie Lemaitre wzbudza drugą, dezorientującą
partią „Alex”. Z właściwym sobie wyczuciem suspensu i zapewne z góry mając
obmyśloną całą konstrukcję powieści autor dosłownie gra na naszym emocjach. Ja
osobiście czułam się, jakbym była marionetką w jego rękach, przeżywającą każdy
wątek dosłownie tak, jak tego oczekiwał, bez możliwości przedwczesnego
rozszyfrowania licznych zwrotów akcji całkowicie zmieniających wydźwięk tej
powieści. Tutaj nie ma przynudzania długimi szczegółami śledztwa, wątki z
udziałem Verhoevena oddano pobieżnie, co stało w silnym kontraście z właściwą
bezkompromisową problematyką powieści. To zaskakujące iście szokujące fakty z
życia Alex są siłą napędową tej powieści, to one bez reszty angażują
spragnionego mocnych wrażeń czytelnika, a nie wątki stricte kryminalne, których
jedyną ważną rolą jest stopniowe zapoznawanie nas ze wszystkimi wstrząsającymi
rewelacjami z egzystencji głównej bohaterki. W finale, Lemaitre co prawda nie
powtórzył geniuszu z „Koronkowej roboty”, nawet się do niego nie zbliżył, ale
za to zapewne zmusi niejednego czytelnika do spojrzenia na tak zwany wymiar
sprawiedliwości z innej strony, do zaakceptowania nadużyć władzy, w imię
wyższego dobra. To bardzo ważne przesłanie, zasługujące na dłuższą zadumę.
Jeśli ktoś jeszcze nie czytał „Alex”, a zamierza nadrobić tę zaległość (zbrodnią
byłoby nie mieć takich planów…) to przed lekturą radzę nie zapoznawać się ze
zbyt wieloma opiniami na jej temat. Konstrukcja tej powieści właściwe
uniemożliwia jej obszerne zrecenzowanie bez zdradzania zwrotów akcji. Naprawdę
ciężko jest przybliżyć fabułę tej powieści bez spoilerowania, dlatego też radzę
usilnie nie dążyć do przybliżenia sobie całej problematyki owej książki przed
jej lekturą. W prozę Pierre’a Lemaitre’a „lepiej skakać na główkę, bez
uprzedniego eksplorowania dna”, bo tylko taka odważna postawa „zgwałci” waszą
psychikę. A przynajmniej od „Alex” możecie tego oczekiwać – macie moją
gwarancję!
Za książkę bardzo dziękuję wydawnictwu
Niedawno czytała Koronkową robotę autora i z tego co wiem Alex należy do tej samej trylogii. P. Lemaitre idealnie wpasował się w mój gust thrillerowy :) Chcę sięgnąć po resztę jego książek. Zacznę właśnie od Alex bo tę mam już w domu :)
OdpowiedzUsuńCzytałam, rewelacyjna książka :)
OdpowiedzUsuńCzytałam tylko "Suknię ślubną" tego autora, styl ogromnie przypadł mi do gustu, więc planuję przeczytać wszystkie jego książki:)
OdpowiedzUsuń