sobota, 5 sierpnia 2023

„Naznaczony: Czerwone drzwi” (2023)

 
Dziewięć lat po stłumieniu traumatycznych wspomnień przez Josha Lamberta i jego syna Daltona, umiera jedna z ostatnich osób pamiętających niezwykłe wydarzenia w rodzinie, matka obecnie rozwiedzionego mężczyzny, który próbuje odbudować relację ze swoim najstarszym dzieckiem. Okazji na dłuższą rozmowę z synem Josh upatruje w wyjeździe uzdolnionego plastycznie Daltona na studia, ale zamiast upragnionego pojednania podczas wspólnej samochodowej podróży, atmosfera między nimi jeszcze się zagęszcza, co dla Josha jest ostatecznym impulsem do zdiagnozowania swojej przypadłości. Tymczasem Dalton zaprzyjaźnia się z Chris Winslow, też studentką pierwszego roku, którą wtajemniczy w swoje niepokojące przeżycia. Chłopak jest przekonany, że wszystkie odpowiedzi znajdują się w zaciemnionym fragmencie jego dzieciństwa. I uznaje, że najlepszym sposobem na odzyskanie wspomnień jest nadzwyczajna, skrajnie niebezpieczna zdolność, którą ponownie w sobie odkrył.

Plakat filmu. „Insidious: The Red Door” 2023, Blumhouse Productions, Screen Gems, Alliance, Stage 6 Films

Piąta cegiełka popularnej filmowej serii otwartej w 2010 roku przez Jamesa Wana, też reżysera drugiej odsłony. „Naznaczony: Czerwone drzwi” (oryg. „Insidious: The Red Door”) to horror nadprzyrodzony ukazujący dalsze losy rodziny Lambertów, a zatem kontynuacja „Naznaczonego: rozdziału 2”. Dla porządku przypomnijmy, że „Naznaczony: rozdział 3” Leigh Whannella i „Naznaczony: Ostatni klucz” Adama Robitela to prequele „Naznaczonego” Jamesa Wana. Historię zawartą w „Naznaczonym: Czerwonych drzwiach” wymyślili Leigh Whannell („Ulepszenie” 2018 i bardzo luźna, nie pierwsza, adaptacja minipowieści Herberta George'a Wellsa, „Niewidzialny człowiek” 2020) i Scott Teems (współscenarzysta „Halloween zabija” Davida Gordona Greena i scenarzysta „Podpalaczki” Keitha Thomasa, readaptacji powieści Stephena Kinga), który już sam przelał ją na karty scenariusza. A reżyserii podjął się debiutujący w tej roli Patrick Wilson, filmowy Josh Lambert, który ma szczególne miejsce również w innym kasowym cyklu zapoczątkowanym przez Jamesa Wana w 2013 roku - oczywiście mowa o „Obecności”. Głównymi producentami filmu zostali Jason Blum (żywo zainteresowany wypuszczeniem crossovera „Naznaczonego” i „Sinister” Scotta Derricksona), Oren Peli, Leigh Whannell i wreszcie James Wan, a budżet „Czerwonych drzwi” oszacowano na szesnaście milionów dolarów. Główne zdjęcia ruszyły w sierpniu 2022 roku w Morris County w stanie New Jersey, w tym na Drew University, prywatnej uczelni w tym świecie przedstawionym funkcjonującej jako Jane Pierce University, od jednej z byłych Pierwszym Dam Stanów Zjednoczonych, organizującej seanse spirytystyczne w Białym Domu. Pierwszy pokaz „Naznaczonego: Czerwonych drzwi” odbył się pod koniec czerwca 2023 roku w Nowym Jorku, a szeroką (arena krajowa i międzynarodowa) dystrybucję kinową otwarto w następnym miesiącu.

Horror, który odniósł kasowy sukces, ale nie zachwycił wielu krytyków i miłośników gatunku. Typowy przykład odcinania kuponów? Sławny tytuł z pewnością swoje zrobił, ale nie wszyscy odbiorcy „Naznaczonego: Czerwonych drzwi” Patricka Wilsona ocenili tę opowieści za niewiele wnoszącą, czy jak kto woli bezwstydnie żerującą na poprzednich odsłonach serii. Oryginalna historia bardziej koncentrowała się na Daltonie Lambercie (zadowalający występ Tya Simpkinsa, jak na razie jedynego odtwórcy rzeczonej postaci z Insidious Universe), co Patrickowi Wilsonowi przypomniało fikcyjne dzieje Petera Parkera. Marginalizacja bliskich Daltona nie spodobała się pretendentowi do reżyserskiego tronu, który uczciwie zapowiedział, że obsadzenie go na tym stanowisku będzie oznaczało przyjęcie innej koncepcji. Zarzekał się Wilson, że jeśli on będzie robił ten film, to położy nacisk na trudną relację ojca i syna, nie zapominając przy tym o innych członkach rodu Lambertów. Powrót „starej gwardii” z wyjątkiem Kali Lambert (właściwie epizodyczna rólka małoletniej Juliany Davies), młodszej siostry Daltona i Fostera (Andrew Astor). A zatem rodziców wykreowali Rose Byrne i Patrick Wilson, przy czym Renai i Josh nie są już małżeństwem. Akcja „Naznaczonego: Czerwonych drzwi” rozgrywa się dziewięć lat po nienaturalnym zatarciu koszmarnych wspomnień ojca i syna. Zaczynamy od pogrzebu matki tego pierwszego, przyjaciółki medium Elise Rainier (niezastąpiona Lin Shaye) - jednej z najważniejszych, jeśli nie najważniejszej, postaci w tym uniwersum – od początku zaangażowanej w niezwykłe wypadki w kręgach rodzinnych (powiedzmy, bardzo rzadka choroba genetyczna), a więc mogącej sporo swojemu jedynemu synowi rozjaśnić. Gdyby żyła. Pierworodny Josha i Renai właśnie szykuje się do wyjazdu na studia, zwyczajowo unikając kontaktów z rodzicielem. Trudno powiedzieć, kiedy Dalton zaczął odsuwać się od Josha - może w trakcie rozwodu rodziców? - ale faktem jest, że w odróżnieniu od Kali i Fostera, nader rzadko widuje się z ojcem. Renai i Josh pozostali przyjaciółmi, zgodnie dzieląc się opieką nad dziećmi i zamartwiając uporem Daltona. Urazą młodzieńca do człowieka dotkniętego bynajmniej tajemniczym schorzeniem. Zamglony umysł czy coś w tym rodzaju. Utrata zaufania do samego siebie, do spustoszonej skarbnicy pamięci. Jakby okradziono go z niektórych wspomnień, a na domiar złego mężczyzna obawia się, że w paszczę zapomnienia wcześniej czy później wpadną najdroższe mu osoby. Że pewnego dnia nie rozpozna swoich bliskich. W swoim przygnębiająco pustym domu (z przytulnego rodzinnego gniazdka do zimnej samotni – niebrzydki domek w spokojnej okolicy przykryty „grubym płaszczem [niewygodnej] ciszy”, że pozwolę sobie zacytować Shirley Jackson (w tłumaczeniu Pauliny Braiter), z uporem maniaka testuje swoją ewidentnie dziurawą pamięć. Widać to w scenie zainspirowanej kultowym horrorem Johna Carpentera pt. „In the Mouth of Madness” (pol. „W paszczy szaleństwa”), jak dla mnie najbardziej efektywnym fragmencie „Naznaczonego: Czerwonych drzwi”.

Plakat filmu. „Insidious: The Red Door” 2023, Blumhouse Productions, Screen Gems, Alliance, Stage 6 Films

Popcornowy horror paranormalny, na dobrą sprawę, będący powtórzeniem materiału. Swoiste przypomnienie dwóch pierwszych rozdziałów „Naznaczonego”. Kto widział, ten właściwie wszystko już wie. Zagadkowa sprawa dla Josha i Daltona Lambertów, a dla osób zaznajomionych z reżyserskim wkładem Jamesa Wana w Insidious Universe, „oczywista oczywistość”. A przynajmniej w moich oczach „Naznaczony: Czerwone drzwi” Patricka Wilsona zaprezentował jako jako „organizm” drastycznie odarty z sekretnych warstw. Atmosfera nadnaturalnej nie-tajemniczości, aczkolwiek wiązałam pewne nadzieje z wymiotującym niegdysiejszym studentem fikcyjnego Jane Pierce University. Koniec końców bardziej wydajny okazał się wątek plastyczny. UWAGA SPOILER O istocie nawiedzającej dwa przylegające do siebie pomieszczenia w siedzibie studenckiego bractwa jakby zapomniano. Według mnie opowieść niedokończona; urwana tak raptownie, jak zawiązana. Co się zaś tyczy malarstwa: omawiany na ulubionych zajęciach Daltona „Saturn pożerający własne dzieci” Francisco Goi posłużył twórcom „Czerwonych drzwi” jako swego rodzaju odbicie stanu umysłu nie tylko ojca, ale i syna (czytelny symbolizm) KONIEC SPOILERA. Stosując się do polecenia wykładowczyni malarstwa, Dalton patrzy w głąb siebie i widzi tytułowe drzwi, które niezwłocznie przenosi na płótno. W zasadzie praca nad tym – oszałamiającym! – obrazem będzie trwała niemal do samego końca niniejszej skocznej opowiastki teoretycznie z dreszczykiem. Tak naprawdę tylko jedno buu! mogę uznać za skuteczne - wątpliwa dodatkowa atrakcja we wspomnianej już „paszczy szaleństwa”. Soczyście czerwonej gardzieli. Jak sama nazwa wskazuje czerwień to kolor tego dziełka, najdobitniej uwidaczniający się w oświetleniu (surrealistyczne tło), ale podobno w każdej scence można wypatrzyć coś czerwonego. Napięta relacja Josha i Daltona niewątpliwie miała być najważniejszym „czynnikiem ludzkim”, czołowym związkiem w piątym „Naznaczonym”, ale moją uwagę najbardziej przykuła Chris Winslow (bezbłędna kreacja Sinclair Daniel), przypadkowa współlokatorka Daltona Lamberta. Jakże fortunna pomyłka w przydziale pokojów w akademiku, bo wyraźnie stroniący od rówieśników, introwertyczny młodzieniec z „wygumkowaną traumą”, znajdzie w tej wyzwolonej dziewczynie zaufaną sojuszniczkę w niebezpiecznej misji odgrzebywania straszliwych wspomnień. Sojuszniczkę niekoniecznie nieulękłą, niezachwianą, niezmiennie w pełni przekonaną do tego osobliwego projektu, ale wszystko wskazuje na to, że z łatwością dokonującą tego, czego nie udało się osiągnąć jego rodzicom. Chris bezwiednie kruszy skorupę, w której od dawna chowa się biedny Dalton. Wydaje się, że dotąd zwierzał się wyłączne młodszemu bratu, który podziela jego podejrzenia odnośnie skrzętnie skrywanych tajemnic rodzinnych. Foster też ma alarmujące przebłyski wspomnień i też czuje się oszukiwany przez matkę, nieubłaganą strażniczkę mrocznych sekretów, które głośno dopominają się także o uwagę marnotrawnego ojca. Prawdopodobnie największym marzeniem Josha Lamberta było maksymalne odróżnienie się od własnego rodziciela. Bycie takim tatą, jakiego sam nie miał. Od jakiegoś czasu nie może jednak oprzeć się wrażeniu, że zawiódł na całej linii. Może nie Fostera i Kali, ale Dalton całym sobą daje mu do zrozumienia, że nie spisał się w tej ponoć najważniej dla Josha roli. Nie „ponoć” tylko na pewno, ale pierworodny człowieka z niepospolitym talentem – bardziej przekleństwem niż darem – może mieć co do tego poważne wątpliwości. Jedyny (póki co?) dziedzic Josha w zakresie zdolności niesamowitych. Żaden z nich nie zdaje sobie z tego sprawy, ale ta okropna niewiedza nieuchronnie zbliża się ku końcowi. Wszystkie znaki w tym i tamtym - pysznie mglistym i jednocześnie rozczarowująco nieświeżym (nieegzotyczna zbieranina, jeśli o mnie chodzi, już nie tak upiornych, żeby nie powiedzieć swojskich stworzeń; może poza wyginającymi śmiało ciała nieproszonymi gośćmi w studenckim pokoju Daltona) - wymiarze wskazuje na to, że Dalton i Josh po latach odkryją całą prawdę i tylko prawdę, która równie dobrze może na nowo scalić tę pechową amerykańską rodzinę, co doszczętnie ją zrujnować. Równie dobrze?! W podręcznikowym hollywoodzkim straszaku naszej epoki? W standardowym jumperze? Mówią, że nadzieja umiera ostatnia, może więc poszukiwacze niekonwencjonalnych rozwiązań w kinie grozy mimo wszystko dotrwają przynajmniej do epilogu (bo po napisach końcowych jest jeszcze jedna mikro scenka; nic specjalnego). Najniższego ukłonu w stronę UWAGA SPOILER przyjaciół Elise Rainier i oczywiście tych fanów horroru, którzy doceniają wkład Lin Shaye w ten najlepszy (tak, tak, to subiektywna ocena) z gatunków. Wcześniej Elise pojawi się na ekranie komputera Chris Winslow, zapowiedziana przez swoich zabawnych asystentów KONIEC SPOILERA. Miły gest.

Debiut reżyserski Patricka Wilsona w ramach jednej z najpopularniejszych serii we współczesnej kinematografii grozy. Trzeci rozdział księgi Lambertów i piąty w ogóle, który spokojnie mogłam sobie darować. Niewiele bym straciła, bo „Naznaczony: Czerwone drzwi” dał mi się poznać jako jeden z wielu skoczków w świecie horroru. Banalna historyjka o zjawiskach nadprzyrodzonych, wałkująca przewałkowany już temat. Horror do znudzenia patrzący wstecz (bez retro posmaczku), „bardziej żyjący przeszłością niż teraźniejszością”. Nie tyle przewidywalny, ile już opowiedziany. Ot, streszczenie dwóch pierwszych cegiełek Insidious Universe i jak dla mnie, w większości z niedostatecznie zajmującymi, na dobrą sprawę też wyświechtanymi, dodatkami. Jedna z tych masówek, z którą nie najlepiej się dogadałam. Według aktualnego stanu (sytuacja jest rozwojowa – „epopeja” wciąż się tworzy) szary koniec mojej listy filmów spod szyldu „Naznaczonego”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz