Po kilkudniowym biwakowaniu w lesie, zakochani Dell i Piper, postanawiają
wrócić do domu. Gdy dojeżdżają do najbliższej stacji benzynowej dowiadują się,
że została zamknięta z powodu panującego kryzysu paliwowego. Przerażeni młodzi
ludzie, dysponując niepełnym bakiem usiłują znaleźć schronienie w nowym, pełnym
chaosu świecie.
Pierwszy pełnometrażowy film C.S. Drury’ego będący swoistą mieszanką survival thrillera z dramatem, bardzo chłodno
przyjęty przez widzów. Taką reakcję z pewnością sprowokowała rażąco amatorska
realizacja, chwilami mocno przeszkadzająca w należytym skupieniu na
poszczególnych wydarzeniach, bo do samej fabuły, choć niepozbawionej kilku wad
nie można odnosić się w samych negatywach.
Oglądacie może tzw. „Wieczory strachu” na TVN 7? Jeśli tak to z pewnością mieliście
nieprzyjemność obcować z takimi gniotami, jak na przykład „Szkoła przetrwania”
(2006), czy „Blood Creek” (2006). „Empty” zrealizowano w bardzo podobnym,
amatorskim stylu, przywodzącym na myśl nagranie z kamerki telefonu komórkowego,
bez poszanowania odpowiedniego naświetlenia, czy kątów nachylenia. Na
jakikolwiek klimat grozy również nie można w tym przypadku liczyć, w czym po
części zawiniła również grzeczna oś fabularna. Twórcy zauważalnie stronili od
większej dosłowności, pewnie przez wzgląd na niedostatki budżetowe
niepozwalające im należycie zobrazować globalnego zezwierzęcenia ludzkości.
Jako, że mamy do czynienia z typowo postapokaliptyczny obrazem, zawiązującym
akcję dzięki mocno niekonwencjonalnemu i równocześnie jakże prawdopodobnemu
motywowi kryzysu paliwowego wypadałoby, aby twórcy silniej dali nam odczuć
niewygodne położenie, naszych protagonistów. Niestety, Drury rezygnuje z
szerszego podjęcia tematu zdehumanizowania ludzkości, o którym Dell i Piper
dowiadują się od recepcjonisty hotelu, w którym na krótko się zatrzymują oraz z
doniesień internetowych. Oprócz kilku delikatnych scen „ingerencji świata
zewnętrznego” w żywot naszych bohaterów raczej niedane nam będzie należycie
skonfrontować się z tym szaleństwem społeczeństwa, sygnalizowanym przez
scenariusz. Tak, więc jeśli chodzi o akcję to musimy zadowolić się jedynie kilkoma
mało wyrazistymi momentami. Okładanie mężczyzny przez dwóch
niezidentyfikowanych sprawców, na których Dell natyka się w trakcie spaceru. Próba
kradzieży jego benzyny przez drobnego rzezimieszka (który notabene czym prędzej
ucieka, gdy dociera do niego krzyk Della z pierwszego piętra hotelu). Włamanie
grupki mężczyzn do domku letniskowego ojca Piper, w którym nasi bohaterowie
ostatecznie się zatrzymują oraz brutalna przeprawa z autostopowiczem. I to
tyle, jeśli chodzi o ten szumnie zapowiadany przez scenariusz destrukcyjny
wpływ braku benzyny na społeczeństwo. „Empty” najsilniej skupia się na
relacjach pomiędzy dwójką głównych bohaterów, zaskakująco przyzwoicie
wykreowanymi przez Jona Carlo i Ashley C. Williams i w tym stricte
psychologicznym aspekcie całkiem znośnie sobie radzi.
Dell to typowy amator przyrody, zmęczony miejskim zgiełkiem i nieustannym
udowadnianiem zamożnemu ojcu swojej dziewczyny, że jest godzien jego córki. Dla
przeciwwagi Piper to modelowa mieszczanka, uzależniona od zdobyczy nowoczesnej
technologii, przyzwyczajona do wygodnego życia z dala od „łona natury”. Nietrudno
się domyślić, że te zgoła odmienne zapatrywania naszej parki będą przyczynkiem
do ich nieustających kłótni. Dell zdaje się być zadowolony z takiego obrotu
spraw, wczuwając się w rolę mieszkańca średniowiecza (szczególnie, gdy z niezrozumiałych
dla mnie powodów dopływ prądu zostaje przerwany. Hmm, co ma benzyna do
elektryczności? oraz z chwilą wyczerpywania się zapasów jedzenia), ale niestety
jedynie w pełnych patosu przemowach. Mężczyzna głosi, że jedynie w takiej scenerii,
całkowitego wyalienowania może poczuć się prawdziwym mężczyzną, ale przez
wzgląd na liczne niesnaski z Piper to na jej barkach spoczywa większość
obowiązków gwarantujących przetrwanie. To ona nosi drewno, pali w kominku,
gotuje i łowi ryby – nasz dzielny amator survivalu ogranicza się jedynie do
drobnej pomocy bądź samego przyglądania się pracującej dziewczynie. „Empty” to
w istocie, podany w dosyć monotonnym stylu, proces przemiany
charakterologicznej bohaterów wywołanej niewygodnym położeniem, w jakim się
znaleźli. Piper pomimo swojego uzależnienia od wpływów ojca i egzystencją w
wielkim mieście z czasem przestaje być zagubioną dziewczynką, ufającą ludziom
(nawet w obliczu panoszącego się kryzysu paliwowego) i często zmieniającą
zdanie, a staje się mimowolną bojowniczką o przetrwanie, z dala od niesnasek ze
zrozpaczonym społeczeństwem, ale skorą do tarć z chłopakiem. Tymczasem Dell od
początku znakomicie zdaje sobie sprawę z zagrożenia czyhającego na ich dwójkę,
co z czasem popchnie go do zbrodni – to prawda, wymuszonej rozpaczliwą
sytuacją, ale równocześnie będącą pierwszym sygnałem jego nieuchronnej
autodestrukcji, prowadzącej do zaskakującego finału.
Pomimo amatorskiej realizacji oraz mocno ugrzecznionej wizualizacji
globalnego zezwierzęcenia „Empty” zasługuje na uwagę choćby przez wzgląd na
ciekawe interakcje pomiędzy dwójką głównych bohaterów. Biorąc pod uwagę
wszystkie plusy i mankamenty tej produkcji jestem zmuszona podsumować ją mianem
zwyczajnej średniawki kina grozy, która może zainteresować jedynie amatorów niskobudżetówek,
których zanadto nie razi beznadziejna realizacja. I to właśnie do nich kieruję
niniejszą propozycję.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz