sobota, 18 lipca 2015

Oscar Wilde „Portret Doriana Graya”


Przystojny młodzian z wyższych sfer, Dorian Gray, jest muzą malarza, Basila Hallwarda. W dniu, w którym artysta kończy jego obraz odwiedza go znajomy lord Henry „Harry” Wotton. Arystokrata jest tak zafascynowany Dorianem, że postanawia przekazać mu część swojej kontrowersyjnej filozofii. Pod wpływem jego słów chłopak uświadamia sobie nieuchronność przemijania i wypowiada życzenie, aby od tej pory jego podobizna na obrazie pędzla Hallwarda posuwała się w latach, a on na zawsze pozostał młody. Kiedy Dorian uświadamia sobie, że jego życzenie się spełniło, że proces jego starzenia został przejęty przez obraz postanawia zmienić swoje życie. Dalsza znajomość z Wottonem wkrótce sprowadza go na drogę występku, która jak obaj sądzą jest gwarantem prawdziwej wolności. Ku najwyższemu przerażeniu Hallwarda i uciesze Wottona, Gray odkrywa zalety hedonizmu. Utrzymuje w tajemnicy przed wszystkimi cudowne właściwości portretu, będąc przekonanym, że jest on zwierciadłem jego duszy, umożliwiającym mu nieskrępowaną żadnymi normami moralnymi egzystencję.

„Portret Doriana Graya” pióra irlandzkiego pisarza, Oscara Wilde’a po raz pierwszy opublikowano w miesięczniku „Lippincott’s Monthly Magazine” w 1890 roku. Powieść spotkała się z falą krytyki – recenzenci zarzucali Wilde’owi krzewienie dekadentyzmu i homo-erotyzmu. Pisarz nie zgadzał się z tymi zarzutami, ale jego próby wyjaśnienia myśli przewodnich utworu nie przekonały brytyjskich, coraz bardziej zacietrzewionych krytyków, zarzucających autorowi obrazę ich uczuć i nawołujących do ścigania Wilde’a za naruszenie prawa pilnującego moralności. Atmosfera skandalu, która spowiła jego publikację wymusiła na autorze drobne modyfikacje powieści przed oddaniem jej do wydania w formie książkowej. Wilde wzbogacił „Portret Doriana Graya” o zwięzłą przedmowę i kilka aforyzmów, złagodził aluzje do homoseksualizmu i rozbudował rys psychologiczny głównego bohatera. Autor nade wszystko pragnął, aby czytelnicy dopatrywali się w jego dziele rozprawy o postrzeganiu sztuki, co w pierwszej wersji powieści zostało przesłonięte skandalizującymi, jak na czasy wiktoriańskie, aluzjami do homoseksualizmu.

W im większej atmosferze skandalu wzrasta jakieś dzieło, tym większa szansa, że przetrwa próbę czasu i zostanie okrzyknięte jednym z najbardziej przełomowych arcydzieł. Grzeczna, uładzona sztuka ma mniejsze szanse odnieść sukces porównywalny do najbardziej szokujących produktów swojej epoki. Im silniejsze oburzenie krytyków, tym większe zainteresowanie opinii publicznej i tym trwalsza pamięć o danym dziele. Jeśli tak na to spojrzeć, nie dziwi wciąż niesłabnące zainteresowanie XIX-wieczną publikacją Oscara Wilde’a, nie zaskakuje definiowanie „Portretu Doriana Graya”, jako opus magnum tego autora. Wydawnictwo Zysk i S-ka postanowiło zapoznać współczesnych, polskich czytelników z pierwotną, nieocenzurowaną wersją książki – tą, która wywołała tak silne oburzenie brytyjskich krytyków i która była deklasowana przez ówczesnych czytelników. Aż ludzkość dorosła do tego rodzaju prozy, aż radykalna zmiana w ocenach „Portretu Doriana Graya” udowodniła, że Oscar Wilde zwyczajnie wyprzedził swoją epokę. Spisał powieść bardziej przystającą do swobodniejszego wieku XX, mniej skrępowanego wymuszonym purytanizmem.

„Cóż jednak począć, skoro najdzielniejsi pośród nas lękają się samych siebie? Samookaleczenie, którego imali się dzicy, tragicznie przetrwało w postaci samonegacji, która jest zmorą naszych czasów. Każdy zdławiony impuls nasyca umysł i zatruwa nas. Ciało raz zgrzeszy i wyzwala się od grzechów, gdyż czyn jest postacią oczyszczenia.”

„Portret Doriana Graya” to powieść nosząca znamiona prozy egzystencjalnej, w dużym skrócie opowiadająca o poszukiwaniu swojego własnego „ja”. Główny bohater to sztandarowy przykład jednostki przytłoczonej świadomością o przemijalności wszechrzeczy, szczególnie własnego atrybutu: urody. Kiedy otrzymuje od przyjaciela, malarza Basila Hallwarda, swój portret po raz pierwszy uświadamia sobie własne piękno i młodość. Wpatrując się w swoją podobiznę na obrazie z całą mocą dociera do niego, jak ulotny dar otrzymał od losu. To przełomowa chwila w życiu Doriana, moment który ukierunkuje jego dalszą egzystencję. Wypowiadając życzenie, Gray przerzuca przekleństwo starzenia się na swój portret, co więcej jakaś siła sprawia, że wszystkie grzechy młodzieńca uwidaczniają się na jego podobiźnie, nie własnej twarzy. Portret, jak sam Dorian zauważa, staje się zwierciadłem jego duszy, projekcją zgnilizny, która w późniejszych latach będzie toczyć jego sumienie. Obraz ma mu przypominać o moralności, ale chłopak szybko przeformułowuje owe właściwości – zamiast pozwalać, aby portret zabezpieczał go przed występnym życiem postanawia w pełni z niego korzystać, przerzucając oznaki wyrzutów sumienia na swoją podobiznę, skrzętnie skrywaną przed światem na strychu. Portret nosi znamiona wieku i grzechów Doriana, podczas gdy jego ciało pozostaje nieskalane. Oprócz uświadomienia sobie nieuchronności przemijania i odkrycia niezwykłych właściwości obrazu egzystencję Graya determinuje znajomość z lordem Henry’m „Harry’m” Wottonem, który wykorzystuje go do realizacji swojego podstępnego planu. Znudzony arystokrata na początku dowodzi na korzyść Hallwarda, że ludzie piękni nie myślą, że inteligencja niszczy urodę. Kiedy poznaje nieziemsko przystojnego Graya postanawia przeprowadzić na nim swoiste badanie psychologiczne – sprawdzić, czy zdoła zniszczyć w nim wszystko, co dobre, czy uda mu się sprowadzić tego niewinnego, nieszkodliwego młodzieńca na złą drogę. W tym celu zaszczepia w nim własną filozofię, tak odmienną od światopoglądu Basila Hallwarda, mówiącą, że jedynie hedonizm jest gwarantem wolności, że ludzie niepotrzebnie dają się tłamsić wszelkim normom moralnym, które notabene czynią ich życie sztucznym. Śledząc relację tej trójki odnajdziemy dowód na wysnutą przez Wilde’a tezę, że w każdym człowieku jest odrobina Piekła i trochę Nieba. Niebem Doriana jest Hallward, to on pełni rolę podszeptów sumienia chłopaka, to na nim ciąży obowiązek nakierowywania Graya na drogę moralności. Wotton tymczasem w metaforycznym sensie stanowi odpowiednik jego drugiej, ciemnej strony – dąży do zdeprawowania chłopaka, w zamian za obietnicę wolności. Podobnie w literaturze i kinematografii często kreuje się postać Diabła, który pozyskuje duszę człowieka w zamian za niczym nieskrępowaną, hedonistyczną egzystencję na Ziemi.

„Zastanawiam się, któż to nazwał człowieka rozumnym zwierzęciem, gdyż było to najbardziej nieopatrzne z możliwych określeń. Wiele można powiedzieć o człowieku, z wyjątkiem tego, że jest rozumny.”

„Portret Doriana Graya” to nie tylko opowieść o młodzieńcu, który znalazł się na rozstaju i musi wybrać, czy bardziej odpowiada mu purytanizm, czy hedonizm to również historia o sztucznym świecie, w jakim przyszło mu żyć. Wilde ze szczerą zjadliwością portretuje realia londyńskiej klasy wyższej, dla której liczy się jedynie forma. Wszystko, co czynią jest nieszczere, wyreżyserowane na użytek przygodnych obserwatorów, tak jakby zaprzedali się konwenansom, jakby na własne życzenie wyzbyli się swojej indywidualności i odnaleźli sens życia w poddawaniu się różnym wpływom, przeistaczaniu w kogoś, kim nie są. Dorian nie chce żyć w takim świecie, woli być obserwatorem własnego życia niż jego czynnym sprawcą, bo uważa, że tylko taka postawa uchroni go od cierpień i pozwoli mu pozostać sobą – niepodatną na wpływy, całkowicie odrębną jednostką. Przypatrując się egzystencji Graya z jego punktu widzenia, zatapiając się w znakomicie odmalowane, zmanierowane uniwersum klasy wyższej można zrozumieć jego postawę. I właśnie to najbardziej przeraża. Cyniczna filozofia Henry’ego, choć kontrowersyjna jawi się bardziej autentycznie, aniżeli ugrzecznione poglądy Hallwarda. To monologi lorda znajdują potwierdzenie w otaczającym nas współczesnym świecie (co świadczy o uniwersalności myśli artykułowanych przez Wottona, o tym, że echa jego filozofii można odnaleźć nawet w XXI-wiecznych realiach). Wkraczanie Doriana na drogę występku można usprawiedliwić. Każda niewyzbyta indywidualności osoba być może nie pochwali zdeprawowanego sposobu na życie młodzieńca, ale z pewnością zrozumie jego modus operandi, odbierze jego grzechy, jako swoisty krzyk, prośbę o niepozbawianie go jestestwa i nieskuwanie kajdanami wyreżyserowanej moralności. Największą siłą tej powieści w moim odczuciu jest właśnie owe błyskotliwe studium tak Doriana, jak i ludzkości w ogóle – nie pojmowanie sztuki, jak chciał tego Wilde i nie homo-erotyzm objawiający się w początkowej relacji Graya i Hallwarda oraz późniejszych aluzjach do częstych homoseksualnych praktyk Doriana, jak zapewne chcieliby tego XIX-wieczni brytyjscy krytycy. Choć przyznaję, że nie dziwi mnie, iż takie śmiałe podejście do owej karanej wówczas w Wielkiej Brytanii preferencji seksualnej (sam Wilde został skazany za obcowanie z mężczyznami) szokowało ówczesnych czytelników. Nie wiem, czy przed Oscarem Wilde’m istniał jeszcze jakiś pisarz, który tak odważnie „wbiłby klin” w pruderyjne pojmowanie seksualności przez ówczesne społeczeństwo.

„Portret Doriana Graya” to głębokie studium chylącej się ku upadkowi, dekadenckiej kondycji ludzkości oraz opowieść o poszukiwaniu swojego miejsca na świecie, nawet kosztem degrengolady. XIX-wieczna powieść pełna błyskotliwych metafor i kontrowersyjnych aluzji, która nawet dziś może szokować. Ale nie dla samego szokowania, wszak Oscar Wilde’a wykorzystuje kontrowersyjną filozofię głównie po to, aby zmusić czytelnika do poszerzenia swoich horyzontów. Do zapomnienia o narzuconym przez społeczeństwo, wąskim światopoglądzie, który zwężając perspektywę zwyczajnie wypaczył prawdziwy obraz świata, w jakim przyszło żyć Wilde’owi, ale też nam, współczesnym czytelnikom. Mocna, ponadczasowa rzecz, głównie dla odbiorców o „otwartych umysłach”, niebojących się konfrontacji z prawdami o degeneracji ludzkości, ale też gotowych zrozumieć jednostki świadomie wkraczające na drogę występku, w imię wyższych, być może odrobinę wypaczonych, ale do pewnego stopnia zrozumiałych, przekonań. „Portret Doriana Graya” to prawdziwe arcydzieło literatury, z którym każdy winien się zapoznać!

Za książkę bardzo dziękuję wydawnictwu

14 komentarzy:

  1. Portret Doriana Graya to moja biblia :3 Uwielbiam tą książkę, a w szczególności tak dobrze złożonych bohaterów ^^ Poglądy Henry'ego również na mnie mogłyby wpłynąć, bo całkowicie się z nim zgadzałam >< Podziwiam autora za ukazanie tak mrożącej krew w żyłach przemiany Dorianka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, że to Twoja biblia - z fragmentu Twojej recenzji na skrzydełku obwoluty nowego wydania. Gratuluję!

      Usuń
    2. Dziękuję ^^ Jakoś mi się udało ,,być" na mojej ulubionej książce XD

      Usuń
  2. Czytałam gdzieś w latach licealnych i bardzo mi się podobała. I powiem szczerze, że przy nadarzającej się okazji z chęcią powtórzę lekturę, bo szczegóły już dawno z pamięci mi uciekły :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetna książka - wracałam do niej kilka razu. Ciekawa historia, znakomicie przedstawieni bohaterowie i cała ta przemiana Doriana. Naprawdę warto przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Cały czas mam na liście "do przeczytania". Coś nie chce z niej zniknąć. :o

    OdpowiedzUsuń
  5. Pięknie napisane. A książka super.

    OdpowiedzUsuń
  6. Zysko ostatnio wydaje takie klasyki. Były opowiadania grozy Josepha Conrada. Jest Wilkie Collins i Nawiedzony Hotel. Jest Grey - swoją drogą znakomita książka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I jeszcze opowiadania Le Fanu;)
      Strasznie mi się podoba ta inicjatywa Zysk i S-ka. Każda publikacja takiej żelaznej klasyki literatury grozy to dla mnie wielkie wydarzenie, a jak na razie Zysk co chwilę takie perełki wydaje. Mam nadzieję, że szybko z tym nie skończą.

      Usuń
  7. Nie czytałam nigdy "Portretu Doriana Graya" ale wielokrotnie chciała i na chęci, niestety, się kończyło. Teraz jednak, zachęcona Twoją recenzją na pewno zaraz poszukam gdzie mogę go znaleźć i przeczytać :D

    Także dziękuje bardzo i pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  8. Uwielbiam ekranizację z Colinem Firthem :)

    OdpowiedzUsuń
  9. jeszcze nie czytałam tej książki. Ale myślę że po tej recenzji z pewnością trafi na moją półkę.

    pozdrawiam Sylwia

    mój blog zaczynam dopiero https://www.blogger.com/profile/14454168396133432041

    OdpowiedzUsuń
  10. Cześć, powieść rzeczywiście wspaniała. Ale: czy na okładce i obwolucie znajduje się ta sama grafika? Bo taka jakaś niezbyt zachęcająca :(

    OdpowiedzUsuń