czwartek, 6 sierpnia 2015

Jorn Lier Horst „Poza sezonem”

Premiera 9 września 2015 roku

Ove Bakkerud odkrywa, że jego dom letniskowy w Stavern został splądrowany. Szybki obchód po okolicy uświadamia mu, że nie tylko on padł ofiarą włamywaczy. W sąsiednim domu, należącym do prowadzącego popularny talk-show, Thomasa Ronningena, znajduje zwłoki zamaskowanego mężczyzny. Zawiadamia policję, która szybko odkrywa, że jednej nocy okradziono kilka domów letniskowych. Sprawę prowadzi komisarz William Wisting. Dowody wskazują na porachunki w kręgach przestępczości zorganizowanej, która skrupulatnie zaciera po sobie ślady. Na domiar złego policjanci pozyskują informacje wskazujące, że wypadki w Stavern to dopiero początek ich zakrojonej na szerszą skalę działalności. Tymczasem córka Wistinga, dziennikarka „VG” Line po zerwaniu z chłopakiem wprowadza się do domu letniskowego, nieopodal przybytków, w których doszło do serii włamań.

Siódma odsłona poczytnej kryminalnej serii norweskiego pisarza, Jorna Liera Horsta, której głównym bohaterem jest komisarz William Wisting. Jak dotąd w Polsce nakładem wydawnictwa Smak Słowa ukazały się jeszcze ósma i dziewiąta część cyklu, ale zaburzona chronologia w najmniejszym stopniu nie uniemożliwia całkowitego zrozumienia opowieści Horsta. Z całej twórczości Norwega największym uznaniem cieszy się jak na razie przedostatnia odsłona serii z Williamem Wistingiem, „Psy gończe”. Całego cyklu jeszcze niedane mi było poznać, ale zestawiając tę powieść z „Jaskiniowcem” i „Poza sezonem” muszę przyznać jej pierwszeństwo. Co wcale nie znaczy, że jej poprzedniczka nie ma sobą nic do zaoferowania. Wręcz przeciwnie, na tle skandynawskich kryminałów wypada całkiem przyzwoicie, nawet pomimo faktu, że nie jest to Horst w swojej najwyższej formie.

Akcja „Poza sezonem” toczy się jesienią, po zakończeniu okresu urlopowego, kiedy Norwegię spowija gęsta mgła, a z nieba nieustannie leje się deszcz. Horst sporo miejsca poświęcił stworzeniu odpowiednio tajemniczej aury, w czym pomogła mu najlepsza dla tego rodzaju historii pora roku, ale również niewyjaśnione zgony ptaków. Już na początku powieści autor zatrzymuje się przy tym osobliwym zjawisku, wspominając, że z nieba spada duża ilość martwego ptactwa, sugerując jakiś związek z toczącym się śledztwem, ale rozwiązanie zagadki pozostawiając na później. Przez lwią część powieści Horst wykorzystuje owe zjawisko do stworzenia zagadkowej aury, szczególnie, podczas co bardziej klimatycznych wątków. Jesienna, zadowalająco sportretowana atmosfera wszechobecnej tajemniczości spowija śledztwo prowadzone przez Williama Wistinga, którego specyfika przypomina inne fikcyjne sprawy opisywane na kartach powieści przez Horsta. W twórczości tego autora zdążyłam już zauważyć pewną zależność, wykorzystywanie popularnego w literaturze kryminalnej zabiegu, zasadzającego się na początkowej pozornej prostocie danych spraw i ich znacznej komplikacji z biegiem trwania akcji. Po odkryciu zamaskowanych zwłok w jednym z obrabowanych domków letniskowych również wydaje się, że Horst konfrontuje nas z klarowną intrygą, której przebieg można sobie bez większych problemów ułożyć w głowie. Jednak z czasem, mnożące się w zastraszającym tempie, pozornie niezwiązane ze sprawą tropy, których nijak nie można dopasować do całości znacząco komplikują dochodzenie Wistinga. Niepoddające się jednoznacznej interpretacji ślady sprawiają wrażenie niezwykle ważnych dla dalszego rozwoju śledztwa. Co więcej są wypadkową kilku wątków, których połączenie w jedną spójną całość nastręcza sporo problemów bohaterom „Poza sezonem”. Przez pierwszą połowę powieści Horst korzysta z wielu zabiegów, mających na celu zmylenie czytelnika, odciągnięcie jego uwagi od istoty całej intrygi i do pewnego momentu bez wątpienia czyni to po mistrzowsku. Natomiast dużo gorzej prezentuje się druga część książki, w której autor przybliża nam struktury pewnej szajki przestępczej. Z typowej, acz mocno trzymającej w napięciu historii o tajemniczym morderstwie robi się klasyczna opowieść o pewnym gangu i działalności służby, która rozpracowuje jego struktury. Jeśli ktoś gustuje w powieściach o zorganizowanej przestępczości zapewne będzie ukontentowany kierunkiem obranym przez Horsta, ale ja do takich osób nie należę, więc byłam zmuszona skupić się na innych ustępach równolegle rozwijanych przez autora. Na szczęście, zadbał o preferencje osób z rezerwą podchodzących do tematyki grup przestępczych, serwując im inne, ciekawsze wątki.

„Miał przed sobą nowy europejski plac zabaw dla bogatych. Ale wzrost ekonomiczny nie dotyczył wszystkich. Rozwarstwienie społeczne łatwiej było zauważyć po zapadnięciu zmroku. Jawna prostytucja i bieda, a tuż obok zamożni mężczyźni wysiadający z drogich samochodów w towarzystwie długonogich blondynek. Wydawało mu się, że już rozumie, dlaczego ci, którzy nie widzieli dla siebie przyszłości w tym mieście, decydowali się szukać szczęścia w innych krajach, nawet jeśli to oznaczało wejście na drogę przestępstwa.”

W „Poza sezonem” Horst więcej miejsca poświęca postaci Williama Wistinga, marginalizując Line. Po zerwaniu z chłopakiem kobieta zatrzymuje się w domku letniskowym jej ojca i przystępuje do pisania kryminału. Horst szeroko rozpisuje się o jej rozterkach miłosnych i nowym hobby, tak jakby eksperymentował z tą postacią, szukając dla niej miejsca w następnych częściach serii. Z kolejnych odsłon cyklu wiemy, że Line najlepiej sprawdza się w roli dziennikarki śledczej, służącej pomocą policji, ale w tej konkretnej pozycji autor umiejscowił ją z dala od toczącej się intrygi. Pod koniec Line powraca „do swojego żywiołu”, ale przez większą część historii, ku mojemu rozczarowaniu, pozostaje w cieniu ojca. Który tymczasem trafia na międzynarodowy trop, znacząco komplikujący intrygę i zmuszający czytelników do pewnych refleksji. Wątek litewski nie tylko ukazuje dochodzenie w zupełnie nowym świetle, ale też umożliwia Horstowi przedstawienie swojego poglądu na aktualny problem imigracji. Autor wspomina, że rozszerzenie Unii Europejskiej w 2004 roku na kraje wschodnie znacząco podniosło wskaźnik przestępczości w Norwegii, ale nie krytykuje obywateli szczególnie Litwy (choć wspomina również o Polakach) okradających bogatsze kraje skandynawskie. Przemyślenia Wistinga, obserwującego zatrważającą biedę na Litwie wskazują, że autor zdecydowanie opowiada się za ideą europejskiej wspólnoty, rozumiejąc bolączki wschodnich regionów kontynentu, które nie miały takich szans na rozwój, jak kraje skandynawskie. Usprawiedliwianie imigrantów ograbiających Norwegów to przede wszystkim dowód wielkiej empatii autora, ale też problem, na który (jak wspomina sam Horst) zawsze należy spoglądać z dwóch perspektyw, unikając czarno-białego podziału na złych imigrantów i dobrych obywateli bogatych krajów Europy. W tym całym ciągle aktualnym szaleństwie antyimigracyjnym, w tym podważaniu idei strefy Schengen przez niektóre państwa członkowskie UE, tezy wysnute przez Horsta w „Poza sezonem” jawią się niezwykle dojrzale. Zmuszają do myślenia, miejscami wzruszają, ale przede wszystkim wskazują na bezzasadność przyjmowania skrajnych postaw w stosunku do tego zjawiska.

„Poza sezonem” może nie wspina się na wyżyny literatury kryminalnej, może nie zachwyca wątkiem przewodnim, ale summa summarum warto tę książkę przeczytać. Śledztwo prowadzone przez Williama Wistinga ma swoje mocne i słabe strony. Finał jest przewidywalny, a problematyka zorganizowanej przestępczości miejscami odrobinę nuży. Ale obok tych mankamentów egzystują również superlatywy – sprawnie sportretowany, przygnębiający jesienny klimat, początkowy pełen zwrotów akcji rozwój śledztwa i oczywiście aspekt moralizatorski, będący dowodem niezwykłej empatii autora i zmuszający do refleksji nad aktualnym problemem Unii Europejskiej. Mistrzostwo kryminału to to nie jest, ale to wcale nie oznacza, że czas stracony na lekturę będzie czasem straconym. Liczne superlatywy gwarantują przyjemny odbiór „Poza sezonem”, bez zachwytów, ale i bez większego rozczarowania.

Za książkę bardzo dziękuję wydawnictwu

1 komentarz:

  1. Pięknie napisane. Już nic nie powiem, bo i tak wyjdzie, że się podlizuję ;p

    OdpowiedzUsuń