Po upadku Czarnego Londynu i odcięciu go od reszty świata pozostały jeszcze
trzy równoległe Londyny, pomiędzy którymi mogą przemieszczać się jedynie predestynowani
do tego magowie, tak zwani antari. Obecnie pozostało jedynie dwóch
przedstawicieli tej rasy. Jednym z nich jest pochodzący z Czerwonego Londynu
Kell, pozostający na usługach rodziny królewskiej, która traktuje go jak
członka swojej familii. W jego tętniącym życiem świecie osiągnięto równowagę
pomiędzy przyziemnością i sferą magiczną, ale pozostałe dwa równoległe Londyny
nie miały takiego szczęścia. Mieszkańcy Szarego zatracili zdolności magiczne, a
Biały rządzony przez bezwzględnych bliźniaków, Athosa i Astrid Dane’ów,
zdominowały głód i przemoc. Głównym zadaniem Kella jest utrzymywanie listownej łączności
pomiędzy władcami trzech Londynów, ale wbrew prawu zajmuje się również
przemytem różnych przedmiotów. O jego procederze wie przybrany brat, książę Rhy,
który próbuje go od tego odwieść. Kell nie słucha jego próśb, przez co w końcu
natrafia na spisek, który może unicestwić wszystkie światy. W ręce antariego
trafia połówka kamienia pochodzącego z Czarnego Londynu, mająca potężną moc
magiczną. Z pomocą poznanej w Szarym Londynie młodej złodziejki, Lili Bard,
Kell decyduje się odnieść kamień do Czarnego Londynu. Wcześniej jednak oboje będą
musieli zmierzyć się z ludźmi pragnącymi go sobie przywłaszczyć.
„Mroczniejszy odcień magii” to pierwsza z planowanych trzech odsłon literackiego
cyklu fantasy, pióra Victorii Schwab. Największą popularnością cieszy się jej
wydana w 2013 roku książka „Vicious”, do filmowej adaptacji której zakupiono
już prawa, ale zważywszy na entuzjastyczne recenzje krytyków i wielbicieli prozy
fantastycznej istnieje spore prawdopodobieństwo, że niniejsza trylogia stanie
się jej opus magnum. Zawojuje światowy rynek literacki i być może stanie się
inspiracją dla innych pisarzy poruszających się w ramach tego gatunku. A może
za daleko wybiegam z myślami, wszak doświadczenie uczy, że nawet ciepło
przyjęte przez opinię publiczną powieści nie zawsze odgrywają ważną rolę w
rozwoju gatunku, z czasem wręcz odchodząc w zapomnienie. Jedno za to wydaje się
być pewne – w gatunku, w którym czytelnikom bardzo trudno jest odsiać typowych
reprezentantów powieści młodzieżowych od pozycji spisanych z myślą o szerszym
gronie czytelników, „Mroczniejszy odcień magii” może być swoistym odkryciem. Dziełkiem,
do którego spokojnie mogą zasiąść osoby nieprzepadające za twórczością ukierunkowaną
na nastoletnich odbiorców i równocześnie odnajdujące się w gatunku fantasy. To
zresztą moim zdaniem działa w obie strony, bo wygląda na to, że Schwab znalazła
„złoty środek” pozwalający przyciągnąć obie frakcje odbiorców literatury
fantastycznej.
Zdecydowanie największą siłą „Mroczniejszego odcienia magii” jest
uniwersum, jakie Schwab stworzyła na potrzeby tej historii. Trzy równoległe
Londyny (są również inne miasta i państwa, ale nieistotne dla akcji powieści), z niemal identyczną topografią, acz już na pierwszy rzut oka diametralnie się
od siebie różniące, do których swobodny dostęp mają jedynie tak zwani antari.
Szczegółowe opisy wszystkich światów, poczynione wprawną ręką Schwab, roztaczają
przed oczami czytelników zarówno nieskończone możliwości, jakie daje rozumne
władanie magią, dobrodziejstwa, jakie płyną z egzystowania w harmonii z
niezwykłymi zdolnościami, jak i przekleństwa, jakie czekają osobników
starających się dominować nad magią. Czerwony Londyn, przepiękny świat Kella,
jest uosobieniem tego pierwszego stylu życia, natomiast Biały, w którym szerzą
się przemoc i głód stanowi przestrogę dla tych, którzy nie wiedzą, co to umiar.
Jest jeszcze Szary Londyn, najbardziej zbliżony do tego istniejącego w
rzeczywistości, nad którym władzę sprawuje zniedołężniały król, a obywatele nie
wykazują żadnych zdolności magicznych. Mieszkańcom Czerwonego i Białego Londynu
znana jest legenda o Czarnym Londynie, odseparowanym przed laty od pozostałych
światów ze względu na zanik człowieczeństwa, opanowanie ludzkości przez mroczną
magię. Przed zagładą Czarnego Londynu mieszkańcy wszystkich światów, w których
magia odgrywała jednakową rolę mogli swobodnie podróżować do równoległych
uniwersów, ale po kryzysie ta moc pozostała jedynie w gestii antarich, obecnie dwóch
magów, z których jednym jest główny bohater, Kell. Każdy chyba przyzna, że
pomysł Schwab na umiejscowienie niniejszej historii jawi się wręcz zjawiskowo,
przynosząc nieskończenie wiele możliwości (które zresztą autorka ochoczo
wykorzystuje) na zdumiewanie czytelników poruszającymi wyobraźnię detalami
równoległych Londynów. I ustrojami, pozornie zbliżonymi, bowiem w każdym
świecie panuje monarchia, aczkolwiek sposoby sprawowania władzy przez
poszczególnych królów diametralnie się od siebie różnią. Największą sympatię
wzbudza rodzina królewska z Czerwonego Londynu, których racjonalne rządy i
empatyczne podejście do poddanych sprawiły, że większość obywateli żyje w
dostatku i szczęściu. A największą niechęć budzą okrutni Dane’owie rządzący
Białym Londynem bliźniacy, którzy przemocą wymuszają na poddanych posłuszeństwo
i nie wahają się wykorzystywać magii do odbierania wolnej woli opornym. Władca
Szarego Londynu (tak jak i cały jego świat) pozostaje w cieniu, nie będąc
godnym partnerem do rozmów dla pozostałych królów, ze względu na zanik
zdolności magicznych w tejże rzeczywistości. To ogólny zarys zróżnicowanych
światów, z którymi konfrontuje nas Schwab na kartach „Mroczniejszego odcienia
magii” – wszystkich szczegółów jej plastycznie odwzorowanych w powieści światów
nie sposób oddać w krótkiej recenzji, ale niech niejaką zachętą dla
niezdecydowanych czytelników będzie moja osobista konkluzja, że rzeczywistość,
jaką Schwab odmalowała w niniejszej pozycji zachwyca tak koncepcją, jak
i wykonaniem.
Niestety tego samego nie mogę powiedzieć o intrydze napędzającej warstwę
fabularną. O tyle ciekawą, że kluczową rolę odgrywa w niej natchniony potężną
magiczną mocą kamień z Czarnego Londynu, zdolny przejmować władzę nad ludźmi i
jednocześnie czynić z nich jednostki niemalże niezwyciężone, ale zepsutą diablo
przewidywalnym przebiegiem. Właściwie już na początku powieści dla każdego
odbiorcy będzie jasne, jak to wszystko się potoczy – Schwab nie ukrywa, kto ponosi
winę za postawienie wszystkich trzech światów w obliczu zagrożenia i dlaczego
porwał się na tak ryzykowany czyn, a co za tym idzie przedwcześnie odsłania
przed czytelnikami wszystkie tropy konieczne do przewidzenia przebiegu całej
akcji. Trudności nie powinno nastręczyć również przedwczesne rozszyfrowanie
charakteru końcówki, ale moim zdaniem to nie przewidywalność jest największym
mankamentem książki. Najbardziej rozczarowały mnie nudnawe przebiegi pojedynków
Kella i towarzyszącej mu Lili z przeciwnikami oraz niezbyt widowiskowo
sportretowane cudowne właściwości czarnego kamienia, wespół z mało
drastycznymi, nieosnutymi pożądaną mroczną atmosferą ustępami traktującymi o
zawłaszczaniu przez moc kamienia ciał paru nieszczęśników. Intrygę odrobinę
ratowały czołowe pozytywne postacie, ich dowcipne przekomarzania i doskonałe
zsynchronizowanie dwóch zgoła odmiennych, acz równie intrygujących osobowości.
Pochodząca z Szarego Londynu złodziejka, Delilah „Lila” Bard, nieco infantylnie
marząca o zostaniu piratką w przeciwieństwie do Kella wie, czym jest nieustanna
walka o przetrwanie, borykanie się w biedzie z wszelkimi przeciwnościami losu i
pozostawanie w konflikcie z prawem. Jej bezczelne podejście do ludzi, również
tych którym wiele zawdzięcza przyjemnie kontrastuje z łagodnością i układnością
Kella, przy czym nietrudno zauważyć, że postawa Lili w wielu aspektach pełni
rolę maski, za którą skrywa swoje prawdziwe oblicze. Poczet barwnych, starannie
nakreślonych postaci, o których wypada wspomnieć zasila również wzbudzający
sympatię książę Czerwonego Londynu, przybrany brat Kella, Rhy oraz antagoniści,
z Athosem i Astrid Dane’ami na czele, wykorzystujący drugiego żyjącego
antariego do własnych niecnych celów. Gdyby nie zjawiskowe charakterystyki
bohaterów, zarówno tych pozytywnych, jak i negatywnych dla mnie osobiście fabuła
byłaby nie do przyjęcia, nie uratowałoby jej nawet magiczne uniwersum stworzone
przez Schwab. Ale dzięki nim udało mi się jakoś znieść liczne nużące ustępy,
którym nie brakowało inwencji tylko warsztatowego polotu na miarę tego, którym
autorka posługiwała się przy tworzeniu równoległych światów i rysów psychologicznych
kluczowych postaci oraz miejscami obrania nieco innego sposobu narracji,
pozostawiającego pole na jakąś tajemnicę, nieoczywiste wątki sfinalizowane
zaskakującymi akcentami.
Zważywszy na pozytywne reakcje opinii publicznej „Mroczniejszy odcień magii”
pewnie stanowi swoiste odkrycie w gatunku fantasy, aczkolwiek ja nie potrafię
wykrzesać z siebie aż takiego entuzjazmu do niniejszego osiągnięcia V.E.
Schwab. Książka ma oczywiście kilka pozytywnych stron, które sprawiają, że
czyta się ją całkiem znośnie, ale nie mogę oprzeć się wrażeniu, że wiele aspektów
zwyczajnie zaniedbano. Być może autorka poprawi to w kolejnych odsłonach
trylogii o Kellu i Lili – chociaż z drugiej strony wydaje się, że nawet jeśli
utrzyma poziom pierwszej części może liczyć na pozytywny odzew wielu
czytelników, którym w przeciwieństwie do mnie taka jakość wystarczy, żeby
wyśmienicie się bawić podczas lektury.
Za książkę bardzo dziękuję wydawnictwu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz