wtorek, 6 grudnia 2016

Sara Larsson „Pierwsze kłamstwo”

Rok 1997, Visby. Szesnastoletnia Josefin i jej najlepsza przyjaciółka Camilla spędzają noc z kolegami ze szkoły, Oskarem, Jonasem i Rikardem. Nazajutrz po przebudzeniu Josefin uświadamia sobie, że została brutalnie zgwałcona. Za namową Camilli zgłasza to organom ścigania, ale sprawiedliwości nie staje się zadość, bo jej oprawcy zostają uniewinnieni. W 2010 roku Oskar, były sportowiec i zarazem jeden z gwałcicieli Josefin, wraz z żoną Veronicą i dwójką dzieci spędza ferie zimowe w Tajlandii. Pewnej nocy podczas schadzki ze sprzedającą swoje ciało Tajką zostaje okaleczony przez nieznanego sprawcę. Tuż przed powrotem do Szwecji dostaje wiadomość od Jonasa, z którym od dawna nie utrzymywał kontaktu. Okazuje się, że podczas pobytu Oskara w Tajlandii jego niegdysiejszy znajomy otrzymał maila od anonimowego nadawcy z załączonym zdjęciem zrobionym na imprezie, w trakcie której skrzywdzili Josefin. Jonas informuje o tym również Rikarda. Wspólnie dochodzą do wniosku, że muszą odnaleźć nadawcę maila zanim zbrodnia z przeszłości zacznie rzutować na ich teraźniejsze życie.

Thriller „Pierwsze kłamstwo” to debiutancka powieść Szwedki, Sary Larsson, która została bardzo dobrze przyjęta przez wielu czytelników. Aktualnie pracująca jako konsultantka w sektorze publicznym, Larsson przyznaje, że zawsze marzyła o pisaniu. Wybór problematyki jej pierwszego utworu dla osób, którzy ją znają był łatwy do przewidzenia, gdyż jak sama zdradza od dłuższego czasu interesuje się odmiennym postrzeganiem seksualności u mężczyzn i kobiet. Rodzice Larsson zawsze pasjonowali się polityką, kobieta dorastała więc w domu, w którym roztrząsano różnego rodzaju problemy tego świata, dlatego też trudno się dziwić, że w swojej debiutanckiej powieści postanowiła poruszyć jeden z nich. Wieść niesie, że Larsson sprzedała już prawa do adaptacji, którą planuje się przedstawić w formie miniserialu, ale powodzenie owego projektu nie jest jeszcze przesądzone.

Sara Larsson w swojej debiutanckiej powieści porusza jeden z najbardziej bulwersujących problemów tego świata, w sposób, który być może do najoryginalniejszych nie należy, ale z całą pewnością cechujący się niemalże bolesną trzeźwością spojrzenia. Analiza szwedzkiego sądownictwa i organów ścigania przedstawiona przez Larsson, a ściślej spojrzenia tych instytucji na proceder wykorzystywania seksualnego młodych kobiet ma jednoznacznie negatywny wydźwięk, jest wręcz metaforycznym oskarżycielskim palcem wymierzonym w te instytucje. Kiedy czyta się „Pierwsze kłamstwo” nie można oprzeć się wrażeniu, że w Larsson aż kipi od wzburzenia, którym naturalną koleją rzeczy „zaraża” odbiorcę powieści. Korzeni intrygi wyłuszczonej przez początkującą pisarkę na kartach omawianej książki należy upatrywać w brutalnym gwałcie na szesnastoletniej dziewczynie, Josefin, mającym miejsce w 1997 roku. Larsson nie wzdragała się przed szczegółowym opisem niemalże całego zajścia, dzięki czemu przedstawiła doprawdy druzgocący obraz ludzkiego zezwierzęcenia. Obraz trzech młodych mężczyzn pastwiących się nad zamroczoną koleżanką i to z wykorzystaniem szczotki klozetowej. Autorka nie pozostawia nam żadnych wątpliwości co do tego, w jaki sposób użyto owego przedmiotu, ale w tym przypadku poprzestała jedynie na czytelnych aluzjach, nie wdając się w szczegółowe opisy. Nie umniejszyło to jednak tragedii nastolatki, która jak się z czasem okazało miała swój dalszy ciąg na sali sądowej, gdzie zapadł wyrok uniewinniający jej oprawców. Jeśli weźmie się pod uwagę stronnicze podejście organów ścigania do sprawy Josefin, opowiedzenie się policjantów po stronie gwałcicieli, trudno się dziwić, że nie znaleziono wystarczająco mocnego dowodu na poparcie zeznań dziewczyny. Oskar, Jonas i Rikard zostają oczyszczeni z zarzutów tylko dlatego, że nie można udowodnić ponad wszelką wątpliwość, że chłopcy byli świadomi oporu stawianego przez swoją ofiarę. Czyli innymi słowy dostajemy klasyczny przykład bzdurnego podejścia wymiaru sprawiedliwości do problemu gwałtu – tj. napiętnowanie prowokującego zachowania kobiety i równoczesne wybielanie jej oprawców, którzy przecież mogli nie zdawać sobie sprawy z tego, że dziewczyna nie ma ochoty na stosunek. No tak, bo przecież każda kobieta wręcz marzy o współżyciu ze szczotką klozetową, a słowo „nie” niekoniecznie oznacza brak zgody... Larsson mniej więcej w taki ironiczny sposób kwituje procesy myślowe co poniektórych policjantów i sądu, nie zapominając o analizie mentalności społeczeństwa. Bo jak można się tego spodziewać czyn chłopców ma kolejne smutne konsekwencje dla ich ofiary – napiętnowana przez kolegów, ignorowana przez nauczycieli, uznana za współwinną swojej krzywdy przez pedagoga, Josefin dojrzewa w przekonaniu, że sprawiedliwość nie istnieje, w nieufności do organów ścigania i w przeświadczeniu, że mężczyznom wolno więcej. Larsson kilka razy wprost stwierdza, że rozwiązłe życie seksualne płci męskiej przez ogół społeczeństwa jest uważane za coś naturalnego, podczas gdy taka sama postawa kobiety najczęściej owocuje skrajną pogardą niemalże wszystkich osób znajdujących się w jej otoczeniu. Niesprawiedliwe? Owszem. I autorka wcale tego nie ukrywa. Wręcz przeciwnie: dokładnie przygląda się tego rodzaju procesom myślenia jednocześnie cały czas pilnując, aby jej jednoznacznie krytyczny osąd wybrzmiał tak głośno, jak to tylko możliwe.
 
Był wolny dlatego, że w machinie sądowniczej kobieta po prostu się nie liczy.”

Oprócz błyskotliwego oglądu znanej nam rzeczywistości (bo okrutne podejście do ofiar gwałtu nie jest ewenementem chyba w żadnym kraju, nie tylko w Szwecji) „Pierwsze kłamstwo” oferuje czytelnikom swego rodzaju katharsis, acz podane z wykorzystaniem dosyć zaskakującej perspektywy. Zamiast towarzyszyć ofierze brutalnego gwałtu jesteśmy zmuszeni śledzić losy jej oprawców. Trzynaście lat po haniebnym czynie, jakiego dopuścili się Oskar, Jonas i Rikard, przychodzi pora na wyrównanie rachunków. Autorka przez długi czas nie zdradza kim tak naprawdę jest nemezis dorosłych już mężczyzn – czy to Josefin powróciła, aby pomścić swoje krzywdy, czy ktoś inny mający jakiś ukryty cel? W każdym razie tytułowe pierwsze kłamstwo Oskara, Jonasa i Rikarda po kilkunastu latach zaczyna pociągać za sobą kolejne. Zaszczuci mężczyźni zostają zmuszeni do oszukiwania swoich bliskich, bo w przeciwnym razie istnieje duże prawdopodobieństwo, że stracą wszystko, na co przez wszystkie te lata pracowali. Ich położenie jest naprawdę rozpaczliwe, cokolwiek by nie zrobili na drodze zatrzymania realnej groźby demaskacji prześladowca zawsze wyprzedza ich o krok, zauważalnie starając się zniszczyć ich życie. Sara Larsson co prawda stara się wzbudzić sympatię czytelnika do Jonasa, który w przeciwieństwie do Oskara zawsze żałował czynu, jakiego dopuścił się w 1997 roku, ale szczerze powiedziawszy nie udało jej się skłonić mnie do wspierania go w walce z nieuchwytną nemezis. Cała trójka, Oskar, Jonas i Rikard, w moim odczuciu w pełni zasłużyli sobie na to, co właśnie ich spotyka – nawet penetracja odbytu tego pierwszego z wykorzystaniem obtłuczonej szyjki od butelki nie wzbudziła we mnie litości. Właściwie to nie mogłam się doczekać przykładnego ukarania sprawców, sympatyzując z ich prześladowcą, żoną Oskara i partnerką Jonasa, które również zaczęły interesować się sprawą z Visby. „Pierwsze kłamstwo” można poczytywać w kategoriach literackiego reprezentanta nurtu rape and revenge (aczkolwiek nie w ścisłym znaczeniu), z wyraźnie nakreśloną warstwą psychologiczną, który bazuje przede wszystkim na amatorskich śledztwach czołowych bohaterów. Z warsztatu początkującej autorki chwilami przebija pewna naiwność, uwidaczniająca się za sprawą naciąganych zbiegów okoliczności, zbytni pośpiech w formowaniu poszczególnych wątków oraz swego rodzaju maniera wyłuszczania przez poszczególne postacie wszystkich, nawet najmniej istotnych przemyśleń na temat sprawy, którą aktualnie się zajmują. Jeśli to połączyć z nazbyt prostym słownictwem Sary Larsson trudno oprzeć się wrażeniu, że stoi przed nią spore wyzwanie - że musi popracować nad narracją i językowym stylem, jeśli pragnie wykrzesać ze swoich pomysłów tyle napięcia, ile powinno wypływać z tego rodzaju fabuł. W warstwie kryminalnej nie odnajduje się jeszcze na tyle dobrze, żeby przez cały czas wywoływać w czytelniku pożądane emocje, ale pozostałe płaszczyzny „Pierwszego kłamstwa” poza niepreferowanym przeze mnie prostym językiem, wydają się być bez zarzutu. I co więcej w dużym stopniu rekompensują wspomniane niedostatki. W tym przypadku. Pytanie tylko, czy w kolejnych publikacjach Larsson (zakładając oczywiście, że takowe będą) plusy również przysłonią niektóre minusy, czy jej trzeźwe spojrzenie na otaczającą nas rzeczywistość, przenikliwe punktowanie mankamentów szwedzkiego systemu i zaściankowej mentalności wielu ludzi nadal będą w stanie wynagradzać mi niedostatki warsztatowe autorki.

„Pierwsze kłamstwo” Sary Larsson w moim odczuciu nie jest thrillerem idealnym – trochę brakuje mu do tego miana, ale nie sposób nie zauważyć, że w początkującej szwedzkiej pisarce tkwi duży potencjał, że ma pomysł na swoją twórczość i jak najbardziej zmierza w dobrym kierunku. Debiut Larsson w ogólnym rozrachunku, nawet biorąc pod uwagę niedociągnięcia w warstwie kryminalnej, to kawał naprawdę ciekawej prozy, ale nie można oprzeć się wrażeniu, że powieść mogłaby być jeszcze lepsza, gdyby tylko dłużej nad nią popracować. Co wcale nie oznacza, że wielbiciele literackich thrillerów nie powinni dać jej szansy, bo na ostracyzm czytelników z całą pewnością nie zasługuje. Superlatywów jest zdecydowanie więcej niźli negatywów, przynajmniej z mojego punktu widzenia, dlatego też jak najbardziej polecam tej konkretnej grupie odbiorców.

Za książkę bardzo dziękuję wydawnictwu

1 komentarz:

  1. Właśnie jestem w trakcie czytania ale mnie, póki co, nie urzekło. Uwielbiam czarną serię, czytam na jednym wdechu, więc skusiłam się i na Pierwsze Kłamstwo. Męczę już tydzień i jakoś średnio mi się podoba.

    OdpowiedzUsuń