poniedziałek, 18 lipca 2016

V.E. Schwab „Mroczniejszy odcień magii”


Po upadku Czarnego Londynu i odcięciu go od reszty świata pozostały jeszcze trzy równoległe Londyny, pomiędzy którymi mogą przemieszczać się jedynie predestynowani do tego magowie, tak zwani antari. Obecnie pozostało jedynie dwóch przedstawicieli tej rasy. Jednym z nich jest pochodzący z Czerwonego Londynu Kell, pozostający na usługach rodziny królewskiej, która traktuje go jak członka swojej familii. W jego tętniącym życiem świecie osiągnięto równowagę pomiędzy przyziemnością i sferą magiczną, ale pozostałe dwa równoległe Londyny nie miały takiego szczęścia. Mieszkańcy Szarego zatracili zdolności magiczne, a Biały rządzony przez bezwzględnych bliźniaków, Athosa i Astrid Dane’ów, zdominowały głód i przemoc. Głównym zadaniem Kella jest utrzymywanie listownej łączności pomiędzy władcami trzech Londynów, ale wbrew prawu zajmuje się również przemytem różnych przedmiotów. O jego procederze wie przybrany brat, książę Rhy, który próbuje go od tego odwieść. Kell nie słucha jego próśb, przez co w końcu natrafia na spisek, który może unicestwić wszystkie światy. W ręce antariego trafia połówka kamienia pochodzącego z Czarnego Londynu, mająca potężną moc magiczną. Z pomocą poznanej w Szarym Londynie młodej złodziejki, Lili Bard, Kell decyduje się odnieść kamień do Czarnego Londynu. Wcześniej jednak oboje będą musieli zmierzyć się z ludźmi pragnącymi go sobie przywłaszczyć.

„Mroczniejszy odcień magii” to pierwsza z planowanych trzech odsłon literackiego cyklu fantasy, pióra Victorii Schwab. Największą popularnością cieszy się jej wydana w 2013 roku książka „Vicious”, do filmowej adaptacji której zakupiono już prawa, ale zważywszy na entuzjastyczne recenzje krytyków i wielbicieli prozy fantastycznej istnieje spore prawdopodobieństwo, że niniejsza trylogia stanie się jej opus magnum. Zawojuje światowy rynek literacki i być może stanie się inspiracją dla innych pisarzy poruszających się w ramach tego gatunku. A może za daleko wybiegam z myślami, wszak doświadczenie uczy, że nawet ciepło przyjęte przez opinię publiczną powieści nie zawsze odgrywają ważną rolę w rozwoju gatunku, z czasem wręcz odchodząc w zapomnienie. Jedno za to wydaje się być pewne – w gatunku, w którym czytelnikom bardzo trudno jest odsiać typowych reprezentantów powieści młodzieżowych od pozycji spisanych z myślą o szerszym gronie czytelników, „Mroczniejszy odcień magii” może być swoistym odkryciem. Dziełkiem, do którego spokojnie mogą zasiąść osoby nieprzepadające za twórczością ukierunkowaną na nastoletnich odbiorców i równocześnie odnajdujące się w gatunku fantasy. To zresztą moim zdaniem działa w obie strony, bo wygląda na to, że Schwab znalazła „złoty środek” pozwalający przyciągnąć obie frakcje odbiorców literatury fantastycznej.

Zdecydowanie największą siłą „Mroczniejszego odcienia magii” jest uniwersum, jakie Schwab stworzyła na potrzeby tej historii. Trzy równoległe Londyny (są również inne miasta i państwa, ale nieistotne dla akcji powieści), z niemal identyczną topografią, acz już na pierwszy rzut oka diametralnie się od siebie różniące, do których swobodny dostęp mają jedynie tak zwani antari. Szczegółowe opisy wszystkich światów, poczynione wprawną ręką Schwab, roztaczają przed oczami czytelników zarówno nieskończone możliwości, jakie daje rozumne władanie magią, dobrodziejstwa, jakie płyną z egzystowania w harmonii z niezwykłymi zdolnościami, jak i przekleństwa, jakie czekają osobników starających się dominować nad magią. Czerwony Londyn, przepiękny świat Kella, jest uosobieniem tego pierwszego stylu życia, natomiast Biały, w którym szerzą się przemoc i głód stanowi przestrogę dla tych, którzy nie wiedzą, co to umiar. Jest jeszcze Szary Londyn, najbardziej zbliżony do tego istniejącego w rzeczywistości, nad którym władzę sprawuje zniedołężniały król, a obywatele nie wykazują żadnych zdolności magicznych. Mieszkańcom Czerwonego i Białego Londynu znana jest legenda o Czarnym Londynie, odseparowanym przed laty od pozostałych światów ze względu na zanik człowieczeństwa, opanowanie ludzkości przez mroczną magię. Przed zagładą Czarnego Londynu mieszkańcy wszystkich światów, w których magia odgrywała jednakową rolę mogli swobodnie podróżować do równoległych uniwersów, ale po kryzysie ta moc pozostała jedynie w gestii antarich, obecnie dwóch magów, z których jednym jest główny bohater, Kell. Każdy chyba przyzna, że pomysł Schwab na umiejscowienie niniejszej historii jawi się wręcz zjawiskowo, przynosząc nieskończenie wiele możliwości (które zresztą autorka ochoczo wykorzystuje) na zdumiewanie czytelników poruszającymi wyobraźnię detalami równoległych Londynów. I ustrojami, pozornie zbliżonymi, bowiem w każdym świecie panuje monarchia, aczkolwiek sposoby sprawowania władzy przez poszczególnych królów diametralnie się od siebie różnią. Największą sympatię wzbudza rodzina królewska z Czerwonego Londynu, których racjonalne rządy i empatyczne podejście do poddanych sprawiły, że większość obywateli żyje w dostatku i szczęściu. A największą niechęć budzą okrutni Dane’owie rządzący Białym Londynem bliźniacy, którzy przemocą wymuszają na poddanych posłuszeństwo i nie wahają się wykorzystywać magii do odbierania wolnej woli opornym. Władca Szarego Londynu (tak jak i cały jego świat) pozostaje w cieniu, nie będąc godnym partnerem do rozmów dla pozostałych królów, ze względu na zanik zdolności magicznych w tejże rzeczywistości. To ogólny zarys zróżnicowanych światów, z którymi konfrontuje nas Schwab na kartach „Mroczniejszego odcienia magii” – wszystkich szczegółów jej plastycznie odwzorowanych w powieści światów nie sposób oddać w krótkiej recenzji, ale niech niejaką zachętą dla niezdecydowanych czytelników będzie moja osobista konkluzja, że rzeczywistość, jaką Schwab odmalowała w niniejszej pozycji zachwyca tak koncepcją, jak i wykonaniem.

Niestety tego samego nie mogę powiedzieć o intrydze napędzającej warstwę fabularną. O tyle ciekawą, że kluczową rolę odgrywa w niej natchniony potężną magiczną mocą kamień z Czarnego Londynu, zdolny przejmować władzę nad ludźmi i jednocześnie czynić z nich jednostki niemalże niezwyciężone, ale zepsutą diablo przewidywalnym przebiegiem. Właściwie już na początku powieści dla każdego odbiorcy będzie jasne, jak to wszystko się potoczy – Schwab nie ukrywa, kto ponosi winę za postawienie wszystkich trzech światów w obliczu zagrożenia i dlaczego porwał się na tak ryzykowany czyn, a co za tym idzie przedwcześnie odsłania przed czytelnikami wszystkie tropy konieczne do przewidzenia przebiegu całej akcji. Trudności nie powinno nastręczyć również przedwczesne rozszyfrowanie charakteru końcówki, ale moim zdaniem to nie przewidywalność jest największym mankamentem książki. Najbardziej rozczarowały mnie nudnawe przebiegi pojedynków Kella i towarzyszącej mu Lili z przeciwnikami oraz niezbyt widowiskowo sportretowane cudowne właściwości czarnego kamienia, wespół z mało drastycznymi, nieosnutymi pożądaną mroczną atmosferą ustępami traktującymi o zawłaszczaniu przez moc kamienia ciał paru nieszczęśników. Intrygę odrobinę ratowały czołowe pozytywne postacie, ich dowcipne przekomarzania i doskonałe zsynchronizowanie dwóch zgoła odmiennych, acz równie intrygujących osobowości. Pochodząca z Szarego Londynu złodziejka, Delilah „Lila” Bard, nieco infantylnie marząca o zostaniu piratką w przeciwieństwie do Kella wie, czym jest nieustanna walka o przetrwanie, borykanie się w biedzie z wszelkimi przeciwnościami losu i pozostawanie w konflikcie z prawem. Jej bezczelne podejście do ludzi, również tych którym wiele zawdzięcza przyjemnie kontrastuje z łagodnością i układnością Kella, przy czym nietrudno zauważyć, że postawa Lili w wielu aspektach pełni rolę maski, za którą skrywa swoje prawdziwe oblicze. Poczet barwnych, starannie nakreślonych postaci, o których wypada wspomnieć zasila również wzbudzający sympatię książę Czerwonego Londynu, przybrany brat Kella, Rhy oraz antagoniści, z Athosem i Astrid Dane’ami na czele, wykorzystujący drugiego żyjącego antariego do własnych niecnych celów. Gdyby nie zjawiskowe charakterystyki bohaterów, zarówno tych pozytywnych, jak i negatywnych dla mnie osobiście fabuła byłaby nie do przyjęcia, nie uratowałoby jej nawet magiczne uniwersum stworzone przez Schwab. Ale dzięki nim udało mi się jakoś znieść liczne nużące ustępy, którym nie brakowało inwencji tylko warsztatowego polotu na miarę tego, którym autorka posługiwała się przy tworzeniu równoległych światów i rysów psychologicznych kluczowych postaci oraz miejscami obrania nieco innego sposobu narracji, pozostawiającego pole na jakąś tajemnicę, nieoczywiste wątki sfinalizowane zaskakującymi akcentami.

Zważywszy na pozytywne reakcje opinii publicznej „Mroczniejszy odcień magii” pewnie stanowi swoiste odkrycie w gatunku fantasy, aczkolwiek ja nie potrafię wykrzesać z siebie aż takiego entuzjazmu do niniejszego osiągnięcia V.E. Schwab. Książka ma oczywiście kilka pozytywnych stron, które sprawiają, że czyta się ją całkiem znośnie, ale nie mogę oprzeć się wrażeniu, że wiele aspektów zwyczajnie zaniedbano. Być może autorka poprawi to w kolejnych odsłonach trylogii o Kellu i Lili – chociaż z drugiej strony wydaje się, że nawet jeśli utrzyma poziom pierwszej części może liczyć na pozytywny odzew wielu czytelników, którym w przeciwieństwie do mnie taka jakość wystarczy, żeby wyśmienicie się bawić podczas lektury.

Za książkę bardzo dziękuję wydawnictwu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz