czwartek, 14 maja 2015

Pierre Lemaitre „Koronkowa robota”

Premiera 20 maja 2015 roku

Brygada Kryminalna paryskiej policji, dowodzona przez inspektora Camille’a Verhoevena ma do rozwikłania wyjątkowo trudną sprawę. Kiedy znajdują w wynajmowanym lofcie potwornie okaleczone zwłoki prostytutek początkowo są przekonani, że szukają jakichś szaleńców, ale w miarę rozwoju śledztwa dochodzą do wniosku, że mają do czynienia z jednym sprawcą i to wyjątkowo inteligentnym. Verhoeven odkrywa, że podwójne morderstwo w bogato urządzonym lofcie jest dokładną kopią fikcyjnej sceny zbrodni opisanej przez Breta Eastona Ellisa w jego głośnej powieści zatytułowanej „American Psycho”. Poszukiwania prowadzą śledczych do kilku starszych zbrodni również zainspirowanych kultowymi książkami, co dowodzi, że w Paryżu grasuje oczytany seryjny morderca, który jeszcze nie skończył swojej zbrodniczej działalności.

Pierre Lemaitre to jeden z najbardziej znanych francuskich autorów literatury kryminalnej, który od czasu do czasu trudni się również pisaniem scenariuszy dla telewizji. W 2013 roku zdobył nagrodę Goncourtów za powieść „Au revoir la-haut”, ale to było później. Początki swojej pisarskiej kariery Lemaitre poświęcił cyklowi książek o inspektorze Camille’u Verhoevenie, otwierając go w 2006 roku „Koronkową robotą”. Serię kontynuował w późniejszych latach trzema kolejnymi tomami papierowymi oraz jednym króciutkim e-bookiem.

„Srom pierwszej ofiary został wyszarpany zębami. Następstwem tego musiał być bardzo gwałtowny krwotok. Co się tyczy głowy, wargi Evelyne Rouvray odcięto prawdopodobnie nożyczkami do paznokci. Odniosła głębokie rany cięte brzucha i nóg. Wnętrzności i pochwę miała wytrawione kwasem solnym. Odcięta głowa ofiary została umieszczona na komodzie w sypialni.”

Akcję „Koronkowej roboty” zawiązuje drastyczny akcent zainspirowany głośną powieścią Breta Eastona Ellisa, „American Psycho”, która moim skromnym zdaniem jest jednym z najlepszych thrillerów w historii literatury. Lemaitre zauważalnie pragnął złożyć należny hołd temu autorowi, a przy okazji oczywiście narzucić makabryczny ton swojemu dziełu. Kiedy Brygada Kryminalna paryskiej policji wchodzi do luksusowego loftu zastaje doprawdy odstręczający widok. Lemaitre, co prawda włada zgoła odmiennym stylem od Ellisa, ale udało mu się dosyć wiernie odwzorować jedno z licznych morderstw, pojawiających się w „American Psycho”. Nie epatował z taką przesadą makabrą, jak Ellis, postawił na większe zdystansowanie, ale to co zaserwował już na początku powieści w zupełności wystarczyło, żeby przyciągnąć moją uwagę. Najsilniej motywowało mnie podejrzenie (jak się okazało słuszne), że Lemaitre reprezentuje dosyć wąską grupę autorów kryminałów, którzy całkowicie odeszli od dawnej, stonowanej narracji i fabuł koncentrujących się wyłącznie na dążeniu śledczych do rozwikłania przemyślnych intryg, ubarwiając owe akcenty drobiazgowymi opisami modus operandi seryjnych morderców. Krótko: miałam nieodparte wrażenie, że Lemaitre „wywodzi się ze szkoły” Ellisa, a nie na przykład Agathy Christie i z radością przyjęłam potwierdzenie moich domysłów. Kiedy Camille Verhoeven odkrywa, że zabójca inspiruje się kultowymi kryminałami, chcąc wiernie odwzorować fikcyjne morderstwa, przelane na papier przez czołowych twórców tego rodzaju literatury, fabuła „Koronkowej roboty” przez chwilę skupia się na usilnych poszukiwaniach książek, na których w przeszłości wzorował się morderca określany przez media mianem Literata. Wówczas Camille odkrywa powiązania kilku dawnych morderstw Literata z takimi dziełami, jak „Zbrodnia w Orcival” Emila Gaboriau, „Roseanna” Pera Wahloo i Maja Sjowalla, „Laidlaw” Williama McIlvanney’a i „Czarna Dalia” Jamesa Ellroy’a. Lemaitre również podczas zapoznawania czytelników z aktami tych spraw nie szczędzi drastycznych szczegółów, tak jakby chciał powiedzieć, że w jego pisarstwie nie ma miejsca na żadne tematy tabu – jest gotowy zaszokować odbiorców wszystkimi możliwymi środkami, czerpiąc natchnienie z innych dzieł, którzy w przekonaniu Pierre’a zapracowali sobie na tego rodzaju literacki ukłon. Ale o ile autor kopiuje zbrodnie znane z innych powieści (często o wiele bardziej drobiazgowo oddając makabryczne szczegóły od swoich inspiratorów) już przy kreśleniu rysu psychologicznego antybohatera popisał się dużą dozą inwencji własnej. Inspektor Camille dzięki konsultacjom z policyjnym psychologiem jest przekonany, że podąża tropem ponadprzeciętnie inteligentnego, błyskotliwego miłośnika literatury detektywistycznej, który tak bardzo ukochał kilku autorów, że postanowił pokazać światu ich niebywały kunszt. Udowodnić, że granica pomiędzy rzeczywistością i fikcją już dawno się zatarła i że ludzie wręcz pragną obcowania na co dzień z tym, co przeczytali. Z listów Literata adresowanych do Verhoevena wyłania się obraz jednostki psychotycznej, obsesyjnie dokładnej, zwracającej uwagę na najdrobniejsze detale swoich inscenizacji miejsc zbrodni i przekonanej o słuszności swojej odrażającej misji przekładania prozy na rzeczywistość. Lemaitre podczas zgłębiania osobowości seryjnego mordercy często wpadał w moralizatorski ton, próbując zmusić czytelników, również jego powieści, do zadumy nad motywacjami, które kierują ich gustami literackimi. Zabieg o tyle ciekawy, bo dowodzący o wielkim dystansie pisarza do własnej twórczości – czasami miałam wrażenie, że Lemaitre kpi nie tyle ze swoich czytelników, co z samego siebie.

„Nareszcie rzeczywistość mogła połączyć się w jedno z fikcją. Co więcej: dzięki mnie nareszcie miała dokonać się fuzja sztuki i świata.”

W „Koronkowej robocie” makabryczne akcenty i intrygujący rys psychologiczny seryjnego mordercy mieszają się ze zwykłą detektywistyczną pracą, którą znacząco utrudnia medialna krytyka wymierzona głównie w Camille’a oraz biurokratyczne przepychanki. Lemaitre wyraźnie akcentuje ograniczoną swobodę działania śledczych, co stawia zabójcę na lepszej pozycji. Sporo miejsca autor poświęca życiu prywatnemu Verhoevena, którego partnerka spodziewa się dziecka, ale absolutnie nie czyni tego, aby zwalniać akcję monotonnymi wstawkami obyczajowymi, raczej żeby przygotować sobie tło na ostateczne, maksymalnie szokujące uderzenie. Wydarzenia prowadzące do wstrząsającego, pomysłowego finału rzadko z taką odwagą serwowanych w kryminałach Lemaitre podał z wszelkim poszanowaniem suspensu. Kiedy akcja miała już niechybnie zwolnić podrzucał jakiegoś podejrzanego, który miał za zadanie zarówno wzbudzić nieufność czytelnika, co do jego osoby, jak i nieco uśpić jego czujność. Dzięki temu autorowi udawało się dosyć długo utrzymywać mnie w niepewności, co do właściwej tożsamości sprawcy, aczkolwiek udało mi się przedwcześnie rozszyfrować jego personalia, tyle, że dopiero w drugiej połowie lektury i to z niemałym trudem. Ale zaskoczenie czytelnika w zamyśle Lemaitre'a nie miało ogniskować się na tylko i wyłącznie postaci mordercy – o wiele bardziej dezorientujący (fabularnie i narracyjnie) zabieg autor stosuje w drugiej części książki. Z czymś takim jeszcze się w literaturze nie spotkałam, więc nic dziwnego, że pod koniec byłam do głębi zaskoczona, wręcz poczułam się, jakby Lemaitre kpił z moich oczekiwań, co akurat w kryminałach bardzo sobie cenię.

„Koronkowa robota” to czołowy reprezentant na wskroś współczesnych, makabrycznych kryminałów, których autorzy nie poprzestają na półśrodkach. Są tylko skrajności: mocne opisy zbrodni, cyniczne spojrzenie na otaczający nad świat i wreszcie finalne dosłowne zadeptanie naszych oczekiwań wyrobionych przez lata obcowania z tego typu literaturą. Pierre Lemaitre tą książką wdarł się na francuski (i światowy) rynek, a patrząc na jego znakomity, rozbudowany warsztat i nieograniczone pokłady wyobraźni podejrzewam, że szybko z niego nie zejdzie. I dobrze, bo byłaby to niepowetowana strata dla literatury kryminalnej. 

Za książkę bardzo dziękuję wydawnictwu



1 komentarz:

  1. Koniecznie muszę przeczytać. Tego autora czytałam jedynie ,,Alex" i byłam zachwycona!

    OdpowiedzUsuń