Święta
Bożego Narodzenia. Nick Milgram przyjeżdża wraz ze swoją
dziewczyną Annji do swoich rodziców, Tony'ego i Beth, z którymi od
dawna nie utrzymywał kontaktu. W domu przebywa też ojciec Tony'ego,
a jeszcze tego samego wieczora dołącza do nich Kate, ciężarna
siostra Nicka wraz ze swoim partnerem Scottem. Nick i Annji nie są
mile widziani przez większość członków tego zgromadzenia,
postanawiają więc z samego rana opuścić ten dom. Ale okazuje się,
że w nocy budynek został spowity jakimś przypominającym metal
tworzywem, który uniemożliwia ludziom przebywającym w środku
wydostanie się z niego. Nie docierają do nich żadne informacje z
zewnątrz poza instrukcjami co jakiś czas wyświetlanymi na ekranie
telewizora. Tony uznaje, że najlepiej będzie wykonywać wszystkie
te polecenia, ponieważ jest przekonany, że są one przekazywane
przez rząd starający się zapewnić im bezpieczeństwo. Tylko Nick
i Annji mają co do tego poważne wątpliwości, ale ojciec tego
pierwszego nie zamierza tolerować niepodporządkowywania się jego
woli.
Johnny
Kevorkian swoją przygodę z reżyserią rozpoczął w 1997 roku,
tyle że jego pierwszymi projektami były shorty. Przez mniej więcej
jedenaście lat nakręcił tylko trzy takie krótkie filmiki, a jego
pierwszy obraz pełnometrażowy, „Zniknięcia”, pojawił się w
roku 2008. Minęło kolejne jedenaście lat i Johnny Kevorkian
pokazuje światu swój drugi pełnometrażowy film, brytyjski
thriller science fiction z elementami horroru zatytułowany „Await
Further Instructions”, oparty na scenariuszu niedoświadczonego w
długim metrażu Gavina Williamsa.
W
swoich „Zniknięciach” Johnny Kevorkian pokazał, że ważna jest
dla niego warstwa psychologiczna, że postacie występujące w filmie
nie są mu obojętne, że nie chce podchodzić do nich w sposób
szczątkowy. Scenariusz „Zniknięć” był po części jego
dziełem (napisał go wspólnie z Neilem Murphym), ale w przypadku
„Await Further Instructions” polegał na tekście Gavina
Williamsa. Na scenariuszu, na którego moim zdaniem Kevorkian zwrócił
uwagę przede wszystkim dzięki płaszczyźnie psychologicznej, która
odkrywcza na pewno nie jest, ale akurat w tym przypadku ciężko
czynić z tego zarzut. „Await Further Instructions” egzystuje w
ramach cieszącej się sporą popularnością konwencji, której
bodaj czołowym przedstawicielem jest powieść Williama Goldinga pt.
„Władca much”. Chodzi o historie osadzone na jakimś
odizolowanym od reszty świata terenie, na którym to zostaje
uwięziona grupa ludzi złożona z osób różnie reagujących na tę
ekstremalnie trudną sytuację. We „Władcy much” mieliśmy
wyspę, ale artyści zdążyli już nas przyzwyczaić do mniejszych
przestrzeni – głównie budynków, ale nie tylko (na przykład
„Bunkier” Nicka Hamma będący adaptacją powieści Guya Burta i
„Hunger” Stevena Hentgesa). Tkwienie w pułapce, z której jak
się wydaje nie ma przynajmniej łatwego wyjścia to jeden z motorów
napędowych tych opowieści, ale moim zdaniem nie najważniejszy.
Silniejsze emocje zazwyczaj generuje sytuacja panująca wewnątrz
danego zamkniętego obiektu – tak w każdym razie według mnie jest
w przypadku „Await Further Instructions”. Sytuacja, która
oczywiście nie pozostaje bez związku z rzeczonym zamknięciem na
mocno ograniczonym obszarze. Scenariusz Gavina Williamsa, jak wiele
przed nim, skupia się bowiem na zachowaniach ludzi uwięzionych
przez coś lub kogoś w domu należącym do małżeństwa wchodzącego
w te szeregi. Na zachowaniach, które bynajmniej nie mają za zadanie
podnosić widza na duchu. Wzorem niezliczonych thrillerów i horrorów
tego typu Williams przedstawia negatywny obraz człowieka w obliczu
katastrofy. Nie dotyczy to wszystkich osób zamkniętych w
jednorodzinnym domu w okresie Świąt Bożego Narodzenia, ale owa
nadzieja w postaci Nicka i Annji jest bardzo wątła. Niepodzielną
władzę w tym domu sprawuje bowiem człowiek przekonany o swojej
nieomylności, apodyktyczny Tony, który jak się wydaje zrobi
wszystko, by wymusić posłuszeństwo na swoich towarzyszach, których
on traktuje raczej jak podwładnych. Głosami rozsądku są Nick i
Annji, ale nie mają oni siły przebicia – liderem jest niemyślący
racjonalnie Tony, któremu ta dwójka musi się podporządkować. Nie
chcą tego, ale znajdują się w mniejszości, pod przewodnictwem
osoby, która wydaje się być gotowa nawet siłą wymuszać
posłuszeństwo. Nick i Annji jeszcze przed spowiciem całego domu
Tony'ego i Beth czarnym tworzywem tylko podobnym do metalu, są
osobami niemile widzianymi w tym budynku. Nie dotyczy to pani domu,
Beth, która to bardzo cieszy się na widok długo niewidzianego syna
Nicka i jego sympatycznej dziewczyny, ale ojciec, dziadek i siostra
(a więc i jej chłopak, bo to klasyczny pantoflarz) tego młodego
mężczyzny bynajmniej nie podzielają tego entuzjazmu. Spodziewająca
się dziecka Kate nie potrafi zaakceptować wybranki swojego brata,
dlatego że pochodzi z Bliskiego Wschodu. Sposób, w jaki
przedstawiono tę postać każe sądzić, że scenarzysta „Await
Further Instructions” ma krytyczny stosunek do ludzi skrajnie
negatywnie nastawionych do imigrantów z tego rejonu świata. Kate
nie grzeszy inteligencją, właściwie to jest bezdennie głupia –
to zaślepiona nienawiścią do muzułmanów, stereotypowo myśląca
o terrorystach egoistka, która nawet nie zdaje sobie sprawy jak
idiotycznie brzmią jej „mądrości” na temat imigrantów z
Bliskiego Wschodu. Osoby podzielające jej spojrzenie na tych ludzi
mogą poczuć się urażone takim ośmieszeniem wyznawczyni ich
filozofii, ale już widzów zajmujących zgoła inne stanowisko w tej
sprawie takie przedstawienie postaci Kate prawdopodobnie uraduje
(argumentem przeciw imigrantom z Bliskiego Wschodu nie są tylko
zamachy terrorystyczne, wspomina się też o zarazkach jakoby
przywlekanych przez nich do Europy i zabieraniu pracy ponoć dużo
lepiej przygotowanym do danego zawodu Brytyjczykom). Dziadek Kate i
Nicka podziela zapatrywania wnuczki na imigrantów zalewających jego
ukochany kraj, dla Tony'ego natomiast persona non grata jest przede
wszystkim jego syn, bo ma mu za złe unikanie kontaktu z rodziną
przez długie lata i nie może znieść jego nieposłuszeństwa. Co
wcale nie oznacza, że wzorem swojej żony obdarzy sympatią jego
dziewczynę.
Czarne,
twarde tworzywo, które zasnuje dom Milgramów to, muszę przyznać,
całkiem niezły pomysł na zamknięcie postaci w jednym budynku, tym
bardziej, że tak jak bohaterowie i antybohaterowie „Await Further
Instructions” nie znamy jego pochodzenia. Oczywiście, podejrzewa
się, że pod koniec wszystko się wyjaśni, ale do tego momentu
możemy tylko zgadywać czym tak naprawdę jest owe tworzywo
przylegające do domu Milgramów i oczywiście skąd to się wzięło.
Nie wiemy jaka sytuacja panuje na zewnątrz. Czy to samo spotkało
pozostałych mieszkańców kraju/świata, czy to raczej kameralny
eksperyment, taki ograniczający się do ludzi, których losy
śledzimy na ekranie. Ale łatwo się tego domyślić, w
przeciwieństwie do celu rzeczonego, żeby już pozostać przy tej
nomenklaturze, eksperymentu. Kto za tym wszystkim stoi też nie jest
do końca jasne, ale i tutaj nie trzeba się wysilać, żeby dojść
do trafnych wniosków. W ogólnym zarysie, bo wątpię, żeby w
głowie jakiegokolwiek widza dużo wcześniej wykluł się dokładny
obraz tego, czym twórcy tego filmu uraczą nas w jego końcówce.
Piszę „dużo wcześniej”, bo przed tą ostatnią partią
pojawiają się pewne sugestie, które to widzowie mają dużą
szansę właściwie odczytać. Przez długi czas twórcy nie dają
jednak widzom tak klarownych drogowskazów – każą nam zastanawiać
się kim są istoty odpowiedzialne za aktualne położenie bohaterów
i antybohaterów filmu i do czego tak naprawdę dążą. Czy to
ludzie ludziom zgotowali ten los, czy może przybysze z innej planety
albo jeszcze coś innego? Sytuację bohaterów dodatkowo komplikuje
telewizor stojący w salonie. A ściślej instrukcje, które co jakiś
czas pojawiają się na jego ekranie, do których Tony jest
zdecydowany się stosować. I tego samego wymaga od pozostałych.
Zapytacie: skąd pewność, że owe polecania są przekazywane przez
kogoś im życzliwego? Właśnie widz takiej pewności mieć nie
będzie, podobnie jak Nick i Annji, ale pozostali będą się
skłaniać ku poglądowi Tony'ego, że instrukcje te nadaje rząd ich
kraju w trosce o ich bezpieczeństwo. A skąd przekonanie, że władza
jest dobra, że należy mieć bezgraniczne zaufanie do rządu
państwa, którego obywatelem się jest? Cóż, Tony tak jak jego
dziadek to wielki patriota, wręcz nacjonalista, człowiek, który
nie zwykł sprzeciwiać się autorytetom, ludziom mądrzejszym od
niego, a właśnie za takowych uważa wybrańców narodu, czyli
angielski rząd. Ja nie mam takiej wiary w polityków (właściwie to
w ogóle nie mam do nich zaufania), dlatego już w momencie ujrzenia
pierwszego komunikatu wyświetlonego na ekranie telewizora Milgramów
ogarnęła mnie pewność, że należy kompletnie je ignorować,
nawet jeśli rzeczywiście są one nadawane przez władze kraju. A co
do tego miałam wątpliwości. UWAGA SPOILER I to ogromne, bo
moim głównym typem byli przybysze z innej planety KONIEC
SPOILERA. Postępowanie Tony'ego mądre na pewno nie jest, ale
ciężko wyrzucać scenarzyście „Await Further Instructions”
nielogiczności, bo niestety takie postępowanie jednostki w
ekstremalnie trudnej sytuacji jest wielce prawdopodobne. Smutne to,
ale nie niemożliwe. W obliczu zagrożenia człowiek może postępować
do bólu nieracjonalnie, skrajnie nieodpowiedzialnie, bardzo
agresywnie i krótkowzrocznie. Wygląda na to, że Tony daje sobą
manipulować i co gorsza bez trudu przekonuje do swoich większość
pozostałych osób tkwiących z nim pod jednym dachem. Co prawda nie
zobaczymy tutaj jakichś niespotykanych dotychczas w kinematografii
ludzkich zachowań, co prawda postacie są szablonowe, efekty
specjalne niezbyt przekonujące (substancja robiąca za krew dla mnie
w tym wszystkim była najgorsza), ale ten film ma w sobie coś, co
wciąga. Może zaangażowałam się w to tak silnie głównie dzięki
klimatowi (dosyć mroczny, lekko klaustrofobiczny), a może kluczową
rolę w tym odegrało nietypowe położenie bohaterów i
antybohaterów „Await Further Instructions” albo po prostu to, że
udało mi się polubić niektórych bohaterów tego obrazu
(konwencjonalne podejście do postaci samo w sobie nigdy mi nie
przeszkadzało) na tyle mocno, żeby chciało mi się towarzyszyć im
aż do końca tej ich gehenny. Jedno jest pewne: z narastającym
napięciem śledziłam ich losy, nawet nie myśląc o przerwaniu
seansu, co dosyć często mi się zdarza w przypadku XXI-wiecznych
filmów grozy. A to, czym uraczono mnie w końcówce filmu... UWAGA
SPOILER Cóż, to był dosyć osobliwy widok. Trochę kiczowaty,
ale brawa za kreatywność według mnie się twórcom należą.
Chociaż jeden element finału wydał mi się za mocno naciągany.
Pewna nie jestem, ale podejrzewam że niemożliwe jest, aby dziecko
tak długo przeżyło w ciele martwej matki. Zakładając oczywiście,
że nie zostało ono ożywione przez pasożyta, bo skłaniam się ku
temu, że takich zdolności agresor nie posiadał, wbrew temu co
udało mu się wmówić oszalałemu Tony'emu KONIEC SPOILERA.
Myślę,
że „Await Further Instructions”, brytyjski thriller science
fiction z elementami horroru w reżyserii Johnny'ego Kevorkiana
zasługuje na uwagę przede wszystkim miłośników filmów o
ludziach uwięzionych na jakimś mocno ograniczonym terenie, bo choć
powstało już trochę lepszych produkcji opartych na tym motywie, to
myślę, że ta pozycja wielu z nich nie rozczaruje. Dobrze mi się
to oglądało – było napięcie, była frapująca zagadka,
rozwiązana w sposób, który na pewno szybko z mojej głowy nie
wyparuje, do tego w miarę mroczny, klaustrofobiczny klimat i
oczywiście ludzie, którym chciało mi się kibicować. Tak,
wciągnęłam się w tę opowieść, tak śledziłam ją z
praktycznie nieustannie narastającym napięciem, chociaż uważam,
że nie jest to film pozbawiony wad. Słabe ogniwa też ma, ale na
szczęście szczególnie mocno nie wpływały one na mój odbiór
tego filmu. Dobry odbiór. Nie najlepszy, nie słaby tylko dobry.
Tylko tyle? Nieee, powiedziałabym raczej, że aż tyle.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz