Starsza kobieta zostaje wypchnięta ze swojego balkonu na szóstym piętrze. Sprawę
dostaje zespół Cato Isaksena, który szybko odkrywa powiązania pomiędzy tym
zabójstwem, a leżącym pod Moss kempingiem. Okazuje się, że jego właściciel
mieszka w tym samym budynku, co zamordowana kobieta, a jego przyjaciel jest
dozorcą w obu tych miejscach. Ponadto jedna ze sprzątaczek zatrudnionych na
kempingu, młoda Polka, Lili Rudek utrzymuje, że jest prześladowana przez
niezidentyfikowanego mężczyznę. Cato wraz ze swoją pracownicą, do której nie
pała sympatią nie tylko próbują powiązać obie te sprawy, ale również uzyskać
jakieś informacje o przeszłości wypchniętej z balkonu ofiary, która poza
staruszką przebywającą w miejscowym domu opieki zdawała się nie mieć żadnych
znajomych, ani rodziny.
„Człowiek mroku” to siódma część z serii o Cato Isaksenie, autorstwa
norweskiej pisarki Unni Lindell. Już na wstępie zaznaczam, że nieznajomość
poprzednich tomów nie przeszkadza w zrozumieniu fabuły książki. Lindell,
podobnie jak inni autorzy serii kryminalnych, przedstawia tutaj jedną,
niepowiązaną z innymi tomami sprawę, sięgając wstecz jedynie podczas relacji
pomiędzy protagonistami, ale równocześnie objaśniając je na tyle dokładnie, aby
każdy, kto pierwszy raz spotkał się z jej prozą nie miał żadnych problemów ze
zrozumieniem poszczególnych wątków.
Jeśli chodzi o współczesne mody literackie (boom na powieści o zombie,
wampirach itp.) dałam się uzależnić jedynie od skandynawskich kryminałów i
thrillerów. Takiej dbałości o szczegóły śledztwa, klimat i wielowymiarowe
postacie rzadko można uświadczyć w trakcie obcowania z tego rodzaju literaturą
z innych regionów kuli ziemskiej. Moim mistrzem jest oczywiście Stieg Larsson,
co nie znaczy, że inni skandynawscy twórcy nie mają nic ciekawego do
zaprezentowania. „Człowiek mroku” to kolejny norweski kryminał, który zapewnił
mi kilka godzin całkiem przyzwoitej rozrywki, co nie znaczy, że Lindell udało
się uniknąć kilku drobnych wpadek. Na pewno styl odrobinę rozczarowuje. Szczególnie
pełne wielokropków, często prowadzone dosyć chaotycznie dialogi wprowadzają dużo
niepotrzebnego zamieszania, ale również opisy scenerii mocno odstają od
dokładności innych pisarzy skandynawskich – zbyt pobieżne, a co za tym idzie,
oddzierające powieść z dużej dozy mrocznego klimatu. Za to zachwycają portrety
psychologiczne protagonistów, ze szczególnych wskazaniem na szefa zespołu
śledczego, Cato Isaksena i jego pracownicy Marian Dahle. Choć w takim samym
stopniu zależy im na sprawiedliwości społecznej, choć należycie przykładają się
do swojej pracy daleko im do w pełni pozytywnych bohaterów, co znacznie uwiarygodnia
ich sylwetki. Konserwatywny sposób bycia Isaksena, który nieustannie zaznacza
swoją wyższość nad innymi członkami zespołu oraz wykazuje dobitną niechęć do
Marian Dahle kłóci się z jej sposobem bycia. Kobieta, bowiem jawi się, jako
prawdziwie wyzwolona osoba, konkurująca z każdym, kto w pracy osiąga lepsze
wyniki od niej, w tym przypadku z Cato. Aby zaakcentować mu swoje nieprzejednanie
często ucieka się do infantylnych czynów, jak na przykład bezsensowna wojna o
pokój w wydziale, która jest jedynie pretekstem dla nich obu do zaznaczenia
swojej pozycji w zespole. Ich relacje, choć tak intrygujące są jedynie tłem dla
mocno wciągającej intrygi kryminalnej, w której nic nie jest tym, czym na
pierwszy rzut oka się wydaje.
Sprawę rozpoczyna wypchnięcie z balkonu starszej kobiety przez tajemniczego
mężczyznę, ale Lindell na tym nie poprzestaje. Aby dodatkowo skomplikować
fabułę wprowadziła postać Lili Rudek, imigrantki z Polski, która boryka się z
prześladowaniami na kempingu, w którym jest sprzątaczką. Obie sprawy łączy
postać jego właściciela oraz dozorcy. Badając przeszłość zamordowanej kobiety
Cato i Marian wpadają na trop jej bliskiej przyjaciółki, przebywającej w
miejscowym domu opieki oraz opiekuna prawnego ze Szwecji – oboje zdają się
ukrywać istotne dla śledztwa informacje. Ponadto w pewnym momencie bardzo ważne
dla współczesnych wydarzeń staje się tajemnicze zabójstwo z lat 70-tych. Na
kempingu, tym samym na którym teraz jest prześladowana Lili Rudek, doszło
wówczas do gwałtu i prawdopodobnego morderstwa, ale ciała ofiary nigdy nie
znaleziono. Co łączy te wszystkie sprawy? Naprawdę, nie sposób jest połączyć
wszystkich faktów, bo choć tożsamość sprawcy dla każdego zagorzałego czytelnika
kryminałów powinna być przewidywalna to już jego motywy oraz ciąg
przyczynowo-skutkowy, łączący wszystkie te sprawy będzie sporym zaskoczeniem
dla absolutnie każdego, kto zdecyduje się na lekturę „Człowieka mroku”.
W „Człowieku mroku” Unni Lindell udało się należycie przedstawić prawdziwie
skomplikowaną i mocno zaskakującą intrygę kryminalną. I choć autorka ma spore
braki warsztatowe, które na początku odrobinę przeszkadzają w odbiorze powieści
to z czasem w zestawieniu z zagadkowym śledztwem stają się one zupełnie
nieistotne. Niezły kryminał, który powinien w pełni zadowolić wielbicieli tego gatunku
literackiego.
Za książkę bardzo dziękuję wydawnictwu
Kilka książek z Czarnej Serii przeczytałam i muszę przyznać, że jak dotąd na żadnej się nie zawiodłam, więc chętnie poznam również powyższy kryminał.
OdpowiedzUsuńRównież dałam się oczarować skandynawskim kryminałom, więc z chęcią wyłapuje nowe nazwiska pisarzy. O Lindell już gdzieś słyszałam, ale nie kojarzę żadnej jej powieści. Natomiast "Człowiek mroku" brzmi dla mnie ciekawie ze względu na zaskakujące motywy zbrodniarza. Ostatnio trafiam raczej na przewidywalne historie, więc chętnie dam się zaskoczyć :)
OdpowiedzUsuńKsiążka czeka na swoją kolej. Po powyższej opinii widzę, że warto było się na nią zdecydować.
OdpowiedzUsuń