Dziewięć
lat po stłumieniu traumatycznych wspomnień przez Josha Lamberta i
jego syna Daltona, umiera jedna z ostatnich osób pamiętających
niezwykłe wydarzenia w rodzinie, matka obecnie rozwiedzionego
mężczyzny, który próbuje odbudować relację ze swoim najstarszym
dzieckiem. Okazji na dłuższą rozmowę z synem Josh upatruje w
wyjeździe uzdolnionego plastycznie Daltona na studia, ale zamiast
upragnionego pojednania podczas wspólnej samochodowej podróży,
atmosfera między nimi jeszcze się zagęszcza, co dla Josha jest
ostatecznym impulsem do zdiagnozowania swojej przypadłości.
Tymczasem Dalton zaprzyjaźnia się z Chris Winslow, też studentką
pierwszego roku, którą wtajemniczy w swoje niepokojące przeżycia.
Chłopak jest przekonany, że wszystkie odpowiedzi znajdują się w
zaciemnionym fragmencie jego dzieciństwa. I uznaje, że najlepszym
sposobem na odzyskanie wspomnień jest nadzwyczajna, skrajnie
niebezpieczna zdolność, którą ponownie w sobie odkrył.
|
Plakat filmu. „Insidious: The Red Door” 2023, Blumhouse Productions, Screen Gems, Alliance, Stage 6 Films |
Piąta
cegiełka popularnej filmowej serii otwartej w 2010 roku przez Jamesa
Wana, też reżysera drugiej odsłony. „Naznaczony: Czerwone drzwi”
(oryg. „Insidious: The Red Door”) to horror nadprzyrodzony
ukazujący dalsze losy rodziny Lambertów, a zatem kontynuacja
„Naznaczonego: rozdziału 2”. Dla porządku przypomnijmy, że
„Naznaczony: rozdział 3” Leigh Whannella i „Naznaczony: Ostatni klucz” Adama Robitela to prequele „Naznaczonego” Jamesa
Wana. Historię zawartą w „Naznaczonym: Czerwonych drzwiach”
wymyślili Leigh Whannell („Ulepszenie” 2018 i bardzo luźna, nie
pierwsza, adaptacja minipowieści Herberta George'a Wellsa, „Niewidzialny człowiek” 2020) i Scott Teems (współscenarzysta „Halloween zabija” Davida Gordona Greena i scenarzysta „Podpalaczki”
Keitha Thomasa, readaptacji powieści Stephena Kinga), który już
sam przelał ją na karty scenariusza. A reżyserii podjął się
debiutujący w tej roli Patrick Wilson, filmowy Josh Lambert, który
ma szczególne miejsce również w innym kasowym cyklu
zapoczątkowanym przez Jamesa Wana w 2013 roku - oczywiście mowa o
„Obecności”. Głównymi producentami filmu zostali Jason Blum
(żywo zainteresowany wypuszczeniem crossovera „Naznaczonego” i
„Sinister” Scotta Derricksona), Oren Peli, Leigh Whannell i
wreszcie James Wan, a budżet „Czerwonych drzwi” oszacowano na
szesnaście milionów dolarów. Główne zdjęcia ruszyły w sierpniu
2022 roku w Morris County w stanie New Jersey, w tym na Drew
University, prywatnej uczelni w tym świecie przedstawionym
funkcjonującej jako Jane Pierce University, od jednej z byłych
Pierwszym Dam Stanów Zjednoczonych, organizującej seanse
spirytystyczne w Białym Domu. Pierwszy pokaz „Naznaczonego:
Czerwonych drzwi” odbył się pod koniec czerwca 2023 roku w Nowym
Jorku, a szeroką (arena krajowa i międzynarodowa) dystrybucję
kinową otwarto w następnym miesiącu.
Horror,
który odniósł kasowy sukces, ale nie zachwycił wielu krytyków i
miłośników gatunku. Typowy przykład odcinania kuponów? Sławny
tytuł z pewnością swoje zrobił, ale nie wszyscy odbiorcy
„Naznaczonego: Czerwonych drzwi” Patricka Wilsona ocenili tę
opowieści za niewiele wnoszącą, czy jak kto woli bezwstydnie
żerującą na poprzednich odsłonach serii. Oryginalna historia
bardziej koncentrowała się na Daltonie Lambercie (zadowalający
występ Tya Simpkinsa, jak na razie jedynego odtwórcy rzeczonej
postaci z Insidious Universe), co Patrickowi Wilsonowi przypomniało
fikcyjne dzieje Petera Parkera. Marginalizacja bliskich Daltona nie
spodobała się pretendentowi do reżyserskiego tronu, który
uczciwie zapowiedział, że obsadzenie go na tym stanowisku będzie
oznaczało przyjęcie innej koncepcji. Zarzekał się Wilson, że
jeśli on będzie robił ten film, to położy nacisk na trudną
relację ojca i syna, nie zapominając przy tym o innych członkach
rodu Lambertów. Powrót „starej gwardii” z wyjątkiem Kali
Lambert (właściwie epizodyczna rólka małoletniej Juliany Davies),
młodszej siostry Daltona i Fostera (Andrew Astor). A zatem rodziców
wykreowali Rose Byrne i Patrick Wilson, przy czym Renai i Josh nie są
już małżeństwem. Akcja „Naznaczonego: Czerwonych drzwi”
rozgrywa się dziewięć lat po nienaturalnym zatarciu koszmarnych
wspomnień ojca i syna. Zaczynamy od pogrzebu matki tego pierwszego,
przyjaciółki medium Elise Rainier (niezastąpiona Lin Shaye) -
jednej z najważniejszych, jeśli nie najważniejszej, postaci w tym
uniwersum – od początku zaangażowanej w niezwykłe wypadki w
kręgach rodzinnych (powiedzmy, bardzo rzadka choroba genetyczna), a
więc mogącej sporo swojemu jedynemu synowi rozjaśnić. Gdyby żyła.
Pierworodny Josha i Renai właśnie szykuje się do wyjazdu na
studia, zwyczajowo unikając kontaktów z rodzicielem. Trudno
powiedzieć, kiedy Dalton zaczął odsuwać się od Josha - może w
trakcie rozwodu rodziców? - ale faktem jest, że w odróżnieniu od
Kali i Fostera, nader rzadko widuje się z ojcem. Renai i Josh
pozostali przyjaciółmi, zgodnie dzieląc się opieką nad dziećmi
i zamartwiając uporem Daltona. Urazą młodzieńca do człowieka
dotkniętego bynajmniej tajemniczym schorzeniem. Zamglony umysł czy
coś w tym rodzaju. Utrata zaufania do samego siebie, do spustoszonej
skarbnicy pamięci. Jakby okradziono go z niektórych wspomnień, a
na domiar złego mężczyzna obawia się, że w paszczę zapomnienia
wcześniej czy później wpadną najdroższe mu osoby. Że pewnego
dnia nie rozpozna swoich bliskich. W swoim przygnębiająco pustym
domu (z przytulnego rodzinnego gniazdka do zimnej samotni –
niebrzydki domek w spokojnej okolicy przykryty „grubym płaszczem
[niewygodnej] ciszy”, że pozwolę sobie zacytować Shirley Jackson
(w tłumaczeniu Pauliny Braiter), z uporem maniaka testuje swoją
ewidentnie dziurawą pamięć. Widać to w scenie zainspirowanej
kultowym horrorem Johna Carpentera pt. „In the Mouth of Madness”
(pol. „W paszczy szaleństwa”), jak dla mnie najbardziej
efektywnym fragmencie „Naznaczonego: Czerwonych drzwi”.
|
Plakat filmu. „Insidious: The Red Door” 2023, Blumhouse Productions, Screen Gems, Alliance, Stage 6 Films |
Popcornowy
horror paranormalny, na dobrą sprawę, będący powtórzeniem
materiału. Swoiste przypomnienie dwóch pierwszych rozdziałów
„Naznaczonego”. Kto widział, ten właściwie wszystko już wie.
Zagadkowa sprawa dla Josha i Daltona Lambertów, a dla osób
zaznajomionych z reżyserskim wkładem Jamesa Wana w Insidious
Universe, „oczywista oczywistość”. A przynajmniej w moich
oczach „Naznaczony: Czerwone drzwi” Patricka Wilsona
zaprezentował jako jako „organizm” drastycznie odarty z
sekretnych warstw. Atmosfera nadnaturalnej nie-tajemniczości,
aczkolwiek wiązałam pewne nadzieje z wymiotującym niegdysiejszym
studentem fikcyjnego Jane Pierce University. Koniec końców bardziej
wydajny okazał się wątek plastyczny. UWAGA SPOILER O
istocie nawiedzającej dwa przylegające do siebie pomieszczenia w
siedzibie studenckiego bractwa jakby zapomniano. Według mnie
opowieść niedokończona; urwana tak raptownie, jak zawiązana. Co
się zaś tyczy malarstwa: omawiany na ulubionych zajęciach Daltona
„Saturn pożerający własne dzieci” Francisco Goi posłużył
twórcom „Czerwonych drzwi” jako swego rodzaju odbicie stanu
umysłu nie tylko ojca, ale i syna (czytelny symbolizm) KONIEC
SPOILERA. Stosując się do polecenia wykładowczyni malarstwa,
Dalton patrzy w głąb siebie i widzi tytułowe drzwi, które
niezwłocznie przenosi na płótno. W zasadzie praca nad tym –
oszałamiającym! – obrazem będzie trwała niemal do samego końca
niniejszej skocznej opowiastki teoretycznie z dreszczykiem. Tak
naprawdę tylko jedno buu! mogę uznać za skuteczne - wątpliwa
dodatkowa atrakcja we wspomnianej już „paszczy szaleństwa”.
Soczyście czerwonej gardzieli. Jak sama nazwa wskazuje czerwień to
kolor tego dziełka, najdobitniej uwidaczniający się w oświetleniu
(surrealistyczne tło), ale podobno w każdej scence można wypatrzyć
coś czerwonego. Napięta relacja Josha i Daltona niewątpliwie miała
być najważniejszym „czynnikiem ludzkim”, czołowym związkiem w
piątym „Naznaczonym”, ale moją uwagę najbardziej przykuła
Chris Winslow (bezbłędna kreacja Sinclair Daniel), przypadkowa
współlokatorka Daltona Lamberta. Jakże fortunna pomyłka w
przydziale pokojów w akademiku, bo wyraźnie stroniący od
rówieśników, introwertyczny młodzieniec z „wygumkowaną
traumą”, znajdzie w tej wyzwolonej dziewczynie zaufaną
sojuszniczkę w niebezpiecznej misji odgrzebywania straszliwych
wspomnień. Sojuszniczkę niekoniecznie nieulękłą, niezachwianą,
niezmiennie w pełni przekonaną do tego osobliwego projektu, ale
wszystko wskazuje na to, że z łatwością dokonującą tego, czego
nie udało się osiągnąć jego rodzicom. Chris bezwiednie kruszy
skorupę, w której od dawna chowa się biedny Dalton. Wydaje się,
że dotąd zwierzał się wyłączne młodszemu bratu, który
podziela jego podejrzenia odnośnie skrzętnie skrywanych tajemnic
rodzinnych. Foster też ma alarmujące przebłyski wspomnień i też
czuje się oszukiwany przez matkę, nieubłaganą strażniczkę
mrocznych sekretów, które głośno dopominają się także o uwagę
marnotrawnego ojca. Prawdopodobnie największym marzeniem Josha
Lamberta było maksymalne odróżnienie się od własnego rodziciela.
Bycie takim tatą, jakiego sam nie miał. Od jakiegoś czasu nie może
jednak oprzeć się wrażeniu, że zawiódł na całej linii. Może
nie Fostera i Kali, ale Dalton całym sobą daje mu do zrozumienia,
że nie spisał się w tej ponoć najważniej dla Josha roli. Nie
„ponoć” tylko na pewno, ale pierworodny człowieka z
niepospolitym talentem – bardziej przekleństwem niż darem –
może mieć co do tego poważne wątpliwości. Jedyny (póki co?)
dziedzic Josha w zakresie zdolności niesamowitych. Żaden z nich nie
zdaje sobie z tego sprawy, ale ta okropna niewiedza nieuchronnie
zbliża się ku końcowi. Wszystkie znaki w tym i tamtym - pysznie
mglistym i jednocześnie rozczarowująco nieświeżym (nieegzotyczna
zbieranina, jeśli o mnie chodzi, już nie tak upiornych, żeby nie
powiedzieć swojskich stworzeń; może poza wyginającymi śmiało
ciała nieproszonymi gośćmi w studenckim pokoju Daltona) - wymiarze
wskazuje na to, że Dalton i Josh po latach odkryją całą prawdę i
tylko prawdę, która równie dobrze może na nowo scalić tę
pechową amerykańską rodzinę, co doszczętnie ją zrujnować.
Równie dobrze?! W podręcznikowym hollywoodzkim straszaku naszej
epoki? W standardowym jumperze? Mówią, że nadzieja umiera
ostatnia, może więc poszukiwacze niekonwencjonalnych rozwiązań w
kinie grozy mimo wszystko dotrwają przynajmniej do epilogu (bo po
napisach końcowych jest jeszcze jedna mikro scenka; nic
specjalnego). Najniższego ukłonu w stronę UWAGA SPOILER
przyjaciół Elise Rainier i oczywiście tych fanów horroru, którzy
doceniają wkład Lin Shaye w ten najlepszy (tak, tak, to subiektywna
ocena) z gatunków. Wcześniej Elise pojawi się na ekranie komputera
Chris Winslow, zapowiedziana przez swoich zabawnych asystentów
KONIEC SPOILERA. Miły gest.
Debiut
reżyserski Patricka Wilsona w ramach jednej z najpopularniejszych
serii we współczesnej kinematografii grozy. Trzeci rozdział księgi
Lambertów i piąty w ogóle, który spokojnie mogłam sobie darować.
Niewiele bym straciła, bo „Naznaczony: Czerwone drzwi” dał mi
się poznać jako jeden z wielu skoczków w świecie horroru. Banalna
historyjka o zjawiskach nadprzyrodzonych, wałkująca przewałkowany
już temat. Horror do znudzenia patrzący wstecz (bez retro
posmaczku), „bardziej żyjący przeszłością niż
teraźniejszością”. Nie tyle przewidywalny, ile już
opowiedziany. Ot, streszczenie dwóch pierwszych cegiełek Insidious
Universe i jak dla mnie, w większości z niedostatecznie
zajmującymi, na dobrą sprawę też wyświechtanymi, dodatkami.
Jedna z tych masówek, z którą nie najlepiej się dogadałam.
Według aktualnego stanu (sytuacja jest rozwojowa – „epopeja”
wciąż się tworzy) szary koniec mojej listy filmów spod szyldu
„Naznaczonego”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz