piątek, 11 września 2015

Amanda Maciel „Tease”


Licealistka Emma Putnam popełnia samobójstwo. Sara Wharton i kilkoro innych uczniów zostają oskarżeni o psychiczne znęcenie się nad dziewczyną, które najprawdopodobniej pchnęło ją do samobójstwa. Aby uniknąć pobytu w zakładzie poprawczym Sara jest zmuszona przedstawić swoją wersję wydarzeń, które doprowadziły do tragedii. Nastolatka jest przekonana, że nie przyczyniła się do śmierci Emmy, nie potrafi okazać skruchy za swoje naganne zachowanie i próbuje przekonać swoją prawniczkę i terapeutkę, że to ona była ofiarą. Z innego założenia wychodzą jej rówieśnicy. Sara spotyka się w szkole z ostracyzmem i złośliwościami ze strony zbulwersowanych kolegów, co pozwala jej odczuć na własnej skórze, w jakim położeniu znajdowała się Emma tuż przed swoją śmiercią.

Powieściowy debiut Amerykanki, Amandy Maciel, opatrzono etykietką „oparte na prawdziwych wydarzeniach”. Nie mam pojęcia, z którą konkretnie sprawą autorka konfrontuje swoich czytelników, ale biorąc pod uwagę sukcesywnie rozprzestrzeniający się problem przemocy w szkołach jej fabuła mogłaby znaleźć odzwierciedlenie w niejednym takim przypadku. Kariera Maciel w wydawnictwie pozwoliła jej zdobyć doświadczenie w branży pisarskiej, które w jakimś stopniu wykorzystała biorąc pod uwagę popularność „Tease” również wśród niektórych krytyków. Ale największą bolączką książki, dla co poniektórych odbiorców jest grupa docelowa. Adresatami historii spisanej przez Maciel miały być głównie osoby wprost przepadające za nieskomplikowanymi intrygami, skonstruowanymi za pośrednictwem bardzo lekkiego stylu.

Akcja „Tease” toczy się dwutorowo z perspektywy Sary Wharton, jednej z dziewcząt oskarżonej o mobbing. Czyli, w przeciwieństwie do większości tego rodzaju historii umożliwia się nam spojrzenie na problem przemocy w szkole z punktu widzenia oprawcy, nie ofiary. Przynajmniej do pewnego momentu. Maciel przeplata teraźniejszość, czyli okres w życiu Sary mający miejsce tuż po samobójstwie Emmy z retrospekcjami wyjawiającymi okoliczności, które doprowadziły do aktualnych nieprzyjemności dziewczyny z wymiarem sprawiedliwości i lokalną społecznością. Podzielenie fabuły na dwa niezbyt odległe w czasie okresy nie wprowadza zamieszania – zamiast dezorientować daje nam wgląd w dwa zgoła rożne oblicza Sary Wharton. W retrospekcjach dziewczyna dzięki przyjaźni z popularną Brielle cieszy się akceptacją w gronie zarówno rówieśników, jak i starszych uczniów, ale ma to swoją cenę. Całkowicie podporządkowana wywodzącej się z majętnej rodziny, charyzmatycznej przyjaciółce Sara sprawia wrażenie marionetki, bez własnego zdania i inicjatywy. Destrukcyjny wpływ Brielle na osobowość głównej bohaterki szczególnie uwidacznia się w kontaktach Sary z nową uczennicą liceum, Emmą Putnam. Zarzewiem konfliktu jest, jak to zwykle w literaturze młodzieżowej, chłopak Sary, sportowiec Dylan, którego Emma w sobie rozkochuje. Zapatrzona w szkolnego amanta Wharton z pomocą Brielle rozpoczyna szeroko zakrojoną kampanię zniesławiającą Emmę. Dziewczyna codziennie spotyka się ze złośliwościami w szkole oraz cyberstalkingiem, co pogłębia jej istniejące już wcześniej problemy psychiczne. Nie sposób nie zauważyć, że akcja „Tease” miała na celu uświadomić czytelnikom, jaką moc mają słowa, jak dalece można zniszczyć życie drugiego człowieka niewybrednymi żartami i werbalnym okrucieństwem. Warstwie moralizatorskiej nie sposób niczego zarzucić, ale warsztatowi pisarki już tak. Maciel posiłkuje się nieskomplikowanym słownictwem i młodzieżowym slangiem, co rzecz jasna miało wspomóc przesłanie książki w dotarciu do jak największego grona nastoletnich odbiorców. Ale istnieje niebezpieczeństwo, że taki warsztat odrobinę zniechęci nałogowych czytelników, szczególnie sympatyków bardziej rozbudowanych, epatujących pięknym warsztatem pozycji. Irytację może wzbudzać również postać głównej bohaterki, ale akurat w tym przypadku takie odczucia są jak najbardziej wskazane. Na początku Sara jawi się, jako infantylna osóbka, przykładająca wagę do rzeczy mało istotnych, mająca obsesję na punkcie chłopaka i będąca pod silnym wpływem swojej najbliższej przyjaciółki. Ciężko obcować z tak niedojrzałą postacią, ale akurat w tym przypadku ma to swoje uzasadnienie. Patrząca na problem przemocy w szkole z punktu widzenia napastniczki, Maciel próbowała przedstawić jeden z prawdopodobnym rysów psychologicznych takiej osoby. Okoliczności, które niejako wymuszają na słabej psychicznie dziewczynie haniebną postawę względem koleżanki oraz wpływ środowiska, w jakim się obraca na jej własną osobowość. Wydaje mi się, że koncepcja wymusiła na autorce taką kreację głównej bohaterki przez większą część powieści. Zrobienie z Sary inteligentnej, dojrzałej emocjonalnie nastolatki zwyczajnie nie pasowałoby do osi fabularnej, więc akurat ten element uważam za całkowicie usprawiedliwiony.

Dzięki przemieszaniu dwóch czasów, sprzed i po samobójstwie Emmy Putnam, Maciel stworzyła sobie okazję do spojrzenia na problem mobbingu w szkole z dwóch różnych perspektyw: oprawcy i ofiary. Napiętnowana przez lokalną społeczność i media Sara Wharton przygotowuje się do rozprawy. Prokuratura oskarża ją i jej znajomych o znęcanie się nad Emmą, które pchnęło ją do samobójstwa, czego dziewczyna początkowo nie jest w stanie zrozumieć. Wychodząca z założenia, że to ona była ofiarą Emmy, która ukradła jej chłopaka, Sara nie dopuszcza do siebie myśli, że działania jej i jej znajomych były bezpodstawne. Na początku próbuje przekonać swoją prawniczkę i terapeutkę do własnych racji, ale sytuacja, w jakiej się znalazła powoli uświadamia jej, w jakich realiach była zmuszona egzystować Emma, również z jej winy. Teraz to Sara jest szkolną outsiderką, codziennie słuchającą inwektyw rzucanych pod jej adresem przez rówieśników i obrzucaną przeszywającymi spojrzeniami przechodniów. Pozbawiona przyjaciół i co za tym idzie złudnego poczucia przynależności oraz popularności Sara zaczyna patrzeć na czyny, których się dopuściła z zupełnie innej perspektywy. Innymi słowy autorka daje czytelnikom do zrozumienia, jak łatwo można zniszczyć nie tylko życie drugiej osoby, ale również swoje własne i jak ciężko odnaleźć własne „ja” w gronie charyzmatycznych rówieśników czasami mających na nas zgubny wpływ. Gdybym miała wybierać człon fabuły „Tease”, który bardziej przypadł mi do gustu zdecydowanie opowiedziałabym się za akcją rozgrywającą się po samobójstwie Emmy. Czasem, w którym Sara znalazła się na rozdrożu i stanęła przed koniecznością konfrontacji ze swoimi grzechami, ponieważ to wymusiło na autorce nadanie owej postaci większej głębi. Nadal oddanej z pewną lekkością, ale w porównaniu do osobowości Sary sprzed tragedii, która zatrzęsła jej życiem, o wiele bardziej dojrzałej.

„Tease” nie jest powieścią idealną, pomimo konfrontacji z poważną problematyką. Książka przede wszystkim jest skierowana do szerokiego grona nastoletnich odbiorców (głównie tych nieoczytanych), co warunkuje nieskomplikowany, lekki styl. Irytować mogą również zbyt pobieżnie poprowadzone co poniektóre kluczowe dla fabuły wątki oraz charakterystyka głównej bohaterki, szczególnie w retrospekcjach. To wszystko ma swoje uzasadnienie w grupie docelowej, ale jednocześnie istnieje niebezpieczeństwo, że nie sprosta oczekiwaniom, co bardziej wymagających czytelników. Warstwa moralizatorska, chęć Maciel do zmierzenia się z jednym z problemów współczesnego świata zasługuje na pochwałę i jeśli tylko potrafi się przymknąć oko na niedociągnięcia warsztatowe lektura może się podobać.

Za książkę bardzo dziękuję wydawnictwu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz