poniedziałek, 2 czerwca 2014

„Małpia łapa” (2013)


Jake Tilton nie jest zadowolony ze swojego życia. Narzeka na pracę bez perspektyw, rozstanie z dziewczyną i chorobę matki. Gdy pewnego wieczora dostaje od kolegi breloczek z małpią łapką, która rzekomo spełni jego trzy życzenia w żartach wyjawia czego pragnie – drogiego mustanga, stojącego przed barem, w którym akurat spędza wieczór ze znajomymi z pracy. Kiedy wraz z przyjacielem, Tony’m Cobbem, wychodzi na zewnątrz odkrywa, że samochód jest otwarty, a kluczyki tkwią w stacyjce. Tłumacząc to sobie zbiegiem okoliczności obaj decydują się na przejażdżkę, która kończy się tragicznie dla Cobba. Mężczyzna umiera w wypadku, ale powraca z martwych po wypowiedzeniu przez Tiltona kolejnego życzenia.

Kiedy jakiś czas temu przeczytałam w „Danse Macabre” Stephena Kinga streszczenie klasycznego opowiadania W.W. Jacobsa z 1902 roku, pt. „Małpia łapka” byłam wprost zachwycona jego pomysłową prostotą. W wielkim skrócie tekst traktuje o małżeństwu, w ręce którego trafia spełniająca trzy życzenia małpia łapa. Kiedy proszą ją o fundusze na spłatę hipoteki ich syn ginie w wypadku, a oni dostają z ubezpieczalni odszkodowanie o równowartości ich zadłużenia. Zrozpaczeni rodzice wkrótce życzą sobie, aby ich syn ożył, ale kiedy nocą słyszą jego łomotanie w drzwi wejściowe i kobieta biegnie mu otworzyć jej mąż w porę wypowiada ostatnie, trzecie życzenie, przez co matce niedane zostaje ujrzeć być może już rozkładającego się dziecka. Zakończenie to w moim mniemaniu kwintesencja horroru – zabieg rozbudzający wyobraźnię, który jest dowodem na to, że w tym gatunku najbardziej niepokoi to, czego nie widzimy, ale wiemy, że jest obecne. King podsumował finał „Małpiej łapy” tak: „zastanawiamy się – co mogłoby tam stać, gdyby jej mąż odrobinę spóźnił się ze swym trzecim życzeniem” i w tym jednym krótkim zdaniu zawarł całą istotę genialnej opowieści Jacobsa. Kiedy tylko ujrzałam tytuł najnowszego horroru twórcy „Husk”, Bretta Simmonsa liczyłam na wierną ekranizację opowiadania, ale niestety reżyser luźno zainspirował się literackim pierwowzorem (historia małżeństwa opisanego przez Jacobsa w pewnym momencie przewija się jedynie gdzieś w tle), mając w głębokim poważaniu przesłanie autora – prostota to klucz do tego gatunku! U Simmonsa, inaczej niż w opowiadaniu, trup ściele się gęsto i choć początek seansu zwiastuje prawdziwie nastrojowe kino zostaje one zaprzepaszczone późniejszymi stricte slasherowymi rozwiązaniami.

Kiedy Jake (przystojny, acz odrobinę drętwy C.J. Thomason) wypowiedział pierwsze życzenie, zyskując samochód wiedziałam już, że film nie będzie miał wiele wspólnego z literackim pierwowzorem – będzie to jedynie taka luźna adaptacja, nie ekranizacja. Ale umiejętna realizacja (jak na niskobudżetowy twór) i dosyć mroczna atmosfera rozbudziły we mnie nadzieję na jeśli nie świetne to przynajmniej przyzwoite kino. Moment wypadku i wskrzeszenia kolegi, Tony’ego Cobba (znakomita kreacja Stephena Langa) również zapowiadał prawdziwie niepokojący seans z rozkładającą się maszkarą w roli czarnego charakteru. Niestety, wszystko posypało się nazajutrz po tragicznym wypadku, kiedy Jake stanął oko w oko ze „swoim tworem”, a do mnie dotarło, że nasz antagonista prezentuje się całkiem zwyczajnie, nie ma mowy o atrybutach żywego trupa. Co gorsza fabuła szybko skupiła się na zwykłej rąbance, która przez wzgląd na sporą inspirację konwencją slasherów może i by mnie zainteresowała, gdyby nie zatracenie gdzieś po drodze tego mrocznego klimatu z pierwszych scen filmu i rzecz jasna mało oryginalne, wręcz delikatne, jak na tego typu obraz sceny mordów. Jack korzystając z mocy małpiej łapy ściągnął na siebie przekleństwo, bowiem owy feralny przedmiot po każdorazowym spełnieniu pragnienia swojego posiadacza również wiele mu odbiera. Jak się można tego spodziewać nasz pozbawiony duszy antagonista ruszy na polowanie, śladem najbliższych Jake’a, ale choć Simmons nie idzie na kompromisy (za co należą mu się brawa) i giną niemalże wszyscy, którzy mają dla chłopka jakieś znaczenie to niestety większość scen mordów rozgrywa się poza kadrem. Dane nam będzie jedynie podejrzeć moim zdaniem najlepszy moment miażdżenia głowy mężczyźnie w prasie fabrycznej i rozpoławianie ofierze głowy maczetą, ale na spory rozlew krwi radzę nikomu nie liczyć, bo Simmons absolutnie nie dążył do zniesmaczenia kogokolwiek, nawet pięciolatka. 
Po przebrnięciu przez wszystkie te nieudolnie zrealizowane sceny mordów, które bardziej nużyły, aniżeli trzymały w napięciu przychodzi kolej na jakże „odkrywczy” morał. Scenarzysta, Macon Blair, uznał za stosowne wtłoczyć go w usta głównego bohatera, myśląc zapewne, że widzowie to idioci i nie zorientują się, o czym traktuje film już dużo wcześniej… W skrócie „Małpia łapa” miała być taką przestrogą dla wiecznie niezadowolonych ze swojego życia, sugerującą im, żeby cieszyć się tym, co się ma, bo zawsze może być gorzej. Może i brzmi ciekawie, ale to wcale nie zmienia postaci rzeczy: ta produkcja jest zwyczajnie wtórna. Nic nie wnosi do kina grozy, a chwilami wręcz niemiłosiernie się dłuży. I pomyśleć, że zainspirowało ją tak genialne opowiadanie…

Raczej wątpię, żeby znalazł się wielbiciel horrorów, który odnajdzie w tym filmie coś dla siebie. Dla prawdziwych zapaleńców może być jedynie taką jednorazową ciekawostką, przybliżającą im nieco naturę przeklętej małpiej łapki Jacobsa, ale nic poza tym. Naprawdę szkoda tak zaprzepaszczonego potencjału.

8 komentarzy:

  1. Buffy, wiesz gdzie mogę znaleźć to opowiadanie ,,Małpia łapka" W.W. Jacobsa? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama chciałabym sobie je kupić, ale chyba nawet nie wydano tego w Polsce, bo parę lat szukania nie przyniosło mi żadnych rezultatów:/

      Usuń
    2. Kupiłam stary zbiór opowiadań z ,,Małpią łapką" W.W. Jacobsa!
      Buffy, jeśli chcesz mogę Ci przeskanować to opowiadanie, bo jest bardzo krótkie albo podesłać książkę, kiedy ją skończę? :)

      Usuń
    3. No to mnie zaskoczyłaś, że przetłumaczono to na język polski. Oryginał sobie trzymaj - nie miałabym sumienia nawet pożyczać takiego unikatu, ale za skan byłabym wdzięczna. W wolnej chwili, jak możesz, podeślij na maila. Z góry baaardzo dziękuję i gratuluję zdobycia egzemplarza!

      Usuń
    4. Też niestety nigdzie nie mogę go znaleźć, a szukam od pewnego czasu.. Jeśli to nie problem to też bardzo prosiłabym o zeskanowanie i wysłanie na maila: kailla.blog@gmail.com

      Pozdrawiam

      Usuń
    5. Wielce Szanowane Panie!

      Opowiadania można posłuchać tu:
      https://www.youtube.com/watch?v=IoE-4Ule0sQ

      W ogóle polecam Tchnienie Grozy, klasyka (i nie tylko) literatury grozy w ciekawej interpretacji
      Pozdrawiam

      Usuń
    6. O kurczę, ślicznie dziękuję! Nareszcie poznam to opowiadanie i to dzięki Tobie. Naprawdę jestem wdzięczna i za link do opowiadania i do tego słuchowiska.

      Usuń
  2. Dobry film ale ogladalam duzo lepszych. 7/10 w mojej opinii

    OdpowiedzUsuń