Madison w pojedynkę wychowuje dwoje dzieci, Jacoba i Haley, w domu w którym
mają miejsce niezwykłe wydarzenia. Widmowe, szkaradne byty, nawiedzające to miejsce
i samoistnie wprawiane w ruch przedmioty mają zły wpływ na funkcjonowanie
rodziny. Haley prowadzi długie rozmowy z jednym z nich, a sprawiający problemy
wychowawcze Jacob próbuje skłonić matkę do jak najszybszej przeprowadzki.
Madison skłania się ku ofercie dużej firmy, pragnącej zająć ten dom, ale
niepojęte zjawisko jej to uniemożliwia. Łącząc siły z nauczycielem fizyki syna,
Nikolaiem, kobieta postanawia rozwiązać zagadkę tajemniczych obecności
pojawiających się w tym przybytku.
Filmowy debiut Alistaira Legranda, do którego scenariusz napisał z również
nowicjuszem Lukiem Harvisem zapewne nie przyniesie mu wielkiego,
międzynarodowego rozgłosu. Ba, nawet w rodzimych Stanach Zjednoczonych zdążył
już spotkać się ze sporą krytyką widzów. Nie wiem, czy w przypadku „The
Diabolical” znowu odezwała się moja nonkonformistyczna postawa, czy horror
Legranda rzeczywiście posiada jakieś istotne walory, czy zwyczajnie to co nie
ma prawa się podobać zaspokoiło moje dziwaczne gusta. Możliwe, że twórcy nie
zamierzali sprostać oczekiwaniom masowych odbiorców, celując raczej w pewną
niszę. Nie tyle wielbicieli kina grozy w ogóle, co bardziej specyficznego
odłamu tej grupy, który w tym gatunku szuka również rzeczy na ogół
nieakceptowanych. Nie wiem, czy taki był zamysł Legranda i Harvisa, ale jedno
wiem na pewno – „The Diabolical” to dla mnie miła odmiana po wszystkich tych
współczesnych, plastikowych horrorach za wszelką cenę próbujących mnie
przestraszyć bzdurnymi CGI, zawsze bezskutecznie.
Jeden z najpopularniejszych motywów ghost
stories bazuje na przeprowadzce szczęśliwej rodzinki do nowego domu, w
którym stopniowo odkrywają bytowanie jakichś istot zza światów. W „The Diabolical”
jest inaczej, bo choć scenarzystom bardzo zależy, żeby widz z miejsca
umiejscowił ten obraz w kategorii historii o duchach, odwracają znaną nam
konwencję. Zamiast stopniowego odkrywania obecności nieznanego w schludnym,
pudełkowatym domu już w prologu zostajemy wrzuceni w sam środek akcji. Niedane
nam będzie poznać początków koegzystencji Madison i jej dzieci z tajemniczymi
bytami nawiedzającymi ich miejsce zamieszkania, nie zobaczymy jak reagują na
pierwsze widome zjawiska nadprzyrodzone. Zamiast tego już na początku
podejrzymy któreś z kolei spotkanie Madison ze szkaradną postacią, bezkrwawo
zdzierającą sobie szarą skórę z twarzy. Z czasem poznamy pozostałe dwa byty
nękające głównych bohaterów, przy czym jeden, zwyczajnie się prezentujący, gustuje
w efekciarskim przenikaniu przez różne przedmioty i powolnym wyłanianiu się z
wygenerowanych komputerowo rozbłysków rażącego światła. Drugi natomiast to moim
skromnym zdaniem efekt całkiem niezłej pracy speców od efektów specjalnych – okaleczone,
pełzające monstrum ze zwisającą skórą. W każdym razie, i jest to częsty
całkowicie uzasadniony zarzut kierowany do „The Diabolical”, wszystkie
manifestacje nieznanego oddano bez poszanowania reguł, jakimi rządzi się ten
gatunek. Nie sądzę, żeby to był zabieg celowy, mający podobnie jak niuanse
fabularne modyfikować znaną nam konwencję, bo twórcy wykazali jakieś starania
dążące do stworzenia odpowiedniej otoczki prezentowanych wydarzeń. Tyle, że bez
oczekiwanego rezultatu. Ilekroć na horyzoncie ma się pojawić, któryś z
dziwacznych stworów sufit i podłoga wpadają w drżenie, a sprzęty gospodarstwa
domowego zostają wprawione w ruch. Jednakże niniejsze sekwencje niepotrzebnie
zdynamizowano. Zamiast powolnego, konsekwentnego budowania napięcia,
prowadzącego do kulminacji objawiających się pojawieniem tajemniczych obecności
Legrand serwował nam szybkie wstępy zwiastujące napięcie, po czym „na jednym
wdechu” przechodził do zdecydowanego ataku na któregoś z bohaterów. Taki sznyt
naturalną koleją rzeczy oddzierał produkcję z aury tajemniczości, pożądanej w
tego typu obrazach. Przyzwyczajeni do hollywoodzkich straszaków widzowie mogą
być również rozczarowani brakiem jump
scen, prymitywnych ujęć, które nie tyle straszą, co zaskakują widzów nagłym
pojawianiem się w kadrze, ale akurat mnie cieszyło odżegnywanie się od tych
konkretnych prób wzruszenia odbiorcy.
Skoro już ustaliliśmy, że „The Diabolical” nie straszy to wypadałoby
przytoczyć jego z subiektywnego punktu widzenia mocne strony. Mimo, że Legrand
nie nabrał jeszcze wprawy, pozwalającej mu w lekkim, niewymuszonym stylu
wygenerować odpowiednią atmosferę grozy i w elektryzujący widza sposób stopniować
napięcie, samej oprawie audiowizualnej nie mogę niczego zarzucić. W erze
horrorowych plastików, wypacykowanych, plastycznych zdjęć Legrand kręci film
utrzymany w przyblakłych barwach, niby żywcem wyjęty z lat 90-tych XX wieku z
dudniącą ścieżką dźwiękową w tle. Zamiast widowiskowego montażu mamy powolne
najazdy kamer na bohaterów i poszczególne incydenty, zarówno te egzystujące w
ramach filmowego horroru, jak i dramatu. Warstwa obyczajowa, choć mało odkrywcza
silnie mnie zaangażowała. Problemy finansowe Madison i wychowawcze bolączki z
synem, Jacobem, który po śmierci ojca zamknął się w sobie i stał się agresywny
względem kolegów przystępnie przenikają się z manifestacjami nieznanego,
jeszcze bardziej potęgującymi dramat tej rodziny. Na ogół w tego typu horrorach
twórcy bardzo pobieżnie podchodzą do aspektów psychologicznych, rozpaczliwych
reakcji familii na pasmo nieszczęść. Bardziej skupiają się na próbach
zażegnania kryzysu (nie zawsze, ale często), gdy tymczasem Legrand i Harvis
sporo miejsca poświęcili tym wątkom, tym samym chcący, czy niechcący stwarzając
przekonującą aurę beznadziei, swego rodzaju sytuacji bez wyjścia, która tylko
potęguje współczucie względem owej trzyosobowej rodziny. W zderzeniu z
psychologicznymi aspektami scenariusza bardzo przydatna okazała się Ali Larter,
znakomita aktorka, której nie nastręczyło większych problemów przyoblekanie
twarzy realistycznymi emocjami, targającymi jej bohaterką przytłoczoną ogromem cierpień
i trudami samotnego wychowywania dzieci. Małoletni aktorzy, Chloe Perrin i Max
Rose, również byli diablo przekonujący w swoich kreacjach, szczególnie
chłopiec. Bezbarwny wydał mi się jedynie Arjun Gupta, ale może wynikało to z niezajmującego
charakteru jego postaci. Na początku wspomniałam, że twórcy „The Diabolical”
chcieli stworzyć wrażenie obcowania z eksperymentującą z konwencją ghost story i właśnie na tym zasadza się
przewrotność scenariusza. Zjawiska, którym świadkujemy w domu Madison i jej
dzieci mają wszelkie prawo jawić się niczym ingerencje nadprzyrodzonego w znaną
nam rzeczywistość UWAGA SPOILER gdy
tymczasem scenarzyści nagle odwracają wszystko, do góry nogami, w zaskakującym
stylu grając z oczekiwaniami odbiorców. Zamiast standardowych duchów dostajemy
coś na kształt motywu z „Terminatora”, więźniów wysyłanych z przyszłości w
przeszłość w ramach jakiegoś eksperymentu KONIEC
SPOILERA. Scenarzyści kombinują, a i owszem, ale nie gubią się w tym
zanadto, finalnie oferując nam całkiem oryginalne podejście do filmowego
horroru, zgrabnie łączące się w jedną spójną całość. Poza wątkiem niemożności
wyjścia dzieci z domu, który owszem pomógł twórcom zatrzymać głównych bohaterów
w feralnym budynku, zmuszając ich do walki z nieznanym, ale jego charakter
pozostał dla mnie niezrozumiały. Nie wiem, jak miał się do końcówki filmu, ale
może ludziom mądrzejszym ode mnie uda się rozwiać tę tajemnicę.
„The Diabolical” oczywiście mógł wypaść lepiej, gdyby tylko twórcy
wystarali się o mocniejszą atmosferę w scenach manifestacji nieznanego i
darowali sobie, na szczęście, rzadką ingerencję komputera, ale w takim
kształcie również miał mi wiele do zaoferowania. Przewrotny, eksperymentujący z
konwencją scenariusz, warstwa dramatyczna, podlana odpowiednią dawką psychologii,
oprawa audiowizualna, obsada i oczywiście charakteryzacja szczególnie jednej
maszkary wystarczyły, żeby zapewnić mi trochę rozrywki. Ale jak już
wspomniałam, ja to ja. Wątpię, żeby „The Diabolical” sprostał oczekiwaniom
szerokiej grupy odbiorców, dlatego mimo wszystko radzę ostrożnie się na to
dziełko zapatrywać.
Przyjrzę się bliżej tej produkcji pomimo paru niedociągnięć. Coś mnie mocno zaintrygowało i jestem w stanie spróbować.
OdpowiedzUsuńhttp://kruczegniazdo94.blogspot.com
Miłe zaskoczenie. Radzę oglądać bez czytania opinii, opisów czy nawet plakatów, bo nawet niewielki spoiler może zepsuć zabawę.
OdpowiedzUsuń