Francusko-niemiecki horror psychologiczny wyreżyserowany przez Polaka,
który skradł serca krytyków, ale nie przypadł do gustu cenzorom w Wielkiej
Brytanii, którzy wciągnęli go na niesławną listę filmów zakazanych. Natomiast
Stany Zjednoczone dystrybuowali „Opętanie” w skróconej o 45 minut wersji. W
skrócie produkcja Żuławskiego opowiada o kryzysie małżeńskim Anny (wielokrotnie
nagradzanej za tą kreację Isabelle Adjani) i Marka (Sam Neill). Kobieta, po
poznaniu innego „mężczyzny”, odchodzi od męża, zostawiając mu ich syna i
przeprowadza do tajemniczego kochanka. Zrozpaczony Mark próbuje poznać
tożsamość swojego konkurenta, nie wiedząc jeszcze, że jego żona zakochała się w
oślizgłym potworze. Siłą „Opętania” paradoksalnie nie są krwawe sceny, które
przyczyniły się do jego ocenzurowania (choć wygląd kochanka Anny naprawdę robi
wrażenie, to samo scena krwotoku w tunelu metra), ale surowy, schizofreniczny
klimat, miejscami przywodzący na myśl najlepsze body horrory Davida Cronenberga. Nie bez znaczenia jest również
szerokie pole do wielorakiej interpretacji scenariusza Andrzeja Żuławskiego i
Frederica Tutena. Te elementy w połączeniu z tą odrobiną efektów gore robią naprawdę przygnębiające
wrażenie, co zapewne zbulwersowało cenzorów. W Wielkiej Brytanii legalnie w
całości „Opętanie” zaczęto wyświetlać dopiero w 1999 roku, choć wcześniej kina
studyjne wielokrotnie łamały prawo, ku uciesze wielbicieli kina grozy.
„Cannibal Holocaust” (1980), reż. Ruggero Deodato
Jeden z najbardziej kontrowersyjnych horrorów w historii kina, po
nakręceniu którego Ruggero Deodato został postawiony przed sądem pod zarzutem
stworzenia filmu snuff. Podejrzenia
wymiaru sprawiedliwości wzbudziła niemożność odnalezienia niektórych aktorów
uśmierconych w „Cannibal Holocaust” po jego premierze. Choć sprawa się
wyjaśniła (Deodato podpisał kontrakt z obsadą, zobowiązując ją do ukrywania się
przed opinią publiczną przez rok po premierze filmu) twórcy produkcji dostali
wyroki w zawieszeniu za mordowanie zwierząt na planie. W sumie Deodato na
potrzeby filmu uśmiercił sześć żywych stworzeń, co wywołało słuszne oburzenie
wśród obrońców praw zwierząt. „Cannibal Holocaust”, podobnie jak inne włoskie
obrazy ze złotego okresu kina kanibalistycznego (lata 70-te i 80-te) opowiada o
ekspedycji ratunkowej do serca amazońskiej dżungli. Na tle innych produkcji z
tego nurtu wyróżnia go częściowe tzw. „kręcenie z ręki” i przesłanie stawiające
prymitywne plemiona kanibali nad społecznościami cywilizowanymi. Choć film
obfituje w makabryczne sceny konsumpcji ludzkiego mięsa i bardzo realistyczne
mordy (na przykład kultowe już nabijanie kobiety na pal) największe kontrowersje,
co zrozumiałe, wzbudziły ujęcia zabijania zwierząt – ponoć nawet twórcy
wymiotowali podczas porcjowania ogromnego żółwia, czy zabicia maczetą małpiej
wiewiórki. Deodato był przekonany, że eliminacja kilku zwierząt zapewni rozgłos
jego filmowi. I nie pomylił się. Jak to zwykle w kinie gore bywa kontrowersje, które wybuchły po premierze „Cannibal
Holocaust” w perspektywie czasu tylko wzmogły zainteresowanie kolejnych pokoleń
widzów. Produkcję Deodato zakazano w wielu krajach, w tym w Wielkiej Brytanii,
która do dystrybucji dopuściła go dopiero w 2001 roku, w wersji okrojonej o
prawie sześć minut. Ujęcia wycięte ograniczono do piętnastu sekund w 2011 roku
i w takim kształcie film jest obecnie rozpowszechniany w Wielkiej Brytanii.
„Podpalenie” (1981), reż. Tony Maylam
Camp slasher luźno
nawiązujący do obozowej legendy o Cropsy’m. Choć za efekty specjalne odpowiadał
bezkonkurencyjny Tom Savini, tak naprawdę oprócz jednego miażdżącego zbliżenia
na obcięte palce ofiary w trakcie istnej rzezi na tratwie i kilku mało
odkrywczych ujęć podcinania gardeł nie uświadczymy w nim przemocy godnej
wciągnięcia go na brytyjską listę filmów zakazanych. Taki krok w dużej mierze
wymusili niektórzy widzowie, którzy po zabójstwie Johna Lennona zawzięcie
bojkotowali wszystkie obrazy, skupiające się na mordowaniu bohaterów. Niejaką
zachętą do ocenzurowania „Podpalenia” mogła też być fragmentaryczna subiektywna
praca kamery, obrazująca niektóre zabójstwa z punktu widzenia mordercy. Fabuła,
jak na typowy camp slasher przystało
jest mocno konwencjonalna. Ot, mamy grupę obozowiczów, która pada ofiarą
mężczyzny, skrzywdzonego przed laty na tymże obozie przez dowcipnych kolegów.
Sceny mordów, jak już wspomniałam, choć jak na Savini’ego przystało mocno
realistyczne są dosyć oszczędne, stąd moje zdziwienie umieszczeniem tego tytułu
na liście video nasty. Toż już „Piątek trzynastego” był bardziej makabryczny, a
w owym zestawieniu nie figurował. Żeby tego było mało Brytyjczycy dopiero w
1992 roku dopuścili „Podpalenie” do szerokiej dystrybucji w wersji skróconej o
dziewiętnaście sekund, a na całość tamtejsza publika musiała czekać aż do 2001
roku. Istne kuriozum, jak na tak oszczędnie drastyczną produkcję.
„The Driller Killer” to taka klasyczna opowieść o popadaniu w szaleństwo,
osnuta klimatem wszechobecnego brudu, ale za to z kulejącą dramaturgią. Opowieść
o ubogim malarzu Abela Ferrara’y (w której sam reżyser wcielił się w główną
rolę), który bardzo powoli zamienia się w seryjnego mordercę, dzierżącego w
ręce wiertarkę przez większą część seansu zwyczajnie nuży. Częste i zupełnie
niepotrzebne wstawki z prób pewnego zespołu rockowego oraz dłużące się
imprezki, na które nasz antybohater chadza ze swoją dziewczyną i jej
przyjaciółką psują wszelkie zalążki napięcia. Szkoda, że twórcy tak uparli się
na maksymalne rozwleczenie scen stricte obyczajowych, ponieważ tak zgrabnie
zrealizowane oniryczne ujęcia niepokojących wizji mordercy w pierwszej połowie
filmu zostały przysłonięte tym nagromadzeniem mało istotnych dla scenariusza,
nudnych momentów. Co gorsza, kiedy już nasz antagonista bierze do ręki
wiertarkę i zaczyna mordować przypadkowych przechodniów kamera zazwyczaj
rejestruje wszystko z oddali, uniemożliwiając bliższe przyjrzenie się szczegółom
rzezi. Tylko trzy razy Ferrara odstępuje od tej zasady – pod koniec seansu, w
trakcie wiercenia w korpusie mężczyzny, kiedy to krew nienaturalnie bryzga na
wszystkie strony i wreszcie w jedynym całkowicie udanym ujęciu zabójstwa:
wierceniu w głowie ofiary na maksymalnym zbliżeniu kamery. I to właśnie ta
ostatnia scena zmusiła brytyjskich cenzorów do umieszczenia „The Driller
Killer” na liście video nasty. Widnieje ona też na plakacie filmu, co jak
plotka głosi przede wszystkim zwróciło uwagę „brytyjskich obrońców moralności”
na tę produkcję. Szczerze mówiąc nie jestem w stanie zrozumieć zasadności zakazywania
całego filmu przez jedno krótkie ujęcie i chyba cenzorzy w Wielkiej Brytanii
też z czasem doszli do podobnej konkluzji, bo w 1999 roku dopuścili „The
Driller Killer” do dystrybucji z wcześniejszym wycięciem 54 sekund zapisu
obrazu. W całości produkcję Ferrara’y zaaprobowali dopiero w 2002 roku.
Nie na moje zdrowie takie filmy, chyba z wiekiem słabnę, bo takie obrazy ściskają mnie w żołądku.
OdpowiedzUsuńSporo słyszałam o „Cannibal Holocaust” i muszę przyznać, że to popier*** produkcja.
Cannibal Holocaust widziałem - obleśny film, zwłaszcza sceny ze zwierzętami mnie odrzucały. Jeden seans mi wystarczy na całe życie.
OdpowiedzUsuńZ wymienionych produkcji widziałam tylko jeden "Cannibal Holocaust" - mocny, masakryczny i obrzydliwy, że żołądek może się przekręcić.
OdpowiedzUsuńBuffy, jedno pytanko - czy Opętanie jest utrzymane w takim samym klimacie i z taką samą ilością i realizacją krwawych/brutalnych/obrzydliwych scen co Cannibal Holocaust? Bo dla mnie CH to nuda i osobiście na żadne listy filmów zakazanych bym go nie wpisywała.
OdpowiedzUsuńNie. "Opętanie" ma zdecydowanie mniej scen gore, a bo Żuławski zauważalnie nie celował w tę estetykę. Jego film pretenduje do czegoś głębszego, aniżeli wyłączne epatowanie przemocą. Polecam, jak będziesz miała ochotę na coś bardziej ambitnego i klimatycznego, bo scen gore w "Opętaniu" jest niewiele, ale za to te, które się pojawiają są świetnie zrealizowane.
UsuńTutaj pisałam szerzej o tym filmie
http://horror-buffy1977.blogspot.com/2013/08/opetanie-1981.html
Okay, super Buffy, dziękuję serdecznie za odpowiedź :) Wiele filmów oglądam dzięki Twoim rekomendacjom, przez to nawet mój brat kojarzy Twój blog :) Pozdrawiam!
UsuńOkay, może patrząc na komentarze wyżej ja mam coś z głową... :D ale mnie ten film wcale nie przeraził ani nie obrzydził, dla mnie był mniej realistyczny niż połowa horrorów z XXI wieku, których nikt banować nie chce. Ale czekam i tak na odp :)
OdpowiedzUsuń