Hakon spędził część dzieciństwa w małym norweskim miasteczku, Lillehammer.
Gdy uczęszczał do podstawówki przyjaźnił się z Kristofferem, Bo, Perem,
Erlendem i Agnes, głównie oddając się wspólnym wypadom do opuszczonych domów, w
poszukiwaniu cennych przedmiotów i przesiadując w starym, niemieckim bunkrze z
czasów drugiej wojny światowej. Jednak jedno straszne wydarzenie mające
miejsce, gdy wszyscy byli nastolatkami sprawiło, że ich drogi się rozeszły. Od
czasu wyprowadzki z Lillehammer przed dwudziestoma pięcioma laty Hakon nie
pojawił się w Lillehammer, bojąc się konfrontacji z tragiczną przeszłością, ale
pogrzeb Kristoffera skłania go do przyjazdu. Na miejscu zastaje trzech dawnych
przyjaciół, którzy podobnie jak on przez wszystkie te lata nikomu nie zdradzili
ich mrocznej tajemnicy. Hakon od dłuższego czasu nosi się z takim zamiarem i
być może powrót do Lillehammer, który przywołał wiele wspomnień popchnie go do
przerwania swoistego paktu milczenia, rzutującego na życie ich wszystkich.
Norweg, Christer Mjaset, jest lekarzem i pisarzem. Na rynku literackim
debiutował w 2003 roku zbiorem opowiadań. Jego późniejsze powieści zyskały duże
uznanie głównie za zgrabne połączenie estetyki thrillera, kryminału i dramatu
oraz interesujące portrety doskonale mu znanego światka medycznego. Najnowszy
utwór Mjaseta, „To ty jesteś Bobbym Fischerem” również został doceniony przez
norweską krytykę, choć tym razem autor zrezygnował ze szczegółowego
wyłuszczania codzienności lekarzy, jedynie marginalnie poruszając ten temat.
Wydaje się, że opinię publiczną zachwyciły podobieństwa do szumnej powieści
Dennisa Lehane’a zatytułowanej „Rzeka tajemnic” (dobrej, ale nigdy nie
potrafiłam pojąć jej tak ogromnego fenomenu, głównie przez suchy styl autora) i
oczywiście przemyślana narracja uniemożliwiająca ciekawskim czytelnikom
odłożenie książki przed poznaniem całokształtu.
Dla mnie najlepszą powieścią mieszającą teraźniejszość z
przeszłością bazującą na sielsko-koszmarnym obrazie dzieciństwa spędzonego w
małym miasteczku jest „To” Stephena Kinga – obszerne tomiszcze nacechowane taką
nostalgią, dosłownie przepełnione różnego rodzaju szczegółowo opisanymi emocjami,
że w moim pojęciu żaden inny pisarz podobnie konstruujący daną historię nie
jest w stanie przeskoczyć poprzeczki zawieszonej przez autora tego dzieła. Christer Mjaset w
„To ty jesteś Bobbym Fischerem” też tego nie dokonał, ale oceniając jego
najnowszą powieść w oderwaniu od znakomitego utworu Kinga nie sposób nie
docenić zamysłu i do pewnego stopnia wykonania. Akcja książki Mjaseta toczy się
dwutorowo, w teraźniejszości i przeszłości, którą przypomina sobie narrator,
obecnie czterdziestoletni Hakon, przy czym wątki retrospektywne mają w sobie
zdecydowanie większą moc. Głównie za sprawą lekkości, z jaką autor wyłuszcza
pozornie sielski okres dzieciństwa w małym norweskim miasteczku oraz dzięki
malowniczym, gdzieś na obrzeżach nacechowanym jakąś złowieszczością, opisom samego
miejsca akcji. Lillehammer, jakie zapamiętał Hakon charakteryzowało się przede
wszystkim spokojem i naturalnym pięknem, ale również tendencją do przytłaczania
mieszkańców, szczególnie tych podświadomie tęskniących za wielkimi
aglomeracjami. Hakon nigdy nie czuł się w tym miejscu komfortowo, ale jeśli
przyjrzeć się bliżej jego osobowości można domniemywać, że był typem młodego
człowieka, który nigdzie nie czułby się całkowicie szczęśliwy. Jako chłopiec,
co zresztą pozostało mu do dzisiaj, dużo czasu spędzał w samotności,
wypuszczając się na piesze wędrówki po lesie i grając w szachy z samym sobą.
Jednak, pomimo że cechowało go swoiste wycofanie udało mu się znaleźć kilku
przyjaciół, w towarzystwie których spędził wiele przyjemnych chwil, oddając się
niebezpiecznym rozrywkom. Choć „To ty jesteś Bobbym Fischerem” jest króciutką powieścią
(przeczytałam ją w trakcie jednego wieczora) Mjasetowi udało się szczegółowo
sportretować sielskie miejsce akcji i oddać istotę dzieciństwa – beztroskę,
żądzę przygód i pragnienie przynależności do grupy, nawet kosztem przyłączania
się do niebezpiecznych eskapad. Drugim, równie ważnym elementem idealnie
wyłuszczonym przez autora był wpływ błędów młodości na życie dorosłego
człowieka, sposób w jaki dawne przewiny kładą się cieniem na całej egzystencji
człowieka. Przez długi czas Mjaset ukrywa przed czytelnikiem charakter zbrodni,
jakiej dopuścili się chłopcy przed przeszło dwudziestoma laty, podrzucając
pewne tropy skoncentrowane na ich rówieśniczce, Agnes, pierwszej miłości
Hakona, ale unikając jednoznacznych odpowiedzi. To naturalnie potęguje
ciekawość, ale autor nie podsyca jej jedynie za pośrednictwem wątku
przewodniego, osnuwając tajemnicą również życie rodzinne Kristoffera, jednego z
członków dawnej paczki, do której przynależał również Hakon, na pogrzeb którego
wiele lat później przybywa, co jak można się spodziewać zmusza go do konfrontacji
z dawnymi grzechami. Przez długi czas wątek bazujący na stylistyce literackiego
thrillera jest tylko ogólnie zaznaczany – wiemy, że coś strasznego wydarzyło
się w dzieciństwie Hakona, sprawiając, że przez wszystkie te lata walczył z
niszczącymi wyrzutami sumienia, ale nie znamy charakteru owego incydentu. Bo
Mjaset zaczyna od portretu dzieciństwa w małym miasteczku i równolegle powrotu
do miejsc znanych z młodzieńczego okresu, w tym pierwszym przypadku dużo uwagi
poświęcając życiu rodzinnemu narratora i oczywiście rozrywkom, jakim oddawał
się wspólnie z kolegami. Eskapady do opuszczonych domostw celem poszukiwania
kosztowności, które następnie chłopcy składowali w starym bunkrze, Mjaset
nacechował aurą niebezpieczeństwa, doprawioną nutką wielkiej przygody, co
jawiło się niczym swoista sentymentalna podróż do niezapomnianego okresu
beztroski, zapewne charakteryzującego dzieciństwo niejednego czytelnika.
Autorowi udało się przelać na karty tej powieści swego rodzaju dziecięcego
ducha, który notabene przywiązuje odbiorcę do jego historii na niestety krótki
czas.
Choć jak wspomniałam pomimo niewielkiej objętości Christerowi Mjasetowi
udało się idealnie sportretować kilka nośnych wątków, trudno oprzeć się
poczuciu, że gdyby nieco rozbudował tę opowieść uderzałaby w czytelnika z
nieporównanie większą siłą. W takim kształcie niestety
pozostaje delikatne wrażenie niedosytu – wszak dostajemy bardzo dobrą, dojrzałą
opowieść, ale w wersji mikro, skoncentrowaną na jedynie wyrywkach z życia
narratora, a nie szerokim oglądzie egzystencji jego i jego przyjaciół z dzieciństwa.
Te wątki, które Mjaset poruszył nie sprawiają wrażenia potraktowanych zbyt
pobieżnie, ażeby przywołać oczekiwane emocje, ale wydaje mi się, że gdyby w
takim samym stylu przybliżył nieco więcej różnego rodzaju wydarzeń, tak z
przeszłości Hakona, jak i jego obecnego życia powieść „To ty jesteś Bobbym
Fischerem” nie pozostawiałaby żadnego niedosytu, a być może zyskałaby nawet
większy rozgłos niż „Rzeka tajemnic”, bo warsztat Mjaseta w moim pojęciu charakteryzuje
się zdecydowanie większą emocjonalnością, magiczną zdolnością dosłownego
wnikania w bohaterów i zarażania czytelników kłębiącymi się w nich uczuciami.
Pomijając rozwiązanie zagadki zbrodni sprzed lat, zbyt mało widowiskowe, czy
druzgocące, jak na fabułę, która w głównej mierze bazowała na podsycaniu
ciekawości odnośnie charakteru owego wydarzenia, żaden element akcji nie prosił
się o dopracowanie, ale nie zaszkodziłoby, gdyby Mjaset pokusił się o więcej spisanych
w podobnym duchu wątków. I właśnie ten brak obfitości w różnego rodzaju
wydarzenia uważam za największy mankament tej powieści, chociaż sympatycy
niedługich powieści opartych na niewielu wątkach, zwłaszcza tak emocjonująco
wyłuszczonych, zapewne nie podzielą moich zapatrywań na tę konkretną kwestię.
„To ty jesteś Bobbym Fischerem” to hipnotyzująca powieść o błędach
młodości, które rzucają się cieniem na całe życie człowieka, zachwycająca
podsycającą ciekawość konstrukcją i warsztatem, cechującym się dużą
dojrzałością, nawet bez długich, szczegółowych opisów. Ale mimo ciekawej
problematyki i angażującego stylu autora powieść może pozostawić pewien
niedosyt u czytelników, odnajdujących przyjemność w obcowaniu z mnogością
różnego rodzaju wątków, szczególnie jeśli rozsmakują się w piórze Christera
Mjaseta tak bardzo, że życzyliby sobie zatrzymać się przy tej opowieści na
dłużej. Bowiem norweski pisarz na kartach omawianej książki daje nam próbkę
autentycznie wciągającej historii, równocześnie odbierając tak bardzo pożądaną
możliwość długiego obcowania z jego dziełem.
Za książkę bardzo dziękuję wydawnictwu
Ech To Kinga. I ten niepowtarzalny sielski klimat. Świetna książka, genialna. Niniejszą książkę czytałam i ot przeciętniak.
OdpowiedzUsuń